Bardzo średni odcinek. Totalnie nie rozumiem po co twórcy uśmiercili Pypa i Grenna skoro w książce
obaj przeżyli bitwę. Nie było też przypadkiem tak że te ataki nie były skoordynowane? No i chyba
najważniejsze...gdzie Stannis z odsieczą? :<
Z tego co widziałem raczej Ygritte nie zabił Jon. I to raczej nocna straż była wyrzynana niczym muchy
Stannis z odsieczą ? A czytałeś książkę czy po prostu dowiedziałeś się z forum że będzie odsiecz ? :>
Odsiecz przyszła w trakcie gdy Jon został wydalony do obozu dzikich na pertraktację ( nie szedł tam z własnej woli, w serialu po prostu zrobili z niego idiotę ).
Bitwa rozegrana w mojej głowie w czasie czytania była znacznie ciekawsza. W serialu zmieniono właściwie wszystko, cały przebieg bitwy. Kilka pomysłów było w miare fajnych, np. tchórzliwy Slynt czy znienawidzony Allister który odkupuje winy pokazując że zasłużył na tytuł dowódcy. Spodziewałem się więcej efektów po północnej stronie muru, ale i tak było sporo fajnych ujęć.
No szkoda że coraz dalej z każdym odcinkiem odbiegamy od książki, zwłaszcza na północy. Północ to już praktycznie inna opowieść niż to o czym pisał Martin.
Odcinek w miarę dobry, ale lepiej by było, gdyby bitwa była wplątana już w odcinek ósmy. Atak na castle black mógł być rozwinięty w poprzednim odcinku, a w tym bardziej można było się skupić na akcji pod murem plus jakiś wątek-przerywnik ( np. obraz po walce Oberyna, można by już wpuścić Jamiego i Varysa do celi. )
Odcinek taki sobie imho, może się spodziewałem czegoś bardziej spektakularnego. Najlepszy był Sam , taka nieporadna kuleczka turlająca się pomiędzy dzikimi....a jednak zabijająca jednego z Thennów :-), a z batalistyki "kosa" i strzał z łuku olbrzyma, który wysłał "wronę" w kosmos.
Odcinek taki se: pogadali, pojeździli windą, pokręcili się tu i tam, pomachali mieczykami, ktoś tam zginął, koniec.
Z plusów:
- mamut
- olbrzymy
- kosa
- Tormund
- Olly
- panoramiczna scena bitwy jak się ganiają po tych krużganko-korytarzykach
Reszta w tle :P
zaplusował Alisser i co mi z niemałym trudem przechodzi przez klawiaturę - Sam. Jon udowodnił, że jest badas madafaką.
Ruda zginęła w komiczny sposób, wybaczcie, ale musiałam się roześmiać jak umarła z memem na ustach. Brakowało Jona mówiącego do niej innym memem: Ruda, why u no live?
Co tam jeszcze? Aaa, to już koniec odcinka.
PS. Ja wiem, że to brzytko z mojej strony, ale myślałam tylko o tym, żeby Tormund przeżył :(
Goździk na Mur!
Najlepszy odcinek jaki był
Mówcie sobie co chcecie ale jak dla mnie był świetny w końcu doczekałem się odcinka który z przyjemnością obejrzę jeszcze raz i parę razy cofałem aby zobaczyć kilka momentów jeszcze raz podczas oglądania
Plusy
- Mamut
- Olbrzymy!
- Tormund jak zwykle
- Ed
- Lord Snow
- Ten dzieciak co zabił Ygritte
- O dziwo w końcu podobał mi się Sam
- Recytowanie przysięgi
- Tchórz Slynt
- Śmierć Styra
- Kosa !!
- Same sceny walki
- I co najważniejsze Alliser Thorne zawsze nienawidziłem go szczerze ale w tym odcinku klasa sam w sobie :)
Minusy
- Śmierć Pypara i Grenna :/ Jeszcze Pypar mógł zginąć bo wiadomo ktoś musiał z tych "ważniejszych", ale Grenn zupełnie nie potrzebnie zginął.
Mimo to odcinek zasługuję na 10/10 ! Wreszcie :)
właśnie dzięki śmierciom Pypa i Grenna ten odcinek ma jeszcze lepszy wydźwięk...
widocznie nie był taki niezbędny dla dalszej fabuły. Dobrze, że z paczki przyjaciół Jona chociaż Edd przeżył, chociaż Grenn był z nich najfajniejszy...
Śmierć rudowłosej to w ogóle parodia. Po co Benioff z tym drugim piszą takie ckliwe bzdury? W książce z tego co wiem ona Jonowi tylko mignęła gdzieś, na tym polegał dramat tej dwójki, i całej tej bitwy z ich perspektywy. Że Dżą Sną wiedział, że ona jest martwa, a ona przed śmiercią z goryczą w sercu na niego polowała i ustrzelił ją ktoś tak samo, jak ona ustrzelała dziesiątki wron wcześniej.
