No i mamy pierwszego podejrzanego for real, dopiero w 7 odcinku :-) Tylko, czy napewno? Ojciec Aidena-skazaniec coś wie i kogoś chroni, a za kogo odda człowiek życie, nie myśląc o sobie? Za dziecko, tak mi podpowiada logika... Tylko jak to powiązać z małym Aidanem? Może ma brata bliźniaka albo cóś... :-)
Co do porwania Linden, pastor spanikował bo wszystkie poszlaki wskazują na niego. Być może chce ją przekonać, że to nie on jest zabójcą i uchylić "rąbka tajemnicy" o co w tym wszystkim chodzi.
Co do Sewarda, wydają mi się, że jedyną rzeczą, która mogła go zmusić do wzięcia winy na siebie jest lęk o Adriana (bez względu na to czy jest jego biologicznym synem czy nie). Dopóki wszyscy byli przekonani, że to on jest zabójcą dopóty siedział cicho, ale kiedy zobaczył, że jednak jest jakaś nadzieja (Linden jest przekonana, że to nie on), być może odezwała się w nim wola życia i walki. To z kolei prowokuje kolejne pytanie, a mianowicie, kto może zmusić faceta pokroju Sewarda żeby siedział cicho. Innymi słowy, kto ma taką władzę? Na pewno nie pastor, i nie wydaje mi się, żeby to był kurator - zbyt "cienki Bolek". To musi być jakaś "szycha", ktoś kogo naprawdę można się obawiać. W tym kontekście pasuje Skinner. Strażnicy pojawili się na tapecie dopiero kiedy Seward znalazł się w więzieniu, a zatem to nie ich się bał.
Co do Bullet, trudno powiedzieć, wspomniana "tajemnica" może dotyczyć rożnych rzeczy.
Jasne, że muszą się spotkać w finale, w tym serialu mało co jest "przypadkowe", choć scenarzyści lubią nam mącić w głowach.
dla mnie bullet to dziewczynka z dobrego domu, którą rodzice oddali do szkoły z internetem, bo sprawiała problemy wychowawcze. Jest negatywnie nastawiona to mężczyzn (może molestował ją ojciec/ojczym), jej strój, fryzura i sposób zachowania jednoznacznie pokazują, że chce odepchnąć mężczyzn od siebie.
jest jeszcze ta dziewczynka Lyric- ona mnie trochę "niepokoii"- jest słodka, niewinna, zagubiona itd, ale szaleńczo zakochana w Twitchu, więc jeśli on ma coś z tym wspólnego to ona też trochę pobrudzi sobie łapki.
a w nawiązaniu do medycznych worków- może te dzieci zgłaszały się do jakichś medycznych testów leków (czy czegoś w tym stylu) i może dlatego zginęły (wersja gdzie te worki nie są zupełnie powiązane z morderstwem żony sewarda i tej panny z początku sezonu)
powinnam pisać pracę, a nie tu siedzieć i kminić kto może być mordercą
Ta kobieta, która siedziała z matką Kaillie na posterunku i szukała swojej zaginionej córki, może to matka Bullet (nie mogę skojarzyć, czy było konkretnie cos powiedziane o Rodzicach Bullet). Może paradoksalnie okaże się, że Jej córka żyje a Kaillie nie ...
Seward jak dla mnie zdecydowanie "podkłada się" z obawy o bezpieczeństwo syna.
Strażnik (ten miły) z tego co kojarzę dopiero niedawno zaczął prace w tym bloku więziennym. Może chciał być blisko Sewarda. Jest jakiś "za dobry" - Killing raczej przyzwyczaił nas do ciemnych stron postaci ...
Pastor coś kombinuje, ale nie zabija, wręcz sądzę, że może być całkiem ok, ale ktoś w przeszłości nabroił (może on sam) i stąd taka mistyfikacja, a po jej odkryciu, reakcja.
Skinner wciąż w gronie podejrzanych, choć trochę zbyt wiele wskazuje na "osobę z układami" (zastraszenie Sewarda), by tak ot podać nam sprawcę na tacy.
