Tak, to przepiękne słowa. I tak dobrze oddają sens istnienia obu panów.

"That soup isn't very good".

https://youtu.be/OLiHETc4VIY
I'm OK.

Musimy się mordować. Choćby dla takich rzeczy. To jest tego warte.

https://www.youtube.com/watch?v=TyIpdwAyPTo

Nie mam pytań :D

Perełka,kwintesencja Hannigramu. Umrę,jeśli nie zobaczę ciągu dalszego.

Ja też, ja też...

Wspaniałe !

Nie zaprzeczam :)

https://38.media.tumblr.com/acc6447ac17268c664fb5b3454fac0f4/tumblr_nv1pzx7FdU1u u12tto2_500.gif Dzień dobry wszystkim. Miłego dnia ;))

:D Mason właśnie zjadł własną twarz, a oni wyluzowani, że stoickim spokojem ledwie rzucili na niego obojętne spojrzenia.
Prawdziwi murder husbands xD
Miłego dnia :)

Oj tam, mniejsza o szczegóły ;)
I nawzajem.

Byli zbyt zajęci patrzeniem i myśleniem o sobie nawzajem, więc miejsca dla Masona zabrakło. Rzucili tylko okiem na Vergera z pokiereszowaną twarzą - to było ich wspólne dzieło. Podziwiali się i cieszyli tym, że stworzyli razem coś tak niesamowitego.

A jak zmysłowo błądził wzrok Willa po twarzy Hannibala.Graham pragnął swojego mentora,podziwiając jego demoniczny,ale zarazem piękny w swym okrucieństwie czyn.

Przyjemny widok. Gdyby cały dzień mógł składać się z takich miłych chwil... marzę.
Dobrego dnia życzę Wam :)

Trochę kultury... kolekcja muzyki klasycznej ze wszystkich sezonów Hannibala :)
http://8tracks.com/daysandhours/the-devil-s-orchestra

Coś cudownego,wracają najpiękniejsze wspomnienia *.*
Trochę jednak dołują mnie te wszystkie artykuły podsumowujące serial,jakby nie było już odwrotu i tym samym powrotu do "Hannibala".

Fuller na twitterze na pytanie czy jest szansa na powrót Hannibala odpisał, żeby spytać go za 22 miesiące... Możliwe więc, ze jest, ale na razie nikt nie ma czasu i ochoty wziąć się za to. Łącznie z Fullerem. Wszyscy zaangażowali się w nowe projekty

No cóż,trzeba uzbroić się w cierpliwość,
choć szczerze przyznam,że jestem lekko podłamana taką niepewną perspektywą.

Tak, widziałam ten post. Cóż, 22 miesiące to szmat czasu, ale lepsze to niż nic, prawda? Trzeba mieć nadzieję, że mimo wszystko czwarty sezon kiedyś powstanie. Pytanie czy będziemy nadal potrafiły odbierać ten serial w taki sposób, jak robimy to teraz, czy będziemy w stanie poczuć ten klimat. Przez dwa lata wiele się może zmienić...

22 to nie 24 mce ;) jak widać dla Bryana czas nie stoi w miejscu i to mnie osobiście cieszy :D

Bryan nie zostawi swojego dziecka. Myślę, że 4 sezon Hannibala kiedyś powstanie, to bardzo prawdopodobne. Trzeba tylko trochę poczekać. Cierpliwości potrzeba. :))

Zleci ;)

Dobijemy przez ten czas do Kuchni 1022 :))
ciekawe, jak się za dwa lata odnajdą w serialu Hugh i Mads? Coś się zmieni w sposobie gry i kreacji ich postaci? Ciekawa jestem bardzo.

Może przybędzie im trochę zmarszczek. Mam nadzieję, że sprawi im radość ponowne wcielenie się w Hannibala i Willa. Przyłożą się, oj przyłożą. Dostaniemy Murder husbands w najlepszym wydaniu, a nasze oczy wyjdą na wierzch z zachwytu *.*

Mniam!

Dokładnie *.*

Obaj im starsi,tym są przystojniejsi,więc ich zmarszczki mi niestraszne.
Mam nadzieję,że tak się za sobą stęsknią,iż ponownie uczynią z Hannigramu coś takiego,po czym nie będziemy mogły się pozbierać.

