Najlepszy pierwszy odcinek nowego sezonu, ze wszystkich. Bardzo mi się podobało.
Widać, że to nowy serial, nie ten sam co kiedyś, w powietrzu unosiła się nutka nostalgi.
Nowi człownkowie- wyraziści, ciekawi. Obawiałam się, że będzie źle, że nie sprostają
zadaniu. Marlene- nie jest nową Rachel, co je łączy to wspaniały głos. Jake, brat Pucka
pewnie zmięknie w trzecim odcinku, Kitty(?) jest niemiła, owszem, ale czy będzie nową
Fabrey? Ale prawde powiedziawszy nie są nowymi- starymi bo każdy z nich ma swoje
życie, swoją historię co mnie bardzo cieszy. Will jak to Will, ściął włosy, ciekawe co na to
Sue. Sama trenerka chyba nie straciła swojego żartu. Starzy członkowie ND też
pozytywnie, szczególnie Brittany. Nawet nie tęskniłam za Santaną, Quin, Puckiem czy
Finnem, ale wiem, że sie pokażą więc to dlatego. Morał odcinka był uroczy. Nie
podobało mi się ND po złej stronie mocy. Zdecydowanie wole ich jako loserów;)
Osobnie potraktowałam NY, chyba juz zawsze tak będzie. Szkoda, że nie zrobili spin-offu.
To chyba jedyny zarzut jaki mogę mieć do twórców. NY to całkowicie inna historia i
bardzo mnie zaciekawiła, więc jak sceny się kończyły i pokazywali Ohio, to byłam niezbyt
skupiona na akcji, bo chciałam NY;) Rachel- na razie wszystko dzieje sie raczej wokół
niej niż "ui niej", ale widać to się zmieni. Widać jak ona sie zmieniła, jej pewność siebie
zniknęła, ale wystarczyła solówka i wiem, że da rade. Zawsze była moją ulubioną
postacią, cieszy mnie, że będzie jej dużo. ale wolałabym więcej( wciąż ten spin off...)
Brody jest na razie miłym chłopcem, ale jakoś mu nie ufam. Czy muszę pisać, że
zakochałam sie w Kate Hudson? Liczę, że będzie w Glee bardzo często, to postać dosyć
nietypowa jak na ten serial, wydaje mi się bardzo nie-lukrowana. Jej się szybko słodyczą
nie da zreperować, aczkolwiek widać że jest dobra-zła. Czuje, że Rachel ją stopi.;)
Co do piosenek- przadko to piszę ale były dla mnie mniej ważne, teraz liczyła się fabuła,
ale oczywiście były dla bez zarzutu. Odcinek bardzo dobry. New-Glee is back bitches!
Mi też odcinek się strasznie podobał, ale jednak brakowało starych postaci... Mam nadzieję, że niedługo zobaczymy, co dzieje się z Santaną, Puckiem czy Quinn, którą ubóstwiam<3
Co do nowych postaci... Może zacznę od Jake'a - jak narazie jest dla mnie najciekawszą postacią, taki buntowniczy i do tego śpiewał piosenkę mojego ukochanego The Fray;) Plus liczę na trochę scen ze starszym bratem^^ Ta nowa cheerliderka w ogóle do mnie nie przemawia, ale liczę na to, że się jeszcze rozkręci. Marley też jest okej, odebrałam ją bardzo pozytywnie i mam nadzieję, że nie zeswatają ją z Samem, widziałabym ją bardziej z Artiem, w końcu jemu też się coś należy, a co! Sue słodko wyglądała z bobaskiem na rękach, ach! Urzekła mnie scena Kurta i Rachel na końcu, przynajmniej jedno z ich wspólnych marzeń się spełniło - będą razem w NY:) A skoro już mowa o NY... Kate Hudson rządzi! Takiej postaci mi w Glee brakowało. Mam nadzieję, że jednak tak szybko Rachel jej nie zmieni i Kate jeszczde troche ją pognoi, że tak się brzydko wyrażę^^ Nowy kolega Rachel, która swoją drogą bardzo wyładniała, przystojny i miły, mam nadzieje, że niedługo posłuchamy również jak śpiewa, bo ta mała dawka mi nie wystarczyła.
Piosenki fajne, ale jednak żadna nie porwała jak to się zdarzało. Bardzo podobała mi się otoczka piosenki Kate Hudson - naprawdę wróżę wielką przyszłość jej postaci w tym serialu.
