Po każdym z odcinków potrafiłem dojść do jakichś wniosków, a te 45min mnie zniszczyło i to
dosłownie, bo jestem rozbity na kawałki i ledwo co potrafie przelać myśli na papier. Jakie jest
przesłanie? Wszystko do nas wraca? Sugestia traktowania skazanych w sposób gorszy niż oni
traktowali swoje ofiary? NIe ogarniam nic, ide na kawe.
do końca nie wiem jakie było przesłanie, ale przypominało mi to taki piekielny dzień świstaka, gdzie za swoje czyny musisz ponieść konsekwencje w HD i przy rozentuzjazmowanej publiczności, w kompletnie strasznej pętli czasu. Takie trochę pomieszanie Igrzysk śmierci z wcześniej wspomnianym dniem świstaka, ale w wersji hard core.
Nie zauwazyliscie, ze juz teraz jest tak ze cokolwiek zlego smiesznego albo rozwalajacego statystykii na youtube jest
Filmowane kamerkami w telefonie tzw. Sex and violence sells. Wydaje mi sie, ze to jest hardcorowa forma krytyki i pokazanie zagrozenia z tym zwiazanego. Kto wie czy kiedys nie doczekamy sie parkow rozrywki gdzie malpkami beda ludzie. Charlie znów ujal wszystko bardzo konkretnie. Uczestnicy i aktorzy nie licza sie z tym dzieckiem, najwazniejszy jest dla nich fun conzreszta w koncowej scenie podkresla pan od strzelby. Pozdrawiam ogladajacych!
Dokładnie też tak myślę. Odcinek miał na celu skrytykowanie wszędobylskich sępo-operatorów kamery i ich pasjonatów-oglądaczy. Ile to filmików krążyło, co katowali w wiosce afrykańskiej murzyna, albo małego chłopca konającego pod kołami tira, czy tez wypadek z grudnia, gdzie w Brazylii rozbiła się chyba 5 nastolatków. I ludzie zamiast pomagać, czy chociażby jak nie chcieli pogorszyć sytuacji podejść i zagadywać do jeszcze przytomnych ofiar - lub chociażby jak to by się wydawało odwrócić wzrok, stają w kółeczku i nagrywają jakby to były zwierzęta w cyrku wykonujące jakiś popisowy numer.
Główna fabuła jest tylko pretekstem do ukazania tego chorego zjawiska. W oryginalny sposób zresztą, jak całe BM
Całkowicie pomijasz w swojej ocenie najistotniejsze fakty. Nasza protagonistka, jak się okazuje pod koniec, została skazana jako winna współudziału w brutalnym mordzie na małej dziewczynce. Gdy jej narzeczony torturował dziewczynkę, ona to wszystko kręciła telefonem jak gdyby nic się nie działo. Jej karą jest przeżywanie w kółko tego samego, w rzeczywistości taką, jaką ona prezentowała samą sobą. Wszyscy dookoła kręcili filmiki, ponieważ właśnie to robiła ona, gdy dziewczynka krzyczała wniebogłosy z przerażenia.
To co widzimy w tym odcinku, to bardzo wysublimowana forma kary. Można wywnioskować z kalendarza, że protagonistka przeżywała to samo ponad 270 razy.
Przez cały film był budowany obraz cierpienia oprawcy, żebyśmy na końcu, po wyjawieniu jego przeszłości byli rozbici pomiędzy współczuciem dla postaci, która była nękana i prześladowana przez cały odcinek, a nienawiścią dla jak się okazało tej samej osoby, która bez emocji godziła się i przyglądała jak była mordowana mała dziewczynka. Obraz ukazał jak nieludzka jest doktryna oko za oko, ząb za ząb, jak ludzie łatwo mogą oceniać i wydawać swoje własne, czasami absurdalnie niemoralne osądy pod wpływem emocji, jak w ludziach pod pretekstem show i rozrywki (co zostało na końcu dobrze ukazane pod koniec) mogą się obudzić najgorsze zwierzęce cechy, jak łatwo pod wpływem poczucia przynależności do grupy i strachu przed utratą tego statusu ludzie tracą wszelkie granice i jak sami stają się oprawcami linczując oprawcę. Odcinek jest atakiem na poglądy faszystowskie, nazistowskie i nacjonalistyczne, gdzie za gorszego uznaje się kogoś wykluczonego spoza środowiska.
