Oglądnąłem kilka odcinków tego wychwalanego przez tłumy serialu...i co stwierdzam? Otóż jest to dokładnie to co ująłem w temacie. W tym szpitalu każdy chyba spał już z każdym, fabuła kręci się wokół tego kto z kim tenteges i kto będzie następny, czasem pojawiają się jakieś nader niespodziewane (ziew!) zawroty akcji jak np. ujawnione skłonności lesbijskie. Z tego co się orientuję to jest w miarę stała ekipa bohaterów i co pewien czas jacyś nowi dochodzą[sic!]/odchodzą. Zupełnie jak w klanie Forresterów.
Aha, tak poza tym to niby są lekarzami, którzy zajmują się najbardziej wydumanymi i na siłę wymyślanymi problemami medycznymi...
O rany, a Ty dalej swoje! Nie masz się już czego czepiasz to czepiasz się avatara? Wiesz w ogóle kim jest ten gość ze zdjęcia, po co mu ta broń i do czego służy? Nie, oczywiście że nie wiesz i zaraz napiszesz, ze masz to gdzies. Zauważ, że jest różnica pomiędzy pięcioma minutami dwugodzinnego filmu a kilkoma odcinkami serialu w kontekście całości, jeśli jej nie widzisz to współczuję. I co to za porównanie z tym pacjentem, który wchodzi do gabinetu?? Nonsens jakiś. Nie powinienem nic pisać? Wolne żarty! Niestety nie wszystkim podobają się "Chirurdzy" i przyjmij to do wiadomości.
A wiesz co właściwie oznacza słowo "avatar"? Jeśli nie to sprawdź sobie w gógle (nie pisze, że to nie ma znaczenia).
Jedni chwalą, drudzy krytykują. Zdecydowanie należę do pierwszej grupy, ale nie zamierzam nikogo potępiać za odmienne zdanie. Już chyba prędzej bym skrytykowała obsesję czy przeżywanie tego serialu jakby to było nie wiadomo co- czegoś takiego nie lubię i nie rozumiem. Ale nie o tym chciałam napisać. Chciałam poruszyć inny temat. Widzę że wypowiada się tu sporo przeciwników tego serialu (a nawet i lekarz), którzy mają niechęć poprzez głównie dwie rzeczy: 1. wątki oparte na związkach i 2. zbytnia... absurdalność(?) wydarzeń i przypadków. Co do pierwszego to krótko, bo było o tym już na początku, ale chcę wyrazić swoja opinię. Nie jest znowu tak 'każdy z każdym'. A już na pewno nie ma co porównywać tego do telenoweli, w której jest zaginana czasoprzestrzeń dlatego brakuje jeszcze tego, żeby bohaterowie wiązali się z własnymi dziećmi. To że Sloan robi z siebie casanovę, Karev pokazuje jaki to on jest podły i nieczuły, że prześpi się z dziewczyną tylko dla zabawy, a Webber miał kiedyś w przeszłości romans z matką Meredith, nie kwalifikuje od razu 'Chirurgów' pod hasło 'każdy z każdym'.
Co do drugiego tematu, bo to o niego mi głównie chodzi. Nie przeczę, niektóre przypadki są naprawdę absurdalne. Nie będę chyba musiała podawać przykładów, skoro tak je tu wiele osób krytykuje. Ale wiecie co jeszcze jest absurdalne? Długość czekania na wizytę albo na wyniki badań. W jakim szpitalu przyjmą was po kilku minutach czekania? Ze złamanym palcem (jeszcze jako małe dziecko) czekałam w poczekalni kilka godzin aż mnie przyjmą łaskawie. żeby dostać się do ortopedy tylko po zwolnienie z wf-u (przeprost kolan) musiałam zapisać się 3 miesiące (!) wcześniej. Na wyniki badania krwi musiałam czekać 3 tygodnie, a żeby je zrobić to już nie wspomnę. Moja babcia na operacje oka czekała półtora roku. A w serialu pacjenci nie czekają. Dlaczego? Bo gdyby mieli pokazać realia, to w pierwszym odcinku pacjent by przyszedł się zapisać, w połowie sezonu przyszedł by na badania, a pod koniec dostał by wyniki. 2 sezony później może dostałby się na operację, o ile do tego czasu by nie umarł. Poza tym, gdzie znajdzie się takich uprzejmych i miłych lekarzy? Którzy w dodatku spojrzą ledwo na wyniki i już wiozą pacjenta na salę, bo rozpoznali u niego raka wątroby i wiedzą nawet w jakim jest stadium. Dzisiaj w szpitalu byłam skazana na słuchanie wywodów dwóch starszych pań. Jedna 3 razy wzywała pogotowie do silnych bólów brzucha. 3 razy mówili jej że to zatrucie pokarmowe. Dopiero za czwartym okazało się, że tydzień chodziła z rozlanym wyrostkiem.
Może niektórym wydają się bezsensu wspominanie moich 'przygód' związanych z lekarzami i szpitalem. Ale nie mówię tego bez powodu. Chcę tylko pokazać, że niektóre rzeczy po prostu muszą w serialu nagiąć i to niekiedy bardzo, ponieważ inaczej nie dałoby się tego zrobić. A absurdalność przypadków? To nie ma być program dokumentalny mający na celu pouczanie i uświadamianie, a serial sprawiający przyjemność i pozwalający oderwać się od szarej rzeczywistości. Jeżeli komuś się nie podoba, bo czegoś takiego nie lubi to niech nie ogląda. Ja nie lubię niektórych seriali, więc po prostu ani ich nie oglądam, ani się nie wypowiadam na ich temat. Przykład? polecany mi "American horror story" albo zajmująca pierwsze miejsce w rankingu "Gra o tron". Oglądałam oba i to nie na zasadzie: zobaczyłam kilka odcinków i zrezygnowałam. Nie, obejrzałam całość i jeżeli będzie kręcone dalej to ja podziękuję. Obejrzałam, nie zrozumiałam, nie spodobało mi się, zostawiłam w spokoju.
A wracając do ''Chirurgów''. Ludzie wolą oglądać operacje serca, mózgu, czy jakieś niezwykłe, niekiedy może nawet i teoretycznie niemożliwe przypadki (teoretycznie, bo w praktyce to różnie bywa), a nie operacje wyrostka czy przepukliny.
Takie jest moje zdanie. Część się ze mną zgodzi, część nie. Może i znajdą się tacy co skrytykują moją ocenię, ale wyraziłam swoją opinię tak jak to zrobił założyciel tematu i pozostali.
Hehe, ze wzgledu na to, ze siedze w domu obejrzalam 3 sezony ale juz w 3 mam dokladnie te same odczucia (w drugim tez ale bardziej jeszcze subtelnie).
I jeszcze jakbym widziala producenta/scenarzyste/rezysera czytajacego poradni "jak zrobic film, ktory porwie glupie masy" a w nim "słowo seks musi padać w filmie przynajmniej raz na 5 minut". Te ciagle gadki o seksie sa nudne. To troche jak ogladanie pornola tylko bez samuych z scen a tylko ze wstepem. Masakra. Ci ludzie to maja byc elita a nic im innego w glowie jak seks w skladziku.