I tak na koniec: Popularne New Directions nie ma racji bytu;)
Mi z kolei najciekawszą postacią( z nowych) wydała się Marley- sprawia wrażenie czystej, niewinnej szczerej i mega pozytywnej. Co by nie było- każdy z ND ma wady, jedni więcej inni m niej, a ona jest za dobra, dlatego czekam aż się czymś zbrudzi;) Jake z kolei może jedynie ewoluować w kierunku "dobra";D
Nie myślałam o tym w ten sposób i powiem, że bardzo podoba mi się Twój punkt widzenia;) Chociaż dla mnie mimo wszystko Jake jest narazie No 1, ale muszę przyznać, że zjednał mnie sobie przez piosenkę i liczę na więcej takich występów z jego strony^^
Plus małe sprostowanie: jednak zachwyciła mnie piosenka "Never say never". chociaż wyżej pisałam, że zadna nie porywa;)
Mi Marley bardzo przypadła do gustu, a Jake strasznie mnie irytuje i ten, kto powiedział, że może ewoluować tylko w kierunku dobra, ma rację :).
Nie chciałabym, żeby akcja w NYC kręciła się tylko wokół Rachel, bo przecież jest jeszcze Kurt, oraz oczywiście pozostaje jeszcze ważna kwestia- co będzie z Klaine. A historia Merc w LA prawdę mówiąc, też mnie interesuje.
aaa Rachel..<3 !! tak mi jej brakowało przez wakacje :D, a ta nowa Marley "będę niezamierzenie nową Rachel" ;p nawet spoko... chyba dzięki postaci jej matki.. .
Oby było jak najwięcej Rachel i Kurta (i niech się też Santana pokazuje w końcu też chciała do NY się udać, no i jeszcze Quinn chciała kontakt z Berry utrzymywać.. za Finnem jakoś nie tęsknie a NOWY KOLEGA Rachel jest niezły.. :D :D) odcinek fajny (szkoda, że ta nowa zagłuszała Rachel w piosence w najlepszych momentach... -->jej głos du*y nie urywa ale nie jest zły..- poprawny.. a Rachel jak zwykle wkłada serce= emocje w śpiewanie <3)
mam to samo odczucie co do piosenki :( Rachel zaśpiewała ją cudownie, a Marley już trochę gorzej i zepsuła cały efekt ;) ale nie jest tak źle
Odcinek NAPRAWDĘ dobry ! Fajne prowadzenie akcji pomiędzy Ohio a Nowym Jorkiem , nie było przesytu ani jednego ani drugiego ;)
Marley - dziewczęca , sympatyczna i dobrze wychowana dziewczyna . Wróżę trójkąt miłosny - Sam-Marley-Jake ;)
Jake - ma obłędny głos i jest naprawdę słodki ( ale tylko z wyglądu ) . Mam nadzieję, że trochę potrwa jego bunt , nie mogą go tak szybko "polukrować" ;)
Co do Uniqe jestem mile zaskoczona - nie bardzo polubiłam tę postac w trzecim sezonie , w tym odcinku jednak wcale mi nie przeszkadzała :)
też uważam, ze zachowano idealną równowagę między NYC a Ohio. nie zawiodłam się. :D
podoba mi się postać Marley, dziewczyna ma fajny głos, wydaje się być bardzo pogodnie nastawiona do świata i ludzi. skromna, otwarta, nie dostaje niczego podanego na tacy, lubię to!
Jake bardzo mi się podoba - ma trochę z charakteru Pucka, genialny głos! czekam, aż zacznie się zmieniać. i w ogole, jestem zła, że mu przerwali śpiewanie. co to ma być!
ta cała Kitty budzi skrajne emocje, na razie jest wredna w stylu Quinn, zobaczymy, co dalej.
nowy kolega Rachel baaaardzo fajny, niech sobie strzelą jakiś duecik, bo nie mogę się tego doczekać. :) ogólnie, podoba mi się nowa Rachel - czyli ta mniej pewna siebie, przyznająca się do własnych obaw, naprawdę mi się podoba. ostatnie sceny, gdy płacze i rozmawia z Kurtem - wzruszające, zrobiło mi się jej żal... ale wierzę w nią; nie pierwszy raz napotyka trudności. a teraz, mając przy sobie Kurta, będzie tylko łatwiej. ;D
postać Kate Hudson jest genialna, wiedziałam, że Kate da z siebie wszystko. mam nadzieję, że długo pozostanie taka, bo tak jest ciekawiej. Unique mnie denerwuje z założenia, ale w tym odcinku nie zajmował dużo czasu, więc ujdzie.
z piosenek zachwyciłam się "Never say never", bardzo podoba mi się występ Marley i Rachel + Marley, w którym Rachel pokazuje klasę. :) ważne jest to, że ani fabuła, ani piosenki nie przyćmiły przekazu odcinka, odwalili kawał dobrej roboty! wszystko gra, jestem bardziej niż zadowolona! :D
czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek.
