Nareszcie czuję klimat starego dobrego Homeland. Ten odcinek to najlepszy dowód na to, że
Homeland funkcjonuje tylko i wyłącznie z Carrie i Brody w pakiecie. Wywołuje niesamowite
uczucia, choć nie ma w nim ckliwości i prostych rozwiązań.
Wprowadzili Brody'ego z powrotem do gry dość płynnie, moment kiedy Carrie pierwszy raz
wchodzi do jego celi rozwala na łopatki. Aktorzy prawie nic nie mówią w tej scenie, ale ich
mimika i mowa ciała jest powalająca. Za samą tą scenę należą się kolejne nominacje do
wszystkich ważnych nagród.
Sama misja, na którą wysyłają Brody'ego wydaje się bardzo wysokiego ryzyka. Szanse, że
Brody wróci są prawie zerowe, jestem zatem ciekawa czy to pożegnanie Lewisa z serialem. Z
drugiej strony liczę na to, że wróci, inaczej rozstanie jego z Carrie wyglądałoby inaczej. Poza
tym Brody nadal nie wie, że Carrie spodziewa się jego dziecka. Zapewne powie mu to w
momencie, kiedy będzie tracił wiarę i zmysły w Teheranie.
Świetnie rozegrany motyw z kochankiem Miry. Wiedziałam, że Saul jest altruistą, ale że pozwoli
pogrzebać własną karierę dla wyższego dobra - tego się po nim nie spodziewałam. Po tym
odcinku lubię tę postać jeszcze bardziej.
Dar Adal najwyraźniej gra w drużynie Saula, miał mnóstwo okazji do storpedowania misji, ale
popierał go we wszystkim. Ciekawe czy pokaże jeszcze jakieś drugie oblicze. Cały czas
myślałam, że pogrywa z Saulem. Z drugiej strony - skąd Lockhart wiedział o Caracas? Szkoda,
że Saul go nie spytał.
Minusy tego odcinka to zdecydowanie za mało Quinna i mało wiarygodny wątek z Daną.
Przecież jak ona komukolwiek powie o powrocie Brody'ego albo jakakolwiek kamera go
uchwyciła, to to nie tylko koniec misji Brody'ego, kariery Saula i Carrie, ale i wyrok śmierci dla
Brody'ego.
Podsumowując - szkoda, że dopiero 9 odcinek sprawił, że będę czekać na szpilkach na
następny odcinek, ale ważne, że serial wrócił do korzeni. Oby tak dalej, a z powrotem zasłuży
na ocenę 10/10.
Aż muszę to napisać. Ta scena, kiedy Carrie po raz pierwszy przychodzi do Brody'ego jest mistrzowska. Tak jakby w momencie wstąpiło do niego życie jak dotarło do niego, że ona jest obok. Niesamowicie zagrane i pokazuje jaka jest między nimi potęga uczucia. W scenie pożegnania widziałam to zawahanie Carrie...Tak jakby mu chciała powiedzieć o ciąży, ale jednak postanowiła tą informację zostawić na czarną godzinę.
Coś mi nie pasuje. W odcinku pada stwierdzenie, iż wielu przywódców Al Kaidy szukało azylu w Iranie. Ok, tak faktycznie było – bardzo po cichu i bardzo nie oficjalnie. Owszem, pomimo, iż szyicki Iran i sunnicka Al – kaida oficjalnie żrą się jak psy, a od czasu do czasu Al Kaida coś tam Iranowi wysadzi (np. ambasadę jak tym tydzień temu w Bejrucie) albo utnie głowę jakiemuś watażce wspieranemu przez Teheran i puści to na YT, to OFICJALNIE jedni dla drugich to psy gorsze od Żydów i Krzyżowców (tak się o szyitach wyraził staruszek Bin Laden). Nie oficjalnie jedni drugich w wojnie z Zachodem po cichu czasem wspierają, a kilku tuzów Al Kaidy ukryło się po inwazji na Afganistan w Iranie, gdzie są tyleż chronieni co przetrzymywani i izolowani. Całą osią akcji w której ma uczestniczyć Brody jest zakładana przez CIA opcja, że ten będzie witany w Teheranie jako bohater rewolucji, a tuzy reżimu będą się z nim pokazywać dla celów propagandowych. Tyle że pod koniec drugiego sezonu, albo na początku tego (nie pamiętam) był motyw, iż za zamach w Langley odpowiedzialność wzięła organizacja powiązana z Al Kaidą. To było wtedy jak Dana zobaczyła nagranie tatusia jako szahida. Zresztą od początku Brody był prowadzony przez Abu Nazira, czyli nr 2 Al Kaidy w serialu. Ktoś kto tak zasłużył się dla rewolucji sunnickiej nie mógłby być w ojczyźnie rewolucji szyickiej oficjalnie hołubiony i wykorzystywany propagandowo. Ideologicznie by to nie przeszło. To tak jakby w stalinowskiej Moskwie z honorami witać zasłużonego trockistę. Bzdura.
