Czyli ciąg dalszy rozkmin ;) *NIEUSTANNY SPOILER ALERT*
"Temat tego forum jest bliżej nieokreślony. Będziemy tutaj rozmawiać o wszystkim, co ma jakiś związek z Hannibalem. I nie mówię tu tylko o serialu; nikomu nie bronię odnosić się do książek czy filmów. Być może postaramy się podzielić swoimi spostrzeżeniami w poszczególnych kwestiach. Będziemy wysnuwać własne teorie, rozkładać na czynniki pierwsze interesujące momenty z serialu, rozkminiać symbolikę, gawędzić o relacji Hannibal/Will...
Możecie tutaj poruszyć absolutnie każdy dowolnie przez Was wybrany temat.
Pomyślałam o stworzeniu tej dyskusji, ponieważ brakuje mi w innych forach wszechstronności. Zazwyczaj podejmuje się jeden temat, który zostaje mniej lub bardziej omówiony – tutaj będziemy omawiać każdy. Możecie pisać wszystko, co przyjdzie Wam na myśl.
Zapraszam do ożywionej dyskusji :)" Bonesss
cz1 http://www.filmweb.pl/serial/Hannibal-2013-650378/discussion...
cz2 http://www.filmweb.pl/serial/Hannibal-2013-650378/discussion/Kuchnie+%C5%9Bwiata %2C+czyli+wszystko+o+Hannibalu+II,2677939?page=20#post_13794975
Dobry wieczór, chciałam się pochwalić że nabyłam droga kupna książki pana Harrisa. I będę czytać :)
Dobry wieczór. Cieszę się bardzo. Będziesz nam opisywać wrażenia.
Pamiętam jak jak zamawiałam swoje. kiedy przyszły, rzuciłam się do nich jak lew xD
Na razie zacieszam i głaszczę okładki a jak mi już przejdzie, zabiorę się za czytanie :D
Ja przez kilka pierwszych chwil siedziałam z nosem utkwionym w książce i wciągałam zapach. Uwielbiam to robić. Nie wiem dlaczego xD
A ja wciąż zastanawiam się nad zakupem Kindle'a,bo już nie mam gdzie upychać moich książek. Mam jednak poważne wątpliwości,czy taka forma obcowania z literaturą mnie zadowoli,to wydaję mi się jakieś sztuczne i dziwne.
Zadowoli, wygodnie się czyta i ręka nie boli od trzymania grubych tomisk. Kwestia przyzwyczajenia. Polecam.
Obecnie czytam "To" Kinga. To dopiero jest wyzwanie utrzymać w ręku to opasłe tomisko,książka ma ponad 1000 stron. Uwielbiam,gdy jest mnóstwo stron do czytania,ale ta pozycja to już przegięcie.
Zapach, chropowatość papieru drapiąca opuszki palców, szelest przekręcanych kartek. Miło jest móc cieszyć się takimi rzeczami w dzisiejszych elektronicznych czasach. ;)
Gratuluję. Czytałam "Milczenie owiec", dobry kryminał. Szczerze kibicowałam Clarice :)) miłego czytania.
Z cyklu "wspólne poranki, wspólne śniadania". ^,^
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/6d/45/8d/6d458d1ba1436117d745f999f6626 7bd.jpg
Nie wiem, co Will zrobił Hannibalowi, ale chłopina nie może dojść do siebie. Kompletnie nieprzytomny.
W których momentach serialu dostrzegacie ukryte wyznanie miłości Hannibala? Ktoś rzucił, że w 2x13 w scenie kolacji Willa z Hannibalem, tuż przed finałem, gdy Hannibal zaproponował natychmiastową ucieczkę. Powiedział wtedy, że każdy nosi w sobie wyobrażenie ukochanej osoby, ideał i on w sobie ma wyobrażenie Willa, a Will jego. Co znaczy: nie rozumiesz, że cię kocham, a ty kochasz mnie? Zostawmy wszystko i bądźmy razem. Zgadzam się z tym.
Kiedy waszym zdaniem jeszcze padło zawoalowane wyznanie miłości?
