No dobra, ja mogę stanąć po środku. O ile faktem jest, że faktycznie bardzo mało się wydarzyło, tak jednak ten wyrazisty klimat, gra aktorska i cały serial jest zrobiony na tak wysokim poziomie, że oglądałem ten odcinek z dostateczną intrygą. Oglądałem, ale po obejrzeniu jednak uderzyło uczucie, że no kurczę... no nic się tu konkretnego nie wydarzyło, fabuła w tym samym miejscu co po E06. Nawet nie tylko fabuła, z tego odcinka po prostu nie wynika nic, niczego się nawet specjalnie nie dowiadujemy. Introspekcja w psychikę bohaterów - jestem w stanie przyznać, że jeśli był taki zamysł, to to wyszło, ale... o nie do końca stabilnym stosunku (i jej niestabilności ogółem) Carol co do "nich" wiem już od paru odcinków, tak samo jak Manousos jedzący karmę dla psa też mi wiele powiedział o jego męczeńskiej/nihilistycznej postawie co do przedstawionej sytuacji. OK, może nie spodziewałem się, że będzie aż tak zaparty. Dla mnie to dalej serial przy którym póki co bardzo dobrze się bawię, to dalej może być materiał na coś epickiego, ale fabuła jest prowadzona na razie po prostu dziwnie. Ja raczej z tych co przed jakąkolwiek oceną raczej wstrzymuje się chociaż do finału sezonu, a tak na prawdę pełny obraz mamy po skończeniu całości. Po przeczytaniu opinii na temat serialu dotychczas, jak i na podstawie własnych odczuć mam jeden wniosek - Pluribus ma potężnie ciekawy motyw i solidny fundament na coś na prawdę wielkiego, natomiast problem z tym, że póki co sam scenariusz i ogólnie to co się w nim dzieje nie może tego dogonić, ale spokojnie... ;)