No tak, tylko że Abu Nazir był w jakiś sposób powiązany z Abu Nazirem. Przyznam szczerze, że nie orientuję się zbytnio w tematyce szyici/sunnici, ale widziałam już na imdb, że jest niesamowita wrzawa z powodu mieszania tych dwóch ugrupowań.
O ile dobrze zrozumiałem, szczegóły zamachu w Langley były omówione w czasie spotkania Abu Nazira z przywódcą Hezbollahu, w Libanie, od którego zaczął się drugi sezon. To jest już bardzo ciężko mi kupić, ponieważ gdzie jak gdzie, ale w Libanie to raczej takie pokojowe spotkanie nie jest możliwe. A o tym, żeby dowódcy Irańskiej Gwardii Rewolucyjnej mieliby publicznie pokazywać się z zamachowcem z Al Kaidy, oficjalnie go popierać - zapomnijmy. Iran, chociaż wspiera jak może terroryzm szyicki (przede wszystkim właśnie Hezbollah), to terroryzm sunnicki potępia. Skoro potępili np. zamachy z 11 września, to pewnie by potępili ten który miał miejsce w Homeland. Jest to poważny błąd merytoryczny serialu, który pod każdym innym względem (aktorstwo, reżyseria, dramaturgia, psychologia postaci) jest bardzo dopracowany. Tym bardziej irytuje.
A tak swoją drogą świetny odcinek, i w ogóle bardzo dobry sezon – lepszy od drugiego. O ile w pierwszych dwóch sezonach Homeland był psychologicznym thrillerem, to teraz stał się bardziej political fiction. No i bardzo dobrze. A że przez większość czasu Bordyego nie było - to nic straconego. Zamiast rozterek ileś tam razy łamanego marines mieliśmy świetnie rozegraną intrygę szpiegowsko – polityczną. Mam wrażenie że ludzie narzekają na to że trzeci sezon gorszy, że nudny, bo spodziewali się powtórki z dwóch poprzednich, a dostali coś a la John le Carré, plus obrazki rodzajowe z rozgrywek o władzę w CIA i komentarz do współczesnych dyskusji o tym jak powinny działać służby specjalne USA (chodzi o konfrontacje pomiędzy wizją CIA senatora Andrew Lockharta a tym, jak kieruje Firmą Saul Berenson). Mnie tam się taka odmiana podoba, no, ale to kwestia gustu.
Aha i jeszcze jedno... scenka literowania nazwiska tej blondyny, rozgrzanej bardziej niż asfalt w Georgi – rewelacja.
Przyznaję panu/pani drugi order uśmiechu. Za zdanie "...tylko , że Abu Nazir był w jakiś sposób powiązany z Abu Nazirem."
Zgadza się , tez o tym pomyślałem . Już ta współpraca libańska mnie zmroziła. Teraz Iran jawnie przyjmie jako bohatera najbardziej poszukiwanego terrorystę świata , hołubiąc go publicznie. No sorry , to od razu zaogniłoby sytuację w regionie - protesty Izraela , że Iran jawnie popiera terroryzm , protesty zachodniej opinii publicznej. Nie kupuję tego.
Poza tym stwierdzam publicznie , że chyba jestem debilem - zaczynam wątpić w swoją inteligencję i doświadczenie życiowe . Albo to twórcy Homeland fundują mi takie zwątpienie we własny rozum:
1 - oczywiście ręka Carrie cała , bez komplkacji
2 - Brodie powraca do formy w wyjątkowo krótkim czasie ( podejrzenie WZW i HIV - oczywiście okażą się to podejrzenia , a może go jednak zabiją w tym Iranie) to takie Karate Kid
3 - szukanie utopca Nicka po ciemku w wodzie , no chyba że głębokość to 150 cm
4 - odkupienie win poprzez dokonanie jeszcze jednego morderstwa - Brody wchodzi w to , a ja pasuję
Pytanie do tych bystrzaków , którzy nadążają. Co Brodie robił w tym Caracas , na czyje polecenie go zamknięto i po co szprycowano?
