W tym jakby nie było niezłym serialu uderza mnie jedna rzecz, mianowicie jak bardzo "współcześni" są jego bohaterowie.
Pomijam fakt, że powszechny jest szeroko rozumiany agnostycyzm i sarkazm względem religii, do tego skupianie się wyłącznie na tym co w danej chwili będzie bardziej opłacalne, kogo tutaj wyrolować i jak się ustawić, a do tego średniowieczny rycerz w ostatnim odcinku wykrzykujący "f**k the king" "f**k everything" pomijam sam język ale nie uważacie, że te postacie są do cna współczesne? Tak naprawdę do "epoki" pasuje tylko garstka bohaterów, z Eddardem świętej pamięci na czele.
Oczywiście bazuję na trochę obiegowej opinii na temat średniowiecza, bo ludzie żyjący wtedy bywali wyrafinowani, ale to były chyba wyjątki, w tym serialu prosty człowiek ceniący honor, króla, zasady, lub coś równie prostego jest wyjątkiem i wszyscy traktują go jak kretyna
Kiedy i kto miał ściąć Ogara? Wszyscy byli niemal pewni że miasto wkrótce upadnie. Poza tym nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby wypełnić tego rozkazu i rzucić się na Sandora.
Istniały kusze i łuki. Takie zachowanie Ogara podkopało morale walczących żołnierzy. Jeszcze ucieczka króla. Skoro byli pewnie to raczej nie ryzykowaliby życia dalej walcząc. Pozdrawiam serdecznie.
W tym momencie nikogo z kuszą czy łukiem nie było w pobliżu, z tego co pamiętam. Poza tym trzeba uwzględnić to, że Ogar uchodził nomen omen za najwierniejszego psa Lannisterów, więc jego dezercja spowodowała dość spory szok i konsternację.
Nie sądzę by w tym zamieszaniu dużo osób zwróciło na niego uwagę, tylko stojący najbliżej akurat z nikim nie walczący.
Obraza lub wypowiedzenie lojalności królowi jest traktowane jak zdrada o czym przekonał się Pan Stark, może w ostatnim odcinku Ogar poniesie jakieś konsekwencje. Pozdrawiam serdecznie.
Ateiści słyną z niechęci do czytania. Lubią natomiast seriale na poziomie Spartakusa. Pozdrawiam serdecznie.
A Pan smoking słynie z trolowania. A tak żeby nie mieszać innym w głowach to dodam, że ateistą się staję głównie dlatego, że właśnie się dużo czyta i dużo wie na temat świata i nauki. Wtedy zauważa się niedorzeczność i brak logiki wszystkich religii.
Przeczytawszy wypowiedzi ateistów z tegoż forum, polemizowałbym, proszę Pana Trolla. Pozdrawiam serdecznie.
jak duzo czytasz i wiesz to tym badziej zaczynasz watpic w nauke i jej wyjasnienia, w koncu dochodzi do tego ze potrzebujesz wiekszej wiary aby zaufac nauce niz religii. co z reszta jest badzo na miejscu bo prawdziwy naukowiec musi watpic, to glowna sila napedowa nauki. czy takie watpliwosci zaprowadza cie do religi czy do poszukiwania innych wyjasnien to juz moze byc roznie. niestety srodowiska naukowe sa zazwyczaj bardziej hermetyczne niz religijne i wielokrotnie wykazuja wiekszy fanatyzm. nie ma nic bardziej zaloznego od naukowca dla ktorego ateizm stal sie religia, za ktora walczy, a nie tylko koncepcja ktora akceptuje.
Interesuję się głównie astronomią/kosmologią, psychologią, co nieco historią i ogólnikowo innymi dziedzinami nauki, które są wymagane do zrozumienia poprzednich wymienionych przeze mnie. Wszystkie uznane rzeczy zostały udowodnione empirycznie. Teoria to tylko wyraz. Udowodniona nie zmienia nazwy. Ale teorią już nie jest. Także wiara może się odnosić jedynie do koncepcji, które jeszcze udowodnione (lub nie zostaną w ogóle) takich jak np. teoria strun.
