PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=595358}

Homeland

2011 - 2020
7,9 67 tys. ocen
7,9 10 1 66869
7,5 25 krytyków
Homeland
powrót do forum serialu Homeland

Skoro i tak już wyciekł i większość fanów obejrzy finał przed poniedziałkiem, chyba warto
założyć nowy temat dla finału.

Co o nim sądzicie?

Ja jestem w ciężkim szoku. (Spojlery)

Spodziewałam się śmierci Brody'ego, najpóźniej po informacji, że Morena i Morgan nie będą
występować w 4 sezonie, sprawa była przesądzona. O ile finał trzymał w napięciu, o tyle wiele
rzeczy mi się w nim nie podobało. Nie wykorzystali czasu, który Brody i Carrie spędzili razem w
"safe house" w Iranie. Dobrze, że chociaż zdążyła mi powiedzieć, że jest w ciąży. Nadal nie
rozumiem sensu wprowadzenia tej ciąży. Ona nie miała kompletnie żadnego wpływu na
przebieg 3 sezonu, do tego zrobili z Carrie strasznego człowieka - nie dość, że chlała pół ciąży,
to teraz chce oddać dziecko, bo będzie jej przeszkadzało w karierze. Czyli jest jeszcze gorsza
od swojej matki.
Finał kompletnie nie wprowadza nas w kolejny sezon - wszystko się zakończyło, Saula wyrzucili
(sam odszedł, diabli ich tam wie), Carrie przenoszą do Stambułu, z Quinnem też nic nie
wiadomo, Brody nie żyje.

Sprawili, że w ogóle się nie cieszę na 4 sezon i nie będę na niego czekać tak jak po
poprzednich 2 finałach.

Najlepsza scena odcinka to chyba ta, jak Carrie rozmawia z Javadim. Świetnie napisana
postać i niezwykle bystry facet. Ciekawe czy będzie kontynuował rolę w 4 sezonie.

Binula

Zabicie Brody'ego jak dla mnie głupota,to dla niego oglądałem serial bo Carrie stała się strasznie irytująca.
A ogólnie sezon skończył się tak jakby serial się skończył,nie mam pojęcia co wymyślą w kolejnym i nie wiem czy bez Brody'ego będzie to samo...

Binula

Brody zyje. nie bylo sceny pogrzebu, zabrania ciała itp. mysle ze javadi pomogl mu uciec a scena powieszenia byla tylko pokazówką dla tłumu żądającego sprawiedliwosci. Brody wroci w 4 sezonie mowie Wam :)

ocenił(a) serial na 8
wiolkaaa89

Ile na to postawisz?

ocenił(a) serial na 8
Binula

No w każdym razie po jego śmierci Carrie pokazała jaka jest naprawdę i nie jest to ładny obraz... Ciekaw jestem czy tylko my tak po niej jedziemy czy może na zagranicznych forach jest to samo?.

WOLVERINE55

Tam jest jeszcze gorzej, mnóstwo ludzi pisze, że przestaje oglądać serial.

ocenił(a) serial na 8
Binula

Carrie powinna odejść z CIA wyjechać choćby do NY, Saul może by jej załatwił robotę za trzy razy większe pieniądze, wiadomo kapitalizm;-). Tam może poznała by kogoś fajnego. No ale serial musi mieć osiem sezonów więc tak kiepsko wymyślili i do tego zochydzili przez wysługiwanie się Lockhertowi... Bo teraz co będzie Petera molestować, już mi go żal...

WOLVERINE55

Teraz nagle sobie przypomni, że Peter istnieje, bo w 2 sezonie nawet nie miała pojęcia, że taki ktoś pracuje obok niej.

ocenił(a) serial na 8
Binula

Ale on powinien ją olać i nawet kijem nie dotykać... Żadnych romansów proszę...

WOLVERINE55

Daj spokój, wodzi za nią maślanymi oczyma od początku tego sezonu. Myślę, że jak 4 sezon się zacznie, nie będą pokazywać jak oni zaczynają romans, tylko będą już w trakcie, a dziecko już będzie dawno na świecie.

ocenił(a) serial na 8
Binula

Dla mnie ona nie istnieje po dwunastym odcinku. Zwłaszcza jeśli dziecko zostawi. Bo jeśli je zatrzyma to raczej wymagania powinny jej wzrosnąć przy wyborze faceta.

ocenił(a) serial na 8
Binula

No pewnie tak. Ciekawe czy będzie z nią czy z dziadkiem i siostrą, mam na myśli dziecko Carrie. A nie mógł być chłopiec?.

