PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78185
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Postanowiłam zaprezentować także tutaj swoje FF, jak już się dzielić nim ze światem to na całego ;)
Mam nadzieję, że się spodoba...


Doktor Temperance Brennan siedziała przy biurku w swoim gabinecie i wpatrywała się w ekran monitora. Przed jej oczami widniała strona z niedokończonym rozdziałem jej kolejnej książki. Ktoś wszedł do pomieszczenia. Nie musiała nawet się odwracać, doskonale znała odgłos tych kroków. W końcu prawie czteroletnia współpraca pozwoliła jej bardzo dobrze go poznać.
- Hej Bones! - powiedział wesoło agent Seeley Booth i posłał jej czarujący uśmiech.
- Witaj Booth - odpowiedziała i zamknęła folder na swoim laptopie po czym wyłączyła sprzęt.
- Zbieraj się. mamy kolejną sprawę.
- Już idę. Co tym razem? - zapytała gdy opuścili jej gabinet i szli przez laboratorium.
- Bones, kości jak zwykle...
Posłała mu lodowate spojrzenie i dodała:
- Tego mogłam się sama domyśleć, a jakieś szczegóły?
- Gdybym znał je, nie musiałabyś tam teraz ze mną jechać. Proszę - otworzył drzwi swojego SUVa i gestem zaprosił swoja partnerkę do środka.
- Wiesz co...
- Co? - zapytał i usiadł za kierownicą.
- Zapomnij - odpowiedziała i skrzyżowała ręce na piersi. agent popatrzył na nią i powiedział:
- I tak wiem, że mnie kochasz.
Następnie odpalił silnik i ruszyli.

--

Reszta drogi upłynęła w ciszy. Bones nie odezwała się do Bootha po tym wyznaniu, tylko beznamiętnie wpatrywała się w krajobraz mijający za szybą. Nie wiedziała jak miała się zachować. Nie wiedziała również czy jej partner powiedział to na serio czy tylko żartował. To nie ona została wyposażona w szósty zmysł jaki posiadał Booth, a który nosił nazwę ''stany emocjonalne Bones''. To Booth zawsze wiedział czy coś ją martwiło, czym się zadręczała. Potrafił czytać z niej jak z otwartej książki. Wiedział, że jest trochę ''nieprzystosowana'' do działania w grupie i zamknięta w sobie jeśli chodzi o uczucia. A mimo to wyskoczył z takim tekstem.

Booth tymczasem zastanawiał się czy nie pozwolił sobie na zbyt duże posunięcie. Już od jakiegoś czasu był pewny, że czuje coś do swojej partnerki. I to na pewno nie była tylko przyjaźń. Skrycie pragnął, by ona czuła to samo. Nie chciał jednak naciskać. Chciał na nowo odbudować zaufanie, które zostało nadszarpnięte jego fikcyjną śmiercią. Nie chciał, by cierpiała.