Jak do tej pory najlepszy odcinek serialu Black Mirror, który jest jednym z najlepszych seriali jakie widziałem, o ile nie najlepszym.
Dokładnie. Mnie przyszła jeszcze na myśl telenowela polska "Matka Madzi z Sosnowca". Jestem pewna, że niejedna osoba w Polsce przystałaby na taki sposób ukarania Marty W, czy jak jej tam.
Dokładnie. W takim społeczeństwie kara przestaje być surowym, ale sprawiedliwym wyrokiem. W tym przypadku kara jest poniżająca, osoba ukarana traci wszystkie swoje prawa - nawet prawo do posiadania wspomnień.
ten odcinek to chyba też swego rodzaju manifest przeciwko tak popularnej (szczegolnie w Polsce) mowie nienawiści. każdy chętnie komętuje zbrodnię nie stroniąc przy tym od propozycji kar i idącej za tym 'sprawiedliwości'. mną osobiście wstrząsneło takie zetknięcie się twarzą w twarz z oprawcą, któremu robi się pranie mózgu i zadaje wiele cierpienia dla własnego zaspkojenia oO
Proponuję jak najprędzej iść do tuska z tym pomysłem. U nas takie parki sprawiedliwości by się dobrze sprawdziły. Jestem za :)
A idioci popierający takie głupie pomysły sami powinni robić za główne atrakcje. Na własną zachciankę.
O cholera, ależ mnie rozbił ten odcinek...
Chyba taka nowoczesna wersja Running Mana ze Schwarzeneggerem...
Obraz bardziej krytykuje chora fascynacje piblicznosci telewizyjnej i internetowej, niz sprawczynie mordu, ktora ponosi specyficzna kare. Niby jest jak w Dniu Swistaka, ale trzeba zwrocic uwage, ze ona za kazdym razem niczego nie pamieta, a wiec, w pewnym sensie, za kazdym razem karana jest po raz pierwszy. Sluzy to wiec nie karze jako takiej, ale stworzeniu rozrywki dla gawiedzi. Koncowka odcinka ze scenkami przedstawiajacymi sprzedaz biiletow to potwierdza.
Coś w tym jest, brak porównania dobry-zły, tylko ten którego możemy sprzedać- a ten którego zróbmy wszystko aby go sprzedać (przypomina się wcześniejszy odcinek), tylko tutaj jest pętla czasu a wcześniej pętla polityczna, a serial naprawdę REWELACYJNY, tym bardziej że znajduję powiązania pomiędzy odcinkami których możliwe że kompletnie nie ma, dziwne uczucie. Raczej w psychozę nie popadam, więc jak przeważnie, nie wiem o co chodzi, ale mnie to kompletnie ciekawi.
Bo to nie jest kara. To jest zemsta. Zemsta społeczeństwa, które robi dokładnie to samo co przestępca, czyli czerpie rozrywkę z czyjegoś cierpienia. Z tym że społeczeństwo czuje się usprawiedliwione wymówką iż jest to kara, że to co robią jest słuszne.
Zobaczcie ile jest zbieżności: bohaterką sterował jej chłopak, który znęcał się nad dzieckiem (oczywiście można dywagować czy to nie było tylko jej linią obrony, ale przyjmijmy że faktycznie była pod jego wpływem), ona czerpała radość z nagrywania tego. Ludźmi którzy przychodzą do parku rozrywki sterują jego pracownicy a szczególnie prowadzący program.