WOLVERINE55

Ja wiedziałam od początku, że to będzie dziewczynka:-) Brody kochał bardziej Danę, więc Carrie musi urodzić też dziewczynkę.

ocenił(a) serial na 8
Binula

No jak zna Dane i jej charakter to rozumie trochę jej strach... A jak myślisz odda?. Bo jak odda to przestanie dla mnie istnieć w tym serialu.

ocenił(a) serial na 8
Binula

Ale to będzie banalne/schematyczne. Jak ich spikną to pewnie w szóstym sezonie najpóźniej będą się hajtać. Ale NUDY...

ocenił(a) serial na 8
WOLVERINE55

W końcu przejrzałeś. Żadnych romansów z Carrie. Z urody przeciętna dziewczyna , intelekt podobno powyżej średniej , choroba , pracoholizm. Potencjalne plusy , przesłaniają spore minusy.

frtgbb

Nie uważam, aby Carrie była z urody przeciętną dziewczyną. Ma bardzo ciekawą urodę i coś ponadczasowego z nią. Tyle że nie jest seksbombą. Od tego są Evy Mendes i inne Scarlett Johansson.

ocenił(a) serial na 8
Binula

E tam. Zwykła dziewucha , poniżej słowiańskiej średniej.Twarzyczka jeszcze ok ale ciałko zaniedbane , a jak zobaczyłem , że jest młodsza ode mnie to jeszcze jej punkcik odjąłem. Ciekawą urodę to ma Julianne Moore , Tatjana Patitz a co dopiero taka pani jak Rossy DePalma. No ale się o to chyba nie pokłócimy , bo są gusta i guściki.

frtgbb

CIałko zaniedbane? No co Ty opowiadasz? Jakie pokłócimy, dyskutować nie można?:-)

ocenił(a) serial na 8
Binula

No zaniedbane jak diabli , a to jeszcze młoda kobitka (nie proś bym coś więcej opisywał - za bardzo lubię kobitki a i tak już przekroczyłem zasady dobrego wychowania) . Jakiś basenik bym polecił i po roku będzie git.

frtgbb

Przecież ona ma bardzo wysportowane ciało, widać to bardzo w scenie kiedy siedzi na łóżku szpitalnym i Quinn przychodzi do niej. Ma ręce atleta i bardzo ładnie wyrzeźbione nogi. A niby kobiety są krytyczne:-)

Binula

* jak atleta

ocenił(a) serial na 8
Binula

Carrie ma całkiem ładne nóżki, tak umieńśnione jakby powinna je eksponować. Niech no w sukience/spódnicy częściej chodzi. Dowcip na koniec: czym różni się agentka CIA w spódnicy od takiej w spodniach?. Odpowiedź:czasem inwigilacji.(wiem to seksizm;-)).

ocenił(a) serial na 8
WOLVERINE55

Może niech zostanie przy aktorstwie . Konkursy miss czegoś tam jednak nie dla niej.

ocenił(a) serial na 8
frtgbb

Ja tam żadnych konkursów jej nie sugeruje. Ale ona potrafi wyglądać naprawdę fajnie, no skoro kocha prokreacje to musi się starać;-).

ocenił(a) serial na 8
Binula

No królowo , teraz mi jedziesz a ja naprawdę nie zacząłem się jeszcze czepiać urody Carrie. Z kolegami przy piwie to ja mogę takie głupoty gadać , że ma to albo tamto nieładne , ale tu mi nie wypada ( nie daj Boże Claire przeczyta ). Dlatego przyznam , że jest piękna , ma zwiewne , smukłe ciało , ze zbilansowaną proporcją tłuszczyku do mięśni , czarujący uśmiech i wogóle cały jestem na tak. Niestety nie mogę się jej oświadczyć , ponieważ ee... chyba jest mężatką. ( no i jest pół świata piękniejszych kobiet).

ocenił(a) serial na 8
frtgbb

A to trzeba się od razu żenić by iść do łóżka?, i to nie spać;-).

ocenił(a) serial na 8
WOLVERINE55

Ale ja nie chcę ani tego ani tamtego. Bałem się , że panna,pani Binula mnie zlinczuje , jak to zrobili z Brodiem.

