Szef kuchni Błękitnego Domu przenosi się w czasie o 200 lat i wciela w ciało królowej (Hyoui) z epoki Joseon - dzieki temu zmienia przyszłość Korei i jednocześnie ratuje swoją własną.
Byłoby całkiem fajnie, gdyby nie to zbędę moralizatorstwo w ostatnim odcinku (co ten sekretarz mógł tam nakraść w magazynku? Przecier pomidorowy?)