Wiem, że wszyscy zaraz po mnie pojadą, ale... nie nazwałabym początku tego sezonu najlepszym. Może po prostu nie pogodziłam się z nowym stanem rzeczy w serialu. Nawet za bardzo nie wiem od czego zacząć.
Może od piosenek- wyraźny spadek aktywności. Z całego odcinka podobały mi się ze dwie piosenki- reszta była mega mdła. Nie zrozumcie mnie źle, przez 3 poprzednie sezony nie każda piosenka przypadła mi do gustu, ale wyczuwało się w nich taką jakąś inność, wyjątkowość- pierwszy odcinek nie zachwycił mnie pod tym względem. Mam tylko nadzieję, że nie jest to zjawisko hroniczne i kolejne odcinki rozkręcą się pod tym względem.
Kolejna rzecz, a raczej osoba- o Jake'u Puckermanie nie będę się wypowiadać (narazie zobaczyłam tylko szukającego pochwały chłopca z tzw. "bad attitude"), nie. Chodzi o Marley (chyba tak to się pisze?). Ta dziewczyna z trudną sytuacją życiową... to totalna łania! Sorry, ale wśród barwnych, wyszczekanych, dobrych, ale popełniających błędy i uczących się na nich postaci, wypada mega blado. Nie odświeżająco tylko po prostu blado. I JESZCZE RAZ może z odcinka na odcinek nabierze trochę werwy, bo inaczej zafundują nam solistkę jak olera. Zauważyłam, że scenarzyści chyba postanowili poświęcić jej sporo czasu antenowego w tym odcinku. I tak dali jej sporo grubych minut, ale zobaczyła z tego tylko jej otoczkę, a nie to kim Marley naprawdę jest. Trudno to wytłumaczyć:)
A Unique? Cóż, na początku zalatywał trochę Wocal Adrenaline, ale pod koniec dostosował się do N:D.
Co jeszcze...No tak. Wątek absolwentów, a raczej jednej absolwentki (pomijając Kurta). Rachel- mówi się, że jej wątek będzie obecny w każdym odcinku. Jeżeli tak, i jeżeli to będzie ciągle tyle samo czasu (serio, myślałam, że dalsze losy Glee'ków będą bardziej okrojone) to ja się zastanawiam ile czasu pozostanie dla ND i innych postaci, które ukończyły liceum? Kocham postać Rachel i pamiętam, że tak jakby była osią całej historii, ale o co chodzi? Serio, powinni zastanowić się nad spin off'em, bo z takiego poplątania za dużo dobrego nie wyniknie.
Ten koleś co się koło niej kręci... może być ale mam mimo wszystko nadzieję, że to nie jest koniec Finchel, bo razem byli całkiem zabawni.
Nie znoszę Kate Hudson, ale nie odmawiam jej talentu. Wypadła bosko. Głos też ma niezły:)
Tina i Marley śpiewają fajnie, ale jeśli ktoś ma w pamięci głosy Santany, Mercedes i Rachel, bardzo mocne i charakterystyczne głosy- to wiele jeszcze brakuje, mam spore oczekiwania związane z następnymi odcinkami, bo jeżeli chór będzie się prezentował tak jak w poprzednich sezonach to brakuje jeszcze co najmniej 2 dziewczyn. I oby miały coś do zaprezentowania.
Podsumowując, odcinek pozostawiający niedosyt, i to nie w dobrym znaczeniu. Kiedy minęła 43 minuta serialu miałam ochotę powiedzieć "I co? To już wszystko". Odnoszę wrażenie, że scenarzyści za bardzo nie wiedzieli czy mają się trzymać przeszłości czy iść naprzód. Chcieli to połączyć ale wyszła taka bezosobowa papka.