POMOCY
Jak im nawiał do meczetu, to przetrzymujący go gangsterzy stwierdzili, że będą go szprycować, żeby sobie wegetował i nie myślał o ucieczce, tylko o tym że dostanie od nich kolejną działkę. Opłacało im się to za 10 milionów.
Czyli jak mniemam uwięzienie Nicka to od początku plan Saula , a Carrie o tym nie wiedziała. I Saul dopuszcza , żeby ważna część planu popadła w nałóg , została ( jak zwykle prawdopodobnie ) zarażona niemiłymi chorobami i prawie wykorkowałą wykorkowała.
A dlaczego gangstas nie stwierdzili - spuśćmy mu łomot , skujmy łańcuchami i niech sobie kombinuje . Chyba , że plan wykorzystania Nicka przyszedł Saulowi do głowy nieco później. Jakoś na razie tego nie łapię , sensu tej intrygi.
Pozwól, że się zrehabilituję po dwóch orderach uśmiechu i odpowiem na Twoje pytanie.
Saul nie wiedział od początku gdzie jest Brody. Wiedział tylko, że Carrie mu pomogła nawiać. Najwyraźniej nie rozmawiali o tym, bo Saul wiedział, że to nic nie da - Carrie i tak nie zdradziłaby mu gdzie Brody uciekł.
Saul dowiedział się o Brody'm od El Nino, który stwierdził, że Brody lada chwila wykituje i chciał zainkasować te 10 milionów.
Opcja z narkotykami była prostsza niż łańcuchy. Nie wymagajmy od kartelu żyjącego w wieży Babel nie wiadomo jakiej logiki. Mają dragów pod dostatkiem, więc załatwili sprawę po swojemu. Poza tym Brody próbował przeciągnąć córkę El Nino na swoją stronę. Za pomocą narkotyków mieli oba problemy z głowy.
Wraz z Brodym szanse na powodzenie planu Saula się powiększyły. Bez niego Javadi i tak zaliczałby się do 20 najważniejszych osób Iranie, a tak będzie w pierwszej trójce. Ale pierwsza 20stka to też nie byłoby źle. Zajęłoby im po prostu więcej lat, aby go wbić gdzieś wyżej. A tak Brody zaoszczędzi im pracy.
Popieram zarzuty względem paru scen - wyławianie Brody'ego. Reszta jest według mnie spójna. Brody nigdy nie odpokutował za winy, a ręka Carrie jest cała, bo niby czemu nie.
Swoją drogą strasznie nie poprawny politycznie tez sezon. A jak ci ,,źli,, iranczycy zabiją Nicka to dopiero będzie...
Myślę o tym planie Saula i chyba masz rację. Ale już się boję tej akcji w Iranie , bo ten plan to już wogóle mi się w głowie nie mieści. Swoją drogą niby taka Big Love Carrie i Nicka , a ona bez zmrużenia oka wysyła go na samobójczą misję - bredząc o jakimś odkupieniu win (sic). Odcinek wcześniej chciała położyć całą tą operację dla Nicka , żeby oczyścić jego dobre imię.
Przez tą jej ciągłą mentalną wańkę - wstańkę nie mogę się skupić na intrydze.
A ręka. Przełknę , że jest cała. Bo to niuans dla fabuły. Po prostu moje doświadczenie wojskowe ( chyba spore ) nakazuje mi stwierdzić , że w zależności od punktu trafienia ręka byłaby co najmniej częściowo dotknięta niedowładem.
Ps. napisałem "wykorkowałą wykorkowała" wcześniej i nie dostałem orderu - uff.
No Carrie to jednak patryjotka, ale naprawdę się o niego boi. W sumie jak ta akcja się uda to chyba nie musiała by rezygnować z pracy dla swej miłości, to trochę egoistyczne z jej strony.
Z pracy musi zrezygnować na jakiś czas tak czy siak, w końcu jest w ciąży i za chwilę będzie miała baby (które dam sobie rękę uciąć, że nie przyjdzie na świat).
No ale jeśli Nick zginie/Carrie poroni to Saul będzie częściowo temu winien i Carrie pewnie go za to znienawidzi. Już widać pomiędzy nimi pewien konflikt w tym odcinku... Czy wątek ciąży cię drażni?, ciągle źle temu dziecku życzysz...