- Jesteśmy na miejscu - powiedział Booth zatrzymując się i wysiadając z samochodu. Bones wzięła swoją torbę i poszła w jego ślady.
- Ale to jest las. Booth, gdzie my jesteśmy? Nie widzę innych agentów, ani policyjnych techników...
- Bo są z drugiej strony tego gąszczu.
- To czemu nas tam nie ma?
- Bo chciałem najpierw z Tobą porozmawiać - powiedział agent i oparł się plecami o służbowe auto.
- Booth, proszę...
- Bones, ja wiem, że nadal jesteś...że masz mi za złe to co się wydarzyło parę tygodni temu...
- Przecież już wszystko sobie wyjaśniliśmy... - zaczęła, ale agent jej przerwał.
- Tak, ale mam wrażenie, że nie jest tak jak było kiedyś. Nie jest normalnie...
- Z nami nigdy nie było normalnie - powiedziała Brennan, a lekki uśmiech pojawił się na twarzy jej partnera.
- Po części masz rację. Ale mimo to ja chciałem Cię jeszcze raz przeprosić. Przeprosić za...
- Nie musisz mnie za nic przepraszać - przerwała mu - już wszystko zrozumiałam i cieszę się że znowu razem pracujemy, że...znowu tu jesteś - zawahała się, ale po chwili podeszła i przytuliła się do Booth'a, który mocno ją objął i wyszeptał:
- Już nigdy Cię nie opuszczę. Nie zostawię. Nawet gdyby mi się coś stało, wiedz, że zawsze będę czuwał nad Tobą.
Bones nie wiedziała co odpowiedzieć, uznała że najlepszym wyjściem będzie milczenie. Gdyby tylko Booth wiedział co ona czyje do niego. To już nie było tylko przywiązanie. Było to uczucie, którego ona sama nie mogła pojąć, nie rozumiała go, gdyż nigdy jeszcze czegoś takiego nie czuła.
- Dziękuję Booth - powiedziała w koncu i odsunęła się lekko od agenta, także teraz patrzyli sobie w oczy - Naprawdę dziękuję.
Booth uśmiechnął się i powiedział:
- Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. A teraz pojedźmy lepiej już do tych kości, bo jeszcze pomyślą, że się zgubiliśmy. Gdyby Sweets się dowiedział. Wyobrażasz to sobie? Samotni w głuszy, zdani tylko na siebie...Miałby pretekst do kolejnych badan.
- Tak - odpowiedziała Brennan i uśmiechnęła się - Zatem w drogę. Jak to mówią ''Komu w drogę temu zegar".
- Czas, Bones. ''Komu w drogę temu czas" - odpowiedział agent i uśmiechnął się.

charlotte_12

Dziękuję ślicznie za wszystkie komentarze i dodaje kolejną notkę. Wiem, że jest krótka ale to wszystko na co mnie w tej chwili stać... Coś czuję, że wena zaczyna mnie opuszczać...
W każdym razie oceńcie moje wypociny same/i :]

Chapter 8

Przebłyski świadomości w postaci, krótkich chwil przytomności zaczynały docierać do świadomości Booth'a, który zaczynał odzyskiwać przytomność. Agent powoli podniósł ciężkie powieki i zamrugał parę razy, by przyzwyczaić się do panującej ciemności, której atramentowa głębia boleśnie wbijała się w oczy. Spróbował się poruszyć, ale przy każdym ruch czuł nieprzyjemne mrowienie i lekką ociężałość, mimo tego czuł że jego pole manewru było dość ograniczone. Za pomocą dłoni postanowił zbadać to w czym się znajduje, faktura materiału była gładka i chłodna, przywodząca na myśl szkło.
- Nie jest dobrze – powiedział sam do siebie Booth zdając sobie sprawę, że znajduje się w szklanej trumnie głęboko pod ziemią.