Szczerze stwierdzam, że gdyby to był pierwszy odcinek nowego serialu to pewne niedopowiedzenia nie robiłyby mi różnicy, ale dla porównania obejrzałam jeszcze raz pilotażowy odcinek Glee. Gdy wtedy poznawaliśmy postacie, mimo niepełnej znajomości ich otoczenia i charakteru, od pierwszego momentu czuło się pewną więź z tymi bohaterami. Jeśli chodzi o Marley, Jake'a i Unique'a- tej nici po prostu u mnie nie ma.
Odcinek dobry, ale nie bardzo dobry.
P.S. Czy ktoś prócz mnie zauważył, że teraz chór brzmi całkiem inaczej bez starej obsady? I muszę powiedzieć, że to nowe brzmienie do mnie nie trafia. Hmm, może zmienią nazwę na Another New Directions?
Spin off byłby najlepszym rozwiązaniem zgadzam się, ale szczerze powiedziawszy nie wiem czy zniosłabym kolejny sezon z problemami ND w szkole. Wiem, że na tym Glee polegało, ale serial musiał ewoluować, wraz z jego bohaterami Cieszy mnie ta zmiana, obawiałam się, że w ogóle nie będzie starych bohaterów. NY przerywa monotonię i jest bardzo ciekawy. Wydaje mi się,że będą w stanie pomieścić wątek Rachel+ ND, co by nie było jej zawsze było najwięcej.Tylko mówię, szkoda potencjału NY, mógłby z tego wyjść naprawdę spoko serial, takie Do "Glee" dodane trochę "Smash";) ale z takim rozwiązaniem nie oglądałabym juz samego Glee z taką radością. Więc nie jest źle;)
I jeszcze jedno. Gdzie jest dyrektor Figgins, prof. Beiste i wreszcie, panna rozdziewiczona Emma Pillsbury?
pojawią się, bo planowany jest przecież ślub Emmy z Willem ;) nie mogli w jednym odcinku pokazać wszystkich postaci - starych, nowych, mniej ważnych, bo nie ma na to tyle czasu. z czasem powrócą do wątku Pucka, Santany, Mercedes, itp. te postacie muszą zejść na dalszy plan, inaczej się nie da wszystkim dogodzić. ;P naprawdę nie ma tragedii, przynajmniej teraz, a to dopiero jeden odcinek i wszystko może się zmienić.
każdy serial, zwłaszcza, gdy bohaterowie kończą szkołę, musi się trochę zmienić. kocham Glee - do starego zawsze będę miała sentyment, ale nowe Glee to nadal Glee. dajmy bohaterom czas - zarówno Marley, jak i Jake'a poznamy dokładnie i z każdej strony w kolejnych odcinkach przecież. na razie wypadają może i blado, bo mamy w pamięci rozszczekaną Santanę, divę Mercedes i stare postacie. i chociaż z tego względu nie można tego porównywać, bo na pewno gdybyśmy nie znali tych bohaterów, pewne rzeczy w ogóle by się nie rzuciły w oczy.
jeszcze nie wiadomo, jak brzmi ND, bo nie było grupowego numeru z prawdziwego zdarzenia - jak "We are young" czy "Don't stop". w ostatniej piosence robili za tło dla solistki, także z oceną brzmienia wstrzymam się do piosenki, w której każdy będzie miał swój udział. ;)
Zgadzam się prawie ze wszystkim, a najbrdziej z tym, że Marley wypadłą nijak... I co mnie najbardziej ubodło to to, że New York State of Mind zostało podzielone i dostała wysokie nuty... Tak uwielbiam Rachel i jej głos, że ten podział mnie wręcz rozdrażnił ;d aczkolwiek z drugiej strony muszę przyznać, że to był bdb pomysł, nie przeszkadzałoby mi to zupełnie gdyby nie wmieszali w ten montaż Rachel :)
Zgadzam się świetny pierwszy odcinek.
Dobrze sobie poradzili z połączeniem Ohio i NY, myślałam, że wyjdzie to dużo gorzej, ale na szczęście się "rozczarowałam". Najbardziej podobały mi się fragmenty z NYADY. Kate Hudson jest świetna w swojej roli, Rachel jak zwykle cudowna. I wspaniała ostatnia scena z Kurtem ;) Spodobał mi się też ten chłopak z NYADY (Brody, bodajże). On jak dla mnie najlepiej wypada z nowych postaci.
