Jak zwykle w Czarnym Lustrze jest tu szerszy obraz i nawiązanie do tego, co się dzieje obecnie. Samotna matka jednego dziecka wyleczyła swoje lęki o córkę przy pomocy nowej technologii. Z racji tego, że dziecko było jedno, a obok brak faceta, to skończyło się tak, jak musiało się skończyć. Jak dla mnie ten odcinek zadaje oprócz szeregu innych ważne pytanie: czy my naprawdę myślimy, że damy radę ogarnąć życie sami? A jeśli tak myślimy, to skazujemy się na nieuchronną porażkę.