Część 4 jak poprzednie trzyma wysoki poziom, gra aktorska oraz scenariusz dopracowane w najmniejszych szczegółach, nadal mamy momentami chwile zwątpienia, czy też ostrą łamigłówkę dla naszego mózgu, dzięki czemu cały serial jest dynamiczny, a każda minuta jest interesująca i człowiek chce więcej! Momentami mogą poniektórych denerwować RETROSPEKCJE, ale osobiście uważam, że również za to kochamy La casa de papel ;)
Scenariusz piorunujący jak poprzednio, aktorzy pełni emocji i prawdziwości, nic dodać, nic
ująć. Oglądając pierwszy odcinek już chciałem wiedzieć co będzie dalej i pochłonąłem cały sezon w jeden dzień, ale to raptem 8 odcinków, za to 50-minutowych :)
Z dumą mogę powiedzieć, że po raz kolejny otrzymaliśmy dawkę świetnego widowiska i silnych emocji, momentami można się poczuć jak członek ekipy. Smutno, że tak szybko obejrzałem ten sezon, ale pocieszający jest fakt, że na 100% będzie sezon kolejny, a wyczytałem też, że jest ogromna szansa również na sezon 6.
Żyła złota dla producentów i samego netflixa oraz znak rozpoznawczy, a i serial wspaniały, więc czemu by nie. Oczywiście jestem za tylko wtedy, jeśli poziom będzie równie szlachetny co obecnie. Bella ciao!
Nigdy nie zrozumiem jak można być tak zaślepionym i nieobiektywnym. Jaki scenariusz dopracowany w najmniejszych szczegółach? Jakie ostre łamigłówki dla naszego mózgu? Mnóstwo idiotyzmów i wszystko przewidywalne do bólu. Nieśmiertelny Gandia, który nie dostaje ani jednej kulki po wystrzeleniu w niego kilkuset naboi. Tokio przeprowadza udaną operację wyciągnięcia kulki, która jest między żebrami, bo trenowała na świniach? Rozumiem zatem, że każdy z nas może być chirurgiem, który udanie wytnie komuś kawałek płuca? Gdy już wszyscy wiedzieli, że Gandia jest w schronie, to w dalszym ciągu bohaterowie przeszukiwali tylko otwarte pomieszczenia! Przecież dziecko by się domyśliło, że skoro to SCHRON, to wejście do niego jest tajne. Po raz kolejny nieomylny Profesor, tym razem znalazł bunkier po 2 sekundach oglądania planu budynku. Ach, no i jeszcze śmierć Nairobi. Przecież Tokio miała przed sobą cały czas wszystkie kamery, więc powinna wszystko widzieć, ale oczywiście nic nie widziała i dopiero Rio jej musi powiedzieć. Poza tym, skoro Gandia chciał uciec do schronu, to po co zatrzymywał się z nią na środku holu? Przejdźmy do Palermo. Najpierw mówi, że jest lojalny dla planu, a nie dla gangu. No świetnie, ale nie wpadł na to, że jak pomoże uciec Gandi to ucierpi również plan? Zdradził gang, zdradził plan, a potem posłusznie znów staje się lojalny, bo Profesor nakrzyczał na niego przez radio. No, co za logika i konsekwencja bohaterów! :) Kolejna sprawa. Nairobi siedziała w łazience, a nad nią w szybie przemieszczał się Gandia i nic nie słyszała, ale jakiś czas później, w szybie znajdują się Rio i Denver i oczywiście powodują mnóstwo hałasu i Gandia zaczyna do nich strzelać. Logiczne. Nie pamiętam wszystkich absurdów, bardzo zmęczył mnie ten sezon, dalej mi się nie chce wypisywać.
nie zgadzam się z ani jedną rzeczą i nie ma sensu się produkować ;p Tobie się nie podoba i masz takie zdanie i masz do tego prawo, ale i tak większość ludzi podziela moją opinie bo serial prześwietny!
Serial był prześwietny w 1 i 2 sezonie, potem wszystko zostało zepsute. Mam rozumieć, że "większość ludzi" to jakaś wyrocznia? Jeżeli większości się podoba to mi też musi i dlatego "nie ma sensu się produkować"? Nie rozumiem jak możesz się nie zgadzać z ani jedną rzeczą, skoro ja po prostu opisałem to, co było widoczne na ekranie, czyli stek bzdur. No ale niestety takie czasy, wystarczy zrobić dobry sezon lub dwa, potem nakręcić byle jakie gówno żeby pieniądze na koncie się zgadzały a ludzie i tak to przyjmą i nie będą potrafili skrytykować, bo "większość ludzi podziela moją opinie".
Masz rację. Serial razi błędami. Nie wierzę, że ktoś kto to ogląda nie widzi absurdów, które są nam dostarczane. Ale przecież pierwsze dwa sezony również ocierały się niemal o fantastykę.
Nie zmienia to jednak faktu, że serial potrafi trzymać w napięciu, wciąga, jest dynamiczny i zagadkowy. Myślę, że dlatego ludzie go pokochali.
mój faworyt to Gandia bezbłędnie wieszający Helsinki pętlę na szyi i to w ułamku sekundy, z wysokości kilku metrów.
oo, kompletnie o tym zapomniałem! Nie wiadomo skąd wziął tę linę, nie wiadomo jakim cudem tak szybko powiesił Helsinki oraz nie wiadomo dlaczego Tokio po prostu nie przestrzeliła liny bronią. Ale zapewne inni znają odpowiedź - to scenariusz dopracowany do perfekcji!