Co do ateistów aktywistów. Wychodząc z założenia, że religia jest tak samo niedorzeczna jak wiara w jednorożce i wróżki, dla dobra społeczeństwa (a człowiek jest istotą społeczną a więc robiąc coś dla społeczeństwa robisz to dla siebie) , w którym żyje przedstawiają fakty w przeciwieństwie do osób z obozu religijnego. O to w tym wszystkim chodzi. Zdrowemu człowiekowi, ciężko jest żyć w kłamstwie i otumanionym społeczeństwie (o ile o tym wie). Dlatego podejmuje próby usunięcia tego ze społeczeństwa chociaż do tego stopnia aby światem nie rządziły osoby wierzące w takie bajki (czy wierzą czy po prostu wykorzystują w ten sposób ludzi to już inna sprawa).
dla mnie najpiekniejsze w fizyce jest to, ze jesli udowodnisz cos empirycznie, wcale nie znaczy to ze znajdziesz tego wyjasnienie, a co wiecej wcale nie znaczy ze wlasnie tak jest. jak powiedzial moj ulubiony fizyk R.Feynman: "Mechanika kwantowa opisuje przyrodę jako absurdalną z punktu widzenia zdrowego rozsądku. I w pełni zgadza się z doświadczeniem. Mam więc nadzieję, że zaakceptujecie naturę taką, jaka jest – absurdalną." Astronomia jest rowniez dobrym przykladem, gdyz niektore teorie brzmia bardziej jak s-f, opierajac sie na znikomej liczbie danych lub/i postulatow tworzonych ad hoc. wiele "udowodnionych" teorii okazalo sie przejsciowymi lub calkowicie blednymi, wiec jak juz pisalem, pewnosc jest najwiekszym wrogiem nauki. "Science is the belief in the ignorance of experts".
Dla mnie osobiscie istnienie Boga jest koncepcja naukowa. nie widze w tym nic bardziej niedorzecznego niz teoria strun.w obu pzypadkach musisz miec wiare, gdyz najpewniej, ze wzgladu na nature wszechswiata, nigdy nie bedzie mozna przedstawic dowodow. Kazdy ma prawo byc ateista lub wierzacym, rowniez kazdy ma prawo i powinien bronic swoich pogladow (obojetnie na czym je opiera) jednak naprawde szkodliwa dla spoleczenstwa nie jest wiara lub niewiara w Boga, ale fanatyzm. Agresywna czy przesmiewcza retoryka wierzacych i niewierzacych jest taka sama, wiec kiedy niektorzy ateisci uczynil ze swoich pogladow religie, mijaja sie z celem.
No i właśnie o to chodzi w nauce... o zadawanie pytań. Odkrywanie. Religie (szczególnie te monoteistyczne) tego wszystkiego zabraniają. Pomijając cytaty z biblii przykładem z życia jest islam. Bagdad, który do bodajże 12 wieku był "stolicą" nauki, a potem pewien wierzący przekonał ludzi, że matematyka to język szatana. Do tej pory 2 osoby dostały nobla a jest ich setki milionów.
Co do agresywnej retoryki niewierzących, to stwierdzam, że nie widziałem nigdy znanego ateisty aktywisty (typu Richard Dawkins, Christopher Hitchens itp.). Odnosi się to jedynie do ateistów, którzy nie mają pojęcia o żadnej ze stron (tak samo po stronie wierzących).
Wiekszosc religii sama w sobie nie zabrania poszukiwania i zadawania pytan . Zabraniaja tego jedynie niektorzy przywodcy religijni, ktorzy wykorzystuja religie jako narzedzie, a nie droge do poszukiwania prawdy czy odpowiedzi.Dlatego zgadzam sie z krytya wiekszosci systemow religijnych. Jednoczesnie uwazam, ze spor miedzy nauka a religa jest sztuczny. jak juz wspomnialem, istnienie Boga jest dla mnie koncepcja naukowa.
Wlasnie o to mi chodzi, dla niektorych ateizm staje sie religia, przez co nie roznia sie duzo od religijnych fundamentalistow. Nie czytalem niestety ksiazek tych panow, bo poprostu nie mam czasu wszystkiego czytac, wiec nie wiem jak do sie do nich odnosi.
Hahhaha to ciekawe bo zdarza mi się nader często przebywać wśród ateistów. Jeśli twierdzi Pan, że doktorzy kulturoznawstwa i filozofii mało czytają... to nie wiem co powiedzieć. Szanowny Pan raczy się mylić.
"Ateiści słyną z niechęci do czytania." - to proszę mi wykazać, że wśród ateistów jest większy procent niechętnych do czytania niż wśród katolików. Po raz kolejny rzuca Pan pustosłowiem.
Hej, jakie to ma znaczenie czy w tej sytuacji dało się ściąć Ogara czy nie? Nie ma sensu nad tym dywagować, mnie chodzi o to że w umyśle człowieka tamtych czasów sam koncept pod tytułem "f**k the system" nie powinien się narodzić
Zupełnie nie zgadzam się z tym co napisałeś powyżej i z treścią początkową tematu.
Gdybyś uważniej serial oglądał zmieniłbyś zdanie na temat tego co napisałeś.