ocenił(a) serial na 8
frtgbb

A właśnie dziwię się że go nie poszatkowali po śmierci, tak go ponoć nienawidzili za to co zrobił...

ocenił(a) serial na 8
WOLVERINE55

Ano , zdarzają się takie przypadki , kamienowanko , szatkowanie , grillowanie , wieszanie za pęcinę na mostku czy słupie - zwłaszcza amerykańskim skrytobójcom.

ocenił(a) serial na 8
frtgbb

Powini mu to zrobić a na koniec wrzucić do rozdrabniarki i niech Carrie patrzy. Po tym bym się zgodził że on nie żyje...

ocenił(a) serial na 8
Binula

Rodzi się pytanie: dla kogo oglądać ten czwarty sezon?. Chyba tylko dla Saula... I prawie wszyscy narzekają na to że Nick zginął, ciekawe czy twórcy tego się spodziewali...

ocenił(a) serial na 8
Binula

Co do zachowania Carrie pod koniec odcinka, jej uprzejmości wobec nowego zwierzchnika, kwestii dziecka etc. - mam wrażenie, że część komentujących kompletnie nie chwyta tej postaci i jej motywów. Carrie nie myśli o oddaniu dziecka dlatego, że jest zimną, wrachowaną karierowiczką - nie, w odcinku pokazane jest wprost, że NAGLE dopadły ją rozpacz i lęk, a boi się między innymi, że okaże się fatalną matką, a dziecko będzie jej tylko przypominało o Brodym i potęgowało poczucie straty. To są prawdziwe powody Carrie, a że przy okazji kobieta ucieka w karierę, wcale jej się nie dziwię. Zresztą, Carrie nigdy nie była typem osoby robiącej karierę dla samej kariery czy dla osobistych korzyści; Carrie cały czas traktuje służbę ojczyźnie oraz ochronę ludzi jako jedne z najważniejszych wartości w swoim życiu.

Szantaż psychiczny ze strony ojca: "będziesz gorsza od swojej matki" wydał mi się obrzydliwy, no ale ok, przyjmuję, że facet miał dobrze intencje i go poniosło.
Widzów już nic ponosić nie musi. ;)

Btw, nie zauważyłam, żeby Carrie piła, paliła, ćpała (czy co tam jeszcze) "przez pół ciąży". Po wizycie u lekarki, kiedy już świadomie zdecydowała się na urodzenie dziecka, odstawiła używki i przygodny seks. Chyba tylko raz widzimy potem, jak pali, ale to jest tuż przez misją Brody'ego, rozumiem jej nerwy w tej sytuacji.

Podlizywanie się następcy Soula - tu też jest pokazane dość jasno, że Carrie nie darzy nowego zwierzchnika wielką miłością, tylko - jak nakazuje zdrowy rozsądek - nie rzuca mu się wprost do gardła, bo co by tym osiągnęła, szczególnie teraz, kiedy Brody już nie żyje? Serial nie pokazuje zresztą, jak wyglądały relacje między Carrie a senatorem tuż po egzekucji Brody'ego; wtedy Carrie z pewnością szalała bardziej. Nie zdziwiłabym się, gdy teraz, uspokoiwszy się, po cichu szukała furtki przynajmniej do pośmiertnej rehabilitacji Brody'ego.

Co do samego Brody'ego - nie przepadam za nim, facet w pewnym momencie za bardzo zaplątał się we własne kłamstwa, w żywe oczy okłamywał najbliższych, planował zamach na niewinnych ludzi i tak dalej. Może dlatego nieszczególnie odczułam jego brak w tym sezonie, choć kiedy już się pojawił, wniół parę świetnych scen i kawał dobrego aktorstwa. Poza tym, gra/stosunki między Brodym a Carrie były dla mnie główną siłą napędową Homelandu, szczególnie pierwszej serii, więc jeśli teraz ma tego zupełnie zabraknąć, nie wiem, co stanie się serialem. Z drugiej strony, jeśli już go powiesili, wolałabym, żeby facet zginął naprawdę. Jeśli scenarzyści jakimś cudem wskrzeszą go w czwartej serii, to będzie nieziemskie przegięcie, plus zniszczy to względną nieprzewidywalność fabuły (w sumie śmierć głównego bohatera jest jedną z bardziej nieprzewidywalnych rzeczy w każdym scenariuszu). Poza tym, Brody i tak miał przerąbane, nie było dla niego sensownej przyszłości, o czym sam zresztą wiedział. Był podwójnym (potrójnym, poczwórnym?) zdrajcą, niechcianym/znienawidzonym po obu stronach barykady. W najlepszym wypadku ukrywałby się gdzieś na odludziu albo stałby się marionetką w rękach CIA.