Gdyby zwyczajnie w świecie Snow ujrzał Ygritte gdzieś z daleka, i to że mierzy do niego z łuku, a za chwile byłby świadkiem jej śmierci po czym musiał by sie dalej bronić wypadłoby to o wiele lepiej i było by więcej IMOŁSZYNS niż z takich debilizmów, jakie twórcy na siłe wciskają do serialu.
Tak samo jak z Branem, który z odległości stu metrów od brata zdecydował "uj z tym, nie kce do dżona". Albo z Ashą/Yarą, która w ogóle nie wiem jak zdołała wejść i wyjść z terenów Ramsaya. Niby dobry ten sezon, niektóre sceny mistrzowskie, ale te zagrywki psują mi odbiór.
Odcinek - meh.
Ta scena była sto procent tłajlajt stajl. I do bólu przewidywalna. Przecież GoT potrafi zaskoczyć, a tu od tej sceny przy ognisku było wiadomo, co się stanie. Dodaj małego Olka spoglądającego na uk i szczały i można oglądać resztę z zamkniętymi oczami.
Jedyny fajny element to uśmiech Jona na widok Rudej.
Jak laska wyskoczyła z tą jaskinią, w której powinni zostać, to z zażenowania takim kolosalnym sucharem nie wiedziałam gdzie oczy podziać.
To już romantyczniej umarło się temu ziomkowi na kolanach Sama.
Heh...miło mi się zrobiło, że nie mnie jednemu scena śmierci Rudej wydała się.......zabawna, już się niepokoiłem , że to może ze mną jest coś nie tak, na szczęście Ty i kol. Szinczuch przywróciliście mi wiarę, że może nie stałem się pozbawionym empatii MR STONEHEART :D
Duuuude, ja jestem pierwsza do usmarkania się na widok wzruszającej sceny (nigdy nie maluję się do kina), mało mi trzeba do zalania się łzami i smarkania w moje zajefajne chusteczki z Hello Kitty, no ale ludzie, ta scena to była, noo, śmieszna :)
Już ją sobie całą ustawiłam w głowie z memów, tak że istnieje kontynuacja :D
Tak się zastanawiam, czy z bohaterów GoT ktoś jeszcze umarł w tak słabej i żałosnej scenie z takim tanim i suabym tekstem na ustach..
Emo, czepiasz się jak Kaczyński Tuska. Dlaczego słaby, żałosny tekst? O co ci chodzi? Mogła sobie tak pomyśleć i tak powiedzieć. Dziewczynę spotkało wreszcie coś miłego poza wąchaniem zapchlonych futer swoich ziomków, romantyczna schadzka z fajnym chłopakiem i dlaczego nie miałaby sobie tego przypomnieć kiedy umierała w jego ramionach? Bardzo ludzka i bardzo prawdziwa scena ani trochę nie trącąca emocjonalnym fałszem i tylko tobie coś nie pasi. Co poniektórych panów pomijam bo większość z zasady najbardziej rajcuje jak się tłuką niż się kochają. Także, za przeproszeniem jaki suchar? Co miała mu powiedzieć? - "Żałuję, że nie potrafiłam Cię zaje...ać?" To byłoby mniej sucharowe? Albo: "Kurka, chciałam cię wykończyć i się nie udało!" albo "Co się tak, kur...a, gapisz?" Lepsze?
Gryzio, no właśnie wydaje mi się, że z Twoją empatią może być coś nie tak i się nie podniecaj tym, że trzy osoby uważają podobnie do ciebie.
Sama scena była naprawdę ok. Jeżeli już można było się do czego przyczepić to do postawy Ygritte wcześniej. Wcześniejsze wyrzynanie przez nią niewinnych ludzi z wioski jakoś mi tak średnio współgrało wobec tego z jaką "pieśnią" na ustach umarła. I w tym znaczeniu można by uznać tę scenę za słabą, czytaj nie do końca wiarygodną. Natomiast jeżeli pominiemy Ygritte jako siepacza a skupimy się na samej treści jej pożegnania z Jonem - to mówię, moim zdaniem przeginasz, tego typu słowa były jakąś konsekwencją. Wtedy, w tej nieszczęsnej jaskini było jej naprawdę dobrze, od bardzo, bardzo, bardzo dawna. Ciężko tobie to zrozumieć jako oglądającej ten serial, czy też masz problemy z empatią?
Racja, scena uśmiechu Jona super, podobnie jak jej niemoc aby posłać mu śmiertelną strzałę.
No cóż...każdy ma prawo do własnej oceny. W tym serialu ginie masa osób. Bywają zgony patetyczne - Ned Stark, Khal Drogo, wstrząsające - Red Viper, czy Krwawe Gody...bywają i takie jak rudej przyjaciółki Jon'a Snow...określenie "zabawny" nie jest może najbardziej fortunne, bo samo zestawienie słów "zabawny" i "zgon" ma raczej wydźwięk pejoratywny....niestety nie znajduję innego....no może określenie KARYKATURALNY, będzie lepsze.
