Ryan i ekipa nie kryją się z tym, że popierają Obamę, co widać m.in. na ich twitterach [np. Lei :)], więc te nawiązania w Glee mnie nie dziwią. :D
ten tekst Kitty mnie rozbawił, ale wtedy nie połączyłam go ze zbliżającymi się wyborami. :P

W sumie możliwe, ja już dawno nie zaglądałam na Twittera, więc nie do końca orientuję sie co do atmosfery na planie :) Kitty ma za to powód do złości.
Ja jakąś wielką fanką Obamy nie jestem, ale republikan darzę jeszcze większym brakiem sympatii (bez szczegółów), więc mogę powiedzieć, że czuję mimo wszystko satysfakcję po wyborach :)

ja dzisiaj zerknęłam z ciekawości powyborczej, ale kojarzę też wcześniejsze wzmianki raczej sympatyczne. :)

specjalnie nie zagłębiam się w sytuację polityczną USA, staram się tylko znać najważniejsze wiadomości, ale do Obamy jestem nastawiona przychylnie, zwłaszcza, jeśli ma taką konkurencję. :))

Obama w przeciwieństwie do swojego kontrkandydata poparł małżeństwa homoseksualne, więc to nic dziwnego, że Glee właśnie jego darzy sympatią;)

Dokładnie, obsada nie kryje się ze swoim poparciem dla Obamy, np. Dianna niedawno się z nim spotkała, bodajże w ramach kampanii.

No i oczywiście on gościł całą obsadę Glee w Białym Domu, chyba w 2010. Ciekawe zresztą, czy wpływ na wynik wyborów nie miał fakt, że Ohio jest pierwszym ogierem w zaprzegu głosujących stanów..
Ja się osobiście cieszę, że wygrał Obama, a konkretnie Demokraci. Ameryka moim zdaniem potrzebuje wbrew mitowi rządów bardziej liberalnych niż mormońskich..