Czyli ciąg dalszy rozkmin ;) *NIEUSTANNY SPOILER ALERT*
"Temat tego forum jest bliżej nieokreślony. Będziemy tutaj rozmawiać o wszystkim, co ma jakiś związek z Hannibalem. I nie mówię tu tylko o serialu; nikomu nie bronię odnosić się do książek czy filmów. Być może postaramy się podzielić swoimi spostrzeżeniami w poszczególnych kwestiach. Będziemy wysnuwać własne teorie, rozkładać na czynniki pierwsze interesujące momenty z serialu, rozkminiać symbolikę, gawędzić o relacji Hannibal/Will...
Możecie tutaj poruszyć absolutnie każdy dowolnie przez Was wybrany temat.
Pomyślałam o stworzeniu tej dyskusji, ponieważ brakuje mi w innych forach wszechstronności. Zazwyczaj podejmuje się jeden temat, który zostaje mniej lub bardziej omówiony – tutaj będziemy omawiać każdy. Możecie pisać wszystko, co przyjdzie Wam na myśl.
Zapraszam do ożywionej dyskusji :)" Bonesss
cz1 http://www.filmweb.pl/serial/Hannibal-2013-650378/discussion...
cz2 http://www.filmweb.pl/serial/Hannibal-2013-650378/discussion/Kuchnie+%C5%9Bwiata %2C+czyli+wszystko+o+Hannibalu+II,2677939?page=20#post_13794975
Bardzo mi się podoba ta metafora. Zgadzam się z Avone, że gdyby Hannibal stracił Willa na zawsze, wkroczyłby na drogę autodestrukcji i może nawet faktycznie postradałby zmysły. Jak Heathcliff, przywoływałby go z nadzieją, że gdzieś jeszcze duch jego ukochanego błąka się po świecie bez odpoczynku, tak jak Patroklos nie mógł zaznać spokoju w Hadesie, dopóki na nagrobku nie zostało wypisane jego imię (to akurat z The Song of Achilles, a nie z Illiady). Długo nie chciałby przyjąć do wiadomości, że Willa nie ma. Że on już nigdy nie będzie mógł go dotknąć, przytulić, powąchać ani zranić. Chciałby, żeby Will prześladował go w koszmarach sennych, byle tylko nie opuszczał go na zawsze.
Byłoby właśnie tak. W jego ciemnym pałacu pamięci wspomnienie o Willu byłoby jedynym źródłem światła.
Tak,była taka klimatyczna scena w 2 sezonie,w której Hannibal szkicował umierającego na polu bitwy Patroklosa i opłakującego go Achillesa.Z tego,co pamiętam,Patroklos w interpretacji Lectera był bardzo podobny do Willa. Symbolika w tym serialu odgrywa ważną rolę i ta scena mogłaby posłużyć jako kanwa przyszłych wydarzeń,ale nie chciałabym,by tak się stało.
Jeśli Will miałby zginąć,to tylko razem z Hannibalem.
Chyba tak,ponieważ zakończenie pozwala na wiele rozmaitych interpretacji,każdy może w nim odnaleźć coś dla siebie.Jednocześnie tyle historii zostało jeszcze do opowiedzenia,tyle emocji i uczuć do pokazania. We mnie pozostał niedosyt i głód,tego,jak wiele jeszcze mogłoby się wydarzyć w "Hannibalu".
Wciąż mam nadzieję na kontynuację,chociaż czasami przychodzą chwile zwątpienia i ogarnia mnie czarna rozpacz na myśl,że to już naprawdę koniec,ale odganiam te niedobre refleksje i staram się myśleć pozytywnie.
