Czyli ciąg dalszy rozkmin ;) *NIEUSTANNY SPOILER ALERT*
"Temat tego forum jest bliżej nieokreślony. Będziemy tutaj rozmawiać o wszystkim, co ma jakiś związek z Hannibalem. I nie mówię tu tylko o serialu; nikomu nie bronię odnosić się do książek czy filmów. Być może postaramy się podzielić swoimi spostrzeżeniami w poszczególnych kwestiach. Będziemy wysnuwać własne teorie, rozkładać na czynniki pierwsze interesujące momenty z serialu, rozkminiać symbolikę, gawędzić o relacji Hannibal/Will...
Możecie tutaj poruszyć absolutnie każdy dowolnie przez Was wybrany temat.
Pomyślałam o stworzeniu tej dyskusji, ponieważ brakuje mi w innych forach wszechstronności. Zazwyczaj podejmuje się jeden temat, który zostaje mniej lub bardziej omówiony – tutaj będziemy omawiać każdy. Możecie pisać wszystko, co przyjdzie Wam na myśl.
Zapraszam do ożywionej dyskusji :)" Bonesss
http://www.filmweb.pl/serial/Hannibal-2013-650378/discussion/Kuchnie+%C5%9Bwiata %2C+czyli+wszystko+o+Hannibalu.,2650674
Tak sobie myślę i myślę o tej scenie, i naprawdę chciałabym powiedzieć coś w miarę mądrego i sensowego, problem w tym, że brakuje mi odpowiednich słów. Ale spróbuję.
Will. Cała ta jego skorupa, ta bariera, którą budował przez trzy lata i która coraz bardziej odgradzała go od prawdziwego życia rozsypała się w momencie, kiedy powiedział, że krew rzeczywiście wygląda na czarną w blasku księżyca. Tymi słowami Will przyznał się Hannibalowi do swoich uczuć. Zgodził się z tym stwierdzeniem, przez co przyznał Lecterowi rację, że taki świat, jaki Hannibal dla niego utworzył jest najlepszym światem, w jakim agent kiedykolwiek mógł się znaleźć. Will, podając rękę Lecterowi (wyciągnął ją pierwszy) świadomie wchodzi do tego ofiarowanego mu przez Hannibala świata. Rozumie, czuje i widzi, że ma przed sobą to, co zawsze pragnął mieć. Widzi przed sobą prawdziwe życie, które nie będzie go ograniczać, w którym będzie mógł robić wszystko, co ma dla niego sens, co sprawia mu radość i nie wiąże mu nadgarstków.
Racja. Will pożera Hannibala wzrokiem, chce się w nim zanurzyć, zatopić. Nie potrafi się powstrzymać, zachować umiaru. Uwalnia się dzięki temu zbliżeniu poprzez wdychanie zapachu Hannibala, poprzez przysuwanie się do niego coraz bliżej. Otacza się nim i łączą się w jedno.
"Tymi słowami Will przyznał się Hannibalowi do swoich uczuć".
Hm. Ja myślę, że zrobił to wcześniej. "No greater love hath man than to lay down his life for a friend." Hannibal stanął tak, żeby być na linii ewentualnego strzału. To było jego wyznanie. Kiedy Francis go postrzelił, po tym jak wymienili spojrzenia, Will sięgnął po broń. To było JEGO wyznanie.
Adrenalina musiała w żyłach huczeć kiedy tak gwałtownie uczepił się Hannibala. Euforia i poczucie ulgi sprawiały że nie czuł bólu. Czekał na tę chwilę przez całe życie, gdy trzymał te demony na uwięzi i skazywał je na jakieś mroki w swojej podświadomości. Teraz nareszcie je uwolnił. Pozwolił im odejść. Postanowił nie oglądać się za siebie i nie uciekać przed samym sobą. Jakie to było wspaniałe, że nie był w chwili swojego świadomego czynu sam z własną wyobraźnią, że miał przy sobie kogoś kto w pełni akceptuje to kim jest. Kojąca myśl :)
Masz rację, wyleciało mi to z głowy. W takim razie wypowiedź o księżycu mogła być potwierdzeniem tego, co już wcześniej zostało powiedziane i pokazane.
