Podobało mi się zakończenie odcinka, bowiem (przynajmniej dla mnie) nie dawało jednoznacznej odpowiedzi na to co się wydarzyło. Nigdzie nie było bowiem widać potencjalnych zwłok, a jedynie dużo czerwonej mieszanki. Mając na uwadze, iż wizyty Davida w domu Cliffa polegały głównie na pracy z farbą, stąd śmiem przypuszczać, że ostatnia dotyczyła tego samego mieszalnika. Zapłakany Cliff schodzi po schodach będąc pewnym najgorszego scenariusza i tym samym odczuwa emocje zbliżone do tych, które odczuwał jego współtowarzysz. W końcu dostrzega w oddali siedzącą na krześle żonę i zaczyna płakać jak małe dziecko, czym przy okazji uwalnia masę nagromadzonych w nim emocji. W ostateczności, o ile można tak powiedzieć, wszyscy wychodzą z tej sytuacji zwycięsko, gdyż Cliff lepiej zrozumie Davida i prawdopodobnie zacznie bardziej dbać o rodzinę. Ostatnia scena, w której David wysuwa koledze krzesło daje moim zdaniem jasny przekaz - no, kolego, teraz możemy sobie porozmawiać. :)
Chapeau bas, wygląda na otwarte zakończenie... Ilość krwi na ścianach totalnie nie ma sensu i od razu mnie kłuła w oczy, ale nie połączyłem kropek jak Ty. Moje uznanie.
Ta krew jest rozmazana OD pokoju gdzie spał i schodzi w DÓŁ. Nie ma to sensu gdyby ich zabił na dole. Kumpel wiedział że będzie schodził w dół po śladach krwi na ścianach i tak to upozorował.
Niestety chyba jednak ich zabił. Też na początku myślałam, że to farba, ale rozpacz "Jessego" jest zbyt duża. Jakby się okazało, że jednak żyją to by podbiegł do nich i ich tulił, a nie tarzał się w rozpaczy po podłodze.
Nie byłoby to conajmniej dziwne, że skłócona z Davidem Lana, pozwoliłaby mu odwalić taką akcję? Z drugiej strony sama mówiła, że przeprowadzili się tam dla Cliffa i wcale jej się tam nie podoba.
Ta wersja raczej nie ma sensu biorąc pod uwagę, że krzyknął "nie", kiedy zobaczył rodzinę. Takie zachowanie nie wskazuje, aby byli żywi
ciekawa interpretacja, jednak myślę, że gdy cały dom by pływał we krwi jak to pokazano to żona z synkiem nie siedzieli normallnie przy stole jedząc obiadek. moim zdaniem za dużo trochę dla widowni do dopowiedzenia sobie, żeby to była prawda. W zasadzie jedyna przesłanka to te krzesło które niby odsuwa do rozmowy. Ja to zinterpretowałem tak samo - możemy rozmawiać. Ale dlatego, że teraz obydwoje straciliśmy rodziny