Bardzo średni odcinek. Totalnie nie rozumiem po co twórcy uśmiercili Pypa i Grenna skoro w książce
obaj przeżyli bitwę. Nie było też przypadkiem tak że te ataki nie były skoordynowane? No i chyba
najważniejsze...gdzie Stannis z odsieczą? :<
ale w tym odcinku nie było nic o Stanisie, a autor tematu w pierwszym poście robi ogromny SPOILER więc o hooj Ci chodzi?
kiedy wchodzisz w opis danego odcinka, naturalnym jest, ze mogą pojawić się spoilery dotyczącego odcinka następnego(czyli co będzie dalej). Widze, ze kolega za mało czasu w internecie siedzi.
Poczatek byl zbedny. Pozniej w porzadku. Koncowka znowu bezsensu. Liczylem wlasnie na Stannisa, co by sie fabula troche do przodu posunela. Eh. Sredniawka.
Nie oglądałem jeszcze odcinka więc być może napiszę głupoty ale (uwaga SPOILER!) -> Czy aby odsiecz Stannisa nie miała miejsca w książce już po samej bitwie? W trakcie negocjacji Snowa z Mancem Rayderem? Strzelam że ten motyw będzie za tydzień. Chyba że wszystko zostało już pozamiatane w tym odcinku choć nie wyobrażam tego sobie specjalnie :P.
no tak tak, zgadza sie, ale jakos nie wiem, malo sie w sumie wydarzylo w tym odcinku.
tak właśnie było, więc nie rozumiem tego wielkiego zdziwienia, że nie było Stannisa
Beware, there be spoilers.
No ale przecież scena, w której powinna przyjść odsiecz powinna być w 10 odcinku i to dość logiczne. Pamiętajmy, że będzie on trwał całą godzinę a jedyne co stricte 'muszą' przedstawić to rozdział Tyriona i odsiecz, spokojnie zmieszczą to i dwa inne wątki w ciągu finału, gdzie ostatnią sceną będzie albo Tyrion na statku płynącym do Essos albo chorągiew Stannisa powiewająca na północ od muru gdy szarża rycerstwa podległego Baratheonowi będzie tratować dzikich, rozbijając armię Mance'a w pył.
Zupełnie nie rozumiem mówienia, że ten odcinek był nudny - co prawda akcja czasem skakała czasem stawała, ale cały czas coś się działo. Zastanawia mnie też czemu ludzie nie potrafią się cieszyć małymi rzeczami takimi, jak dialogi. Ja rozumiem, że każdy by chciał non stop mind-blowing zwroty akcji na ekranie, ale czasem takie dialogi też potrafią dodać nieco charakteru wydarzeniom czy postaciom.
Ale pewnie zostanę napiętnowany jako bezguście i fanatyk Martinowski, bo się wypowiadam pozytywnie o tym serialu.
P.s. - kotwica była chwalebna. :D
uważam tak samo, Stannis w 10 odcinku będzie też dobrym zakończeniem wątku na murze, nawet jeśli nie zdąży w żaden sposób pogadać jeszcze z Jonem... a odcinek był kapitalny, ani trochę się nie nudziłem, choć miałem takie obawy... poza tym widać, że twórcy sporo czasu musieli popracować nad tym odcinkiem i widać tego efekty, więc chwała im za to.
tym bardziej że Stannis z odsieczą przybył jak Jon był w obozie Mance'a. Ta, kosa była dobra, było coś takiego w książce? Bo ten tom to chyba z 4-5 lat temu czytałem i już mogłem zapomnieć, ale nie wydaje mi się. Odcinek jak najbardziej pozytywnie odbieram. Był najważniejszy cytat, mianowicie "You know nothing Jon Snow", a trochę się bałem, że mogą to pominąć bo parę razy już w tym sezonie skopali takie smaczki :)
W ksiązce nie było kosy , ale to jedna z tych rzeczy które serial zrobił lepiej naprawde wygladało to epicko :D.