A, jeszcze jedno. Brak reakcji jego rodziny na rewelacje z irańskiej telewizji czy samą egzekucję też mocno mi zazgrzytał. Mam nadzieję, że w kolejnym sezonie doczekamy się choć cienia retrospekcji.

LucreciaLeVrai

Myślę bardzo podobnie. Carrie przestraszyła się, że będzie fatalną matką (ma podstawy, żeby tak sądzić - jest chora, ma niebezpieczną, angażującą pracę) i jej atak paniki jest całkiem uzasadniony. Nie jest przesądzone, co się stanie, więc ocenianie jej w tym momencie jest bez sensu. Jest to też złamanie pewnej konwencji filmowej: kobieta po stracie ukochanego całą miłość przelewa na jego dziecko i jest szczęśliwa, że coś jej po nim pozostało. Sentymentalna klisza. Carrie nie jest tego typu bohaterką i kobietą (i dlatego jest ciekawa).

Zarzucano też brak emocji w scenach z Brodym. To że nie padło przez telefon nieśmiertelne "kocham cię", na które wszyscy czekali lub inne czułe słowa też jest ok; oni woleli sobie chwilę pomilczeć, nie musieli mówić tego, co jest oczywiste... Czy pójście na egzekucję i chęć bycia razem do końca nie jest oznaką uczucia? Prośba o nieuczestniczenie w tejże egzekucji również o czymś świadczy.

Sceny 4 miesiące później były trochę przykre dla widza, który właśnie oglądał śmierć Brody'ego, ale trzeba wziąć pod uwagę, że dla bohaterów było to jednak trochę później.

Też nie przepadam za Brodym, te jego ciągłe wahania bywały męczące i wcale mi nie brakowało go w tym sezonie, ale na relacji Carrie - Brody opierał się ten serial w warstwie emocjonalnej, a na grze: patriota-zdrajca na poziomie akcji, więc nie wiem, po co dalej ciągnąć serial bez Brody'ego.

Również wydaje mi się dziwne, że całe to "odkupienie" win, o którym traktował trzeci sezon, nie zostało w gruncie rzeczy pokazane, bo nie wiemy, co o nim myśli jego rodzina (zwłaszcza córka), jak w Stanach została odebrana/pokazana śmierć Brody'ego, czy to wszystko miało jakiś wydźwięk i sens. Czyli przez 11 odcinków budowano jakąś akcję, żeby na koniec nie dać widzowi satysfakcji z jej pozytywnego rozwiązania. Może 4 sezon jakoś ma tę kwestię jakoś podjąć...?

ocenił(a) serial na 8
megi77

Dziękuję za tego posta. :) Cieszę się, że nie ja jedna doceniam złamanie konwencji i nie potępiam Carrie za to, że nie przemieniła się na koniec w "Matkę Polkę" budującą całe swoje życie wokół nienarodzonego jeszcze dziecka. (Cały ten hejt na Carrie, że nie rzuciła się kochać bezwarunkowo swoją ciążę, wydaje mi się zresztą dość... szowinistyczny).
Zgadzam się też, że scena wspólnego milczenia, w którym emocje ściskały bohaterów za gardło, wypadła dużo lepiej niż oklepane "kochaj cię - żegnam". Myśli/uczucia bohaterów były na tyle jasne, że wyrażanie ich słowami wprowadziłoby tylko zbędny, kiczowaty patos.

A co do "odkupienia win" - wydaje mi się, że Brody osiągnął jednak maksymalne odkupienie, na jakie zasłużył, czy też takie, na które mógł liczyć po tym, co wcześniej zrobił. Działając w służbie własnej ojczyzny i przyczyniając się do pokoju na Bliskim Wschodzie, zrehabilitował się przed samym sobą, przed kobietą, która go kochała, i częściowo przed amerykańskim wywiadem. Dostał nawet swoją symboliczną gwiazdę. Na odkupienie w oczach opinii publicznej ani w oczach rodziny Nick nie mógł niestety liczyć - tych ostatnich skrzywdził zbyt głęboko, osobiście, na wielu płaszczyznach. Nie sądzę, żeby nawet próby pośmiertnej rehabilitacji Brody'ego w mediach mogły wpłynąć na odczucia jego żony czy córki; zresztą do takich prób raczej dość by nie mogło, CIA musi w końcu strzec swoich sekretów.