W pierwszym sezonie tak jak i w drugim pokazanych było kilku "prostaczków" oni godzili się ze swoją rolą w świecie o którym nawet nie myśleli i o którym nic nie wiedzieli. Przypomina mi się scena z drugiego sezonu tuż przed przyjazdem złotych płaszczy do grupy idącej na mur. Gdzie gorąca bułka twierdzi że bójka dwóch ludzi w zbroi to bitwa i musieli być oni rycerzami bo nosili oni zbroje, a takie uzbrojenie noszą rycerze i tylko oni walczą w bitwach więc to była bitwa. Tak myśli prosty człowiek ze średniowiecza, którego jedynym i najważniejszym celem w życiu jest co móc włożyć do ust:D
Odpowiedz Gendrego że byle idiota może kupić zbroje i wcale nie musi być rycerzem, poparta faktem iż w/w był czeladnikiem u kowala i sam robił a także sprzedawał takowe, musiała sprowadzić na ziemie prosty umysł "bułki" a przecie Gendry nie należał do wykształconych i obytych w świecie ludzi (większość czasu spędzał w kużni), ale jako uczeń kowala miał z takimi styczność stąd jego większa wiedza od zwykłego prostaczka.
Kolejny przykład to rozmowa Daenerys z Ser Jorah Mormont w której Rycerz uświadamia danke, że prostaczkowie nie wznoszą potajemnie toastów za powrót "prawowitych królów" i nie szyja dla nich sztandarów, że zwykli ludzie martwią się o długie lato i by mieli dość zapasów na zime, a wojny i knowania wielkich lordów ich nie interesują.
Piractwo na morzu istnieje od starożytności po dziś dzień, zmieniają się statki i sposoby ich zdobywania, zmienia się łup, niezmienne pozostaje natomiast jedno, chęć zysku często przez biednych i nie wykształconych ludzi prowadzonych przez jednego "Cwaniaka".
Tam gdzie jest władza, tam są knowania, spiski i morderstwa, tak było w czasach starożytnych, w Egipcie, Grecji, Rzymie, tak było w całym średniowieczu, tak jest dziś.
W Egipcie najczęściej zamachów i przewrotów dokonywali kapłani niezadowoleni z ograniczenia im praw i przywilejów tudzież wytępienia ich religii.
W Grecji odbywało się to na ogół z powodów politycznych bądz z braku sympatii dla danego władcy.
W Rzymie natomiast chodziło o władzę, i niejednokrotnie zdarzało się że cesar był mordowany przez pretorian którzy chcieli obsadzić na tym stanowisku kogoś innego.
W średniowieczu było podobnie.
Czy to obchodziło zwykłych ludzi?? Nie, oni przyjmowali to jako coś co stało się, ten czy inny władca niewiele ich obchodził, obchodziło ich codzienne życie i te same problemy co ludzi żyjących tysiąc lat przed nimi.
Nawet dziś w 21 wieku dokonywane są zamachy, nie trzeba daleko szukać, Libia i obalenie Kadafiego ze względów politycznych i finansowych, czy to obchodzi zwykłych ludzi?? Teraz gdy mamy na wyciągnięcie reki dostęp do informacji z całego świata?? Nie, nie obchodzi to nas, tak samo jak 3-4 tysiące lat temu, tak też jak kilkaset lat temu, są to nowinki i tematy które żyją jakiś czas i są zastępowane przez inne a my dalej martwimy się o pieniądze i kawałek przysłowiowego chleba, o swój własny mały kąt.
Napisałeś że nie wyobrażasz sobie żeby tak się zachowywali ludzie w średniowieczu, "a do tego średniowieczny rycerz w ostatnim odcinku wykrzykujący "f**k the king" "f**k everything" pomijam sam język ale nie uważacie, że te postacie są do cna współczesne?".
Nie, ja tak nie uważam, Ogar nie był rycerzem, bardziej był zabijaką i najemnikiem na usługach Lannisterów, a ci jak wiadomo od tysięcy lat służą dla złota, przyjemności jaką daje im upuszczanie krwi innym.
Mało tego, "Pies" przez większą część życia był na dworze królewskim, miał możność oglądać,słuchać to czego zwykli ludzie nigdy nie słyszą i nigdy nie widzą, spiski a także polityczne gierki były mu z całą pewnością znane, to wszystko sprawia że jego wiedza była o wiele bardziej obszerna od "prostaczków" a nawet od większości rycerzy.
Cytuje "W tym jakby nie było niezłym serialu uderza mnie jedna rzecz, mianowicie jak bardzo "współcześni" są jego bohaterowie.