--

Tymczasem w Instytucie atmosfera była tak napięta, że wręcz dałoby się ją pokroić nożem. Temperance Brennan nerwowo chodziła po swoim gabinecie raz po raz zerkając na telefon w nadziei, że może zaraz Booth zadzwoni i powie że wszystko jest dobrze, a ona obudzi się z tego koszmaru. Rzeczywistość była jednak zupełnie inna. Grabarz miał Seeley'a, a Tempe nie wiedziała gdzie może być jej narzeczony. Dobijająca bezczynność zaczęła ją denerwować i w końcu antropolog poszła do Angeli, która miała za zadanie monitorować skrzynkę pocztową Bones.
- Znalazłaś coś? - zapytała Brennan.
- Nie – odparła Montenegro – Od tamtej pory nic się nie pojawiło....
- Namierzyli komórkę Booth'a oraz jego samochód – powiedziała doktor Saroyan wchodząc do pomieszczenia, w którym pracowała Angela i której teraz towarzyszyła Bones.
- Gdzie go znaleźli?
- Na parkingu przed jakimś sklepem budowlanym, niedaleko waszej działki – odparła patolog.
- Musimy tak pojechać, może będą tam dowody... – powiedziała Tempe.
- Już wysłałam tam Hodginsa – przerwała jej Cam – Jak tylko coś znajdzie to powiadomi nas o tym. Wracam do siebie, może niedługo zadzwonią z nowymi informacjami.
Camille po tym krótkim komunikacie wróciła do swojego gabinetu, natomiast Brennan na powrót zaczęła nerwowo krążyć po pokoju.
- Sweety... - zaczęła Angela podchodząc do Bones, a następnie prowadząc ją, by usiadła – Czy chcesz mi o czymś powiedzieć?
Antropolog popatrzyła na nią zdziwiona i zaskoczona tym pytaniem.
- Angie, nie wiem co masz na myśli. Teraz najważniejszy jest Booth.
- Wiem, ale ta dzisiejsza utrata przytomności.... Zaniepokoiłam się. Czy coś Ci dolega?
- Angela. Proszę. To zwykłe przemęczenie, nic wielkiego....
- A konkretniej, jakieś objawy – drążyła temat artystka.
- Trochę kręci mi się w głowie i nie mogę jeść....
- A mdłości?
- Angela, co Ty sugerujesz?!
- Możesz być w ciąży – powiedziała Montenegro, a Temperance oniemiała. To co powiedziała jej przyjaciółka nie mogło być prawdą. Ona i ciąża? To nie były pojęcia komplementarne.
- To niemożliwe....
- Skarbie, mogłoby być niemożliwe gdybyś była gorliwą katoliczką i czekała z seksem aż do nocy poślubnej, ale coś mi się wydaje, że tak nie jest .
- Angie nie mogę teraz o tym myśleć. Zresztą to tylko Twoje przypuszczenia...
- Potwierdź je! - zaproponowała, a raczej rozkazała Angela.
- Jak?!
- Zrób test – podsunęła artystka.
- Teraz? Są ważniejsze sprawy...
- Brennan, dziecko też jest ważne. Jeśli Ty nie pójdziesz po test to ja to zrobię.
- Angela...
- Bez dyskusji – powiedziała stanowczo Montenegro i wróciła do obserwacji. Bones również popatrzyła na ekran monitora starając się zachować względny spokój, który jednak w tej chwili był dla niej nieosiągalny.
Film, który przysłał Grabarz, mimo że tylko minutowy, rejestrował wszystko co się działo z Booth'em. Mimo braku przytomności Brenn miała pewność, że żyje. Ale jaki będzie następny film? Czy w ogóle będzie następny? A jeśli tak, to czy na kolejnym Seeley odzyska już przytomność? Kolejne pytania pozostające bez odpowiedzi.
- Doktor Brennan – do Angeli i Bones na powrót podeszła Camille – Dzwonił Cullen, właśnie wezwano Thomasa Vegę do FBI. Niedługo mają go przesłuchać.
- Vega? To ten facet od książek o tym popapranym świrze? - zapytała Angela, na co Tempe przytaknęła.
- Czyżby FBI wezwało go, by dopytać się o jakieś szczegóły związane z Grabarzem? - zapytała Bones.
- Najwidoczniej – odparła Camille.
- Muszę tam pojechać – powiedziała antropolog i ruszyła w kierunku wyjścia. Cam chciała ją zatrzymać, ale wiedziała że na nic się to zda. Zdeterminowana w swoim działaniu doktor Brennan, była nie do pokonania. Dlatego zamiast usilnych błagań, by jej podwładna została w Instytucie, doktor Saroyan zwróciła się do Angeli:
- Jedź z nią i miej ją na oku.
Artystka przytaknęła i pobiegła za Bones.

--

Hodgins był w swoim żywiole. Co prawda jeszcze dziś rano najpoważniejszym problemem był wybór koloru sukni ślubnej dla Angeli, ale teraz stojąc i oglądając miejsce, z którego najprawdopodobniej został uprowadzony agent Booth, jego myśli zaprzątała tylko chęć znalezienia jakichkolwiek śladów mogących pomóc w znalezieniu Seeley'a.
- Doktor Jack Hodgins? - do naukowca podszedł jeden z policyjnych techników.
- Tak.
- Zapraszam – młody mężczyzna poprowadził Jack'a w stronę parkingu, na którym stał tak dobrze wszystkim znany czarny SUV. Trzeci, najważniejszy element egzystencji Booth'a – zaraz po Brennan i Parkerze.
Nie ociągając się, Hodgins od razu zabrał się do pracy. Po dokładnym zbadaniu samochodu, nie znalazł jednak nic przydatnego, chyba że wziąć pod uwagę słynne okulary pilotki rzucone niedbale na siedzenie pasażera. Wszystko inne było w jak najlepszym porządku. Wyglądało zatem na to, że Booth nie został siłą wyciągnięty z samochodu, a porwania dokonano w innym miejscu. Jack poddawał tą teorię analizie, kiedy rozległo się wołanie.
- Doktorze Hodgins!
Jack odwrócił się na dźwięk swojego nazwiska. W jego kierunku zmierzał technik, który wcześniej zaprowadził go do chevroleta.
- Tak?
- Chyba coś znaleźliśmy na tyłach sklepu – odparł.
- Prowadź.