Tyle ode mnie. Pozdrawiam
Bullet mówi, że dostaje od ojca :) nie no żart, po prostu mi się pomyślało, że może to być matka którejś z poznanych przez nas dziewczyn, na zasadzie, że już nie ma nadziei, a jednak w przeciwieństwie do Matki Kaillie (choć chciałabym, żeby Kaillie żyła)
Słuchajcie, będzie tak, jak w "Wyspie skazańców" Dennisa Lehane'a:
LINDEN JEST PSYCHICZNIE CHORĄ OSOBĄ, A HOLDER, KTÓREGO NIE PAMIĘTA, BO MA AMNEZJĘ, Z MIŁOŚCI DO NIEJ "ORGANIZUJE" TO WSZYSTKO, ABY ONA SAMA DOSZŁA DO TEGO, ŻE POMORDOWAŁA TE KOBIETY I ŻE DZIEWCZYNA MA PROBLEM - MOŻE WÓWCZAS UNIKNĘŁABY PSYCHIATRKOWA I BYŁBY PRZEŁOM :-)
I ALBO SOBIE TO UŚWIADOMI I UNIKNIE SZPITALA DO KOŃCA ŻYCIA, ALBO BĘDZIE ŻYŁA DALEJ, ZA KRATKAMI, W PRZEŚWIADCZENIU, ŻE NAPRAWDĘ JEST "PANIĄ DETEKTYW", A HOLDER JEJ PARTNEREM...
UUUU, niezłe, co? :-)
Nieźle Cię poniosło. Podobny motyw był w "Harry Angel" Alana Parkera. Tyle tylko, że to raczej nie ten gatunek. Absolutnie nic nie wskazuje na możliwość takiego rozwoju wypadków, poza oczywiście fantazją forumowiczów ;).
A tak na marginesie, zastanawiam się dlaczego wszyscy uważają, że Bullet ma jakąś wielką tajemnicę. Może to po prostu zwykła laska, która uciekła z tzw. "normalnej" a w rzeczywistości dysfunkcjonalnej rodziny? Może to po prostu tzw. charakterystyczna postać bez "drugiego dna"? Ok, jest inteligentna, jest lesbijką więc budzi większą ciekawość, ale może jej przeszłość to ślepy zaułek? W sensie, że nie ma nic wspólnego z tym, co się teraz dzieje? Poza tym, jeżeli ktoś z jej rodziny, np. ojciec jest jakąś szychą, to czemu laska jest wciąż na ulicy? Policja ją kojarzy więc nic prostszego niż ją zgarnąć, w końcu jest nieletnia. Może doszukujemy się tajemnic tam gdzie ich nie ma?
Poruszyłas kwestie nad ktorą zastanwiam sie od pierwszego odcinka. Przeciez te dzieciaki sa w wiekszosci nieletnie. Policja doskonale wie gdzie sie melinują, wiec dlaczego ich wszystkich po prostu nie zgarną i nie poodsyłaja do domów?
Myślę, że część z nich nie ma po prostu dokąd wrócić, więc prawdopodobnie umieszczone zostałyby "w systemie", a jak wiadomo przed tym bronią się najbardziej. Policja chyba trochę odpuściła, reaguje w jakichś ewidentnych sytuacjach, a tak przymyka oko, w myśl zasady "jakoś to będzie". I byłoby, gdyby ktoś nie zaczął mordować. Poza tym Holder i Linden to nie obyczajówka tylko wydział zabójstw wiec i zakres obowiązków nieco inny. Ale faktem jest, że część z nich jest dobrze znana stróżom prawa, wiec gdyby rodziny ich naprawdę szukały, to pewnie by znalazły. I tu wracamy do Bullet i pytania skąd pochodzi i czy to ważne w kontekście aktualnych wydarzeń.