Pomijam fakt, że powszechny jest szeroko rozumiany agnostycyzm i sarkazm względem religii, do tego skupianie się wyłącznie na tym co w danej chwili będzie bardziej opłacalne, kogo tutaj wyrolować i jak się ustawić"
Także nie mogę się z tobą zgodzić, wielu świeckich ludzi u władzy od dawien dawna wykorzystywało religie tylko przy oficjalnych okazjach bądz by przypodobać się "prostaczkom" czy wojsku które prowadzili ( w którego składzie byli prości ludzie) Juliusz Cezar korzystał z wyroczni i składał dary w świątyniach dopóki sam nie ogłosił się bogiem. Takich przypadków chociażby w samym Rzymie było wiele, po dziś dzień w polityce wykorzystuję się religie, u nas robi to PiS i Kaczka, z drugiej strony barykady stoi Palikot z rzeszą niezadowolonych. Tak więc nie rozumiem dlaczego czepiasz się agnostycyzmu i sarkazmu wobec religii stosowanego przez osoby świetnie wykształcone i mające dużą wiedze o świecie, nierzadko też posiadające wielką władze, w świecie w którym żyją a istnieje w nim setki bóstw i bogów.
Skupianie się na tym co w danej chwili jest bardziej opłacalne, kogo wyrolować i jak się ustawić, również jest znane ludzkości od zamierzchłych czasów. Im człowiek bogatszy i większą posiada władze, tym bardziej kombinuje by mieć jeszcze jeszcze więcej wszystkiego. Jest to szczególnie widoczne wśród klasy politycznej z ambicjami i parciem na władze na przestrzeni dziejów, od czasów starożytnych (przekręty polityczne w Rzymie) poprzez średniowiecze (spiski i knowania wśród szlachty) po dziś dzień.
Podsumowując.
Mijająją epoki, zmienia się technologia i religia, ale nie zmieniają się ludzie.
Napiszesz mi zaraz że przecież jesteś wykształcony, więc nie jesteś taki sam, że posiadasz większą wiedze od człowieka żyjącego ileś tysięcy/setek lat temu, więc nie możesz być taki sam.
A ja ci powiem że możesz być, pomimo wykształcenia, umiejętności czytania i pisania i liczenia.
Dlaczego?? Dlatego że prostemu człowiekowi 3 tysiące lat temu czy kilkaset lat temu, pisanie i czytanie nie było do niczego potrzebne, dla niego liczyło się to że potrafił rozpalić ogień, polować z włócznią itd, dzięki czemu mógł się ogrzać,ubrać w futra i zjeść mięso. Tobie dziś potrzebne jest wykształcenie żeby móc pracować i zarobić na rachunki, pożywienie i kupić ubrania, nie potrzebujesz mieć umiejętności rozpalania ognia, skoro masz CO, a ognisko rozpalisz przy pomocy zapałek lub zapalniczki korzystając z podpałki, dziś twoją bronią jest wykształcenie dzięki któremu masz prace i możesz zrobić zakupy. Jak widzisz zmieniły się techniki, ale cel pozostał ten sam, jako zwykły szary człowiek martwisz się o to samo o co martwili się prostaczkowie na przestrzeni tysięcy lat.
Nie zmienili się też bogacze i kupcy którzy mają taką samą potrzebę pomnażania pieniędzy pomimo zmiany technik ich zdobywania.
Nie zmieniła się też klasa polityczna ze swoim parciem na władzę i knowaniami przeciwko rywalom pomimo upływu tysięcy lat, zmieniły się tylko techniki.
Jak widzisz wszystko się zmienia, ale nie ludzie.
Wybacz tak rozczłonkowane moje wywody, nie chciało mi tego w całości puścić.
Znakomicie Szanowny Pan ująć tę myśl raczył, której nie potrafiłem zawrzeć równie wyraziście w szeregu swoich wypowiedzi w tym temacie. Dokładnie się z Panem zgadzam, od ludzi z tamtej epoki różni nas jedynie zaawansowanie techniczne, ład polityczno-społeczny oraz nieco zmodyfikowana tradycja. Pozdrawiam serdecznie.
rowniez sie zgadzam. analizujac historie, mozna dojsc wlasnie do takiego wniosku, ze to czasy sie zmieniaja a nie ludzie. sredniowiecze bylo badzo roznorodnym okresem i nie mozna go generalizowac. ludzie szanowali wladze w rownym stopniu co obecnie, a w duzej mierze zalezy to od tego jakim sie jest czlowiekiem. sredniowieczni rycerze nie byli jakos specjalnie honorowi, wiekszosc slyszala o tym tylko z piesni. co wiecej sredniowieczne piesni o bohaterach mialy raczej umoralnic szlachte i wskazac im jakies wzorce, wladza krola zalezala od tego ilu rycerzy uwazalo, ze jest on krolem i bylo gotowa za niego walczyc. oczywiscie oficjalnie wszystko bylo pieknie, ale w wiekszosci feudalizm dzialal podobnie jak rodziny mafijne.
