Nie wiem jak dla was, ale dla mnie ten serial skończył się w momencie, w którym wpółproducentką stała się aktorka grające Meredith Grey (Elen Pompeo) sezon 14 ep7.
Od tego momentu nie ma prawie jednego odcinka, w którym by nie mówili jaka to jej postać jest zajebista. Poza tym widać, że z sezonu na sezon zaczęła się pozbywać osób, których nie lubiła w serialu zaczynając od dziewczyny filmowego dr De Luca a potem Keppner i Arizony.
Oj nieee, wydaje mi się, że to dosyć stronnicze podejście.
Mimo wszystko ewolucja Meredith jest umotywowana - ktoś, kto tak bardzo dostaje w kość od życia, albo mocno ewoluuje w stronę zajebistości, albo ląduje w szpitalu na oddziale intensywnej pomocy psychiatrycznej. ;)
Ale bardzo tęsknię za postacią Keppner, April świetnie się rozwinęła, od dziewczynki ze wsi, która ma kij w dupsku, do wyzwolonej kobiety, która żyje tak, jak chce, zgodnie z wartościami, które wyznaje. Dla mnie poprowadzenie tej postaci i wyprowadzenie z serialu zanim się stoczyła, dając jej szansę na życie bez tragedii (czyli poza fabułą serialu) było bardzo godne.