Myślę,że w prawie każdym odcinku Hannibal wyznaje Willowi miłość,w mniej lub bardziej dostrzegalny sposób.
Od samego początku i słynnej rozmowy przy śniadaniu,Lecter fascynuje się Grahamem,a wkrótce potem zakochuje się w nim. Słowa,spojrzenia,gesty Hannibala są coraz bardziej sugestywne i śmiałe,choć wciąż boi się przekroczyć tę ostatnią granicę. To także oznaka miłości,ten pewny siebie,niekiedy arogancki i hardy człowiek,przy Willu łagodnieje,pokazuje się z innej,bardziej ludzkiej strony,odkrywa w sobie dawno zapomniane uczucia:opiekuńczość,subtelność,swego rodzaju tkliwość.
Jest mnóstwo scen,które uwielbiam za ten ukryty miłosny podtekst,nie wymienię wszystkich,bo wyszedłby z tego jakiś elaborat,ale mogę wspomnieć o końcowej scenie z 2x8,kiedy Hannibal mówi o gąsienicach i poczwarkach. To dopiero jest wybuch miłości. To,w jaki sposób doktor patrzy na Willa,dotyka go,powoduje u mnie stan przedzawałowy. To kolejna scena,
w której jest cały przekrój Hannibalowych uczuć do Grahama,tak gorących,że byłam pewna,że skończy się to pocałunkiem.
Niestety,tak się nie stało,choć powinno,tak gęsta atmosfera była wtedy między nimi.
Lubię też pewną rozmowę między Bedelią i Lecterem z początku 2 sezonu. Bardzo ceniłam wtedy doktor Du Maurier,
była taka odważna,przenikliwa i szczera. Ona chyba jako pierwsza zauważyła,co Hannibal czuje do Willa i jak gębokie i żarliwe są to doznania.
H: I miss him.
B: You are obsessed with Will Graham.
H: I'm intrigued.
B: Obsessively.
Uwielbiam te fragmenty serialu,gdzie nie tylko Lecter ujawnia swoją miłość,ale widzą i mówią o niej osoby trzecie,jak wspomniana Bedelia czy np. Chilton.
Tak. Pamiętam scenę rozmowy o kokonach. Właśnie, Bedelia widziała co się święci. Można powiedzieć, że dlatego że dobrze znala Hannibala. Ale Chilton❓ Za to niczego nie dostrzegali Jack i Alana. Nie mówiąc o Willu, czy Will to wypierał ze świadomości ❓ Czy nie widział naprawdę❓ w koncu słynne pytanie o to czy Hannibal jest w nim zakochany zadal dopiero pod koniec.
Will na pewno przeczuwał,że Hannibal go kocha,że z tej rywalizacji,przywiązania,przyjaźni zrodziła się miłość.Zresztą,on też czuł to samo. Przecież w końcówce 2 sezonu i pierwszej części trzeciego,obaj są ogarnięci jakimś miłosnym szałem. Te kolacje przy świecach z krążącymi dookoła erotycznymi fluidami,te gorące wymiany zdań,wymowne spojrzenia,wreszcie prezenty w postaci krwawych instalacji. Will nie mógł nie wiedzieć,kim jest dla Hannibala. Nie wiem,dlaczego zadał to pytanie Bedelii. Pani doktor tak pięknie i sugestywnie potrafiła ubrać w słowa jego relację z Lecterem. Może Will potrzebował usłyszeć właśnie od niej,to o czym wiedział od dawna,potrzebował ostatecznego potwierdzenia.
Nie jestem pewna. On w scenie, kiedy zadaje pytanie, wygląda na naprawdę wstrząśniętego. Ma łzy w oczach. Wie, że to koniec. Od teraz już nie będzie mógł odejść. Próbował. Naprawdę próbował odejść, ale jest uzależniony. Przeszedł detoks (trzy lata z rodziną) i zdało się to na nic, zobaczył Hannibala ponownie i dostał nowy, lepszy narkotyk - już nie przyjaźń, a miłość.
Nie wierzę,że dopiero od Bedelii Will dowiedział się,że Hannibal go kocha.