Bardzo interesujące wywody, jednak chciałbym to wszystko jakoś usystematyzować.
Po pierwsze podajesz przykłady z Gry o Tron, które traktują o szeroko pojętej relatywizacji poglądów w tym uniwersum, to jak na razie potwierdza moją tezę. Potem podajesz przykłady ze starożytnego Egiptu, Grecji i Rzymu a przecież wyraziłem się jasno, że chciałbym szukać analogii bardziej w średniowieczu. Chyba nie muszę mówić, że te wszystkie kręgi kulturowe bardzo się od siebie różnią, i jeśli chcemy wziąć na celownik średniowieczną Europę, to trzeba szukać przykładów ze średniowiecznej Europy, bo przykłady starożytne nie mówią nic z racji tego, że to zupełnie inne bajki zarówno jeśli chodzi o tzw charakter społeczny, jak i system polityczny i strukturę społeczną. Ty tymczasem nie podałeś żadnego przykładu ze średniowiecznej Europy, a przecież to nas najbardziej interesuje.
Ale teraz mógłbym skasować wszystko co powyżej napisałem, bo ktoś tutaj mi bardzo udowodnił, że świat Westeros nie jest stricte europejskim średniowieczem, tylko albo jest nieokreślony, albo wręcz jest podobny do jakiegoś zupełnie innego kręgu kulturowego. W tym kontekście nie ma sensu dyskusja co do czego jest podobne, gdzie i kiedy.
Zostaje nam do obgadania Twoja teza o niezmienności ludzkiej natury, w tym sensie na pewno masz wiele racji, ale rację masz na poziomie intuicyjnym, jednak nie wiem czy taką niezmienność ludzkiej natury da się jakoś naukowo udowodnić. Za tą tezą przemawia wszystko co wcześniej napisałeś, jednak nie wiesz co powodowało tymi ludźmi, a najważniejsze jest to, że interpretujesz ich wg SWOJEGO kodu, wg kodu człowieka współczesnego. Skąd wiesz że to co dla Ciebie jawi się jasno jako "dbałość o michę" nie było powodowane czymś zupełnie innym. To właściwie jedyny przykład socjologiczny który podałeś, bo widzisz podawanie przykładów związanych z działaniem wybitnych jednostek nic nie daje, bo chcemy uchwycić jakąś prawdę o społeczeństwie. Jednostki wybitne zawsze były same w sobie.
Tutaj posłużę się teorią z książki Davida RIesmana, której tytuł gdzieś tu podałem. Otóż wyróżnia on 3 typy osobowości związane ze strukturą społeczną. Pierwsza to człowiek sterowany tradycją, wykonuje bezmyślnie to co każe pradawna tradycja, niewiele rozumie, ale umie słuchać i ceni to co uświęcone przez czas. Drugi typ to człowiek wewnątrzsterowny, czyli taki któremu wpojono we wczesnym dzieciństwie pewne prawdy, co wyposażyło go w swego rodzaju żyroskop. Żyje kierując się zasadami które ma w sobie (tutaj za przykład mogą służyć XIX wieczni protestanci, ludzie średniowiecza i wszyscy wielcy ideowcy), trzeci typ to człowiek współczesny zewnątrzsterowny, dla którego najważniejszy jest poklask innych, oraz to czego oni od niego oczekują. Taki człowiek musi bez przerwy czuwać żeby czytać to co się czyta, oglądać to co się ogląda, i być takim jakim są inni. Oczywiście są to modele, ale jednak coś w tym jest, patrząc z tej perspektywy na przeszłość możemy zauważyć mozaikę różnych typów, a czasem możemy zauważyć że niezależnie od tego jaki występuje typ (czyli jaka jest motywacja do działania), samo działanie i jego skutek (czyli to co my współcześni możemy odkryć) jest taki sam.
Reasumując to że jakieś działania ludzkie wydają nam się takie same na przestrzeni historii, wcale nie znaczy, że ich motywacje były takie same, a przede wszystkim znaczy że oceniamy ludzi swoją miarą. Oceniamy ludzi niewspółczesnych współczesnymi kryteriami do czego nie mamy prawa jeśli nie chcemy zafałszować historii.