Nie, absolutnie, ja jestem wśród tej mniejszości, która ma nadzieje, że to dziecko się narodzi. Mam sentyment do Carrie i życzę jej dobrze.
Moim zdaniem Carrie ma zadatki na dobrą matkę, a jak się jej instynkt odzywa. Ech kto by o niej tak powiedział na początku tego serialu. Oj rudy jak ty to robisz?;-).
Masz na myśli jej ,,luźny,, tryb życia na początku sezonu?. Czy robienie z tego tajemnicy?. Są złośliwe uwagi że to nie dziecko pana B...
W sumie te jej zachowania z początku sezonu to takie ostatnie chwilę jej starego życia. A papieros to zamienik tego czego nie mogła mieć w ostatnim odcinku i czego pewnie tak bardzo pragnęła i ciąża tu jeszcze tak nie przeszkadza, a na choroby weneryczne jest prosty lateksowy sposób:-). Ona mimo niektórych swoich zachowań naprawdę dojrzewa do roli matki choć sama w to do końca nie wierzy. Ciekawe czy zrobi to z Quinnem w następnym odcinku?, jakiś psycho fan na Youtube tak uważa:-). W sumie nie rozumie czemu była aż tak zimna dla Nicka przez cały odcinek.
Postaw się w sytuacji Carrie - jaki ona niby miała wybór? Musiała go wysłać na tą misję, z której ma szanse 50/50, żeby wrócić. Gdyby nie wyjechał, zgniłby w Guantanamo jako zamachowiec z Langley. Odcinek wcześniej była realna szansa na rozwiązanie sytuacji - mieli zamachowca, który stanąłby przed światem jako prawdziwy winny, a Brody byłby czysty. Bez niego Brody nie ma już opcji na odkupienie. Carrie jest emocjonalna, ale nie głupia, wie, że ta misja Brody'ego to ich jedyna szansa na zjednoczenie.
Czytałam na amerykańskim forum całą dyskusję na temat tej nieszczęsnej ręki i jakiś wojskowy się wypowiedział bardzo szczegółowo na temat tego, jaka broń została użyta i jakie szkody wyrządza. Z jego (i kilku innych osób, które były bardziej obeznane w temacie niż ja) wynikało, że określony rodzaj broni nie wyrządzi szkód, jeżeli kula trafi w odpowiednie miejsce.
Tudno mi się postawić w sytuacji Carrie i jako mężczyźnie i osobie o innym światopoglądzie.
Jak już stanąłby przed sądem jako US citizen , w Gitmo nie trzymają własnych obywateli.
A co do broni nie chcę się rozpisywać , gdyż jako pasjonat strasznie się wkręcam w takie tematy a nie myślę żeby to forum to było miejsce , w którym należałoby dawać upust tej mojej pasji. Nie czytałem tego forum ale najkrócej i najprościej jak się da powiem tak. Broń nie ma tu znaczenia decydującego a taką rolę ma pocisk. Akcja odbywała się w przyjaznym środowisku miejskim i zawodowiec (chcę wierzyć , że Quinn to zawodowiec) powinien użyć pocisku , który wytraci swoją energię na celu ( bez ryzyka rykoszetu czy ofiar postronnych będących za celem ). Wtedy obrażenia postrzelonej/ postrzelonego są straszne. Nawet jeśli użyto zwykłej amunicji bojowej i (wariant optymistyczny) pocisk ominął kość to i tak uszkodzenie mięśnia i nerwów jest oczywiste (żmudna rehabilitacja). Takie wiara w bezszkodowe strzały to efekt tanich filmów akcji. A wogóle jeżeli kogoś to interesuję to polecam nie ślepą wiarę w scenarzystów czy opinie anonimowych internautów jak ja. Polecam np wypowiedzi byłego negocjatora policyjnego o użyciu strzelca wyborowego w polskich warunkach. To trochę wyjaśni.
Jak pisałem znaczenie broni jest takie , że łatwiej strzelać z dobrej jakości , lekkiego , precyzyjnego karabinu niż jakiejś archaicznej konstrukcji z lat 50-tych. Dla obrażeń znaczenie ma rodzaj amunicji i kaliber, prędkości wystrzelonego pocisku, ale generalnie urywa łapkę. To jakiś mit , że się strzela tak aby krzywdy nie zrobić. Cel się porusza , szukasz środka ręki , barku a nie celujesz centymetr od zewnętrznej krawędzi ręki.
PS. Blaser R93 to raczej nie ma kalibru 5,56. Nie chce mi się szukać , ma kilka wersji ale żadna wspomnianego kalibru.