Jestem pewien że nasza zła bohaterka również uważała że zakatowanie dziewczynki jest słuszne, w końcu gdy tak nie uważała, to nie uczestniczyła by w tym z zabawą (jak zaobserwował sąd). Warto pamiętać że nawet hitlerowcy uważali że ich postępowanie jest słuszne, szczerze to jak żyję nie spotkałem kogoś kto szczerze by stwierdził że robi źle (zdarzają się jedynie nieliczni, którzy przyznają iż ZROBILI źle, ale nikogo kto by uważał tak w momencie dokonania czynu). Powód zawsze się znajdzie.
Tak więc mam zemstę, na pierwszym planie przewija się nagrywanie na telefony, ale w drugim są jeszcze pieniądze. Dziewczynka została porwana dla pieniędzy, park rozrywki również robi kasę na cierpieniu. Bilety na wjeździe, cennik parkingu na bramie.
Nagle się okazuje że wszyscy tak naprawdę są podobni, okrutni, rządni pieniędzy, cieszący się absolutną dominacją nad bezbronną ludzką istotą. I jeszcze jedno: po co to nagrywamy? Po to aby móc obejrzeć to później, jeszcze raz poczuć tą chwilę. Po to aby pokazać znajomym, wzbudzić ich chwilowe zainteresowanie, poczuć się przez chwilę w centrum uwagi (w czasach gdy nasza uwaga skupia się jedynie na chwilę), podnieść swoją samoocenę. A wreszcie po to aby zasłonić się telefonem jak tarczą, uzasadnić bezczynność (jak to nic nie robiłem? nagrywałem!), odrealnić sytuację (nagrywający patrzy na ekranik, nie na to co się dzieje). Telefonem z nagrywaniem zasłaniamy samych siebie, wyciągnięta ręka chroni nas przed rzeczywistością tak samo jak próbujemy zasłonić się przed ciosem. Chronimy się przed nią ale jednocześnie upajamy się brutalnością tego co się przed nami dzieje. Chcemy prawdziwej krwawej rzeczywistości, ale oglądamy ją jak transmisję na żywo na naszym ekraniku telefonu...
MSZ to co spotyka główną bohaterkę, jest współczesną wersją kaźni, jakie dotykały przestępców w przeszłości. Wtedy też były to publiczne widowiska, na które często przybywali ludzie z odległych stron. Tylko, że dzięki nowoczesnej technice takiego skazanego można eksploatować w nieskończoność. Przy czym wcale nie jest powiedziane, że kara fizyczna jest gorsza od kary psychicznej.
Można też uważać, że jest to swoista wersja piekła. Bohaterka w nieskończoność musi płacić za popełniony czyn.
Oczywiście mamy też krytykę (obecną we wszystkich odcinkach serii) współczesnej fascynacji mediami społecznościowymi i publikowaniem w sieci wszystkiego co robimy i przeżywamy. Ludzie zamieniają się w obserwatorów, przestają przeżywać i moralnie oceniać wydarzenia, interesuje ich tylko ich wartość rozrywkowa.
Przesłanie jest proste, zawiera się w słowach "cieszcie się tym" i wygląda, że zebrani naprawdę potrafią się tym cieszyć. Film nie broni bohaterki, nie próbuje też tłumaczyć postępowania nikogo i niczego, bo motywy postępowania obu stron są jasne i klarowne. Mówi tylko że jeśli jesteśmy w stanie cieszyć się cierpieniem drugiego człowieka, niezależnie czy zawinionym czy nie, niczym nie różnimy się od ludzi pokroju bohaterki.
Innymi słowy, czym innym jest rozumieć czemu ktoś postępuje jak postępuje, czym innym uświadomić sobie że potrafi czerpać z tego przyjemność.
Bo moze z wycięczenia-od darcia sie na tym krzesle,uciekania za kazdym razem, kobieta zasypia i wtedy jej sciagaja urzedzenie i rozwiazuja a moze to urzadzenie ja usypia,troche wyobrazni,bo chyba nie masz takiego urzadzenia w domu wiec nie wiesz jak dziala....?
a czy przedstawienie w 50cio minutowym epizodzie(ktory moim zdaniem przepelniony jest trescia i kazda minuta jest istotna) motywu karmienia tej klientki nie byloby bezsensowne? Gdyby rozbic ten epizod na jeden sezon,powiedzmy 12 odc to moglabym sie sprzeczac czemu nie jest pokazane jak kobieta cos je,ale bez przesady.. Pozdrawiam
To urządzenie to jakieś elektrowstrząsy, czy raczej coś oddającego ból dziewczynki (o ile się nie mylę spalili ją)? Jak myślicie?
odcinek ten, tak jak inne odcinki serialu jest o spoleczenstwie w epoce informatycznej.