Ale ja nie mowie ze Holder i Linden maja sie nimi zjamowac osobiscie, tylko ogolnie policja jako formacja. Moge sie zalozyc ze czesc z tych dzieci jest poszukwana przez rodziciow. Argument "policja przymyka oko' jakos do mnie nie trafia - przeciez w ten sposob, ze sie tak gornolotnie wyraze, hoduja sobie na własym łonie gniazdo patologii. Nie uczyli ich w tych Stanach ze prewencja jest lepsza od zwalczania? ;)
A tak powaznie, to od poczatku uwazam za głupotę scenariusza tworzenie jakiegos polswiatka złozonego z samych nielegalnie petajacych i prostytuujących sie (!) dzieci, o których policja wie i nic z tym nie robi. Ja rozumiem. ze scenarzysci koniecznie chcieli umiescic akcję znowu wsrod dzieciaków (no dobra, prawie rozumiem, bo jak dla mnie to mogli sobie tym razem odpuscic temat dzieci) i zeby przebic poprzednią sprawę, koniecznie musiało to byc jakieś ekstremum, ale naprawde mogli sie bardzie postarac z wiarygodnoscia sytuacji. Szczerze mowiac to w przypadku tego sezonu od poczatku mam wrazenie ze patrze na jakis idiotyzm.
oczywiście, że lepiej zapobiegać, ale nie mówimy o idealnej sytuacji tylko o tzw. prozie życia. co do realizmu środowiska, nie mam zdania, ale nie jest tak, że nikt nie ma żadnej kontroli, jest ona po prostu minimalna. "coś tam się robi", ale to nie wystarcza. jedna rzecz była dla mnie średnio realistyczna, mianowicie ten motel do którego małolaty przyjeżdżały z klientami. regularny burdel z nieletnimi i dopiero trzeba było morderstw, żeby ktoś coś zrobił? sama nie wiem...
też wydaje mi się nieco dziwne, że te dzieci ulicy tak "bezkarnie" sobie żyją i to w większych skupiskach, ale jest to w sumie prawdopodobne - zapewne policja wiele razy interweniowała, ale niewiele mogli zrobić: rodzice części tych nastolatków pewnie się nimi nie interesują, nie zgłaszają zaginięcia, może być też tak, że nawet po odwiezieniu do domu czy umieszczeniu w jakichś ośrodkach, rodzinach zastępczych czy domach poprawczych te dzieciaki i tak uciekają, może nawet nie mają dokumentów, krótko mówiąc dopóki nie osiągną pełnoletniości nic im nie można zrobić, pozostają szarą strefą, luką w systemie... swego czasu pokazywali w TV reportaże o takich dzieciach, w Rosji bodajże, niemniej zapawne w wielu krajach i w wielu dużych miastach takie zjawisko występuje - nie wiem na jaką skalę, ale nie uważam tego za jakiś wielki błąd w scenariuszu czy sprawę zupełlnie oderwaną od rzeczywistości. Niemniej rację masz w tym, że nieco dziwi tak jawna prostytuacja w momencie, gdy mamy do czynienia z nieletnimi - ten motel jest szczególnie podejrzany, jeszcze rozumiem, że nie łapią dziewczyn, ale ich alfonsów, klientów czy tę burdelmamę powinni już dawno przymknąć. No, ale może brakuje dowodów i wszyscy wiedzą, o co chodzi, ale nie ma jak tej sprawy ugryźć, bo nikt nie wnosi oskarżenia, nikt nie chce składać zeznań, nikogo nie łapią na gorącym uczynku i sprawa się rozmywa... czy to możliwe, czy nie, The Killing zawsze obnażał słabość policji i systemu, więc pod względem fabularnym myślę, że jest ok.