Ogólnie nowe postaci to dla mnie porażka. Całkiem podoba mi się Kitty, ale Jake i Marley to po prostu tragedia. Jake wydaje mi się jakiś nienaturalny, ten gest z rozwaleniem nut był taki teatralny. Poza tym to taki nachmurzony, naburmuszony bachor, strasznie nie lubię takiego nastawienia. Ale głos ma niezły. W jego przypadku jest jakaś nadzieja, że jeżeli jego charakter ciekawie się rozwinie, to polubię tę postać. Z kolei Marley tak okropnie mi się nie podobała, nie mogłam jej znieść od pierwszych minut. Jest taka dobra, że aż nijaka. To nie jest tak, że należę do gatunku ludzi, którzy lubią tylko i wyłącznie czarne charaktery, bo naprawdę przepadam za tymi pozytywnymi postaciami, ale Marley jest nie do strawienia z tym swoim cichym głosem i denerwującym pół uśmiechem. Tak bardzo nie chcę, żeby została nową Rachel! Jej głos nie podoba mi się za specjalnie, jest raczej zwyczajny, przy Berry w ogóle brzmi mega słabo. Poza tym liczyłam na Tinę, a teraz wygląda na to, że wszystko zakręci się wokół tej przebrzydłej Marley. Trzy sezony czekania na Tinę, żeby zobaczyć Marley -.- Ogólnie przez to, że Marley usunie w cień Tinę, nie lubię jej jeszcze bardziej...
Ech, ale poza Marley i Jakiem, podobało mi się. Fajna piosenka Blaine'a dla Kurta, pożegnanie Kurta z ojcem i ogólnie to, że pojechał do NY. Brittany zaskoczyła mnie pozytywnie, już wcześniej ją lubiłam, ale teraz wydała mi się jeszcze bardziej sympatyczna. Szkoda, że tak mało Sue ;< Czekam na resztę starej obsady w następnych odcinkach i na jakąś piosenkę tej Kitty. Na świętą Marley-nie-mam-charakteru nie czekam w wcale xd I coś mi się zdaje, że będą z Jakiem parą, a fee...
Mi się nie podoba, że Unique doszedł do ND... Strasznie działa mi na nerwy. Ale stęskniłam się za głosem Rachel - New York State of Mind piękne. Z nowych osób najbardziej przypadł mi do gustu nowy kolega Rachel:P
Ja jestem aż zaskoczona jak bardzo podobał mi się ten odcinek! W ogóle nie jestem rozczarowana i nawet cieszę się na taki powiew świeżości. Bardzo się cieszę, że było tak dużo scen z Kurtem i że poleciał do NYC ;D
Marley - bardzo pozytywnie, ma ładny głos i wydaje się ciekawą postacią. Mam tylko nadzieję, że nie będzie teraz głównym punktem ND. Przez trzy sezony właściwie Rachel była główną bohaterką i niech tak zostanie. Jest to niestety mało możliwe, bo wyjechała, więc wg mnie najlepiej by było jeśli całe ND było by głównym bohaterem ;)
Nowy kolega Rachel - ok. Ale Jake i Kitty nie bardzo. Nie wiem, wydaje mi się, że ten buntowniczy typ postaci jaki ma Jake nie jest nowością. Może nie w Glee, ale jakoś nie wiem, na razie nic specjalnego. Liczę, że fajnie to poprowadzą. A Kitty jednak za bardzo mi przypomina Quinn z pierwszego sezonu.
Kate Hudson bardzo dobrze wypadła! Ciekawe jak dalej potoczy się sprawa jej picia.
Najbardziej podobało mi się New York State of Mind i scena między Kurtem i jego ojcem <3 Zawsze się wzruszam przy takich pożegnaniach :) A ostatnia scena odcinka wycisnęła ze mnie łzy. Radości, że znowu leci Glee i że Kurt będzie z Rachel w NY!!! :D Szkoda, że odcinki są tylko raz w tygodniu haha
A, i jeszcze jedno, myślę, że odcinek czwarty "Brake up" może dotyczyć Rachel i Finna. W ogóle zastanawiam się kiedy on się pojawi skoro jest w wojsku. A na razie najlepiej by to pasowało bo Rachel kogos poznała. Po pierwszym odcinku nie sądzę, żeby chodziło o Blaine'a i Kurta.
Jeszcze nigdy aż tak nie cieszyłam się na nowy odcinnek. Zleciał szybko, jak nigdy. Za szybko. Przez cały czas miałam uśmiech na twarzy.