Jest o zemscie i zadzy zemsty ktora stworzyl internet. W internecie ludzie sa dla siebie okrutnie bezlitosni. Bez oporu przychodzi im wydawanie wyrokow, wymierzanie i zadanie kar dla innych. Wystarczy poczytac komentarze pod artykulami populartnych serwisow, blogi internetowe. Wszedzie coraz wiekszy radykalizm, ktorym ludzie sie bawia i uprawiaja go w wolnym czasie w ramach rozrywki.
To samo widzimy w tym odcinku. Gawiedz nakrecona okrucienstwem zbrodni bohaterki nie ma zadnych zachamowan. Zapedzila sie w wymierzaniu kary najdalej jak sie da. Przy okazji zostala ona skomercjalizowana i zamieniona w show - skoro jest okazja do zarobienia pieniedzy, to czemu z niej nie skorzystac. Nikt juz nie pyta, czy kara jest sprawiedliwa, czy tez nie.
Zadzialal tu schemat taki jak w mysleniu memicznym. Jest mem, ktory podlapuje i koduje sie w kulturze, a potem jest rozwijany do kolejnych. Po pewnym czasie nikt juz sie nie pyta o zrodlo, nikogo to nie obchodzi, za to wszyscy maja wyrobiona ocene. Brna i bawia sie...
Ten odcinek jest tylko odrobine zradykalizowanym obrazem dzisiejszego swiata. Wiele osob chcialoby oglada "show zemsty", wiele osob chcialoby tak radykalnej i bezlitosnej kary, wiele osob nie mialoby zadnych zahamowan...
Do Waszych opinii dodam tylko: poza tym, obserwując reakcje "gawiedzi", można dostrzec, że już dawno nie chodzi o karę, tylko o znęcanie się nad innym człowiekiem, chora potrzeba obserwacji męki innych, niezdrowa ciekawość cierpienia. Odcinek pokazuje, jak mało - mimo naszego dobrego zdania o sobie - zmieniliśmy się na przestrzeni wieków jako społeczeństwo, jako ludzkość, wciąż publiczne tortury i egzekucje przyciągają tłumy. Tak naprawdę chodzi o zadawanie cierpienia, przeszłość cierpiącego jest tylko pretekstem, usankcjonowaniem naszego okrucieństwa.
Jak najbardziej bym to widział w realnym systemie penitencjarnym. Niektórzy zasługują na własne piekło na Ziemi. W myśl hasła 'oczekiwanie na śmierć jest gorsze niż ona sama' , zapętlenie w karze jednego z drugim zwyrodnialców nie wywołałoby u mnie cienia współczucia. Co prawda nie musiał i nie chciałbym sam uczestniczyć w owych spektaklach, ale nie potępiałbym również chętnych do czynnego udziału w show. Podobny motyw "loopera" pokuty czytałem kiedyś w opowiadaniach Jonathana Carrolla.
1. Kara nie ma żadnego sensu, jeżeli karany nie wie o tym, że to kara i nie wie za co jest karany. Nasza bohaterka za każdym razem miała czyszczoną pamięć, a jedyną informacją były niewinne migawki z wideo pokazywanego podczas czyszczenia pamięci. Finalne poinformowanie oprawcy o tym co zrobiła nie przywraca pamięci, a więc nie wywoła np poczucia winy. Z jej punktu widzenia to tylko kolejna informacja, która może być prawdziwa, albo i nie (może zostać odebrana jako część show).