ocenił(a) serial na 9
megi77

"Carrie przestraszyła się, że będzie fatalną matką (ma podstawy, żeby tak sądzić - jest chora, ma niebezpieczną, angażującą pracę) i jej atak paniki jest całkiem uzasadniony." - to akurat całkiem normalna reakcja, większość kobiet w ciąży przynajmniej raz zalicza histerię pt: "będę fatalną matką", nawet nie posiadając niebezpiecznej pracy, więc dla mnie ta scena była najzupełniej zrozumiała :)

ocenił(a) serial na 8
LucreciaLeVrai

Zgoda. Ale się dziwić , że oddanie dziecka budzi społeczny sprzeciw też nie ma co. To podstawowy mechanizm jednostki i społeczeństwa - ochrona dobra dziecka. Każda krzywda dziecka budzi ogromne emocje ( nawet wyimaginowana).
Też mi zabrakło reakcji rodziny . Katowali nas pół sezonu rodziną , myślałem przez chwilę , że będzie scena jak w Potopie - ...do zdrady przywiedzion , Jędruś jam ran twoich niegodnam... itd.
I już raczej takiej sceny nie będzie. Tak jak olali inne fabularne powinności ( kreta , wybuchu w Langley itd )

ocenił(a) serial na 8
frtgbb

Trudno jednak z góry przewidzieć, czy oddanie niemowlaka - i przekazanie do adopcji jakiejś fajnej, pełnej rodzinie - byłoby dla niego większą krzywdą niż pozostanie z matką taką jak Carrie - niestabilną psychicznie, w pełni oddaną niebezpiecznej, wymagającej (także czasowo) pracy, nieprzekonanej do własnego macierzyństwa i tak dalej. Naprawdę nie mamy gwarancji, czy z Carrie byłaby dobra, czy nawet przyzwoita matka (choć oczywiście mogłaby zostać i świetną mamą, tego też nie wiemy), stąd moje opory przed dopatrywaniem się jednoznacznej, stuprocentowej krzywdy dla dziecka w przypadku adopcji.

ocenił(a) serial na 8
LucreciaLeVrai

No przecieżże. Tylko dlatego , że dla większości oddanie dziecka jest naganne moralnie ,pojawiają się głosy oburzenia. Oczywistym jest , że oddanie dziecka do adopcji nie jest jakimś złem skończonym. Jest jednak krzywdą dla dziecka zawsze , w tym sensie , że pozostanie zadra dlaczego mnie oddali itd. Ze swojego doświadczenia mogę dodać historię mojej mamy. Była adoptowana jako noworodek , dowiedziała się o tym jako nastolatka i mimo , że przybrani rodzice stworzyli jej normalny dom to zawsze w niej siedziało.
Chciała poznać biologicznych rodziców , ale robiła to z ukrycia , nie chciała kontaktu bezpośredniego. Taka mała zadra jest zawsze.

ocenił(a) serial na 8
frtgbb

Tak na zupełnym marginesie, mam wrażenie, że opinia publiczna, szeregowo linczująca matki, które oddają własne dzieci, przyczynia się nieco do istnienia matek, które rodzą w głębokiej tajemnicy i natychmiast wkładają noworodki do beczek po kapuście...

A tak poza tym, pełna zgoda - nawet całkiem szczęśliwe, adoptowane dzieci często szukają swoich korzeni i pragną przynajmniej poznać swoich biologicznych rodziców, a jakaś maleńka "zadra" związana z adopcją zostaje.

(Kończę, bo za bardzo odbiegamy już chyba od tematu :)).

LucreciaLeVrai

Chłopaki dobrze piszecie, ale nie o to w całej tej Matce Carrie chodzi :)

Zacznę o tego, że uważam, że dla dziecka zawsze jest lepiej, jeżeli jest CHCIANE i wychowywane w poczuciu miłości. Czy to przez rodziców, samotnego rodzica, dziadków, ciocie, rodzinę adopcyjną. I jeżeli nie jest wychowywane przez biologicznych rodziców, żeby jak dorośnie miało dostęp do informacji o nich, do własnych korzeni.