A tak swoją drogą, to co myślicie o całej tej scenie w domu na skarpie? Wszystkie te chwile przed atakiem Francisa i tuż po, kiedy Hannibal upada na podłogę a Will się przygląda? Jak odbieracie słowa Willa, który uważa, że raczej ne jest w stanie sam siebie uratować, i że właściwie to nie przeszkadza mu to?
Will popijający sobie winko,kiedy Hannibal tak cierpiał ,podniósł mi ciśnienie,przyznaję.
On był czasami tak nieprzewidywalny,że naprawdę nie wiedziałam,czego się po nim spodziewać.
Na szczęście,wystarczyło ich porozumiewawcze spojrzenie i było wiadomo,że są gotowi oddać za siebie życie.
Wzruszyła mnie mina Hannibala,kiedy Czerwony Smok wbił nóż w szczękę Willa. Hanni zapomniał o swoim bólu,ale strasznie cierpiał,widząc,co Francis robi z jego ukochanym.
Myśl,że Will może zginąć wyzwoliła w Lecterze niesamowitą adrenalinę i siłę.Przestrzelona wątroba przestała się liczyć,najważniejszy był Will i ich wspólny morderczy pakt.
Francis was so rude :D
Chłopcy powinni go zjeść,np.rozpalić ognisko i upiec go jak kiełbaskę xD
Taka pożegnalna kolacyjka w świetle księżyca.
A to przyglądanie się Willa...so damn cool. Na jego miejscu zrobiłabym to samo. Nie było sensu okazywać, że jest się zaangażowanym emocjonalnie. Świetnie sobie poradził ponad ta wymiana spojrzen. To już nie ten roztrzesiony Will z 1 sezonu.
A to przyglądanie się Willa...so damn cool. Na jego miejscu zrobiłabym to samo. Nie było sensu okazywać, że jest się zaangażowanym emocjonalnie. Świetnie sobie poradził ponad tą wymiana spojrzeń. To już nie ten roztrzęsiony Will z 1 sezonu.
Pamiętacie scenę z 3x10 Francis z Rebą. Podobne światło, alkohol, muzyka. Tam arabeska Debussy'ego na fortepian, tutaj aria z wariacji goldbergowskich też na fortepianie (w oryginale raczej na klawesyn, ale klawesyn brzęczy i jest drażniący) ale przede wszystkim ta interpretacja? taka snująca się? Do tego ten wielki księżyc...
"Save yourself, kill them all?" "I don't know if I can save myself. Maybe that's just fine."
Bardzo ciekawa wymiana zdań. Hannibal sugeruje tu, że Will może zabić i jego i Francisa. Ale słowa Willa... mam przed oczami ostatnią scenę, zakończoną skokiem w przepaść. "No greater love hath man than to lay down his life for a friend." O tym już pisałam :D Francis wpada do chaty i robi bałagan. Zraniony Hannibal leży na podłodze i konwersuje z Francisem. Zwróciłyście uwagę na wymianę spojrzeń między Willem i Hannibalem i ten cień uśmiechu na ustach Hannibala na sekundę przed tym jak Will sięgnął po broń? They knew! Nie trzeba było słów. A to, co nastąpiło później było... awh. Delicious, offensively beutiful :D
łoł... to jest takie hm. nawet nie wiem jak to nazwać. Jakiś taki fantastyczno-oniryczny klimat. Podoba mi się ten filmik.
Ciekawe zjawisko poczuć się na chwilę jak oni, być na ich miejscu, wiedzieć co myślą, może nawet czują.