2. Wielokrotne powtarzanie pościgu, to już nie kara, tylko tortura.
3. Kara powinna spełniać swój cel, np uświadomić winnemu, że źle zrobił, wpłynąć na niego, by się zmienił itd., a nie zadowalać "rządnych krwi" komentatorów/widzów/obserwatorów.
W mojej opinii, ona... była niewinna. W momencie wyczyszczenia pamięci jej życie zostało skasowane, a ona sama otrzymała czystą kartę.
Jako dawny zwolennik, dziś jestem przeciwnikiem tortur i kary śmierci. Potępiam morderców, ale pamiętam też o tym, że jak źli by nie byli, to ciągle są ludźmi, którzy też odczuwają strach i ból.
W przeszłości rzucano ludzi lwom na pożarcie, krzyżowano, kamienowano, wypruwano flaki, obcinano ręce, wypalano oczy, a dziś się ich wiesza, truje i razi prądem. I jakie były i są tego efekty? Kompletnie żadne. Te kary nigdy nie działały odstraszająco na przestępców.
Szanuję Twoje zdanie. Moje można zacytować za Kultem (...) dla sqrwysynów nie ma litości (...) . Można wierzyć w resocjalizację, mościć zwyrodnialcom dupska w więzieniach i karmić ich lepiej nich zawodowych żołnierzy. Mnie powieka by nie drgnęła przy samosądzie na co poniektórych bestiach w ludzkiej skórze, ale jak pisałem wyżej, szanuję poglądy innych.
każdy czasem mówi, że kogoś tam by zlinczował. Ale kara za zbrodnie ma wielowymiarowy charakter.
Zróbmy mały eksperyment myślowy. Załóżmy, że masz syna i choć nie jest idealny, kochasz go. I teraz on popełnia morderstwo - z powodu złamanego serca zabija ładną dziewczynę, która była lubiana w okolicy.
I teraz zachodzi taka sytuacja, że mieszkańcy miejscowości przychodzą pod Twój dom i wołają pod oknem: "Wydaj nam tego skur***. Zaj***emy tę bestię". Moje pytanie brzmi, co robisz? Czy dajesz synowi kopa w dupę i wypychasz go za drzwi prosto w ręce tych ludzi? Bo przecież z ich punktu widzenia twój syn jest bestią.
I to jest właśnie ta wielowymiarowość kary.
Robię dokładnie to, co Ty w sytuacji, w której Twoja rzekoma córka oświadcza, iż kocha muzułmanina i wyjeżdża z nim do Afganistanu, bo oblubieniec tak sobie życzy. I to jest właśnie wielowymiarowość decyzji.
Nauka już wkrótce zmieni oblicze i samą definicję kary. Pewna grupa naukowców i inżynierów pracuje nad stworzeniem substancji, która zaburzałaby u człowieka zdolność prawidłowej oceny upływania czasu, przez co więzień poddany działaniu tej substancji, czułby jak gdyby kara trwała dużo, dużo dłużej.
Padł nawet pomysł stworzenia wirtualnej rzeczywistości, do której można by podłączyć skazanego, lub do której można by dokonać wręcz transferu umysłu skazanego, a następnie przyśpieszyć go, przez co w przeciągu niespełna 9 godzin, skazany odbyłby karę ponad 1.000 lat.
Ten pomysł z przyspieszonym, wirtualnym odbyciem wyroku, padł w jednym z odcinków "Po Tamtej Stronie".
Pomysł jest naprawdę ciekawy i gdyby uszczelnić system tak, by nie mogło dochodzić do nadużyć, to więźniów zamiast na lata, skazywalibyśmy na kilka dni intensywnej odsiadki w warunkach przyśpieszonych. Przyszły wymiar sprawiedliwości będzie z pewnością ciekawie ukształtowany przez rozwijającą się technologię.
Niestety żaden system nie jest szczelny i nigdy nie będzie. Ta technologia w niewłaściwych rękach była by dla ludzkości groźniejsza, niż bomba atomowa. Odpowiednio bogaci i wpływowi ludzie - lub tez psychopaci - mogliby sobie tworzyć własne matriksy i przetrzymywać w nich ludzi.