Co mnie i myślę że wiele osób wkurzyło u Carrie to nie sama chęć oddania dziecka - instynkt macierzyński, choroba psychiczna - to są skomplikowane rzeczy i nie działają z automatu. Nie winię Carrie za chęć oddania dziecka, którego nie chce.

Za co ją winię i co budzi mój sprzeciw i wściekłość, to że TERAZ o tym decyduje. Nic wcześniej (choć może to wina scenarzystów) nie sugerowało, że nie chce dzieciaka. Zasugerowano nam, że jest to love child Carrie i rudego i że to dziecko jest chciane. Kiedy informuje o ciąży Nicka, Carrie nie zachowuje się, jakby to była niechciana ciąża. Mało tego - mówi w pewnym momencie, że odkupienie Nicka jest bardzo ważne i wydaje mi się, że chodzi o to nienarodzone dziecko, które nie może mieć ojca zdrajcy i terrorysty.

Brody umiera, tuż przed porodem Carrie odechciewa się macierzyństwa. Serwuje dziecku taki sam los, jakiego sama doświadczyła i odrzuca go. Może to wina scenarzystów, ale wychodzi na to, że Carrie chce z czystym kontem rozpocząć pracę w nowym środowisku, pozbyć się przeszkody, no i jak wspomniałam gdzie indziej - nie ma domku z płotkiem, rudego, amerykańskiej flagi łopoczącej koło wejścia - to nie będzie też dziecka, bo albo wszystko, albo nic.

Bardzo głupio to zostało przedstawione. Zrobili, być może niechcący, z Carrie potwora. O wiele wiarygodniej by wyszło, gdyby pokazano, że ma psychiczny problem z ciążą od początku. Czego się spodziewałam po kobicie, która spodziewa się dziecka z poszukiwanym, znienawidzonym terrorystą, których romans jest wleczony po tabloidach, zniszczył już jedną rodzinę, zaszkodził jej samej i jej uwielbianej firmie, do tego sama jest chora psychicznie, przeszła poważne zabiegi, leczenia, depresje, zdrady itd. Do tego prowadzi akcję undercover w szpitalu, zostaje postrzelona i naku*wia do Iraku na to wszystko :D
Swoimi problemami, stresem, nieszczęściami mogłaby obdarzyć 20 osób. Ale stan błogosławiony przechodzi o dziwo spokojnie.
Kurcze, ja się bardziej przejmuję i boleję moim katarem, niż ta kobita swoją problematyczną ciążą :D

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

Nie mam zamiaru wybielać Carrie na siłę, zwłaszcza że to nie jest i nigdy nie była żadna krystaliczna postać, ale wydaje mi się, że lwia część winy za jej "potworność" spada jednak na scenarzystów i ich niedowiedzenia/skróty. Przecież to logiczne, że nikt nie informuje rodziny o oddaniu dziecka z dnia na dzień, pod wpływem impulsu, tylko jest to decyzja, która z czasem w człowieku narasta. Carrie już wcześniej musiała mieć mnóstwo wątpliwości, tylko scenarzyści to ciachnęli. Btw - nie pamiętam, żeby w całym serialu pojawiła się choć jedna scena, w której Carrie uśmiecha się na myśl o ciąży, głaszcze z lubością swój brzuch, czy robi inne typowe dla szczęśliwej ciężarnej rzeczy (przynajmniej typowe w filmach).

Poza tym nie wydaje mi się, żeby Carrie była aż tak głupia/naiwna, żeby liczyć na biały domek na przedmieściach z dzieciątkiem i Brodym u boku, gdzie jeszcze najlepiej, żeby to ona opiekowała się dzieciakiem, a Brody wracałby codziennie o 18-tej z teczuszką z pracy. Znaczy, może i miała jakieś tego typu odjechane fantazje, ale musiała wiedzieć, że to czyste mrzonki. Nawet podczas ostatniej nocy spędzonej z Brodym mówi wprost, że nie ma pojęcia, co dalej, zamiast snuć wspólne wizje przyszłości.

...Więc tak, wracam do tego, że skrewili scenarzyści, skoro albo nagle wypaczyli charakter Carrie i zrobili z niej "potwora", albo to widz musi się sam domyślać, co rzeczywiście siedzi bohaterce w głowie i jak wyglądały miesiące po śmierci Brody'ego.

(PS: Nie jestem chłopakiem :)).

LucreciaLeVrai

Ulala, przepraszam :) Zerknęłam na ikonkę i wydawało mi się ze to Saint Seiya i tak jakoś samo wyszło :P

Przychylam się ku teorii, że scenarzyści dali dupy.

