Wstrząsający i ciekawy odcinek. Nasuwa masę pytań. Czy warto wystawić się na największe pośmiewisko przed całym światem, by ratować jakąś tam celebrytkę internetową? Przecież wszyscy wiemy, jacy są celebryci. Albo - do czego jest gotów obywatel nienawidzący polityków - urządza performance, aby upokorzyć polityka, bo czuje do niego nienawiść. Tym samym rozbija mu małżeństwo. Kto więc okazuje się tu gorszy?
Czemu ów obywatel kończy, jak kończy? Bo zawiódł się nie na owym polityku, którego tak nienawidził. Polityk okazał się ok. Zawiódł się na zwykłych obywatelach. takich jak on. Którzy codziennie krzyczą, jacy są pokrzywdzeni przez rząd, ale potrzebują tylko "igrzysk", sensacji w telewizorze.
Przypomina mi się historia z Polski, sprzed paru lat, kiedy do biura poselskiego wpadł jakiś wariat z pistoletem, bo sie naczytał internetowego hejtu na temat tamtejszego posła i przesadnie wczuł się w nastrój komentarzy internautów.
Według mnie z filmu wynika, że "księżniczka" to był pseudonim nadany celebrytce przez jej fanów. Choć z drugiej trony, ona miała ochroniarzy. Musiałbym obejrzeć to jeszcze raz, ale nie wiem, czy dam radę. Ten premier - szkoda chłopa...
Nieuważnie oglądałeś. W pewnym momencie nawet do premiera dzwoni królowa i odwołuje się do jego moralności.
Nic bardziej mylnego...'Księżniczka' to nikt inny jak celebrytka, którą wielbią tłumy, masy, motłoch 'uwięziony' i karmiony newsami z mass mediów, głównie przez internet. Na koniec wszyscy są zadowoleni, że mogą dalej słuchać o nowinkach z jej życia (ciąża), a premier, mimo tego, że dopuścił się czynu sprzecznego z prawem i stał się zwyrolem, to w opinii publicznej tylko zyskuje (prywatnie już nie, żona się od niego odwraca, bo przestał być dla niej człowiekiem, mężem). Królowa nie ma tu właściwie żadnego znaczenia. Sprawa dotyczy władz, więc jako głowa państwa zabiera głos.
OK, w sumie to rzeczywiście. Chyba tylko prawdziwa księżniczka może być zarówno "ulubienicą narodu" jak i "gwiazdą facebooka". Mogło mnie parę rzeczy zmylić.
Moim zdaniem premier nie powinien negocjować z terrorystami. Nawet wystawienie sobowtóra byłoby oznaką słabości dowodem, że bylekto może wejść rządowi na głowę. Do tego wszyscy, którzy w sondażu głosowali za spełnieniem żądań terrorystów, powinni natychmiastowo stracić obywatelstwo, bo takich debili nam w naszym pięknym społeczeństwie nie potrzeba:)