Lecter,podczas całej ich znajomości,dostarczył mu tak wielu dowodów oddania i miłości,że Graham nie mógł tego nie zauważyć. Może wstrząsnęło nim słowo"zakochany",które nigdy dotąd nie padło,choć było oczywiste.
Powinien był wiedzieć. Do tego jest empatą przecież. Może i wypierał tę świadomość trochę, ale w początkach sezonu 3, masz rację, mówił szokująco dużo o swoich uczuciach do Hannibala. "tylko przy nim wiem kim jestem" - piękne wyznanie. No i tak to z Willem jest, miał rację Hannibal, nigdy do końca nie wiadomo co zrobi, co myśli, ani dlaczego
W ogóle uważam, że ta scena jest trochę bezsensowna. Chociaż może nie sama scena, co reakcja Willa. Nieco przesadzona i nie na miejscu w kontekście tego, co wydarzyło się między nim i Hannibalem,i jak bardzo oczywista i widoczna była miłość Lectera.
Nie bardzo rozumiem, jakie intencje przyświecały scenarzystom.Najpierw prowadzenie Hannigramu pełną parą, a potem nagle to zdziwienie Willa na wieść, że Hannibal jest w nim zakochany. Coś zgrzyta w tej scenie,a może też Hugh przedobrzył z ekspresją swojej mimiki xD
Dla mnie wręcz przeciwnie. To jest bardzo logiczne i zgodne z naturą człowieka.
Tak, na pewno to czuł. Musiał, choć mawia się, że najciemniej pod latarnią. Ale co innego czuć, a co innego USŁYSZEĆ odpowiedź od świata. Tak oczywistą i jednoznaczną, jak stwierdzenie, że pada deszcz. Od tego nie ma ucieczki, podświadomość już nie zrobi fikołka. Werbalizacja to potężna sprawa. Na początku było Słowo prawda? Ale dla mnie nie te słowa były najważniejsze, ale te, które padły później. Will przychodzi do Bedelii, zrzuca z siebie wszystkie maski, obnaża się, bo pomimo tego, że to nieprzyjemne, nie dowiaduje się niczego nowego o Hannibalu, tylko to potwierdza, ale chce dowiedzieć się więcej o sobie, o swoim miejscu w tym całym bałaganie. To budzi różne sprzeczne emocje. Ale jest ważniejsze od zapewnienia względnego komfortu dla własnej podświadomości. Will przychodzi po odpowiedź. I dostaje ją. W pytaniu... "Do you ache for him?"
Tak,pisałam o tym wczoraj. Will był świadomy uczuć Hannibala, ale musiał usłyszeć te konkretne słowa, które padły i to od osoby, której przenikliwość pozwoliła dostrzec każdy niuans jego relacji z Lecterem.
Nie zmienia to jednak faktu, że reakcja Grahama była nieco przesadzona.
Spodziewałabym się raczej wyrazu ulgi na jego twarzy (choć to też niewłaściwe słowo ),a widziałam lekkie przerażenie, jakiś niepokój. Może właśnie wtedy uświadomił sobie, że kolejna granica została przekroczona, może bał się tego, czego tak bardzo pragnął.
Tak, dlatego zwróciłam uwagę na to, co nastąpiło później. Moim skromnym zdaniem nie te słowa nim wstrząsnęły, ale świadomość tego, że padną następne. On zwyczajnie bał się konfrontacji z samym sobą. Ale też bardzo tego potrzebował. Oczywiście, boimy się najbardziej tego czego pragniemy. I uciekamy od prawdy o sobie. Prawda wyzwala, ale jakim kosztem :D Ceną, jaką zapłacił Will było całe jego życie.
Will doskonale wiedział o uczuciach, jakimi Hannibal go darzy. Tak, jak mówicie - tutaj chodziło o werbalne wypowiedzenie tych słów. Jeśli coś zostaje powiedziane na głos, automatycznie nabiera większego znaczenia. W dodatku to słowa Bedelii. Bedelia poznała naturę związku Willa i Hannibala, więc jej słowa były niezwykle silne i prawdziwe. Nie powiedziała co jej się wydaje, nie mówiła o swoich własnych przypuszczeniach - powiedziała o rzeczy prawdziwej i oczywistej, widocznej gołym okiem.