Przepięknie zrobiony filmik. Ma się wrażenie jakby było się pod wodą, kiedy się go ogląda, jakby dźwięki były wyraźniejsze i głębsze. Świetny.
Tak, kompletnie mnie oczarował. Nie jakieś tam pierdu pierdu tylko przepięknie zilustrowane słowa i myśli. No i ta muzyka...
http://www.denofgeek.us/tv/hannibal/248780/bryan-fuller-talks-hannibal-season-4- story-possibilities
Czytałyście to? Co myślicie?
Ale wiecie co? Wiem.. jeśli miałaby ją zagrać Ellen Page, to nasi murder husbands będą mieli córeczkę. Awh. Cudownie.
Substytut Abigail? Jeśli Clarice ma się pojawić, to już sama nie wiem czy chcę kontynuacji. Jej postać tak bardzo nie pasuje mi do tego serialu, że automatycznie się wkurzam, kiedy pomyślę, że mogłaby się w nim pojawić i w dodatku odgrywać jakąś ważną rolę. Nie wiem jak widzi to Fuller, dla mnie to kompletnie nie ma sensu. ;p
Ja też nie wiem, ale dzięki Ellen Clarice będzie bardzo podobna do Abigail. Tak samo krucha i w ogóle. Hm. Wiemy, że Fuller lubi zapętlać historię, opowiadać to samo od nowa, tak jak w 3x13 opowiedział na nowo zakończenie Mizumono. Może i tym razem... nie wiem.
Na jedno to dobrze, na drugie dokładnie na odwrót. Skoro Will i Hannibal będą dostrzegać w Clarice jakieś podobieństwo do Abigail, to jeden albo drugi może się zauroczyć. I obawiam się, że bardziej skłonny do takiego zachowania będzie Will. Jak by nie kombinować, to ciągle źle.
Gdy Will zauroczył się Abigail było idealnie :) Uwielbiałam patrzeć jak się o nią troszczy i martwi. Eh. Nie mogę przeboleć Abigail i tego, jak mogło być pięknie. Jej śmierć mnie załamała.
Tylko że to nie było zauroczenie romantyczne. Will traktował Abigail jak córkę, osobę którą się kocha i otacza opieką, ale nie w TAKI sposób. Myślę, że to bardziej ojcowska miłość, ta względem Abigail. Nie wierzę, że w przypadku Clarice może być tak samo. Nie ma takiej możliwości. Chyba.
Właściwie to jakie ma to znaczenie, jeśli kogoś kochasz to ta osoba absorbuje twoją uwagę, angażujesz się i jesteś w relacji. Rodzice bywają zazdrośni o dzieci, dzieci o rodziców. Ktoś kogoś bardziej kocha a kogoś mniej. Nie jest to trójkąt romantyczny czy jak to się tam nazywa. ALe. Jest ciekawie.
Grr... upitoliło mi połowę posta. Anyways, mi by nie przeszkadzało, gdyby to było coś innego niż relacja rodzic-dziecko lub brat-siostra, gdyby to było fajnie i smacznie opowiedziane. Więzi jaką ma Hannibal i Will nic nie jest w stanie zniszczyć, co z resztą ślicznie zilustrowały te 3 sezony.
Wprowadzenie Clarice nie oznacza końca Hannigramu,tak myślę.Fuller chyba nie byłby taki głupi,
by zrezygnować z czegoś,co uczyniło jego serial kultowym.
Chociaż z drugiej strony,mimo,że Bryan jest wspaniałym wizjonerem,to jest także po.pieprzony i nie wiadomo,co mu strzeli do głowy.
Zrezygnować? Nie ma opcji. Hannibal bez Willa byłby tylko nudnym, krwiożerczym pedantem, kto by coś takiego chciał oglądać :D Bryan umiera jeśli nikt go nie wielbi i dba o swoich wyznawców, chce żeby go kochali i podziwiali. Nie zabierze im hannigramu. Raczej dorzuci kilka przypraw. Bardzo jestem ciekawa, co kłębi się w jego szalonym mózgu.