Myślisz, że mogą się za sobą stęsknić? xD
Popatrz, z tej rozłąki mogą wyniknąć wspaniałe korzyści. Nie widzieliby się długo, nie dotykali. W scenach, w których Hannibal i Will musieliby się dotykać, mogłoby to wyglądać bardzo realistycznie. Tacy ostrożni, lecz głodni tego uczucia, powoli poznawaliby siebie na nowo. Gdyby zaczęli nakręcać kolejny sezon od razu, mogłoby to nieco inaczej wyglądać. Jak uważacie? ;pp Ale poleciałam...

W odpowiedzi na pierwsze pytanie:nie ma innej opcji xD
Tęsknota spowoduje,że jeszcze z większym zapałem wcielą się w swoje role,jeszcze głębiej wejdą w Hannigram ;)
Ta długa przerwa,wbrew pozorom,może okazać się bardzo ożywcza,dla wszystkich.

No nie wiem. Są aż TAK bardzo zaprzyjaźnieni? Ta tęsknota musiałaby być dość spora, żeby było to widać także w grze aktorskiej. Ciekawe czy będą się widywać. Hannibal się skończył, każdy z nich poszedł w swoją stronę. Czy będą się odwiedzać, spotykać, rozmawiać przez Internet? Wydaję mi się, że mogą. W końcu jest między nimi ta "chemia".

No mam taką nadzieję. Czy można jeszcze bardziej wejść w Hannigram? Obawiam się, że moje serce tego nie wytrzyma.

Skoro przyjaźnią się od dziesięciu lat,to muszą utrzymywać jakiś kontakt poza planem. Przecież nie bez powodu Hugh polecił Madsa Fullerowi,musiał znać go bliżej.
A Hannigram to taki trochę jeszcze nieodkryty ląd,tyle zostało jeszcze do pokazania,tak wiele uczuć i emocji do zagrania.

Znają się od dziesięciu lat, to fakt. A może ich przyjaźń została wyolbrzymiona na potrzeby serialu, w celach promocyjnych? Wątpię w to jednak, widać autentyczność w ich relacji. Ach, będę wielbić Hugh za to, że dzięki niemu mamy tak wspaniałego Hannibala Lectera.
Racja, zdecydowanie nieodkryty ląd. Przygoda z hannigramem nie ma końca.

Owszem,istnieje taka możliwość,że atmosfera wokół ich przyjaźni została podgrzana,by zrobić szum dookoła serialu i samego Hannigramu,a tym samym podnieść oglądalność,
która od pewnego czasu mocno kulała.W filmowym światku wszystko jest możliwe. Jednak wydaję mi się,że oni rzeczywiście bardzo się lubią,istnieje między nimi jakaś niezwykła więź,co przekłada się na znakomite odgrywanie swoich ról.
Też nie wyobrażam sobie nikogo innego w roli serialowego Hannibala. Rola Madsa to majstersztyk,kreacja wybitna,której chyba nikt nie zdoła powtórzyć.

Tak, to jest Mads Mikkelsen show, z całym szacunkiem dla Hugh, który też daje tu świetny występ.
Swoją drogą, są takie pary aktorskie, które mają tę chemię. Mads i Hugh, Cumberbatch i Freeman (oni chyba nawet bardziej, tylko serial ma inną stylistykę), Gyllenhaal i Ledger. Same męskie mi się kojarzą.

Tak,jak teraz zachwycam się "Hannibalem" i fascynuję relacją głównych bohaterów,tak kilka lat temu upajałam się "Brokeback Mountain" i związkiem Ennisa i Jacka. W "BM" historia miłosna jest równie piękna,trudna i powikłana,ale tak smutna i przygnębiająca,że do teraz powoduje u mnie psychiczny chaos.
Wiele filmów i seriali,które widziałam w swoim życiu poruszyło mnie do głębi,ale tylko te dwa obrazy wywołały u mnie tak silny emocjonalny wstrząs.
W obu przypadkach o genialności tych produkcji zdecydowała głównie ta niezwykła chemia między aktorami.
Gyllenhaal i Ledger też prywatnie byli przyjaciółmi.O ile dobrze pamiętam,Jake jest nawet ojcem chrzestnym córki Heatha.

Zaciekawiłaś mnie tym "Brokeback Mountain", naprawdę.
W ogóle najlepsze filmy i seriale to te, które nie rujnują nas fabułą a właśnie tymi emocjami, relacjami, uczuciami. Ach...

Obejrz koniecznie, wzruszająca kameralna historia.

Szkoda, że Ledger już nie żyje. To dobry aktor, mógłby zagrać tyle wspaniałych ról...