Sprostowanie:kaliber .338 lapua magnum, taki sam miał Walker w finale pierwszego sezonu.
Używałem w wojsku tej amunicji , potężny pocisk. Jeżeli Quinn rzeczywiście go użył to Carrie nie miała prawa przejść postrzału praktycznie bez uszczerbku. Najbardziej prawdopodobna byłaby amputacja. Jeżeli w filmie dochodzi do strzelaniny czy bójki , lubię kiedy twórcy staraja się to przedstawić jak najbardziej wiernie, a nie jakieś "udzia" z półobrotu czy strzelanie z dwóch pistoletów naraz . No chyba , że to film Tarantino i przerysowane zabiegi typu mexican standoff.
Gdybyś był zainteresowany, tutaj wyjaśniają użytkownicy dlaczego jej ręka ma prawo być nadal cała (forum po angielsku)
http://www.imdb.com/title/tt1796960/board/thread/222354311
A dlaczego nie można strzelać do zewnętrznej krawędzi ręki? Trochę naciągane było to,że zanim Quinn wystrzelił, Carrie zaczęła biec, więc nie znając się na tym, domyślam się, że cholernie trudno by było trafić tam, gdzie on sobie akurat upatrzył.
Przeczytałem kilkanaście opini z Twojego linka. Jak wcześniej pisałem to tylko opinie forumowiczów ,nie wiadomo kto jest kto , czy nie konfabuluje itd . Dlatego polecałem np opinie o użyciu snajpera w interwencji policyjnej w Polsce pana Lorantego , w których mówi o tym , że taki strzał w rękę sprawi , że rękę urywa. Oczywiście jest to wiedza o tyle tajemna , że z książek czy dokumentów trudno ją zdobyć. Nie jestem w stanie tak z głowy od razu rzucić tytułami. Przy okazji poszukam i coś wrzucę. Nie chciałbym się też za bardzo dezawuawać na forum , no ale byłem żołnierzem jednostki specjalnej i doświadczenie moje jest jednoznaczne - amputacja powyżej punktu trafienia ręki. Tak taki pocisk uszkadza mięśnie, nerwy , jeżeli dochodzi do uszkodzenia kości , jej odłamki czynią dodatkowe uszkodzenia. Pomijam użycie amunicji o zwiększonej zdolności obalającej,grzybkującej itd. Mimo poruszania się celu , to nie był trudny strzał ,odległość nie była duża. No ale strzelec to nie Lucky Luke , szuka zwiększenia szans trafienia. A więc nie obrączki na palcu , a dłoni , osi ręki a nie jej zewnętrznej linii , środka barku itd.
No mogę długo pisać bo się nakręcam. To mój mały zarzut do scenarzystów , a może do kosultanta jeżeli był zatrudniony. Ja nie chcę Carrie bez ręki , dość mam jej choroby .
Skoro już się rozpisałem to dodam , że niewiarygodnie i nieprofesjonalnie wyglądało jak Quinn zabrał broń koledze , który to pełnił rolę strzelca. Ze względu na pewne charakterystyczne cechy oka ludzkiego ,
broń się kalibruje (jej przyrządy celownicze) pod danego osobnika. Wtedy jest naprawdę precyzyjna. Taka nagła zamiana bez zmiany ustawień bazowych może spowodować niecelność rzędu kilku centymetrów nawet na tak krótkim dystansie jak 100-150m. A to chyba ma znaczenie jeżeli chcemy kogoś unieszkodliwić a nie zlikwidować. Powinien strzelać kolega Quinna.
Hah, też na to zwróciłam uwagę. Chociaż nie jestem ekspertką od spraw broni, snajperów, strzelania itp tak jak Ty (dwa razy w życiu wiatrówkę trzymałam), to z tego co wiem, snajperzy raczej parami chodzą. Jeden trzyma karabin, a drugi obok podaje mu współrzędne. Tak chyba było z Brodym i Tomem Walkerem - Walker przecież był strzelcem, a Brody jego partnerem. Taka zamiana ról w ciągu 10 sekund to jakiś absurd. Plus to, że Carrie oberwała tylko słynne hollywoodzkie "draśnięcie". Zabili ją i uciekła. Może jeszcze sama się zoperowała, zapiła Jackiem Danielsem i wypaliła ranę prochem strzelniczym. Haha, to byłoby zabawne.