A w ogóle, Hanni wiódł dość nudny żywot, jeśli można tak powiedzieć o seryjnym mordercy. Ustabilizowany. Poukładany. Samotny. Will wparował do jego życia jak tornado, zburzył wszystko. I dobrze dla Hannibala, coś się zaczęło u niego i z nim dziać, na czymś mu w końcu zaczęło zależeć, coś go zainteresowało szczerze. Will byl prawdziwym powiewem świeżości w życiu Hannibala. Jeden jego uśmiech, a Hannibal byl szczęśliwy. Łowił każdy najdrobniejszy przyjazny gest, spojrzenie. Wpadł po uszy. Byl przy tym naprawdę rozbrajający.
Zgadza się. Dzięki Willowi Hannibal zaczął żyć bardziej intensywnie, obudziła się w nim zdolność do odczuwania bardzo silnych emocji oraz uczuć.
Jak na takiego oziębłego i powściągliwego faceta, którym kiedyś był, to i tak dużo. :)
Boże, przepiękne. Brak mi słów. Chciałam coś napisać, ale te dźwięki uderzyły mi do głowy i wyszło, jak wyszło. Cóż, zapytam tylko czy moja wiadomość dotarła, bo nic lepszego nie przychodzi mi do głowy. :)
Przez cały ten czas, kiedy tu jesteśmy, nigdy nie wspomniałyśmy o tym. Jak to się mogło stać?! O.o
http://assets-s3.usmagazine.com/uploads/assets/photo_galleries/hot_pics_gallerie s/9949-hugh-s-great-pumpkins/1350938245_hugh-dancy-lg.jpg
Albo ciasto dyniowe. No i pierwszy raz będą świętować wspólnie Hallowen, które zbliża się wielkimi krokami, więc zapewne z jednej zrobią jakiegoś Mister Pumpkina.
Ciekawe czy będą dekorować chatę ustrojonymi w dynie trupami... to by było takie romantyczne :P Do tego trawnik zasypany liśćmi, na ganku stoliczek, dwa kubki gorącej czekolady z rumem..
I Will tłumaczący Hannibalowi że należy jednak poczęstować dzieci cukierkami ! :D
A "nadziane" dynie nie do końca miały być takie jakimi zrobił je doktor.
Siedzieliby na tym ganku i wpatrywali się w nocne niebo. Nie musieliby nic mówić, wystarczyłaby im wzajemna obecność. Kubki z gorącą czekoladą ogrzewałyby ich dłonie. Kiedy przez ciało Willa przemknąłby dreszcz, Hannibal bez słowa wstałby z miejsca, wszedł do domu i za chwilę pojawił się na ganku z kocem w dłoni. Delikatnie okryłby nim Grahama i z powrotem zajął miejsce po drugiej stronie stolika. Podniósłby parujący kubek do ust i zapatrzyłby się na biegające po ulicy dzieci.
A propos dzieci,ciekawe,czy Will i Hannibal chcieliby mieć swoje,własne potomstwo.
Może nie idźmy tym tropem... Zresztą mieli już córkę i wiadomo jak biedaczka skończyła. Szkoda drugiej.
Co do naturalnych dzieci, Hannibal przyznał, że nigdy nie chciał przedłużać własnego istnienia w ten sposób, a Willowi nie pozwolił mieć dziecka z Margot, jest zbyt zaborczy. Nie pozwoli, by cokolwiek odciągało Grahama od niego.
Hannibal tak mówił? Zapomniałam. Pamiętam,jak opowiadał Willowi,że spełniał się jako ojciec,opiekując się siostrą.
Ale pod wpływem uczucia do Grahama mógłby zmienić zdanie i dać mu to,co kiedyś tak brutalnie mu odebrał,możliwość odczuwania miłości rodzicielskiej.
Może,gdyby mieli biologiczne dziecko Hannibala,byłoby bezpieczne i nie podzieliłoby losu Abigail.
Jakoś nie wyobrażam sobie Hannibala zmieniającego pieluszki... Nie uważasz, że oni byliby jednak zbyt, łagodnie rzecz ujmując, nieodpowiednimi rodzicami? I nie wiadomo czym to dziecko byłoby karmione, gdyby w końcu urosły mu ząbki...
