Zgadzam się z Tobą co do trochę nudnawego 5sezonu. Może nie cały był nudny ale najmniej interesujący był wątek Susan -Mike i Mike -Katherine. Chociaż i w 5sezonie znajdzie się dozo fajnych odcinków np świetny odcinek "Wszystko da się naprawić" (pożegnanie Pana Złotej Rączki, dobre przesłanie alby doceniać ludzi, każdy ma w sobie wiele dobra) odcinek "Podróż wspomnień" (pożganie Edie, pozornie zimnej bezwzględnej osoby, która jak się okazuje maila dobre serce).
Za to 6 sezon jest świetny moim zdaniem. Ostatnio obejrzałam sobie wszystkie sezony od nowa i myślę, że sezon 6 jest jednym z lepszych.
Co do 7 sezonu uważam, że jest dobry, a odcinek 10 fenomenalny. :)

Patrząc teraz na sezon piąty, z perspektywy sezonu siódmego to...

Sezon 1: celujący
Sezon 2: bardzo dobry (całość była by na celujący tylko, obniżyła ją ta cała "taaaajemniiiica"...)
Sezon 3: bardzo dobry (za główną tajemnicę Orsona i tą 2-odcinkową Karen; ocenę osłabił późniejszy brak Hodge'ów)
Sezon 4: celujący
Sezon 5: dobry (za wątek zemsty i śmierć Edie)
Sezon 6: celujący
Sezon 7: dostateczny (ocenę podwyższają dwa lub trzy pierwsze odcinki oraz dwa dotychczas wyemitowane jako ostatnie)

Mi tam się nadal przyjemnie ogląda. To serial, przy którym zdecydowanie mogę odpocząć : ) I poprawia mi humor.
Z siódmego sezonu najbardziej podoba mi się chyba wątek Keitha i Bree( mam nadzieję, że będą razem : ) )

Na początku chciałbym zaznaczyć, że serial podobał mi się zawsze i zawsze będę go oglądał.

Lecz mimo to, muszę się zgodzić że serial swe "najlepsze lata" ma już za sobą i nie będzie miał już tego "czegoś" z pierwszych sezonów (chociaż w szóstym prawie się udało, tylko finał wszystko zniszczył).

Mimo to serial będę oglądał do końca i będzie mi smutno, gdy się skończy.

Pozdrawiam!