C.D.N.

ocenił(a) serial na 8
charlotte_12

Jak ty możesz kończyć w takim momencie! To nie moralne!

A notka jak zwykle super:D...

ocenił(a) serial na 10
ola950

jak zwykle .. super:)
daj jak najszybciej następną część, bo umieram z ciekawości =)

ola950

No własniee... W takim momencie?? ;p A i mam nadzieję że wena Ci jednak nie opuści :)) Oczywiście czekam na cedeka i mam nadzieję że pojawi się szybko :)

ocenił(a) serial na 7
mala270

Nie widze żadnej oznaki tego, żeby opuściła cię wena. Opowiadanie genialne jak zwykle mam tylko jedno "ale" mianowicie DLACZEGO TY ZAWSZE KOŃCZYSZ W TAKICH MOMENTACH??? Z niecierpliwością czekam na cd. :D

ocenił(a) serial na 10
Suerte2501

Charlotte notka jal zwykle wspaniała. Czekam na dalszą część.

ocenił(a) serial na 10
ola950

Ola ma racje jak mozesz konczyc w takim momencie! czekam na cedeka!

ocenił(a) serial na 6
ola950

Co oni znaleźli....???? Muszę wiedzieć!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

charlotte_12

Dziękuję za moc pozytywnych komentarzy :*
Przyjemnego czytania i jeszcze trochę cierpliwości, wszystko się wyjaśni - w swoim czasie :]