Także polecam wgłębić się w temat bardziej naukowo, bo intuicja chciałaby sprowadzić wszystko do jednego, i to jest chyba jedyna wspólna cecha ludzi jako takich, chęć sprowadzenia wszystkich różnic i dualizmów do jedni, jednia wydaje nam się doskonała, i dlatego np myślenia że ludzie są zasadniczo jedni jest takie kuszące.
Pozdrawiam serdecznie i podkreślam że nie chcę zabrzmieć jakbym Cię pouczał :)
Argumenty naukowe powiadasz... spróbuję choć nie jestem ekspertem :)
Cała szkoła realizmu w stosunkach międzynarodowych (m.in. Tukidydes, Machiavelli, Hobbes, Morgenthau) uważa, że ludzka natura jest niezmierna, niezależnie od okresu historycznego.
Niezmienne jest przede wszystkim to, że ludzie (oraz państwa) kierują się własnym interesem. W czasie pokoju jesteśmy skrępowani przez prawo, etykietę, opinię innych itp. ale wystarczy, że te normy zanikną (wojna, klęska żywiołowa), a wyjdzie z nas nasz prawdziwa natura. W przypadku większości będzie to bestia walcząca o przetrwanie wg prawa dżungli. Tylko nieliczni (vide Eddard) mogą mieć na tyle silnej woli / honoru / człowieczeństwa by pozostać ludźmi. I to (wg realizmu) pojawia się niezależnie od epoki historycznej.
Myślę, że masz rację, z ludzi nam bardziej współczesnych coś takiego twierdzi np Huxley (wyłączając żołnierzy, którzy są do sytuacji krytycznych szkoleni).
Tylko czy w GoT zawsze mamy do czynienia z sytuacją kryzysową? Bohaterowie zachowują się tak a nie inaczej nawet zanim zaczęła się wojna, chyba że uważasz że sytuacja kryzysowa to coś innego, dla mnie to bezpośrednie zagrożenie życia.
No i zastanawiam się, czy w takich sprawach bardziej wiążąca jest intuicja filozoficzna wielkich mózgów na których się powołałeś, czy raczej teorie XX w w naukach społecznych podparte badaniami terenowymi
Na ostatnie pytanie nie znam odpowiedzi, ale wydaje mi się, że XX-wieczne teorie nie są automatycznie lepsze bo są współczesne i "naukowe". Skoro Hobbesa czy Tukidydesa uczy się do dziś (i to nie tylko na filozofii czy historii, ale też na stosunkach międzynarodowych) to przynajmniej w części ich myśli są wciąż są aktualne.
Zresztą np. Tukidydes opiera się bardziej na nauce niż intuicji (cyt.: "Jeśli zaś idzie o wypadki wojenne, nie uważałem za słuszne spisywać tego, czego się dowiedziałem od pierwszego lepszego świadka, lub tego, co mi się zdawało, ale tylko to, czego sam byłem świadkiem, albo to, co słysząc od innych, z największą możliwie ścisłością i w każdym szczególe zbadałem"). Ale kończę już dygresję bo mieliśmy rozmawiać o średniowieczu, a nie antyku :)
Nie jestem socjologiem, ale wg mojej opinii to tacy ludzie (wewnątrzsterowni, zewnątrzsterowni i "bezmyślni" :) istnieli we wszystkich epokach w podobnych proporcjach. Ze średniowieczem jest taki problem, że wtedy zwyczaj odgrywał niezwykle silną rolę - trudno stwierdzić czy honorowe zachowanie wynika z wewnętrznych przekonań, chęci przypodobania się innym czy z "bezmyślnego" trzymania się określonych reguł.
Co do pierwszej części Twojego posta masz całkowitą rację. Wiedza humanistyczna ma charakter kumulatywny, więc poglądy klasyków mają taką samą rację bytu jak teorie najnowsze, nie tak jak w naukach przyrodniczych, gdzie jedna teoria grzebie drugą. W tym sensie zwracam honor, nie powinienem deprecjonować starszego.
Co do drugiej części posta, tak jak napisałem chyba typy charakterów (wewnątrzsterowne, zewnątrzsterowne itd) to są oczywiście tylko modele. Każdy ma coś z każdego, i u każdego któryś z tych typów jest mniej, lub bardziej aktywny. Jednak samo istniene teorii takich typów, która wg mnie ma sens udowadnia, że ludzka natura nie jest do końca jednorodna, i jeśli uznamy, że w wywodach Riesmana jest chociaż trochę prawdy, to już jest dowód, że ludzie nie są tacy znowu na jedno kopyto.
Średniowiecze leży rzeczywiście chyba na pograniczu tych 2 typów, chociaż teoria głosi (dużą rolę odgrywa tutaj demografia) że w średniowieczu wewnątrzsterowalność dopiero się rodziła. W sumie polecam całą fenomenalną książkę bez względu na poglądy.