Pedantem kochającym tylko swoje psy i święty spokój. ;p
Oni muszą być razem. Oni osobno = cały serial na tym traci. Wszyscy tracą.
Też mi się wydaje, że podgrzałby jeszcze atmosferę a nam podniósłby ciśnienie.
Tak, Bryan jest nieco narcystyczny i uwielbia, gdy ktoś go podziwia lub zachwyca się jego dziełem. Może przy tworzeniu postaci Hannibala czerpał inspirację z samego siebie? Wiemy przecież, że od tego filmowego czy książkowego Lectera nasz kanibal dość mocno się różni. xD
Już widzę jaka byłaby reakcja fandomu. Ludzie by się wściekli, gdyby zabrano im taką pożywkę, jaką jest Hannigram. Cóż, przynajmniej ja byłabym bardzo mocno zdenerwowana, przy czym zdenerwowana jest dość delikatnym określeniem. ;p
Krążą po sieci memy z Jezusem w pełnej glorii z głową Bryana. Gdyby zrobił to, o czym piszesz zawisłby na krzyżu :P
Właśnie tak sobie pomyślałam że ani Clarice nie jest mi na rękę ani tym bardziej Page w roli Clarice( jakoś mi to nie pasuje), jednak twoje wytłumaczenie ma sens ;)
Ta córeczka to może być leitmotiv tego serialu. Nie pierwszy i nie ostatni :D
Haha, w sumie tak.
Dla mnie głównym motywem może być również bycie murder husbands i ich dojrzewanie (przede wszystkim Willa) do bycia w tym związku, poznawanie "zapachu" partnera, wspólne gotowanie oraz różne ich kłótnie, pogodzenia czy psztyczki w nos od drugiej połówki ;D
A jak wszystko będzie w Buenos to też się nie obrażę.
...Tak to sobie wymarzyłam *.*
Tak dobra myśl. Zobaczyć jak wspolnie morduja... najpiekniejszy widok na swiecie :D Ehm. W którejś wersji opowieści o 4 sezonie Bryan mówił ze chłopaki będą jednak podróżować po Ameryce Pd. Dla mnie logiczne, w Europie są spalenie.
A jednak! Ju słyszę Hannibala mówiącego po hiszpańsku ;D
Will by pewnie kupił jakieś tacos, Hannibal byłby zły bo obiad byłby już ugotowany a na drugi dzień nie byłoby u kogo kupować tacos xD
Tylko we Włoszech, zawsze mogą w nasze rejony przyjechać :p Ale chyba jednak południowe zakątki ameryki to ciekawsze wizualnie miejsce.
Ale byłoby super zobaczyć Willa mordującego dla przyjemności,bez powodu,a nie tylko we własnej lub czyjejś obronie(kurczę,ale to dziwnie brzmi) ;)
Hm. Może nie bez powodu, ale za to z przyjemnością. Chciałabym zobaczyć go nad martwą ofiarą mówiącego kultowe "this is my design" :D
Will zabijający kogoś, czerpiący z tego satysfakcję - widok, na który czekam i czekać będę.
http://www.vulture.com/2015/08/hannibal-is-the-great-gay-love-story-of-our-time. html
<3
"No, it wasn't just your fantastic ability to read gay subtext into anything. Hannibal, which closed out its run on NBC on Saturday, made itself perfectly clear: This is a love story. It's macabre, brooding, and deeply sensual — a show that brings death close to sex, and pleasure close to suffering. In no small way, it is simply about what it means to be seen by someone else, and what a fantastic, energizing feeling that can be. In Maggie Nelson's The Argonauts, she writes of the need to find someone with "compatible perversities." It's an idea at the very core of Will and Hannibal's relationship."
HELL YEAH.
O nie,miej litość ;)
Ja muszę jakość przetrwać 8h w pracy,
a po czymś takim będzie ciężko :D