To prawda, w każdym kraju istnieje taka "szara strefa", wystarczy obejrzeć niektóre filmy dokumentalne, poświęcone chociażby wspomnianej przez Ciebie Rosji, o tzw. krajach trzeciego świata nie wspominając, Dlatego też nie czepiam się jakoś szczególnie tego wątku. To zresztą sprawa całego systemu, policja jest tylko jednym z elementów. Ponieważ przeciętny człowiek rzadko styka się z takim zjawiskami aż w takim natężeniu, część z widzów może po prostu zastanawiać się czy scenarzyści "nie przeszarżowali". Osobiście uważam, że nie, tzn. nie mam wrażenia, że wciska mi się totalny kit, co powoduje, że tym trudniej się to ogląda. Poza tym to przecież Ameryka ;)), najbogatszy kraj świata, stara demokracja...Łatwiej przełknąć takie widoczki jeśli oglądamy dokument o slumsach w Rio a nie w jednym z bogatszych miast amerykańskich. Cóż, siła stereotypu.
swoją drogą dla mnie to jest ogromny atut The Killing - pokazanie innej, ciemniejszej strony pracy w policji, przełamanie stereotypu rodem z CSI, gdzie dzielne agentki (bardziej przypominające modelki) pochylają się w białych obcisłych spodniach nad zwłokami i rozwiązują kryminalne zagadki za jednym pstryknięciem wypielęgnowanych palców :) w TK widzimy bezradność i nieudolność policji, nieprzespane noce, traumy i rozczarowania, czekanie w nieskończoność na jakikolwiek trop, problemy z nakazami... to wszystko wydaje mi się autentyczne
Zgadzam się. Nie mogłam już patrzeć na te wypielęgnowane laski na szpilkach. Kto idzie w teren w takich butach albo stoi w nich godzinami w laboratorium? Takie widoki potrafią obrzydzić nawet niezłą intrygę kryminalną ;)). Ale niestety w amerykańskich serialach mainstreamowych to raczej standard. Co do CSI, dla mnie ciekawy był tyko Las Vegas i tylko początkowe sezony. Spojrzenie na śledztwo z nieco innej niż zwykle perspektywy (nawet jeśli mocno podrasowanej na potrzeby filmu). Ale wszystko dobre co się szybko kończy, bo potem zaczęli zjadać swój trzeci ogon i z serialu w miarę nowatorskiego stał się synonimem kompletnego braku realizmu. Dlatego mam nadzieję, że w the killing będą się raczej trzymać wzorów europejskich.
ja lubię CSI, Kości, Dowody zbrodni, Bez śladu czy Castle i zazwyczaj przymykam oko na absurdy i koloryzowanie, ale jednak The Killing to miła odmiana, podoba mi się jego wyjątkowy, mroczny, taki nieco chropowaty klimat :)
Z wymienionych przez Ciebie seriali lubię Castle, wprowadza mnie w dobry nastrój. Oczywiście totalna bajka, ale można się nieźle odstresować. Generalnie jednak wolę seriale w stylu the killing, choć niekoniecznie muszą być aż tak mroczne. Z tego też powodu cenię Skandynawów, mają naprawdę dobre kryminały. Koloryzowanie mi nie przeszkadza tak długo, jak długo mieści się w pewnej konwencji, w Castle na przykład nie drażni bo to serial "z przymrużeniem oka" i albo kupujesz całość albo rezygnujesz. Inaczej z serialami, które mają pretensje do realizmu a sprzedają bzdury. Wszystko to kwestia proporcji no i oczywiście indywidualnych upodobań :).
to prawda, oglądam sporo seriali i właściwie każdy z trochę innego powodu, więc trochę nie ma sensu porównywać, wiadomo że inaczej jest z Castle, inaczej The Killing, już nie mówiąc o serialach fantasy, historycznych czy dla młodzieży... ale fakt pozostaje faktem, że ukazanie pracy policji w zupełnie nowy sposób bardzo mi się podoba.
Część sporów na filmwebie bierze się min. z porównywania nieporównywalnych seriali czy filmów. Do tego kiedy trafi się na hybrydę gatunkową ... wtedy dyskusjom nie ma końca ;). W przypadku kryminałów jest o tyle trudniej, że to bardzo pojemna konwencja, stąd i the killing i castle i sto dwadzieścia innych. Mnie chodziło o to, że po prostu lubię wiedzieć jakie były intencje twórców, na ile mogę polegać na tym co mi pokazano, a na ile sobie odpuścić i się dobrze bawić albo zrezygnować. W serialach pokazujących pracę specjalistów np. antropologów, patologów, techników kryminalistycznych itd. lubię kiedy twórcy trzymają fantazję z ryzach, w sensie mogę liczyć na minimalną wiarygodność. W tych z kolei gdzie liczy się głównie dedukcja głównego bohatera, wymagania mam mniejsze, w końcu wiadomo, że taki monk np. zawsze dojdzie do prawdy ;)). The killing prawie idealnie utrafiło w moje gusta, a podobno duńska wersja jeszcze lepsza. Niestety przeoczyłam kiedy leciał w tv.