Chapter 9

Po kilkunastominutowej jeździe do biura FBI, przed którą Angela wymusiła na Brennan prowadzenie samochodu, przyjaciółki dotarły na miejsce. Bones szła tak szybko, że Montenegro prawie biegła próbując dotrzymać jej kroku. W końcu jednak antropolog zatrzymała się przed drzwiami dyrektora FBI. Nie zwracając na zbędne uprzejmości jak chociażby zapukanie, bez pardonu weszła do środka.
- Doktor Brennan – powiedział zaskoczony mężczyzna, kiedy zauważył dwie kobiety, które właśnie wkroczyły do jego biura – I pani Montengro...
- Gdzie jest Thomas Vega? - zapytała Bones.
- Rozumiem pani niecierpliwość, w końcu chodzi o pani partnera...
- I waszego najlepszego agenta, więc... - wpadła mu w słowo Tempe, a ton jej głosu wskazywał, że lepiej nie wchodzić jej teraz w drogę.
- Jest w tej chwili przesłuchiwany. Proszę usiąść, a wszystko pani powiem – powiedział Cullen wskazując na fotel stojący po przeciwnej stronie biurka.
- Nie mam czasu na...
- Doktor Brenna, proszę – dyrektor spojrzał na nią, a w jego oczach można było zobaczyć że też jest przejęty zaginięciem Seeley'a.
- Tempe, wysłuchajmy tego co sir Cullen ma nam do powiedzenia – szepnęła Angela, na co Bones z rezygnacją usiadła na fotel, a przełożony Booth'a przystąpił do wyjaśnień.
- Jak już wspomniałem Vega jest teraz przesłuchiwany, ale wynikły pewne trudności....
- Jakie trudności?!
- Vedze nie spodobało się, że już po raz kolejny może być podejrzany o bycie Grabarzem, co w całym założeniu mija się z prawdą gdyż naszym celem nie było oskarżanie go o to. Chcieliśmy tylko zapytać czy posiada jeszcze jakieś informacje dotyczące Grabarza, które przydałyby się w śledztwie i oszukiwaniach agenta Booth'a – wyjaśnił Cullen, a Brennan na dźwięk nazwiska swojego narzeczonego zacisnęła dłonie w pięści – Niestety Vega odczytał nasze zamiary opacznie i przyszedł na przesłuchanie ze swoim prawnikiem.
- Mogę z nim porozmawiać? - zapytała Tempe.
- Nie widzę problemu, jest teraz w pokoju przesłuchań. Chyba zna pani drogę...
- Tak. Dziękuję – Bones pożegnała się, to samo zrobiła Angela i obie opuściły gabinet dyrektora. Brennan przemierzała korytarze FBI szybkim krokiem i w końcu stanęła przed tak znajomym jej pomieszczeniem, w którym tyle razy przebywała z Booth'em. Niestety przesłuchanie się właśnie skończyło i Thomas Vega oraz jego prawniczka opuszczali pomieszczenie.
- Czy to nie? O mój Boże... - szepnęła Angela.
- Co się stało? - Bones spojrzała na przyjaciółkę.
- Nie poznajesz jej? - zapytała artystka i wskazała na kobietę stojącą obok Vegi, a Tempe spojrzała we wskazane miejsce.
- Przykro mi, ale nie. A powinnam?
- To Tess – szepnęła Montenegro – Była dziewczyna Booth'a.
Dopiero teraz dotarło to do Bones. Przypomniała sobie twarz tej kobiety.
- Ona jest prawniczką Vegi?
- Na to wygląda – odparła Angela i obie skierowały się w stronę dwójki osób stojących przed pokojem przesłuchań.
- Thomas Vega – powiedziała Bones podchodząc do mężczyzny.
- Doktor Brennan, tak myślałem że panią tu spotkam, ale pani wybaczy, spieszę się...
- Chciałabym jednak z panem porozmawiać.
- Przykro mi, ale mój klient powiedziała już wszystko – do rozmowy wtrąciła się pani adwokat.
- To nie zajmie dużo czasu – kontynuowała jednak Brennan – Jak pan wie, Grabarz porwał agenta Booth'a. Musimy wiedzieć wszystko o porywaczu i znać jego metody....
- Wszystko już powiedziałem na przesłuchaniu. Niech pani spyta agentów. Ja już nie mam nic więcej do powiedzenia – odparł Vega i minął Temperance oraz stojącą obok niej Angelę. To samo zrobiła Tess. Montengro zmierzyła kobietę wzrokiem od stóp do głów.
- Suka z niej, ale ma gust – powiedziała do Brennan – Na tego Christiana Louboutin musiałabym wydać całą swoją pensję.
- Na kogo?
- Raczej na co. Przepraszam, zapomniałam że jesteś nie w temacie. Christian Louboutin to najlepszy projektant butów na świecie dla kobiet, a ta Tess właśnie miała jedne z nich – Angela popatrzyła za kobietą, a raczej je butami tęsknym wzrokiem.
- Poproś Hodginsa, a On wykupi dla Ciebie całą kolekcję.
- Raczej nie, uważa że mam zdecydowanie za dużo butów. Ale chodźmy lepiej do tych agentów co przesłuchiwali Vegę i dowiedzmy się czegoś.
Brennan kiwnęła głową na znak aprobaty i obie skierowały się do pomieszczenia, z którego kilka minut temu wyszedł Vega. Tempe chciała już nacisnąć na klamkę, kiedy drzwi się otowrzyły i wyszedł z nich mężczyzna.
- Tylko jego tu brakowało – wyrwało się Angeli.
- Witaj Tempe – przed kobietami stanął Sully Sullivan.
- Sully? Co ty.. Jak to... - Brennan zaczęła dukać pojedyncze słowa.
- Co Ty tu robisz? - zapytała w końcu za Bones Angela – Miałeś chyba popłynąć w jakiś rejs.
- I popłynąłem, ale wróciłem. Agentem zostaje się jednak na całe życie – odparł Sullivan – Byłem na rejsie i te parę miesięcy wystarczyło mi, bym wszystko spokojnie przemyślał. Dziś już wiem, że byłem głupcem próbując wmawiać sobie, że mnie kochasz, że zależy Ci tak samo na mnie, jak mi na Tobie. Byłem ślepy, ale to już przeszłość Tempe – zakończył Sully a jego wzrok padł na pierścionek na palcu Brennan – Czy to od Seeley'a?
- Tak – przytaknęła antropolog, a agent uśmiechnął się.
- Wiedziałem, że to tak się skończy. Wiedziałem, a mimo to do ostatniej chwili miałem nadzieję, że to ja będę tym szczęśliwcem.
- Sully...
- Tempe, spokojnie. Nie jestem tu po to, aby prawić Ci kazania czy wypominać to co było. Jestem tu, by pomóc Ci odnaleźć Booth'a – powiedział Sullivan.
- Zatem wiesz, że porwał go Grabarz.
- Tak i niedawno odbyłem ciekawą rozmowę z Vegą.
- I czego się dowiedziałeś? - Brennan chciała znać jak najwięcej szczegółów. Czas płynął, a oni tkwili w martwym punkcie. Każda kolejna godzina oddalała ją od szansy ujrzenia Booth'a żywego.
- Na pozór niczego istotnego. Facet powtarzał cały czas, że wszystko co wie o Grabarzu napisał w swoich książkach, a dokładne ich streszczenie złożył wtedy, kiedy to Ty byłaś poszukiwana i doktor Hodgins. Od tamtego czasu Grabarz nie zaatakował ponownie, a jemu skończył się materiał do pisania – powiedział Sully.
- A ta jego prawniczka? Mówiła coś? - zapytała Angela.
- Nic, siedziała tylko i wsłuchiwała się w słowa wypowiedziane przez Thomasa Vegę. Nic nie mówiła poza standardową formułą: ''Mój klient nie ma już nic więcej do powiedzenia''.
- Czyli nadal stoimy w miejscu. Nie ma żadnego śladu. Żadnego tropu. Nic – Bones zaczął drżeć głos.
- Brenn, wracamy do Intytutu. Może Hodgins już wrócił i rozpoczął badania. Nie możesz się teraz poddać. Na pewno znajdziemy Booth'a – powiedziała Angela i objęła swoją przyjaciółkę ramieniem. Po czym obie skierowały się do wyjścia. Chwilę potem dogonił je Sullivan.
- Jadę z wami, musimy działać szybko, a to zapewni tylko stała łączność – powiedział i cała trójka opuściła gmach głównej siedziby FBI.

