Sądzę, że "Ekstradycja" mogłaby być jednym z naszych sztandarowych seriali, gdyby nie masa
niedociągnięć. Robienie filmu o gangsterach krzyczących "Kurza twarz!" na wieść o nowym zleceniu
czy sztywni statyści odbierają widzowi wrażenie jakiegokolwiek realizmu. Kiepsko prezentuje się też
ścieżka dźwiękowa (co mi - melomanowi - nie pozwala skupić się na wątku): charakterystyczny
motyw bad guy'ów powtórzony po raz kolejny w tym samym odcinku nudzi na śmierć. Podobnie ma
się reszta utworów, które nie wstrzeliły się w scenę - momentami mam wrażenie, jakbym oglądał
Rodzinę Zastępczą albo Trzy Szalone Zera (ew. jeden z filmów ZF Skurcz) . Mimo wszystko Kondrat
zachęca do kontynuowania i zabrania się za kolejne odcinki. Tylko czy będą prezentować się one tak
samo jak te z początku pierwszej serii?
Właśnie że muzyka jest bardzo dobra, Fakt, główny motyw jest wielokrotnie wykorzystywany, ale jest w różnych aranżacjach.
Do tego jest dość specyficzny, po prostu linia melodyczna jest dobra. A przy tygodniowej przerwie między odcinkami, łatwo przypomina o klimacie serii.
Mnie muzyka się nie nudziła, wręcz przeciwnie :)
Właśnie, czego jak czego, ale muzyki z tego serialu będę bronił. W ogóle, serial dzieciństwa, po latach aż się dziwne wydaje, że pierwsza seria miała tylko 6 odcinków.
Świetny Kondrat, a pani Pakulnis (Ekstradycja 2), już zawsze będzie dla mnie Nadieżdą Tumską. Ą Struna to struna.
Serial super, świetny Kondrat, super klimat, piękna Dancewicz. Ciekawy serial.
Nie zgadzam sie. Jakbyś każdy klasyk czy to film czy to serial rozebrał ma czynniki pierwsze, to nigdy by Ci sie nic nie zgadzało
Totalne niezrozumienie sceny; wynajęli człowieka z zaburzeniami, takiego który wiadomo, że nie zlikwiduje celu. Krzyczac, dwa razy jak pamiętam, kurza twarz pokazuje, że nie jest profesjonalnym zabójcą, a człowiekiem z zaburzeniami. Sposob zachowania i sposób mówienia, to jak ogląda broń, którą dostaje, to mówi wszystko. I w podnieceniu krzyczy kurza twarz!