Muszę przyznać , że Pani/Pana wypowiedzi czyta się z przyjemnością. Merytorycznie, Co do formy również nie mam zastrzeżeń. Więcej takich ludzi na forum!
ja jestem właśnie ciekawa tej duńskiej wersji, ale nie wiem, czy by mi się spodobała, do tej pory oglądałam tylko amerykańskie i hiszpańskie seriale :)
Polecam zatem seriale skandynawskie. Zupełnie inna konwencja, choć nie zawsze tak mroczno i deszczowo jak w the killing. Zdarzają się nawet śledczy z normalnym, udanym życiem rodzinnym, jak chociażby inspektor Huss z serialu szwedzkiego na podstawie książek Helen Thursten. Normalna laska z mężem i dziećmi, prowadząca nienormalne sprawy. Zresztą jak będziesz chciała, to znajdziesz mnóstwo informacji na ten temat w sieci. Tak czy inaczej, zawsze warto poszukać czegoś nowego :))
Jestem w wielkim dla Ciebie podziwu, że Ci się chciało. Stąd moja wypowiedz.
Zakładam, że jak ktoś tego nie czai to niech sie za taki serial gatunkowy nie bierze.
To nie jest szkółka niedzielna by tłumaczyć co artysta miał na mysli.
Zawsze mi się wydawało, że ideą forum dyskusyjnego jest dyskusja. Szkółka niedzielna dla odmiany jest wtedy, kiedy trzeba sobie przyswoić jedyną powszechnie obowiązującą wersję rzeczywistości. Gdyby ludzie nie dyskutowali o tym "co artysta miał na myśli" prawdopodobnie należało by zlikwidować przynajmniej kilka kierunków studiów, ot chociażby historię sztuki czy filmoznawstwo. Myślę, że na akademii sztuk pięknych także zrobiło by się nudnawo. To, że serial jest dobry, nie oznacza, że należy pochylić w podziwie głowę i przestać się zastanawiać nad tym, co się ogląda. Osobiście nie lubię jak mi się sprzedaje kity, i to niezależnie od tego "w jakim opakowaniu". Tyle w temacie.
No sorry, ale żyjesz pod kloszem, że nie widzisz na jakim świecie żyjesz?
Czy nie wiesz co to lata 90te?
A jakoś podane przez Ciebie kierunki studiów do mnie trafiają. Pitolenie o Chopinie.
Albo się coś wie albo nie.
Co to za opinia czy dyskusja. Jak widze jakie są niektóre środowiska to widze.
A co mają do naszej dyskusji lata 90-te? I co to za argument "albo coś się wie albo nie"? Czyżbyś należała do sekty "jedynej prawdy"? W sensie prawda jest jedna i ja oczywiście mam do niej dostęp?
Pod jakim kloszem? W żadnym poście nie negowałam tzw. twardych realiów, czytaj uważnie. Co najwyżej mogłam się zastanawiać nad stopniem realizmu tego konkretnego serialu i tego konkretnego wątku. Nic mniej, nic więcej. Poza tym wyraźnie napisałam, że "nie czepiam się szczególnie tego wątku", więc nie mam pojęcia o czym właściwie rozmawiamy. Czy istnieją takie środowiska? Oczywiście, że tak. Czy system bywa totalnie niewydolny? Jak najbardziej. Policja nie zawsze odnosi same sukcesy? A kto uważa inaczej? Cały problem sprowadzał się do pytania czy przedstawiony obraz nie jest przejaskrawiony. Moim zdaniem (póki co) nie jest. Dalej naprawdę nie ma się nad czym rozwodzić.