A co do Carrie głaszczącej brzuch i zachowującej się jak matka, wiesz, ja cały czas miałam wrażenie, że ona tak jakby nie chce zapeszać, nie chce wierzyć w dobre zakończenie, ale mimo wszystko w głębi duszy wierzy, że będzie ok. Rozum i serce :) Myślała, że tak będzie kiedy chciała mieć i rudego i CIA (rozmowa z Saulem z 2 sezonu), teraz mam wrażenie, że też coś tam jej się roiło. Być może ma to związek z jej chorobą i życiem między otchłanią depresji a zrywami energii i nadzieją nie mającą pokrycia w rzeczywistości.

Jak już wprowadzili nieszczęsny wątek ciąży, to mogli go przynajmniej jakoś zagospodarować, dać coś innego do fiksowania Carrie oprócz rudego, no ale niestety. No to było długo długo nic i jebudu na koniec sezonu.

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

Nie ma za co. :) Ale to już kobieta nie może mieć dowolnego faceta (tu akurat książę Richiter z Generała Daimosa) w avku? :D

"Być może ma to związek z jej chorobą i życiem między otchłanią depresji a zrywami energii i nadzieją nie mającą pokrycia w rzeczywistości."
To brzmi całkiem sensownie; w końcu faza manii polega na tym, że pacjent snuje mega-optymistyczne i mega-oderwane od rzeczywistości scenariusze, i na dodatek usiłuje wprowadzać te scenariusze w życie.
Z drugiej strony... Carrie chyba jednak brała... z reguły.... czasami... te swoje proszki; w każdym razie, pomijając wymuszony pobyt w szpitalu, nie widać było po niej takich jazd psychicznych, jak w poprzednich sezonach.

LucreciaLeVrai

Wierzę w równość i jak chcesz, to możesz mieć w avku nawet stułbię modrą, to wolny kraj :D Tak tylko się niezręcznie tłumaczyłam dlaczego mi się pomyślało, żeś jest chłopem. O wybaczenie proszę madam *ukłon*

Co mi się podobało w 1 sezonie, to pokazanie choroby psychicznej w bardzo rzeczywisty sposób, bez infantylizmu i dorabiania ideologii. Carrie można było podziwiać za jej walkę z chorobą, determinację, rozpaczliwą próbę wtopienia się w "zdrowe" społeczeństwo i krycia swojego stanu, ale równocześnie przeciętny człowiek widział jak trudne jest życie z taką osobą, bo Carrie potrafiła być wyjątkowo drażniąca. Równocześnie budziła współczucie jak i irytację. Bardzo dobrze pokazano jak jej choroba jest obciążeniem dla niej, dla jej rodziny, jak jest nierozumiana przez współpracowników. Jej depresja na koniec, poddanie się, elektrowstrząsy - wszystko to było bardzo realne i budziło emocje.

Dlaczego w takim razie z tego zrezygnowano w 3 sezonie na rzecz prostackiego pokazania szpitala, gdzie wszystko co się wydarzyło zostało przekreślone i zmarginalizowane bo się okazało ustawką? Dlaczego tak ważny moment w życiu kobiety, jak ciąża, zintensyfikowany i zwielokrotniony bo chodzi o TĘ kobietę zostało ograniczone do jednego zdania wypowiedzianego przez Quinna i jednej odpowiedzi Carrie?
Atutem serialu była doskonale przedstawiona choroba Carrie. W 3 sezonie została sprowadzenia do drżenia wargi blondyny. Olali ten jakże ważny wątek choroby i to się teraz na nich zemściło.

ocenił(a) serial na 8
LucreciaLeVrai

W sumie po zastanowiniu tą scenę mogę zrozumieć. Fakt że Carrie ma takie przemyślenia czyni z niej potencjalnie świetną choć na pewno nie typową matkę. Liczę że będzie tak jak jej siostra powiedziała. Jeśli jednak odda dziecko to jej nie daruje. Tak jak płaszczenia się przed dyrektorem. Dziecko uczyni ją lepszą kobietą. Nick jej powiedział że to jedyna rzecz której warto się trzymać i miał rację.

ocenił(a) serial na 7
Binula

Liczyłem, że może będzie jakaś zemsta na Lockharcie ze strony Saula, ale raczej nic takiego nie będzie. Albo może szczęśliwe życie Carrie i Brodiego gdzieś na Karaibach z dzidziusiem :) Pozostał niedosyt.