--

Ciemność zaczynała męczyć agenta. Nie widział nic poza czernią i małym czerwonym punkcikiem umiejscowionym na wysokości jego twarzy. Wiedział doskonale, że to kamera z noktowizorem, ale po co Grabarzowi ona? Chciał patrzeć jak umiera? A może sygnał przesyłany jest do Instytutu? A co jeśli widzi go teraz Temperance?
Na samo wspomnienie o Bones zrobiło mu się lżej, a jednocześnie poczuł strach i ucisk w sercu, że może już jej nigdy nie zobaczyć. Teraz, kiedy wreszcie byli razem, planowali wspólne życie... Los jak zwykle okazał się przewrotny.

C.D.N.

charlotte_12

Cudeńko... A ta końcówka... Aż mi się łezka w oku zakręciła :)) Noo i oczywiście z niecierpliwością czekam na cd ;p

ocenił(a) serial na 10
charlotte_12

Wspaniałe opowiadanie. Jestem ciekawa dalszej części.

ocenił(a) serial na 8
_nn_

Aż smutno mi się zrobiło po ostatnim zdaniu. Jestem strasznie ciekawa kto jest grabarzem. Czekam na c.d

ocenił(a) serial na 10
ola950

jeszcze sie okarze ze grabarzem jest tessa albo sully! ale by bylo! czekam na cedeka!

ocenił(a) serial na 6
Nionia

Super!!!!!! "Poproś Hodginsa, a On wykupi dla Ciebie całą kolekcję" dobre;D

ocenił(a) serial na 10
charlotte_12

cudne:))
Daj jak najszybciej następną część :))

użytkownik usunięty
TemprenceBrennan

znów zaczęłaś pisać i bardzo mnie to cieszy
czekam na cd.
pozdrawiam

charlotte_12

Dziękuję za komentarze, jak zwykle kiedy je czytam to mam uśmiech od ucha do ucha :*
No, a teraz zapowiada się długa notka, trochę wyjaśniająca...