Mówią, że nudny bo z tego co zauważyłam, większość ludzi uważa wątki na Murze za słabe, niepotrzebne, najlepiej jakby ich nie było. :p W końcu to jest jest tak mało istotne nie? Nie ważne, że jedna z ważniejszych części się tam dzieje. Na co to komu. Najlepiej jakby ciągle była Królewska Przystań, cycki, cycki i jeszcze trochę cycków dla urozmaicenia. Po co jakieś dialogi?Ja osobiście lubię rozdziały poświęcone Jonowi i w serialu Mur też jest dla mnie interesujący. Wiadomo, że czasem się zdarzą sceny z dupy, ale ostatni odcinek moim zdaniem był dobry. Bardzo dobrze, że poświęcili cały odcinek na obronę Muru, bo takie rozkładanie na części mogłoby wyglądać niekorzystnie. Zastanawia mnie tylko czemu ci co uważają, że ten serial jest beznadziejny a ostatni sezon to klapa totalna olaboga, ja bym pewnie lepiej nakręcił bo taki ze mnie super reżyser, nadal to oglądają? Ja oglądam to co mnie interesuje. Po co oglądać coś co się uważa za gniot?
Tak, kotwica była cudowna. : D
Większość uważa wątki Denerys za nudne i niepotrzebne. Pierwszy raz słyszę że są nimi te na murze i na północy.
No to poczytaj wypowiedzi do tego odcinka. Aczkolwiek w poprzednich tematach jest więcej o tym jak to Jon i cały Mur to najgorsza część. Niektórzy nawet przewijają momenty na Murze bo zajęło to aż 10 minut łącznie na cały odcinek. Takie nudy że hoho. :c
Cały odcinek o murze, i jednej nocnej bitwy? Podczas gdy inne odcinki opowiadają historie z kilku dni czy tygodni w jednym epizodzie?
To jest jakaś porażka, za dużo skupili się na takich bezsensach, mogli czas antenowy odcinka lepiej wykorzystać pokazać inne sceny które się rozgrywają w świecie Gry o Tron.
Po za tym, szkoda rudej fajna była liczyłem że jeszcze raz się będą rżneli i to dobrze :DD
mam nadzieje że 10 odcinek finałowy bedzie naprawde dobry.
You know nothing jon snow... but hell you know how to fight :) Jak dla mnie najlepszy odcinek dla Kita.
dla mnie, sceny walki nie ma co ukrywać, są zdecydowanie lepsze od 2x09. ALE WEDŁUG mnie, niech ci co robią serial, se obejrzą Spartakusa 3x10 bitwę i niech się uczą, bo nie wiem, nie było tego wow,w tym odcinku
Może, to nie ich wina, tylko duże oczekiwania, ale każdy fan, czeka ROK, przychodzi, ten, dzień i liczył, na coś większego :d
a sprawa, kolejna WIEM, ŻE HBO i prawie, wszystkie seriale mają po 10 odcinku sezon, ale NIECH SIĘ ZLITUJĄ I NIECH ZROBIĄ Z 12 :D PRZEZ CIESZ NA TYM NIE STRACĄ
Zupełnie się nie zgadzam, brutalność w Spartakusie jest tak hardcorowa ze aż śmieszna. Bitwę pokazali jak trzeba "spartakusowe" krwawe fajerwerki popsuły by efekt realizmu.
a to już, kwestia gustu, ja należę do ludzi, którzy jak, pokazali litry krwi nie wiem, jak w kill billu, to i tak dla mnie, zawsze za mało:d dla mnie krwi nigdy za wiele, a niech się leje, po to jest :d
"niech się leje, po to jest :d" - Było kiedyś takie opowiadanie sf (a raczej short) o krasnoludkach . "Wiadro jako naczynie krwionośne" haha
Mi sceny przerysowane kiedyś bardzo się podobały ale po nowych 300 (nie pamiętam dokładnego tytułu ) stwierdzam że mi się juz przejadło. Ładnie to wygląda wizualnie ale trochę teatralnie. Jak widać kwestia gustu. Epizodu jeszcze nie widziałam wiec nie wiem jak to wyszło w Grze. Trochę sie boje po Waszych opiniach.
Tez liczylem na wiecej, jednak po chwili refleksji taka bitwa pierwszego dnia bylaby jak najbardziej prawdopodobno. Gdyby Mance rzucil cale wojsko na mur, czyli 100 tys chlopa, to ta wielka kotwica moglaby zmiesc pol jego armii jednym machnieciem ;d Raczej objeli taktyke na wykrwiawienie straznikow i to chyba najbardziej by sie oplacalo w realnym rozrachunku (mniejsze straty w ludziach).
A gdzie Ty w "Rzymie" widziałeś dobrze zrobione bitwy? Sam serial uwielbiam, ale akurat batalistyka to nie jest jego mocna strona.