No to jak wszystko jest jasne po cholerę rozpisujesz sie na sto postów. Tak dla sportu?
Czy prowokacji?
Jak ktos żył w latach 90 to wie jak co wyglądało. Teraz mniej to widac. (np. dobrze to zostało pokazane w ksiązce "dzieci z dworca zoo")
Oczywiście, "sport to zdrowie". Rozpisywałam się z osobami, które temat zainteresował. Jakby nie interesował nikt by nie podjął dyskusji. Włącznie z Tobą. "Dzieci z dworca ZOO" to raczej druga połowa lat 80-tych, konkretnie Berlin Zachodni. Nie mam w zwyczaju nikogo prowokować więc kończę na 101 poście.
Chodzi o to, że ta ksiazka w latach 90 była popularna jak tego typu interesowanie sie taką kulturą.
I naprawdę nie muisz podejmowac ze mną dyskusji a sama zaczełas.
bullet nie powiedziała na sekretarkę ani nie wysłała sms z info kto jest zabójcą czyli jest to gliniarz -partner Holdena albo Skinner który wrobił Sewarda w zabójstwo
innej opcji nie ma-jeśli okaże się inaczej to serial debilny -milion razy dzwoni nagrywa się ale nie może powiedzieć bądź napisać nazwiska?
i oczywiście już od razu została namierzona przez zabójcę, który przez parę dni nie mógł znaleźć ofiary której nie skończył co zajęło bullet chwilkę
mordercą jest strażnik z więzienia, ale nie ten łysy, tylko ten gruby. Na bank.
W ostatnim odcinku miał dwie sceny. W każdej zachował się, delikatnie mówiąc, dziwnie. Na początku sezonu sprawiał wrażenie współczującego i dobrodusznego. Teraz nie powiedziałbym. Mój typ w dalszym ciągu.
Czy nie wydawało wam się, że w tym samochodzie, który podjechał pod bar, w którym siedziało Bullet słychać było radio policyjne?
Ja po ostatnim odcinku stawiam na kogoś z policji - na pewno jest to ktoś, kogo Angie i Bullet kojarzą (choćby ze słyszenia), skoro ta pierwsza mogła podać Bullet konkretne nazwisko czy wskazać konkretną osobę. Do tego musi to być ktoś na stanowisku, skoro napadnięta laska trzymała w tajemnicy jego tożsamość i wolała uciec, niż go wydać. Poza tym mamy skazańca, który - mimo że nie on zabił - uparcie milczał, jakby prawdziwy morderca mógł zagrażać jego synowi. Syn też milczy. Póki co nie ma żadnego połączenia między naszymi bezdomnymi nastolatkami a strażnikami więziennymi, więc stawiam na policjanta/agenta, może tego, który współpracował z Linden. Ale całkiem możliwe, że są w to zamieszane 2 lub 3 osoby i tak jak w poprzednim sezonie nie będzie jednego zabójcy. Zastanawiam się tylko jakim cudem domniemany morderca tak szybko zlokalizował Bullet? Może w tym samochodzie wcale nie siedzi zabójca?
Albo to rzeczywiście nie był zabójca, albo na trop Angie wpadł już wcześniej zanim zrobiła to Bullet. Może w czasie rozmowy dziewczyn on już śledził Angie i zastanawiał się jak ją niepostrzeżenie zgarnąć z ulicy. Zobaczył ich rozmowę i doszedł do wniosku, że Angie mogła coś powiedzieć Bullet. Po odejściu Bullet dopadł Angie, a potem ruszył w objazd ulic w poszukiwaniu Bullet.
Jak znalazł Bullet? Angie zna gościa na tyle, że jest w stanie go wskazać, więc on na pewno stale obraca się w gronie tych dzieciaków, zna je z widzenia, zna okolice/ miejsca gdzie się kręcą. Może stały klient?