Żadna technologia, nawet młotek, czy zapalniczka gazowa, nie są bezpieczne w niewłaściwych rękach. Nie oznacza to jednak, byśmy się mieli powstrzymywać przed rozwojem technologicznym.
Jak dla mnie tego typu matriksy byłby idealną formą nie tylko resocjalizacji dla więźniów, gdzie można by też sprawdzić czy resocjalizacja przebiegła pomyślnie, ale też można by w ten sposób tworzyć światy konkretnych doktryn politycznych, np. socjalistom, czy ultranacjonalistom dajesz taki wirtualny świat, w którym można sprawdzić prawdziwość głoszonych tez.
Ciekawa koncepcja. Porozważam sobie przed snem.
Ale co do tego systemu szybkiej resocjalizacji, to nie jest takie proste. Resocjalizacja w więzieniu to nie tylko problem samego więźnia, ale tez rodziny ofiary, którą zabił (jeśli rozpatrywać los mordercy). Bliscy ofiary otrzymują rodzaj zadośćuczynienia i poczucia sprawiedliwości, gdy wiedzą, że morderca odsiaduje karę.
Powstaje zatem pytanie, jak taki nowy system penitencjarny wpłynąłby na społeczne poczucie sprawiedliwości i zadośćuczynienia?
Przestępca odsiaduje karę w obu przypadkach, z tym że w przypadku klasycznego odbywania kary, czas leci w proporcji 1:1, z kolei w wirtualnej rzeczywistości możemy stworzyć inny system upływu czasu, co wzmocnione przez terapię biochemiczną (jakiś czas temu opracowano środek chemiczny który zaburza pracę ośrodka mózgu odpowiedzialnego za odczuwanie mijania czasu), będzie możliwa zmiana tej proporcji, dzięki czemu rok dla ofiary, będzie 1.000 lat dla przestępcy.
Już dziś pracuje się nad w pełni immersyjną VR, w której człowiek mógłby np. odczuwać bodźce dotykowe, dzięki czemu kary cielesne mogłyby ciągnąć się stuleciami, a nawet tysiącleciami, choć czasu rzeczywistego minęłoby kilka dni, lub tygodni.
Więc jak najbardziej ofiara by miała świadomość ukarania więźnia.
Tak jak jednak napisałeś - taka technologia może być niezwykle niebezpieczna, więc i muszą powstać konkretne, ścisłe przepisy chroniące nas od nieprawidłowego użycia nowych technologii.
mnie naszła taka refleksja - czy to jest nadal ta osoba, która była morderczynią? Bo jeżeli nie ma własnych myśli, wspomnień, osobowości, to pozostaje już tylko ciałem wypełnionym kim? zupełnie nowa osobą, która jest karana, ale za co? Czy osoba karana nie powinna podczas kary wiedzieć za co jest karana?
I dokładnie tutaj pojawia się problem. Nie mając żadnych wspomnień, ta osoba nie jest tożsama z osobą skazaną. Zadawanie tortur osobie z wszystkimi wspomnieniami, tożsamością i wiedzą o tym co zrobiła byłoby sprawiedliwe. Bez tego mamy tylko igrzyska dla tłuszczy.
Przecież nawet nie wiadomo, czy zbrodnia faktycznie miała miejsce. Może gł. bohaterka wykonuje pracę zarobkową, a po wygaśnięciu kontraktu przywrócona zostanie jej pamięć, itd... Niemożliwe? A tacy np. żołnierze, którzy biorą udział w dziwnych wojnach, co do których nie ma pewności, czy są "rzeczywiste" czy "wykreowane" - przecież to zakontraktowane mięso armatnie wróci kiedyś do domu ze swoją powojenną traumą...A o co walczyło? Kto by to wiedział...
Tutaj wiadomo na pewno, że na potrzeby zabawienia gawiedzi (rozrywka w wersji "z morałem" - taka współczesna forma religijności) organizuje się przedstawienia typu justice...Cel - taki sam jak przejmującej drogi krzyżowej... Klimat tego odcinka to coś w rodzaju średniowiecza high-tech z show-menami w roli kaznodziejów...