Chapter 10

Gdy Bones, Angela i Sully wkroczyli do Instytutu Jeffersona, Hodgins i Zack już pracowali nad poszlakami znalezionymi przez Jack'a. Nie mniej jednak, przybycie Sullivana wywarło niemałe zdziwienie.
- Rozmawiałaś z Thomasem Vegą? - do przybyłej trójki podeszła doktor Saroyan zwracając się do Brennan.
- Nie, on z nim rozmawiał – Tempe wskazała na Sully'ego i odeszła na bok wraz z Angelą pozostawiając Camille samą z agentem.
- Pewnie nie będę pierwszą osobą, która zada Ci to pytanie: Co Ty tutaj robisz? - zwróciła się patolog do Sullivana.
- Wróciłem do FBI, ale pozwól, że historię opowiem Ci później. Teraz zdaje się mamy ważniejsze rzeczy do roboty.

Zack i Hodgins pochłonięci pracą jak zwykle zatracali się w tym doszczętnie i gdyby nie to, że w sprawie chodziło o Booth'a na pewno walczyliby zaciekle o tytuł ''Króla Laboratorium''. Angela widząc ich skoncentrowane twarze udała się, by sprawdzić pocztę Brennan, która poszła się razem z nią. Gdy tylko artystka weszła na pocztę od razu zauważyła nową wiadomość.
- Tylko spokojnie Tempe – powiedziała widząc jak jej przyjaciółka momentalnie sztywnieje.
- Otwórz plik – poleciła antropolog i pochyliła się nad monitorem, by nie uronić ani jednej klatki ze spodziewanego filmu. Montenegro wykonała polecenie i już po chwili przed kobietami wyświetlił się obraz taki jak poprzednio, z tą różnicą że na tym filmie Seeley był przytomny. Jego oczy wpatrywały się prosto w kamerę sprawiając, że Bones miała wrażenie, że Booth patrzy prosto na nią. W jej oczach zalśniły łzy, lecz nie pozwoliła by przekształciły się w szloch, którego nie mogłaby powstrzymać. Minutowy filmik dobiegł końca.
- Gdzie On jest? Gdzie trzyma go Grabarz? - zapytała sama siebie Bones, nie zwróciła uwagi kiedy do pomieszczenia weszła Camille, a zaraz za nią Sully.
- Kolejny film? - zapytała patolog.
- Tak – przytaknęła Angela.
- Przysyła filmy? Po co? - zdziwił się Sullivan.
- Chce...
- Chce, abym widziała co się dzieje z Booth'em – dokończyła za Cam Bones.
- Ile czasu nam zostało?
- 14 godzin. Musimy działać szybko – powiedziała Camille.
- Angie, mogłabyś dokładnie przeanalizować ten film? Spróbuj znaleźć jakieś szczegóły, które mogą okazać się przydatne. Może jest tam coś, co pozwoli nam choć na chwilę zbliżyć się do ustalenia miejsca pobytu Seeley'a – powiedziała Temperance opanowanym głosem.
- OK, zrobię co tylko będę mogła – odparła Montenegro.

--

Doktor Jack Hodgins właśnie pochylał się nad małymi kryształkami, które znalazł na tyłach sklepu. Poza nimi była tam jeszcze stalowoszara marynarka z pewnością należąca do Booth'a, którą teraz wnikliwej analizie poddawał Zack.
- Znalazłem włos – powiedział Addy podchodząc do Hodginsa.
- To pewnie Booth'a.
- Nie sądzę.
Jack oderwał oczy od mikroskopu i spojrzał na przyjaciela.
- Dlaczego tak sądzisz?
- To czarny włos a na dodatek związki chemiczne wskazują na to, że włos jest ufarbowany – wyjaśnił Zack.
- A Booth jest brunetem i się nie farbuje – sprecyzował Jack – Daj ten włos Cam do analizy. Niech jak najszybciej ustali DNA.