Noc. Ciszę przerywa płacz niemowlęcia.
Will: Twoja kolej.
Hanni: Wstawałem ostatnio.
Will: Ale w końcu to twoje dziecko. Ruszaj się, bo płacze coraz głośniej.
c.d.
Hanni (gdzieś z głębi): Ma pełną pieluchę.
Will: A mówiłem, że powinniśmy byli wziąć psa!
Haha,ale to byłoby słodkie,Will i Hannibal pochylający się nad niemowlakiem i walczący z zafaj.daną pieluchą xD.
Zresztą,mogliby wziąć kogoś do pomocy,Bedelię na przykład :D
Ale agentkę czy owcę,bo zdaje się,że gdzieś w "Kuchniach..." była mowa o owcy imieniem Clarice ? :)))
Oh shit, ten dialog jest taki... Jakoś nie wyobrażam sobie, aby mogło w tym serialu dojść do takiej rozmowy. A jeśli prowadziliby ja Will i Hannibal, to już w ogóle. Nigdy, święte nigdy. Zdemoralizowali by swoje dziecko. Jakby ono radziło sobie w szkole? Nie dość, że miałoby dwóch tatusiów (świat jest bardzo nietolerancyjny w stosunku do takich historii), to jeszcze byliby oni mordercami i kanibalami. ;)
Myślę, że dzieciak byłby bardzo asertywny. Po tatusiu. Wiesz, te wszystkie nauki w stylu "eat the rude, my childe". Starannie wykształcone. Dobrze wychowane. Znałoby się na operze, grało na klawesynie. W wypowiedziach używałoby skomplikowanych metafor, odwołań do klasyki literatury. Świetnie wczuwałoby się w psychikę innych, by wyczuć słabe punkty. Łowiłoby ryby w strumieniu i kochało psy.I było nieco psychopatyczne.
Nie, to mnie przerasta. Apage!
Informację, że byłoby psychopatyczne powinnaś umieścić na początku listy. Nauka nauką, ale co by sobie takie dziecko myślało widząc swojego zmordowanego, ubrudzonego czymś czerwonym, wracającego wieczorem do domu tatusia? Jak myślisz? Czy ukrywaliby przed nim to, kim naprawdę są i jakie mają hobby?
Przyjmuję ten scenariusz bez jakiegokolwiek sprzeciwu. Jeśli patologiczna rodzina, to na całego. Wspaniale! xD
OMFG! OMFG!!! O.o
http://orig00.deviantart.net/809b/f/2013/203/b/7/hannigram___two_men_and_a_baby_ _by_evansblack-d6en267.jpg
To ponad moje siły!
Dobrze wiedzieć, że wariatów jest więcej, a nie tylko my :D
Słodkie, no naprawdę.
Przez to zdjęcie, mam dzisiaj w głowie tylko jeden obraz:Will i Hannibal spacerujący po jakimś urokliwym zakątku i dumnie prowadzący przed sobą wózek z ukochaną córką.Obaj szczęśliwi
jak nigdy,pełna sielanka.
Nie no,muszę przywołać się do porządku,nadmiar Hannigramu chyba rzucił mi się na mózg i tworzę jakieś marne romansidło z naszego mrocznego "Hannibala" xD
Haha, cukiereczek. Cena bycia sławnym :D przyłapią Cię wszędzie, szczególnie gdy któregoś dnia zasuwasz z dyniami w powyciąganych galotach...
xDD Dynie bleh,ale Hugh do schrupania,nawet w tym trochę niedbałym,sportowym wdzianku.
Nawet Hugh ma w swojej szafie ciuchy menela; przecież każdy lubi sobie od czasu do czasu w takowych pochodzić. A to noszenie dyń sprawia mu wyraźną frajdę. *.*
W rzeczy samej. I ta jego mina mówiąca "kurna, chyba nie doniese". Ale spina bary, dowlecze się jakoś do domu, nie zawiedzie swojego chłopaka. Lmao xD