Warto w ogóle wspomnieć, że wiedzę o średniowieczu mamy dzięki pismom ludzi ówczesnych, a więc jesteśmy skazani na ich obiektywność, lub jej brak.
nie wiem czy zauwazyliscie ze Ogar cierpi na arsonphobie. po drugie luki i kusze to jedno, a drugie ze w ogolnym zamieszaniu, dezercji dowodzacych itp raczej trudno byloby zorganizowac odpowiedni oddzial, do tego Ogar tanio by sie nie sprzedal, a walki na tylach to ostatnie czego potrzebuja prawie zlamani obroncy. i w koncu kto mial wydac rozkaz pojamana Ogara?
arsonofobię ;) rozkaz mógł wydać Joffrey, i pewnie w innej sytuacji by wydał, ale myślę, że po prostu był bardzo zaskoczony reakcją wiernego dotąd psa.
no tak, po polsku to sie pisze oczywiscie arsonfobia :-)
Joffrey raczej nie wiedzial co sie dzieje, z reszta jego autorytet opieral sie na tym ze mial pod soba takich ludzi jak Ogar, bez nich byl tylko wystraszonym dzieciakiem. gdyby Tyrion nie ogarnal sytuacji miasto by padlo i pewnie Tywin by nie zdazyl.
Pewnie, że powinien być ścięty za obrazę króla. Ale to nie jest błąd twórców. Jak sobie to wyobrażasz? Część wrogów wdarła się na mury (albo dopiero wdziera, na pamiętam), cześć jest pod murami, szykuje taran do wyłamania bramy, a król (który zresztą totalnie stracił głowę) nakazuje nagle ściąć prawdopodobnie najpotężniejszego i największego wojownika w mieście. Trochę trudne do zorganizowania.
Nie będę się z Tobą spierać na tematy religijno-historyczne, bo robi to już wystarczająca ilość osób. Wspomnę tylko o Ogarze. Po raz kolejny - on nie był rycerzem! Po drugie - żaden błąd twórców, raczej autora książki, jak już coś. Dalej SPOILER Przecież Ogar doskonale zdaje sobie sprawę, co powiedział i zrobił i jakie to by miało dla niego konsekwencje. Dlatego też odchodzi z King's Landing ;) KONIEC SPOILERA Jeszcze sprawa średniowiecza... mentalność jak i technika, no cóż, jest tu wiele z renesansu, jeśli już musimy klasyfikować wg epok, nie wiem czy czytałeś cykl, ale w średniowieczu raczej szklane okna się nie zdarzały, jak to miało miejsce na kartach książek Martina. Można by się jeszcze zastanowić nad innymi szczegółami, ale mniejsza z tym. Zasada "Jeden Bóg, jedna religia" też nie jest przestrzegana przez Westerowian - przecież w Siedmiu królestwach mamy przynajmniej trzy systemy religijne, nie wspominając o religiach za morzem. Poza tym wielu mieszkańców królestwa przystąpiło do nowej religii wprowadzanej przez czerwonych kapłanów, co w średniowiecznej Europie byłoby nie do pomyślenia. Piszesz: "Na taki luksus mogli pozwolić tylko zamożni lub z jakimś stanem." - to chyba pomyłka, w średniowieczu KAŻDY należał do jakiegoś stanu, bo istniały tylko cztery. Wreszcie - biedacy często oddawali dzieci na edukację do pobliskich klasztorów, co zapewniało im względny dobrobyt i jako taką edukację (oczywiście tylko najbogatsi mogli dojść do najwyższych stanowisk kościelnych). I przypomnij mi, kto, jak nie duchowni prowadził szkoły, które upadły wraz z ruiną Cesarstwa Rzymskiego? Bo powszechne świeckie szkółki pojawiły się już jednak w następnej epoce i była to kontynuacja działań edukacyjnych rozpoczętych przez Kościół :)
zacznij myśleć kategoriami wartości i rzeczywistości z czasów wojen domowych w Chinach dynastii Liao i Jin (wony z czasów 16 Królestw, lub 5 dynastii i 10 królestw). Tam tak samo jak w Westeros nie było silnie zinstytucjonalizowanej organizacji religijnej na wzór kościoła rzymsko-katolickiego, a władze były bardzo świeckie, zupełnie jak w Westeros.
Tak samo jak w Westeros w Chinach intrygi na dworach były posunięte do skrajności, czego konsekwencją był stan permanentnej wojny każdego z każdym, kruchych sojuszy i upadku gospodarczego.