ocenił(a) serial na 10
Binula

do końca odcinka miałem nadzieję na jakiś mocny zwrot akcji tak jak w poprzednich sezonach, a tutaj nic, kompletna pustka

jak Saul siedział sobie uradowany myślałem, że za chwilę dostanie kulę od snipera, albo że ktoś wysadzi całą uroczystość, na koniec nutka nadziei "mamy problem" ale nic z tego nie wyszło.

po śmierci Brodyego 20 minut rozterek Carrie na temat dziecka

na miejscu Brodyego sypnąłbym operację i został bohaterem Iranu i żył sobie w spokoju, bo facet powinien zdawać sobie sprawę, że jeśli w ogóle uda mu się uciec z budynku to CIA go zlikwiduje, jako niepotrzebnego świadka

w istocie rzeczy Brody został poświęcony na rzecz wyższego dobra

jedyne co mnie zaskakiwało w serialu, że w jego trakcie faktycznie podjęto negocjacje z Iranem i odmrożono kontakty ekonomiczne, fikcja nałożyła się z rzeczwistością

Binula

Jeśli Brody naprawdę nie żyje, to powinien to być ostatni odcinek - scena, gdy Carrie w ukryciu maluje gwiazdkę na ścianie dla Brody'ego - bezcenna. To byłoby na swój sposób piękne, wzruszające zakończenie serialu, choć cholernie smutne, bo życzyłam Brody'emu dobrze.

Jednak (naiwna) część mnie ciągle ma nadzieję, że to powieszenie było udawane - że pod tą koszulą miał jakieś specjalne zapięcie na którym wisiał, podczas gdy na szyi miał zaciśnięty sznur na tyle luźno, by się nie udusił, ale żeby wyglądało to w miarę realistyczne. A Carrie by nic nie powiedzieli, żeby zbyt szybko nie naciskała na wyciągnięcie Brody'ego (wiadomo, gdyby przeżył, musieliby go przez jakiś czas tam ukrywać, zanim by go bezpiecznie mogli wywieźć do USA). Ehh, marzenia! Wątpię, by tak było, ale wciąż mam tę malutką nadzieję, że twórcy chcieli nami wstrząsnąć na koniec sezonu, a później wrócić z wielkim hukiem.

Binula

Sezon 3 wyraźnie odstawał od swoich poprzedników. Koncepcja serialu o powracającym Marine z niewoli była strzałem w dziesiątkę który w 2 sezonie umiejętnie podtrzymali. W 3 sezonie tą myśl gdzieś zgubili... skupili się na tak mało istotnych wątkach jak upośledzenie Carrie, problemach rodziny Brody czy też kłopotach psychicznych Dany. Bo tak na dobrą sprawę, straciłem masę czasu na tak nieistotnych wątkach jak zmiana nazwiska czy miejsca zamieszkania córki Nicolasa która chyba śmiało mogę powiedzieć nie była lubianą postacią. Oglądając ciągle zadawałem sobie pytanie, co z Nicolasem, czy to on po raz kolejny wprowadził całe CIA w maliny, kto jest zdrajcą w CIA czy Carrie uda się oczyścić Brodyego z podejrzeń itp itd. Wiele pytań z 1 i 2 sezonu nie otrzymało odpowiedzi (trochę przypominało mi to sławnego Lost'a) gdzie na szybko przedstawiono błache i proste rozwiązanie a resztę olano. Na śmierci Nicolasa powinno się zakończyć, godnie i w sposób taki jaki to miało być zakończyli istnienie głównego bohatera - bez triumfu, blasku fleszy po prostu go powieszono jak każdego innego zdrajcę o którym szybko wszyscy zapomną (poniekąd na to sobie zapracował. Przypomina to troszkę egzekucję Saddama Huseina). Scenarzyści także sprytnie pomyśleli wiedząc, że stworzą 4 sezon. Przygotowywali na to widza silnie rozwijając postać Carrie - jak najwiecej jej, jak najmniej Brodego. Ostatnia scena "pożegnalna Nicolasa" bardzo fajna - z typowym przesłaniem: Każda gwiazda, nawet ta nie idealna ma prawo świecić.
Post Factum: Serial na 7.

ocenił(a) serial na 10
Sarevok_2

Moment namalowania gwiazdy + muzyka w tle , mega scena !!!