Z nowych postaci: Marley! Ujeła mnie od samego początku. Aż się popłakałam ma scenie gdy M. staje za swoją mamą przed wyśmiewajacymi ją ludzi ;(. Jest taka niewinna, słodka, naturalna i dobra. Ja tam widzę ją z Samem... a może z Jakem?
Sceny z liceum i chórem były dla mnie o wiele lepsze od tych z Rachel, chociaż końcówka z Kurtem była cudowna.
Wszyscy tak pięknie i dobrze opisujecie pierwszy odcinek, że nie będę się rozpisywać. Przyłanczam się da waszych opini. <3
Marley z Jakem! W ogóle zakochałam się w tym chłopaku. Ma nieziemski głos. Jeśli chodzi o zachowane to wdał się w brata hehe. Odcinek był cudowny, też nie przestawałam się uśmiechać. Wybrali super piosenki, ogólnie wszystko zapowiada się bosko. Trochę na początku wkurzało mnie to gwiazdorkowanie całej ekipy, ale na szczęście szybko się skończyło.
Ciekawa jestem, jak zareagują na nazwisko Puckerman pozostali członowie Glee :D
A po tych spojrzeniach Marley ukradkien na Jaka na korytarzu i tych podczas finałowej piosenki, bardzo prawdopodobne, że coś między nimi mogłoby być. Ja bym się przynajmniej bardzo z tego cieszyła. :D
Wow, jestem w szoku, że tak wiele tu pozytywnych komentarzy. Ja zakochałam się w Glee dzięki pierwszemu sezonowi, który był słodki i cudowny, podobnie jak drugi. Trzeci był o wiele gorszy, a to co teraz nam serwują, to coś zupełnie innego. Zgodzę się tylko w jednym z pierwszym postem w tym temacie - ten serial to naprawdę zupełnie NOWY serial. Nie ma w nim praktycznie nic z klimatu 1 i 2 sezonu.
Co mi się nie podoba? Zachowanie postaci, które pozmieniały się w jakieś pomylone gwiazdki. Tina? Blaine? ARTIE? Już w poprzednim sezonie często zadziwiało mnie jego wredne zachowanie, w tym przegiął strunę, naśmiewając się z mamy Marley. Nie wiem, jak ona w ogóle mogła im tak łatwo to wybaczyć, ale dobra. Wkurza mnie dalej Sugar, w ogóle co ona tam robi, nie umie śpiewać, zachowuje się jak idiotka :o dobra, może pojechałam, ale naprawdę jej nie lubię. Nie podoba mi się też zabieg, który nazwałabym powtórzeniem wątku: nowa "Quinn" i nowy "Puck", guys, seriously? Czy naprawdę tak ciężko jest wymyślić jakieś inne, negatywne charaktery? Zawsze musi to być osiłek i czirliderka + kumple z drużyny sportowej?
Co mi się podobało: obecność Rachel i Kurta, gdyby nie było ich w odcinku, jak dla mnie to byłaby jedna wielka porażka. Rachel pozostanie na zawsze sercem tego serialu:P podobnie jak i Kurt. O dziwo, podoba mi się też postać Marley, jest słodka i ma śliczny głos. Uwielbiam też teksty Brittany, chwała jej za to.
Brakowało mi: Finna, Santany, starego, nieskupionego na popularności i modzie Glee, oraz dawnego, glee-owskiego klimatu:(
AHA, i jeszcze, co pomyślałam w trakcie odcinka: kiedy Tina mówi, żeby zaśpiewali piosenkę, którą na pewno wybrałaby Rachel... Pomyślałam o Barbarze Streisand, albo jakiejś innej znanej, starej piosence, z musicalu, w której można się wykazać wokalnie. A oni co, wykonali "Call me maybe". Toż to było straszne.