Tak,to wielka strata dla świata filmu. Był świetnym aktorem,
mądrym i wrażliwym człowiekiem. Każdej roli poświęcał się na
100%,każdej kreacji oddawał cząstkę siebie,co poniekąd go zgubiło.Perfekcjonizm i rozchwianie emocjonalne nigdy nie idą w parze.

Tak, wystarczy poczytać o tym jak przygotowywał się do roli Jokera. Dawał z siebie 200%, wczuwał się aż za bardzo, mimo wszystko to nie jest dobre dla aktora - wejść w swoją rolę tak głęboko, żeby nie móc wrócić do świata realnego, do prawdziwego siebie? Człowiek się po pewnym czasie zgubi...

Polecam z całego serca,ale przygotuj się na emocjonalny szok.
Ja po tym filmie wpadłam w lekki dół psychiczny,długo nie mogłam się otrząsnąć. Nagromadzenie różnego rodzaju uczuć,emocji,namiętności połączone z niesłychaną melancholią i wszechogarniającym smutkiem powoduje,że obecnie nie mogę oglądać tego obrazu,boję się powrotu traumy.
Muszę jeszcze wspomnieć o przepięknej muzyce Gustavo Santaolalli,która czyni ten film jeszcze bardziej porażającym.

Już wiem, jaki film obejrzę jutro. Dzięki! No i podzielę się z Wami wrażeniami, bo nie chcę zostać z tym sama :))

Dziel się śmiało, czekamy. :) bardzo lubię ten film. Sama zobaczysz. Ta historia rozbije cię na drobne kawałeczki.

Mówi się też o Jamesie Mcavoy'u i Michaelu Fassbenderze, że niby mają chemię w X-menie. Ale ile w tym prawdy, to nie wiem, bo nie zagłębiałam się w tę serię.
A jeśli chodzi o Freemana i Cumberbatcha, to rzeczywiście chemia pomiędzy nimi jest naprawdę duża i piękna. Ale jak dla mnie Mads i Hugh mają większą - albo inaczej - jest to chemia trochę innego rodzaju. Mroczna, niepokojąca, destrukcyjna i budująca jednocześnie. W związku Johna i Sherlocka jest więcej takich "normalnych" uczuć? Ciepło, opiekuńczość... sama nie wiem.
W każdym bądź razie taka chemia to tylko pomiędzy facetami. Z taką sytuacją w przypadku kobiet jeszcze się nie spotkałam.

Oglądając X-Menów,nigdy nie pomyślałabym,że jest jakaś chemia między McAvoyem i Fassbenderem,ale gdyby tak się zastanowić,rzeczywiście, jakiś szczególny rodzaj sympatii wytworzył się między nimi. Myślę,że to odczucie może być spowodowane tym,że obaj posiadają taki lekko magnetyczny urok i roztaczają wokół siebie specyficzną aurę.Jednak nigdy nie powiedziałabym,że istnieje między nimi jakaś sensualna relacja.

Widać, że darzą się dużym uczuciem, ale nigdy podczas oglądania nie przeszło mi przez myśl, że jest między nimi taka chemia. Poszperałam trochę w necie i zauważyłam, że ludzie naprawdę się tą parą "jarają". Nawet jakieś fanficki powstały o tej dwójce, dużo zdjęć, fanvideo itd.

https://31.media.tumblr.com/356eb3106e1b3d07ac20b53c7d9acd82/tumblr_inline_myl8l uJA9J1rr5l6k.jpg

Coś jest na rzeczy chyba, wydaję mi się jednak, że tu chodzi ogólnie o ich przyjaźń, a nie o to, co pokazują w filmie. Fassavoy - taka nazwa.

xDD No,bez przesady,czego to ludzie nie wymyślą. Niedługo w każdym filmie,w którym występuje jakaś męska para,będą się doszukiwać porywów miłości i nie wiadomo,czego jeszcze.
W przypadku X-Menów wyjątkowo mnie to śmieszy,bo przecież wiadomo,że w tym filmie najważniejsza jest wartka akcja i spektakularne efekty specjalne.Jakieś relacje uczuciowe mają miejsce między bohaterami,ale są one dosyć powierzchowne,bo to nie jest tego rodzaju obraz.

Oglądałam kiedyś coś z tej serii, ale już nawet dokładnie nie pamiętam, ale zdjęcie fajne :) Fassavoy? :D love is all around