No właśnie, już pierwszy raz oglądając zauważyłem że w czasie "wytłumaczenia" sprawy przed widownią nie ma ani razu pokazanej bohaterki w czasie zatrzymania, rozprawy, skazania. Jest tylko jej zdjęcie z dokumentów i to jedno zdjęcie z chłopakiem, które stało na kominku. Z rozprawy są jedynie rysunki! Trzeba więc wierzyć w to co mówi prezenter. Ale czy mówi prawdę?
Nawet na tym nagraniu które jest puszczane w telewizorze w czasie czyszczenia pamięci, również niewiele widać. Czy coś było? Czy to przypadek że dziewczynka jest tak podobna do bohaterki?
Odcinek kończy się gdy poznajemy "prawdę" i większość widzów pewnie uważa iż dostała na co zasłużyła. Ale czy na pewno zasłużyła, a może jesteśmy tak jak ci ludzie odwiedzający park rozrywki. Wystarczy nam powiedzieć iż zasłużyła a już to łykamy i się cieszymy z jej cierpienia.
A może nie pokazano żadnej jednoznacznej sceny katowania dziewczynki, właśnie po to abyśmy jako widzowie poczuli że jej brakuje, poczuli ten brak ukazania wszystkiego z brutalnością, która ludzi tak fascynuje i która jest tak teraz popularna w internecie...
Tak zgadzam się w pełni. Ludzie nie wiedza jak było na prawde - cieszą się tylko z tego widowiska, a jest pretekst "przecież zabiła dziewczynkę", a nikt się nie zastanawia czy na prawde to zrobiła. Poza tym, zastanawia mnie jedno, teoretycznie gdyby była taka brutalna, to czy nawet po utracie pamięci by z tego coś nie zostało? Jakieś schorzenie psychiczne czy coś...
Ten odcinek, jak każdy z serii, ma kilka warstw. Pokazuje tzw. podwójną moralność - czyli, jeśli otrzymamy z czyichś rąk pretekst (w tym przypadku informację, że gnębiona kobieta jest zabójczynią), to bez żadnych zahamowań staniemy się oprawcami, sadystami.
Pretekst powoduje, że czujemy się zwolnieni z odpowiedzialności za to, co robimy. Możemy wtedy np. znęcać się nad kimś pod pretekstem "wymierzania sprawiedliwości".
Najważniejsze pytania, jakie według mnie stawia ten film, to:
- czy karanie kogoś, kto nie pamięta zbrodni, jest słuszne? Nie ma sensu kara, jeśli oskarżony nie wie, za co jest karany i o co w tym wszystkim chodzi?
- jeśli wymierzamy komuś karę, to w którym momencie kara zamienia się w pastwienie? Bo oni sie nad nią tak naprawde pastwili.
- czy popełnienie przez kogoś zbrodni pozwala, aby pastwic się nad nim w nieskończonośc? Bez wyznaczenia daty końcowej?
- Jeśli zwykły człowiek złapie mordercę i w ramach kary będzie go torturował i torturował, i nie będzie chciał przestać - to czy nadal będzie zwykłym człowiekiem, czy juz raczej zwykłym oprawcą?
- Kim są ludzie, którzy cieszą się i śmieją, klaszczą w dłonie na widok torturowanej osoby? Czy nadal są ludźmi?
Przychodzi mi do głowy o wiele więcej pytań.
A mnie się ten odcinek na początku wydawał także jako specyficzna próba wymierzenia jej kary, ale później natchnęła mnie inna myśl... Chyba najbardziej skojarzyło mi się to z modnymi ostatnio Escape Roomami, tylko, że tutaj to już wersja bardzo lvl up, gdzie to ona gra główną rolę, a inni bawią się jej kosztem. Zwłaszcza te całe 'szkolenia' no i ta powtarzalność, schematyczność. No nie wiem, mam mindfu.ck jakich mało.