Dlatego, że nasza (zachodnia) wiedza o kulturach dalekiego-wschodu oscyluje pomiędzy nikłym, a żadnym jest to tak kuszące i intrygujące.
Historia nie tylko Chin, ale nawet Polski średniowiecznej, więc tym bardziej reszty Europy jest pełna przypadków potężnych wojów, czy innych wybitnych jednostek, którzy dzięki swojemu sprytowi, czy talentom byli w stanie wybić się i stworzyć własne rody.
Rycerstwo, to tylko był tytuł, który szybko umarł wraz z rozwojem technologicznym (odejście od wojska zaciężnego spowodowane rozwojem broni strzeleckiej), został zastąpiony przez arystokracje, ale i one upadły wraz z rozwojem przemysłu.
Dzisiaj role rodów pełnią korporacje, konglomeraty, potężne firmy, które dysponują środkami i siłami większymi niż niejedno państwo.
Ale co właściwie chciałeś mi tą wypowiedzią udowodnić? Że się mylę czy że moją wypowiedź trzeba uzupełnić... Nie znam się niestety na historii starożytnych Chin. Jak uzupełnię swoją wiedzę, poczytam na ten temat, będę mogła coś konstruktywnego odpowiedzieć :) pozdrawiam
Zwróć uwagę na to, że jest to świat fantasy jedynie czerpiące pewne idee ze średniowiecza.
stąd całe te różnice, bo w świecie WoT nie istnieje silnie scentralizowana instytucja religijna o zasięgu większym niż pojedyncze królestwo. W średniowieczu instytucją, siłą taką był kościół rzymsko-katolicki, będący de-facto państwem w państwach.
W świecie Westeros, każdy monarcha ma swoich kapłanów, których rola sprowadza się do odprawiania szamanizmów czy też tradycyjnych rytuałów (pogrzeby, śluby itp.).
Generalnie, władze są bardzo świeckie. Wprowadzenie odpowiednika Kościoła w świecie Westeros o zasięgu kontynentalnym zmieniłby układ sił, a przedewszytkim skończyłyby się te wojny w stylu "każdy na każdego".
Dlatego uważam, że świat Westeros nie jest odpowiednikiem europy zachodniej z czasów średniowiecznych, ale feudalnych Chin w czasach wojen domowych z okresu dynastii Jin i Liao. Tam nie było jednego silnego Kościoła, będącego ponad świeckimi monarchami, a rozdrobnienie i stosunki poddanych z rodami panującymi bardziej mi odpowiada temu co czytałem o Chinach.
Ostatnie tomy wskazują na to, że Martin ma zamysł wprowadzić wątek zakonów walczących i Wiary, która niegdyś spacyfikowana teraz pragnie odzyskać swoją dawną pozycję.
W zasadzie masz rację, dzięki za wskazanie mi podobieństwa do feudalnych Chin. Można powiedzieć, że wszystko sprowadza się do tego, że świat przedstawiony nie jest do końca dopowiedziany. Odniosłem wrażenie, że najbliżej mu do średniowiecznej Europy, więc interpretowałem tę analogię w ten sposób. Jednak o ile na polu historycznym jak widać nie mam racji, to dalej uważam że na polu psychologicznym coś z tym myśleniem jest. Spróbuję to rozwinąć w odpowiedzi na post RaydenWGZ
Pozdro
Przepraszam jeśli coś zdradziłem, chociaż nie jestem pewny co z tego co napisałem mogłoby zostać uznane za spojler
A stanowi to dla Ciebie problem?
Wiesz, ja myślę, że epoka - jakakolwiek rzeczywistość w historii naszej cywilizacji, w żaden sposób nie wiąże pewnego wytworu wyobraźni. Takowy ma to do siebie, że rządzi się własnymi, wewnętrznymi prawami.
Samo Twoje spostrzeżenie wyklucza wiadome intencje autora; duch Siedmiu Królestw jest zgoła inny od tego, tak charakterystycznego z naszej perspektywy, ducha średniowiecznego (pomijam tu sfery technologiczne, polityczne et cetera).
Warto, pomijając ewentualne wcześniejsze wnioski, zwrócić uwagę na to, że książka koncentruje się na pewnego rodzaju "jednostkach".
Błyskotliwa uwaga z Twojej strony.
Z pozdrowieniami kreślę się
Duchu :-P
W sumie to była bardziej refleksja, niż problem, fajnie coś takiego zauważyć, a jak już pisałem fakt, że postaci są bardziej wyrafinowane sprawia, że serial się fajniej ogląda, dzięki temu dialogi są bardziej błyskotliwe a sama historia wciągająca.
Natomiast lubię rozbierać czynniki na części i czepiać się detali :)
Również pozdrawiam