..ale co mam w miarę uzasadnić?.....to, że scena śmierci Ygritte IMHO wypadła karykaturalnie?....przypuszczam, że warsztat aktorski Rose Leslie jest (jak na jej wiek) całkiem niezły, w końcu nie każdy występuje na deskach Globe Theatre, nie mniej tej sceny nie udźwignęła, może to wina scenarzystów, było ckliwie, sztucznie i pompatycznie a'la kino lat 30-stych. Jeszcze raz podkreślam , że to moja własna wysoce subiektywna opinia....
Bardzo dziwna opinia. Ciekaw jestem w jaki sposób można byłoby tę scenę lepiej zagrać? Po prostu się czepiasz. Koniec dyskusji.
no bo na każdym polu bitwy musi być czas żeby przytulić się do umierającego kogoś!
No ale popacz, wchodzę sobie na amerykański serwis, gdzie są zamieszczane między innymi recenzje odcinka - Łoczers on de łol 10/10, a w plusach Ygritte umierająca w ramionach Jona.
Może to ja jestem jakiś gupi.
Nie dziwi mnie to, widzę to po innych serialach, Muricę jarają inne rzeczy w fabule, niż Europijczyków, jak to mówili Beavis i Butthead :D
rudą dopadła karma zabił ją chłopaczek któremu ona zabiła ojca , a scena taka sobie
To, że Olek ubije Rudzielca było oczywiste odkąd Olek zobaczył, że Rudzielec dobija mu matkę. A kiedy Olek rzekł, że fajnie strzela z łuku to juz był mega spoiler, jakiego to on króliczka uszczeli :) W ogóle nie jestem zaskoczona biczą karmą :)
"Jak laska wyskoczyła z tą jaskinią, w której powinni zostać, to z zażenowania takim kolosalnym sucharem nie wiedziałam gdzie oczy podziać. "
Ja tam się cieszę, że dali ostatnie słowa Ygritte żywcem wyjęte z książki.
Z tego co widzę dali tylko niektóre i przez wyrwanie z całości wyszedł efekt ckliwy i infantylny. I memowy :)
"When he knelt in the snow beside her, her eyes opened. “Jon Snow,” she said, very softly. It sounded as though the arrow had found a lung. “Is this a proper castle now? Not just a tower?”“It is.” Jon took her hand.“Good,” she whispered. “I wanted t’ see one proper castle, before … before I …”
“You’ll see a hundred castles,” he promised her. “The battle’s done. Maester Aemon will see to you.” He touched her hair. “You’re kissed by fire, remember? Lucky. It will take more than an arrow to kill you. Aemon will draw it out and patch you up, and we’ll get you some milk of the poppy for the pain.”
She just smiled at that. “D’you remember that cave? We should have stayed in that cave. I told you so.”
“We’ll go back to the cave,” he said. “You’re not going to die, Ygritte. You’re not.”
“Oh.” Ygritte cupped his cheek with her hand. “You know nothing, Jon Snow,"
A Storm of Swords
raczej nie do końca się mijali i obyło się bez ckliwości w książce.
Brawo. I co emo, gryzio... Czytaliście ten przytoczony fragment książki? A może teraz okaże się jak to Pan Martin jest beznadziejnie ckliwy?
co ma do rzeczy dialog z książki ze sposobem w jaki aktorzy zagrają daną scenę?....choć fakt...ten niestety ma....jest ckliwy :|
dobra scena jak Jon wbija trochę rozumu do głowy młotkiem Styrowi :)
ten warg dzikich mi trochę przypominał tego robota z filmu "Ja robot "
No właśnie, czy warg żyje, czy jest gdzieś pokazane, że został zabity (albo sprytnie uciekł w las)? Gościu jest fajny i ma sowę. Chcę, żeby żył!
Zdaje mi się, że zabił go Sam bełtem, poza tym zginęli wszyscy dzicy komandosi oprócz Tormunda.
Sowa chciała walczyć, http://froggacuda.files.wordpress.com/2011/10/come-at-me-bro-owl.gif ale nikt się nie odważył. Nawet Jon.
Bluźnicie mati, w życiu bym nie stwierdziła, że Sam jest gwiazdą odcinka. Przecież to taka druga Danka, albo Bran! Może być najwyżej gwiazdą tańczącą na lodzie :P
Chyba będę jedyną, która się tu wypowie o śmierci Ygritte. Wiedziałam, że umrze, ale i tak strasznie się denerwowałam i scena moim zdaniem była piękna i uważam, że ten odcinek był jednym z lepszej w całym sezonie.
Proszę o jedno, ludzie. Albo czytacie książkę i macie uzasadnione pretensje, albo udajecie pseudo-znawców i niepotrzebnie marnujecie miejsce i czas na dawanie durnych komentarzy.
Stannis z odsieczą będzie w innym, późniejszym momencie.
Ogarnąć się, ludzie.
Odcinek nie był zły, mocne 7/10.