Porównywanie scen batalistycznych z gry o tron do tych które można zobaczyć w Wikingach jest nie na miejscu. W Got ma być krwawo i efektownie w tym drugim serialu ma być wiarygodnie , jak najbardziej autentycznie w odniesieniu do realiów danej epoki. Ogólnie rzecz biorąc Wikingowie są dla mnie dużo ciekawszym tworem a już na pewno bardziej wciągającym.
No, wiesz, bitwy z Wikingów były dużo, dużo, DUŻO mniejsze jeśli chodzi o skalę. Największa bitwa tam pokazana to przecież były, co, trzy bandy Wikingów przeciwko dwóm kontyngentom z Northumbrii i Wessex? Takie coś to drobne starcia graniczne zwiadowców w porównaniu z bitwami, które wypowiadali sobie w Westeros a w bitwach na taką skalę taktyka wikińska(zamykanie i otwieranie formacji) byłaby nieskuteczna, choć przyznam, że ujęcia samych walk były nieco lepsze w Wikingach.
no właśnie w tym odcinku stężenie krwii i cycków było mocno stonowane, nie chlapali aż tak jak zwykle na lewo i prawo fontannami w slowmo, dla tego imho jeden z lepszych (i dobrych) odcinków słabo-średniego serialu. O spartakusie mówie
wiesz, nie ważne jaka bitwę i tak nikomu nie dogodzą, zawsze ktoś się znajdzie :d co powie,. że lipa:d
no ale, wyobraź sobie, bitwa wchodzą, na mur, a tu KREW leje się, jak Lśnieniu, w momencie otwierania windy:d ale bym sie śmiał :d rzeka krwi :d dzicy i straż muru, przegrała, bo utopili się w morzu krwi:d
Może i walki w Spartakusie są spektakularne ale, Gra o Tron ma nieco inne priorytety. Po za tym to nie ten klimat, jak dla mnie na szczęście.
A jakież to priorytety ma Gra o Tron jeśli można wiedzieć ?? Robienie z tego serialu wyrafinowanego arcydzieła jest łagodnie mówiąc lekka przesadą. Dobrze skrojona rozrywka , nic więcej.
Jest to zdecydowanie najlepsza pozycja fantasy jaka jest teraz dostępna jeśli chodzi o seriale. Spartakus bazuje na szokowaniu obrazem, Gra o Tron ma do zaoferowania wiele więcej np. ukazuje najmroczniejsze strony ludzkiej natury. Wielu twierdzi że Martin zbliża się do poziomu Szekspira jeśli, chodzi o oddanie w utworze tego właśnie aspektu. Ponadto nigdzie nie napisałem że jest to arcydzieło. Uważam jednak że GoT stoi na zdecydowanie wyższej półce od Spartakusa ale, to tylko moje skromne zdanie.
Mam strasznie mieszane uczucia, z jednej strony dosyć fajny odcinek bo miał kilka fajnych scen, szczególnie kosa uwiodła moje serce. Z drugiej zaś strony chyba nie chciałem całego przedostatniego odcinka spędzić na murze. Ginęły nic nieznaczące dla mnie postacie, wiem że to kumple z jednej ławy Jona ale jakoś mnie to obeszło. Nie ma za dużo co pisać, po zapowiedzi następnego odcinka czuje że nie doczekamy kilku ciekawych wydarzeń. Za to pokażą Branna i jego magiczny chwast, Danutę z jej wiecznie naburmuszonym pyskiem (choć i tak ją lubię) i bara bara Cersei z Jaimim.
Cersei z Jaime? Chyba nie za bardzo... Ona już nim pogardza a on w końcu przejrzał na oczy jaka to zimna sucz
No dobra zwracam honor. obejrzałem promo 04x10 i rzeczywiście będzie taki wątek.
Jestem bardzo zadowolony z odcinka. W Sadze było mnóstwo scen batalistycznych, których z przyczyn technicznych nie można było wcześniej pokazać (oprócz Czarnego Nurtu) co też powodowało jej nadmierne zubożenie. Tutaj dzielnie wygospodarowano cały odcinek i zrobiono go z rozmachem, sprostał swemu książkowemu kośćcowi. Wolę to niż jakąś kolejną pseudo-historyjkę o eunuchach lub inny zapychacz.
Miło widzieć iż zespół ogarnął bardziej skomplikowane sceny walki zespołowej, cieszą mnie płynne przejścia od jednej postaci do drugiej i to w tej samej scenie. Bitwa była żywiołowa, emocjonalna, zażarta, przy tym w miarę realistyczna. Widok olbrzymów bezcenny, wielkiej kosy zmiatającej dzikich zresztą też. Mimo ciągłej akcji niektóre postacie zyskały na głębi (Maester, Slynt i Alister) co też dodało kapkę realizmu i uroku odcinkowi.