Faktycznie dziwna sprawa z tym kolesiem, który zaatakował Angie - laska nabrała wody w usta, jakby chodziło co najmniej o prezydenta (nie pisnęła słówka policji, postanowiła uciec z miasta, wciąż sugerując, że to ktoś, kto ją w razie czego bez trudu dopadnie - widać jest "nie do ruszenia", skoro Angie nawet nie próbowała współpracować z policją), a potem nagle zdradza jego imię Bullet, której nawet dobrze nie zna... Bullet ani nie biegnie na policję, do Holdena, ani w bezpieczne miejsce, więc chyba nie spodziewa się bezpośredniego ataku (siedzi w knajpie), chce się skontaktować z Holdenem, ale koniecznie osobiście, nie decyduje się np. wysłać nazwiska zabójcy smsem lub nagrać na poczcie głosowej, mimo że on nie odbiera - myślę, że to wszystko nie jest bez znaczenia. Strażnicy więzienni są podejrzani (to niby ząbkujące dziecko, żona z ostatniego odcinka, plus ojciec Stewarda, też więzień...), ale to chyba zmyłka - gdyby chodziło o jakiegoś klawisza, Angie zachowywałaby się inaczej, nie wiem, czy i skąd by go w ogóle znała. Istnieje też możliwość, że osoba, która napadła na Angie to nie ten seryjny morderca, albo że po prostu jeszcze nie wiemy wszystkiego i dopiero następne odcinki pokażą jakieś nowe powiązania między postaciami (np. któregoś dzieciaka i strażnika więziennego, czy coś w tym stylu). Mnie i tak najbardziej zastanawia, dlaczego Steward kryje komuś tyłek, nawet za cenę życia.
No tak, ale myślę, że Seward jednak nie wie kto jest zabójcą, wie tylko tyle, ze nie zabił żony i że jego syn widział mordercę matki.
Dokładnie, przecież powiedział do Sary że nie było go wtedy w domu, także Adrian na bank widział zabójce jak siedział w szafie. Następny odcinek dużo wyjaśni tak mi się wydaje, Bullet zginie, Linden spotka się z Adrianem. Ona jest bystra domyśli się i połączy zabójstwo matki Adriana z zabójstwami dziewczyn.
W sumie nie milczał, bo z jego rozmowy z prawnikiem z ostatniego odcinka wynika, że składał wcześniej apelacje, ale były one odrzucane. Po kilku próbach poddał się(jego historię widzimy tylko od momentu umieszczenia go w celi śmierci, dwa tygodnie przed egzekucją) i przestał walczyć o uniewinnienie bo stracił wszelką nadzieję.
Dopiero po tym jak Linden mówi mu, że wie, że jest niewinny i że Adrian widział mordercę, budzi się w nim nadzieja, że możne uda mu się uniknąć niesprawiedliwego wyroku i ponownie zaczyna działać - tzn. kontaktuje się z prawnikiem, a później z Linden i proponuje jej spotkanie z synem.
Może masz rację, ja jakoś tak to odebrałam, że on milczał i brał winę na siebie, bo bał się o bezpieczeństwo syna, ale może faktycznie po prostu z czasem się już poddał i przestał wierzyć w sprawiedliwość, a mordercy wcale nie znał...
"Ona jest bystra domyśli się i połączy zabójstwo matki Adriana z zabójstwami dziewczyn."
Przeciez polaczyła te zabojstwa juz w pierwszym odcinku. Z tego powodu wasnie wwrocila do policji.
No niby tak ale nie ma jeszcze dowodu na połączenie tych zabójstw, jedynie, że zabijał w ten sam spobób i zabierał pierścionki. Nie ma spójnego motywu.
Jeżeli zakładamy, że mordercą jest ktoś kogo dziewczyny dobrze znają np. kurator, to Bullet rzeczywiście mogła przesłać tę informację smsem. Ale przecież zabójcą może być ktoś kogo dziewczyny znają przelotnie, z widzenia bądź z racji tego jak zarabiają na życie. I wcale nie muszą znać jego nazwiska. Ani jego profesji.
Bullet i Angie mogą wiedzieć kto jest zabójcą w sensie kojarzą go z wyglądu i są w stanie wskazać gościa, a niekoniecznie podać jego dane osobowe.