No właśnie. Zgadzam się z Tobą, Ethi. Will przestraszył się tych późniejszych słów. Wreszcie skonfrontował się sam ze sobą. Wiemy, jak bardzo go to przerażało. Bardziej, niż cokolwiek innego.
Jest taka jedna scena w pierwszym sezonie, kiedy Hannibal po stoczonej z Tobiasem walce siedzi zakrwawiony przy swoim biurku, ma łzy w oczach. Do gabinetu wchodzi Will, przysiada na krawędzi tegoż biurka i mówi, że czuje się tak, jakby wciągnął Lectera do swojego świata. Hannibal odpowiada, że wstąpił do niego dobrowolnie, ale docenia towarzystwo. Uśmiechają się do siebie, doktor nie wytrzymuje spojrzenia i speszony spuszcza wzrok. Cholernie wymowna scena.
:)) też ją lubię i ten lęk w oczach, gdy do gabinetu wchodzi tylko Jack. Ulga, gdy za nim wejdzie Will. Zwróć uwagę, że wcześniej, gdy Tobias mu wyznał, że zabił dwóch policjantów, na twarzy Hannibala mignął strach. Bał się, ze jednym był Will. Tak, a Will taki zatroskany, ogląda twarz Hannibala i to Lecter spuszcza wzrok! Lecter!
Ja pamiętam jeszcze tę, gdy Will - już podejrzany o dokonanie morderstw - leży nieprzytomny w szpitalu. Do jego sali przychodzi Jack, a tam na krześle siedzi Hannibal. I czuwa.
Lubię też tę, gdy pierwszy raz podczas sesji proponuje Willowi kieliszek wina :) Ileż ten człowiek się natłumaczył i to nie raz, żeby wszystko nie wyglądało na to, na co wyglądało. Pierwsza randka.
Tak, dokładnie! Hannibal przez chwilę myślał, że stracił Willa. Kiedy tak siedział przy tym biurku, musiał przeżywać katusze. Nie wiedział co stało się z Grahamem, nikt mu nic nie mówił. Mogłoby się wydawać, że jest tak przybity z powodu swojego czynu (zabicie kogoś, kiedy jest się "normalnym" człowiekiem nie jest byle czym). Można by dojść do wniosku, że Lecter udaje. Ja jednak myślę, że w tamtej scenie Hannibal był autentycznie zatroskany, zdezorientowany. Wyglądał, jakby stracił radość swego życia, sens - miał dziurę w sercu, wzrok stał się pusty i utkwiony w martwym punkcie. Doktor znajdował się myślami gdzieś bardzo daleko. W momencie, gdy ujrzał Willa wchodzącego do pokoju i zmierzającego w jego kierunku, jakby powrócił z zaświatów. Uśmiech rozjaśnił jego twarz, oczy ponownie nabrały blasku i głębi. To była niesamowita ulga. Will żyje, siedzi bezczelnie na jego eleganckim biurku, uśmiecha się do niego i martwi się, martwi się o Hannibala, co znaczy, że mu na nim zależy. Hannibal poczuł, że jest ważny dla Grahama. Spuścił wzrok od nadmiaru emocji, bo bał się, Will odczyta wszystko w jego oczach. Niesamowita scena.
Tak, szpitalna scena. Hannibal czuwający przy łóżku Willa. Ile czasu tam spędził? Godzinę, dwie, całą noc? Ile czasu patrzył na uśpioną twarz Grahama, na kołdrę unoszącą się pod wpływem ruchów klatki piersiowej Willa? Powinien wtedy nakryć dłoń Willa swoją własną.
A potem przyniósł mu rosół. Dajcie mi trumnę -,-
Kura jedwabista w bulionie, goji, żeń-szeń, imbir, czerwone daktyle i anyż gwiaździsty - zapamiętałam dokładnie, a Will nazwał to po prostu "rosołem"... gdyby nie uroda to czasem nie wiem, co trzymało Hannibala przy Grahamie...