Jeśli to był ironiczny żart ze strony twórców - to okej, chwytam. Aczkolwiek to dowodzi, jak mało ludzie z Glee znali Rachel:(
tak, to zachowanie było dziwne, i o ile u Blaine'a i Tiny można było zobaczyć, że to jeszcze nie jest sprawa życia i śmierci [dla mnie ta scena z 'kto będzie nową Rachel' była raczej żartem, no i zachowywali się normalnie, zwłaszcza Blaine...], to Artie... no kurczę, poczuli się popularni, lubiani, akceptowani, pierwszy raz od początku nauki, zwłaszcza na niego to musiało mieć wpływ, bo wyśmiewano go także za niepełnosprawność. chcieli jak najdłużej czuć się w szkole dobrze, ale, niestety, zapomnieli o byciu sobą. na szczęście szybko się to skończyło. wiele razy w Glee któraś z postaci zachowywała się okropnie, mi zawsze najbardziej w oczu rzucała się Mercedes z jej byciem divą, ale zawsze, ZAWSZE szybko rozumieli swoje błędy i je naprawiali. :)
mnie obecność Sugar zawsze dziwiła - żeby jeszcze umiała śpiewać! zastanawiam się, ile zapłaciła reżyserowi, żeby ją zatrudnili... widziałam ją w innym filmie i też grała taką, cóż, idiotkę.
Mnie właśnie tak się wydaje. Oczywiście nie, żebym uważała kochaną Santananę za jakąś łatwą dziewuchę, ale wiesz, już nie raz pokazywała, że lubi się w ten sposób zabawić. :D Jeszcze specjalnie nie pokazali jej w pierwszym odcinku, aby zmylić i zaskoczyc widza na następny raz.
Chociaż, biorąc pod uwage jej związek z Britt. troche to się nie klei... chyba, że odcinek o zerwani będzie dotyczył właśnie Britany. Tak czy siak, mnie bardzo odpowiadałoby współlokatorstwo tych dwóch dzieczyn. :D
jak na pierwszy odcinek tak długo wyczekiwanego sezonu całkiem nieźle ;)
nowi ludzie w ND: Jake ma dobry głos,charakterek, zdecydowanie będzie miał kilka ciekawych wątków. Natomiast Marley to słodka nuda, nie ma w sobie nic wyrazistego, poprawny głos, jest zdecydowanie zbyt naiwna jak na liceum, ale miejmy nadzieję że z czasem nabierze charakteru. Wade, no cóż... po prostu jest, głośno mówi, dużo gestykuluje, zastanawia mnie co scenarzyści wymyślą dla tej kontrowersyjnej postaci - oby nie za dużo cennych minut serialu. Kitty zdecydowanie na plus, oczywiście nie jeśli chodzi o zachowanie, ale charakterek - oj z nią dużo będzie się działo, na szczęście!
Kilka postów wyżej ktoś napisał że piosenki były nieciekawe, niestety zgadzam się. W poprzednich sezonach były takie utwory które dosłownie zapierały dech w piersiach, świetnie dobrane jeśli chodzi o wokale i sceny, a w pierwszym odcinku czwartego sezonu jakoś nic specjalnie nie przykuwało uwagi. Ciężko mi to wyrazić, ale czegoś mi brakowało. Mimo wszystko to Glee więc jestem pewna że w kolejnych odcinkach może być tylko lepiej :)
Przyznam bałam się tego w jaki sposób połączą NY z Ohio, ale wyszło im to naprawdę fajnie! Rachel świetnie pasuje do NY, nowy facet Brody jest dobry i może być ciekawie ^^ Nigdy nie byłam wielka fanka Finnchel, dlatego nowy facet w otoczeniu Rachel bardzo mi sie podoba!
Ze starych bohaterów brakowało zdecydowanie brakowało Santany - mam nadzieje że już niedługo zobaczymy co sie u niej dzieje!
Ale zdecydowanie najbardziej podobała mi się scena gdy Rachel dzwoni z płaczem do Kurta, a on jest już w NY - naprawde aż odetchnęłam z ulgą że są razem w wielkim miescie. Nie mogę się doczekać jaką drogę znajdzie tam dla siebie Kurt :)
No, mi też się podobała ostatnia scena z Kurtem i Rachel:) aż się wzruszyłam ;P ale przesłodko to zrobili, i w ogóle super, że ona i Kurt będą tam razem. Mogliby z tego zrobić osobny serial ;)
Czy jest jakieś info nt. napisów do 1. odcinka? Mam ściągnięty ten odcinek w HD, ale po angielsku tylko co 2 słowo wyłapuję, jest ciężko. Mam nadzieję, że napisy powstaną w miarę szybciutko, bo już mnie rozsadza ;))
Mam pytanie- Czegos tu nie rozumiem... Kiedy Blaine zapytał Britney co u Santany,ta odpowiedziala,ze jest bardzo zajeta treningami cheerleadingu. Zabrzmialo to tak jakby Britney nic nie wiedziala o wyjezdzie Santany do NYC, tylko nadal myslala ze Santana przyjela to stypendium sportowe zalatwione przez Sue. Cos mi tu nie gra...
