Grand Hotel

Gran Hotel
2011 - 2013
7,9 6,6 tys. ocen
7,9 10 1 6563
Grand Hotel
powrót do forum serialu Grand Hotel

Uwielbiam ten serial i oglądam wszystkie odcinki, a jak nie mogę oglądnąć, to sobie nagrywam. Podoba mi sie pomysł fabuły, postacie i dobór aktorów, podobaja mi się bardzo wnętrza hotelowe, scenografia i kostiumy. Uwielbiam Julia i Alicię. Ale w trzecim sezonie pojawiło się kilka takich nieprawdopodobnych i naiwnych zwrotów akcji, że mnie to strasznie wkurzyło. Czy scenarzyści już zaczęli pracować "na pół gwizdka", czy stracili czujność, ale wpletli tu kilka takich knotów, jak w bajce dla dzieci.
Pierwsza taka sytuacja, to chyba "cudowne" ocalenie Javiera od śmierci przed plutonem egzekucyjnym. Oczywiście historia zna takie przypadki, gdy manierka albo notes w grubej oprawie czy nieśmiertelnik uratował komuś życie, ale gdy cały pluton żołnierzy celuje do skazańca, to jednak oprócz tej kuli, która utkwiła w manierce, trafiają go jeszcze jakieś inne kule. Byłoby to do przyjęcia, gdyby Javier miał jakieś inne (chociaż drobne) skaleczenia, rany, draśnięcia (ostatecznie nie każdy strzela jednakowo celnie). A tak to mamy uwierzyć, że wszyscy poza jednym spudłowali :-(
Druga sytuacja, która mnie rozdrażniła i która była zupełnie nieprawdopodobna, to "śmierć" Andresa. Mam uwierzyć w to, że w pokoju pełnym modlących się ludzi, w świetle dnia nikt nie zauważył, że "trup" oddycha? Nie da się tak długo zatrzymywać oddechu i leżeć tak zupełnie nieruchomo, żeby nikt - ani ci, którzy go nieśli, ani ci, którzy przewijali się przez pokój - zupełnie nic nie zauważyli. Żeby chociaż zasłonili okna i zapalili świece - światło świec migocze i rzuca takie chyboczące cienie, że rzeczywiście można nie zauważyć oddechu. Albo żeby skrócili ten fragment i poprowadzili fabułę tak, że Julio od razu zostaje z Andresem sam i wtedy orientuje się, że przyjaciel żyje.
A wątek z listem, który Sofia napisała do księdza i który znalazła jej teściowa? Gdy tylko matka Alfreda przekonała się, że kochanką księdza jest ktoś inny, a nie Sofia, od razu przyszła ją przepraszać za podejrzenia. Ale przecież ksiądz nie był jedynym mężczyzną na ziemi i logika (oraz charakter teściowej) wskazuje, że powinna szukać dalej adresata listu, bo przecież do kogoś został napisany - skoro nie do księdza, to do kogoś innego. A ona od razu przychodzi z przeprosinami, jakby tylko ksiądz wchodził w rachubę. Ten wątek został tak poprowadzony pewnie dlatego, aby Sofia miała możliwość dowiedzieć się o kochance księdza. Ale przecież można było zrobić to w bardziej wiarygodny sposób: teściowa szuka dalej, nie przyznaje się, że widziała list, a tylko jakby "mimochodem" wspomina o tym, czego była świadkiem w kościele.
Jednym słowem raz po raz zawodzę się na scenariuszu :-(