Bardziej prawdopodobne byłoby to, że zatrzymaliby ją świadkowie Jehowy i próbowali zagadać, niż gdyby Quinn wycelował, strzelił i ją tylko "drasnął".
Istnieje formalny , nieformalny podział strzelec wyborowy / snajper. Ten pierwszy raczej nie potrzebuje obserwatora , obsługuje krótsze dystanse , obserwator nie zaszkodzi. Snajper potrzebuje obserwatora na dłuższych dystansach do szybkiego odczytu pogody , zabezpieczenia tyłów itd. Obserwator też jest przeszkolonym snajperem , gdyby była potrzeba użycia broni partnera zna swoje ustawienia bazowe , szybko je wprowadza i powinno być OK.
Nie zapominajmy, że numer z wrzucaniem do wody został przeprowadzony przez komandosów Navy Seals DEVGRU, czyli inaczej byłego Seal Team Six., na im znanym ze szkoleń terenie.
Nie mitologizujmy bycia komandosem. Mogli mu przyczepić taki patyczek fluoroscencyjny wykorzystywany w takich ćwiczeniach w wodzie , kiedy nie jesteśmy pewni zachowania uczestnika. Wiedzieliby w którym miejscu jest pod wodą.
Spytaj jakiegoś znajomego nurka o ciemność pod wodą , własnego nosa nie widać. Profesjonalizm żołnierzy nakazywałby użycie takiego patyczka.
Tylko pisze, że to kolesie szkoleni między innymi do tego, by się nawzajem odnaleźć w wodzie nocą, światowa elita obok SAS i Delta Force. A to jeziorko czy zatoczkę pewnie dobrze znali, raczej wyrzucili go do wody głębokiej na maks 3 metry.
Nie wiem jaką tezę chcesz obronić. Elita czy nie, hipotetycznie Nick wpada do wody , przepływa 6m i nagle pole do przeszukania to Pi R kwadrat. Stosuje się takie fluoroscencyjne sticki do takich ćwiczeń - elita Seals też używa. Jak się uprzesz to ci podeślę nazwę filmu z ich szkolenia. Po prostu w wodzie po ciemku nic nie widać . Nic. Po co sobie utrudniać życie. Znajomość akwenu nic nie ułatwia , chyba że twarde dno basenu , ale szukanie po omacku w wodzie to wyzwanie a liczy się czas. Po prostu niewiarygodnie nagrana scena , nie ma o co kruszyć kopii. Pozdrawiam.
A skąd wiesz, że to byli komandosi Navy Seals Devgru? Ja tylko słyszałam, jak Saul mówił, że to Special Ops, ale mogło mi coś umknąć.
Na jakiejś stronie coś było że to navy seals w kontekście dowódcy tego oddziału który chyba jest też lekarzem. Chyba zrobili Nikowi testy i wyszły negatywne(na szczęście) bo nie robił by takich aluzji...
Saul powiedział, że Brody jest w bazie Dam Neck, gdzie faktycznie stacjonuje DEVGRU/Team Six wykorzystywany do prowadzenia operacji kontrterrorystycznych. Nie powierzyliby Brody'ego jakimś zwykłym marines, tylko właśnie wtajemniczonym operatorom z najbardziej objętego tajemnicą teamu tej jednostki US Navy.
A widzisz, nawet nie wiedziałam. Muszę poczytać o Dam Neck. Wiem tylko, że w 2 sezonie niby Abu Nazir chciał wysadzić Dam Neck za pomocą Hammad, po czym się okazało, że to była zmyłka.
A skoro mowa o tych żołnierzach: mam przeczucie że oni mają zrobić coś innego po wykonaniu zadania z Nikiem niż ewakuowanie go, przynajmniej niektórzy...
Dla mnie to wysłanie byłego kongresmena żeby zabić bodajże Akbariego to jednak przegięcie. Za duże ryzyko w stosunku do zysków. Jeśli go złapią po zamachu wtedy mogą go wykorzystać propagandowo - oto prawdziwe amerykańskie oblicze , wysyłają skrtytobójców, kongresmenów. Poza tym jako kongresmen miał dostęp do jakichś tam informacji wrażliwych , które mogliby od niego wydobyć. Myślę , że są lepsze sposoby , żeby usunąć tego Akbariego , jeżeli już tego chcą. Robi się jednak bondowsko w Homeland. Bond niech zostanie w Bondzie.
Czyli tym bardziej chcą się pozbyć go dla dobra ojczyzny i amerykańskiego stylu życia;-).