Santana prawdopodobnie przyjęła stypendium i pojechała do tej szkoły gdzieś-tam. aktorka zamieściła zdjęcie w stroju z tej szkoły: https://pbs.twimg.com/media/AzQTOCSCMAAuEtn.jpg:large
widocznie marzenia o NYC zostawiła na później. ^^
jakby link nie działał, to tutaj drugi: https://twitter.com/NayaRivera/status/230830612750151680/photo/1
już znalazłem yeah link do tej wersji http://www.podna pisi.net /pl/glee-2009-napi sy-p193 2819
teraz tylko pozostaje pytanko, czy mój telewizor obsługuje mkv ;) jak nie, to trzeba będzie skonwertować.
nie maaa! ;( wersja mojego odcinka to Glee.S04E01.720p.HDTV.X264-DIMENSION, proszę, jak ktoś ma niech poda, bo ja już nie mogę, ściska mnie w środku.
Obejrzałem, i oniemiałem. Zakochałem się w "Chasing Pavements" . Czekam na 2 odcinek - "Britney 2.0" aaa!
Ale dlaczego nikt nie mówi o nagłym rozstaniu Tiny i Mike'a? To jest jeden z większych minusów nowego sezonu, bo chyba zanosi się na to, że do siebie nie wrócą. Poza tym bardzo podobał mi się ten odcinek, moje odczucia pokrywają się z waszymi. :)
a wie ktoś może jaki tytuł ma piosenka, którą śpiewał Blaine na tych ich schodach? ;D
nienawidze "Unique" i jego glosu! pozostali sa ok, ale nie porywaja chociaz nowy bohaterzy wydaja sie dosc ciekawi, cieszy mnie rowniez fakt ze bedzie jeszcze wiecej piosenek Blaine'a ;)
Jaa, nowy odcinek był świetny! Ale po kolei...
Nowe postacie:
Marley - miła, sympatyczna, kochana, ładny głos (no jakiś ekstra nie jest), ale macie rację, taka nijaka
Jake - przystojniak z ciekawą barwą głosu, jednak jego zachowanie mnie totalnie irytuje. No ale na pewno się zmieni, prędzej czy później :P
Brody - kolejny przystojniak z jeszcze lepszym głosem. Wydaje mi się zbyt idealny, dlatego na pewno musi być z nim coś nie tak.
Kate Hudson - uwielbiam tę aktorkę, więc nieważne jaką rolę zagra, niech będzie jak najdłużej!
Kitty - ach, jak ja nie lubię takich lasek, lecz - nie ukrywajmy - taka osobowość musi być w nowym sezonie.
Unique - bardzo się cieszę, ze dołączył do ND! Jego występ w 3. sezonie w piosence "Boogie shoes" - obłęd :D
Poza tym brakuje mi Mercedes. Jest moją ulubienicą od pierwszego odcinka, także mam nadzieję, że ją pokażą, i to nie raz! Żeby nie było, Santana także musi znaleźć się w kilku epizodach.
Połączenie ND z NY udało się. Bez chaosu, bez pomyłek, oby tak dalej!
Obecnie jestem najbardziej ciekaw, jak rozwinie się historia Rachel w NY, kto z kim zerwie (Finchel ;x) i kto z kim będzie oraz co z pozostałą ekipą "byłego" chórku.
A mnie się nowy odcinek bardzo podobał. Cieszę się, że zaczęło się coś zupełnie nowego, bo ja już zaczynałam mieć dość odcinków o tym samym. Nowe twarze, nowe głosy i wątki to jest coś - według mnie - idealnego, po trzech sezonach "tamtego" Glee.
Marley i Jake są moimi faworytami, ona jest słodka i grzeczna, rozczuliła mnie totalnie jak broniła swojej mamy. A Jake zapowiada się na naprawdę ciekawy charakter. Nie porównałabym go raczej do dość, wybaczcie za słowo, głupkowatego Pucka. Ma świetny, męski i seksowny głos, a jego bunt wydaje mi się być spowodowany jakimiś przeżyciami.
Zobaczymy resztę odcinków, ciężko jest oceniać po jednym, ale ja jestem pozytywnie nastawiona :)