Lepszego 9 odcinka wyobrazić sobie nie mogłem.
Mi ze scen walki najbardziej podobało się jak kamera kręciła się w kółko pokazując walkę w całym castle black. No i strzelanie z łuku przez olbrzyma też było widowiskowe :)
W sadze ta batalistyka strasznie kuleje. Martin w ogóle sobie z tym nie radzi. Ot, jest bitwa, atakowali tacy, bronili się tacy, ci wygrali, ci przegrali.
Sama bitwa wyglądała, moim skromnym zdaniem, śmiesznie. Brak jakiegokolwiek myślenia po stronie Mance'a. Mur tak zrobiony, jakby go nie budowano ciągle, w dodatku cieniutki strasznie. Każda wypuszczona strzała znajdowała cel, olbrzym w bramie spokojnie się mieścił i zostawił sporo miejsca, ale jakoś nikogo nie wziął ze sobą...
A czy każda bitwa musi być genialnym majstersztykiem taktycznym z obu stron? Dzicy całkiem logicznie atakowali, jeśli puścisz strzałę w gęsty tłum ludzi to siłą rzeczy znajdzie swój cel i zgodzę się tylko co do olbrzyma, że nikt nie skorzystał z takiej okazji....
Dzicy nie atakowali całkiem logicznie. Atakowali bez sensu. A strzały znajdowały swój cel zbyt często.
No to daję. Odnosił się będę do serialu, oczywiście, nie książki. I jeszcze trochę absurdów sobie przypomniałem. Pierwszy harpun wystrzelony, od razu trafił w serce olbrzyma. I jeszcze strzały samych olbrzymów na początku...
Więc pierwsza część, wysłanie oddziału na tyły okej. Mają zmiennoskórych, więc mogą sobie przekazywać wiadomości w jedną i drugą stronę (wyobrażam sobie to tak, że leci sobie ptakiem taki zmiennoskóry do obozu Mance'a i otrzymuje wiadomość, a ktoś z obozu Mance'a leci do tych naszych partyzantów i też dostaje wiadomości). Więc mogą się zgrać idealnie. (Ptaki słyszą, no nie?)
I tu pytanie: czy ważniejszy jest atak na mur przeprowadzony od północy czy od południa? Patrząc na to, z jaką łatwością przedostano się przez bramę, od północy, a od południa to dywersja. (Mogli jakimś ptakiem patrzeć czy plombują bramę czy nie.)
Brama, jaka jest, każdy widzi. Jak się otwiera na pewno wiedzieli też, bo mogli obserwować. Widzą z góry, jak wygląda obrona. Mogli wysłać trochę ludzi, żeby Straż zużyła swoje beczki i trochę strzał.
Następnie wysłać kilku olbrzymów (nawet 1 wystarczył do podniesienia bramy), niech ją podniosą. W gotowości, nie jakoś strasznie daleko, oddziały (może na koniach?) gotowe do wjazdu w bramę od razu po jej uniesieniu. Nie, że brama stoi otworem, a nikt przez nią nie przechodzi poza jednym samotnym olbrzymem. Miejsca jest wystarczająco dużo.
Dzicy, do czasu wkroczenia Jona, radzili sobie na tyłach wyśmienicie z zabijaniem czarnych braci. Dopiero, kiedy Jon się pojawił, nagle wszyscy zdecydowali się umrzeć. Jakby ich jeszcze drugie tyle się przedostało przez bramę pod murem, ilu atakowało od tyłu, wygrana gwarantowana.
W międzyczasie, gdy tych kilku olbrzymów podnosi bramę, a na tyłach wrze, dzicy powinni się wpinać po murze, ale nie na odcinku najsilniej bronionym, ale gdzieś z boczku, a inni olbrzymi mogą strzelać z łuków w ludzi na murze, co wychodzi im wprost wyśmienicie, jak pokazano na początku.
Jak dla mnie strategia Mance'a była doskonała. Zorganizowanie dywersji z wewn strony muru oraz wysłanie pierwszej linii (czyli inaczej zwiadu) miało na celu ukazanie możliwości obronnych przeciwnika (kosa, baryłki itp.). Nie zapominajmy, że Mance nie wiedział o tym, że tylko 100 ludzi broni muru. Pierwsza linia i tak była spisana już na straty.. Zresztą był później komentarz Jona, że wytrzymają tylko 1-2 dni.