Tam chyba przez 6 sezonów wiecznie jej się coś działo, wiecznie niezadowolona, wszyscy za nią latali, niezdecydowana i w ogóle kocha Dereka, nienawidzi Dereka, kocha Dereka, nienawidzi Dereka, rzygać się chciało. Teraz się ją w miarę ogląda.
wlanie to bylo jedno z lepszych watkow tego serialu... to dodawalo mu takiej specyficznej drmaturgi
Nie. Ellen jest wspaniała w tej roli - zagubionej, roztrzepanej i szalonej Mer. A Dereka zawsze kochała przecież.
ja tam caly czas najmniej ja lubie z calej obsady, a Ellen moim zdaniem nie pasuje do roli Mer, przyzwyczailismy sie do niej, ale chyba powinna ja grac jakas inna aktorka (moze troche ladniejsza, bo faceci ja traktuja jakby byla jakas mega seksowna, ale moim zdaniem wcale nie jest)
Ja od początku uwielbiałam Mer, Ellen jest znakomita, razem z Cristiną są niesamowite - "twisted sisters" :) A Derek+Mer to naprawdę dobrze poprowadzony wątek, pełen burz, namiętności, rozstań i powrotów. Oglądając ich wierzy się w to, że są sobie przeznaczeni :)
Mi generalnie działała bardzo na nerwy. Spodobała mi się jednak ta "meduza" Meredith w premierowym odcinku 9-go sezonu.
Łoo jeny, a kiedy to "kocham nie kocham" było? ;)
Teraz się nie załamała, bo ma dla kogo żyć - mowa o Zoli :) Macierzyństwo zmienia człowieka. A i jej relacja i związek z Derekiem są już od dłuzszego czasu stabilne. Straciła siostrę, na bank ją to wstrząsneło, ale mineło 3 miesiące od wypadku i pozbierała się, jest silniejsza, może bardziej odporna na ciosy od życia. Ona chyba jako jedna dostała w dupę najbardziej. A mimo to nadal jest zdolnym, dobrym chirurgiem, ma już chyba dystans do zycia, siebie, załozyła rodzinę. Idzie do przodu nie cofa się jak niektórzy ;)
Mnie bardziej denerwowała Izzie, płaczliwa, niezdecydowana. Właściwie robiła małżeństwo Georga, potem uciekła bez słowa od męża z błahego powodu. Obraziła się na Alexa za to, że w rozmowie z szefem powiedział, że nie była gotowa do powrotu do pracy - przecież to była prawda. Zamiast porozmawiać, zniknęła, nie dawała znaku życia. Dziecinne, niedojrzałe.
jjoke mówisz że powinna ja grać ładniejsza aktorka, ale przecież w pierwszej serii gdy dostała tą rolę była znacznie młodsza i ładniejsza, naprawdę była fajna, no i do tej pory nie jest aż tak źle ;P
Racja masakra, czasem aż przez to mam ochotę wyłączyć odcinek i najlepiej zapomnieć o tym serialu. Zrobili postać która zachowuje się jak 4 letnia rozpieszczona dziewczynka która ma z wszystkiego problemy.
Ja na początku lubiłam ich wątek. To było całkiem zabawne, że stażystka przespała się z asystentem. A potem doszła jeszcze do tego Cristina z Burke'm. Pierwsze trzy sezony były cudowne. Izzie, George, wredny Alex. Bailey była Bailey, a nie to, co teraz. No i Mark Sloan. Kurcze, to były czasy... a od 5 sezonu wszystko się pochrzaniło. Teraz oglądam ten serial już tylko i wyłącznie dla Cristiny i Owena, bo mam nadzieję, że jakoś to sobie poukładają. No i może jeszcze Callie. Tylko dla nich. Jakbym miała jeszcze podać jakieś wątki, to może Alex z sentymentu. Liczę, że ułoży mu się jakoś, bo w gruncie rzeczy życie mu nieźle dało po dupie, a odejście Izzie tylko pogorszyło sprawę. Coś czuję w kościach, że będzie miał jakiś dłuższy związek z tą stażystką jedyną, z którą się nie przespał, z tą od Santa Clausa ;p