--

Kolejna godzina minęła na nerwowym oczekiwaniu na wyniki badań, które prowadził zarówno Hodgins i Zack jak i Camiliie. Angela cały czas próbowała znaleźć coś ciekawego na filmie, ale martwiła się o Brennan co utrudniało jej koncentrację. Tymczasem antropolog siedziała w gabinecie i przyglądała się zdjęciu Booth'a stojącemu na biurku.
- Ty go naprawdę kochasz – do pomieszczenia wszedł Sully. Bones podniosła głowę i napotkała jego wzrok.
- To aż tak widać?
- Tak – odparł – Nie martw się, na pewno go znajdziemy. Masz przy sobie najlepszych naukowców w kraju. To przecież ci słynni zezulcy! Oni nigdy się nie poddają.
- Czasu coraz mniej...
- Temep, czy Ty się poddajesz?
- Nie! - powiedziała ostrym tonem Bones – Nigdy.... Po prostu teraz już wiem co czuł Seeley kiedy mnie pogrzebano żywcem, tyle że ja byłam z Hodginsem, mogliśmy współpracować... A On jest sam... Nie wiem gdzie... - powiedziała Tempe.
- Doktor Brennan! - do gabinetu wpadł Jack – Chyba coś mamy!

Zaalarmowani wołaniem naukowca zezulcy zebrali się dookoła miejsca pracy Hodginsa.
- Jack, co się stało? - zapytała Angela.
- Wydaje mi się, że chyba mamy trop. Tam, skąd został porwany agent Booth znalazłem takie oto drobinki – naukowiec podszedł do monitora komputera i wyświetlił znalezisko w dużym powiększeniu – Skład jest złożony, znajduje się tu piasek kwarcowy, węglan sodu i wapnia oraz topniki takie jak tlenki boru i ołowiu.
- Sugerujesz, że to szkło? - zapytała Bones.
- Ja nie sugerują, ja tak twierdzę – odparł Hodgins – Powiem więcej, jest to szkło, prawdopodobnie obsydian, którego cechą charakterystyczną jest twardość.
- Ale po co Grabarzowi szkło? Jeżeli zakładamy oczywiście, że ten obsydian jest w jakimś stopniu powiązany z porywaczem – powiedział Sullivan.
- Domyślam się, ale to wam się nie spodoba – wtrąciła się Angela i podeszła do komputera. Po chwili na ekranie pojawił się filmik przesłany przez Grabarza. Artystka wykonała parokrotny zoom rogu ekranu – Podejrzewam, że Seeley znajduje się w czymś na kształt skrzyni, tyle że szklanej. To tłumaczyłoby przebłyski widoczne na ekranie.
- To brzmi jak szklana trumna – powiedział Sully.
- Żadnych trumien Sullivan – przerwała mu Camille, która dopiero teraz dołączyła do pozostałych – Mam DNA włosa znalezionego na marynarce Booth'a.
- I? - wszystkie oczy zostały zwrócone w stronę patolog.
- To Ci się nie spodoba Tempe. Włos należy do Thomasa Vegi – powiedziała Cam, a Brennan wzięła głęboki oddech.
- Musimy jak najszybciej go znaleźć! - powiedziała antropolog.
- Już powiadomiłam Cullena. Wysłał do mieszkania Vegi agentów, jak tylko go złapią zostaniemy poinformowani – odparła Camille – Musimy tu zostać i sprawdzić pozostałe dowody...
- Właśnie – wtrącił się Hodgins – Jeśli o dowodach mowa, obsydian to nie jedyne co znalazłem.
- Jest coś jeszcze? - zapytała Bones, a Jack przytaknął.
- Tak po prawdzie to mam z tym problem. Razem z Zack'em zastanawialiśmy się co to może być i...
- Do rzeczy doktorze Hodgins – ponagliła go Cam.
- Już, już. Na tyłach sklepu znalazłem jeszcze inne drobinki, tym razem widoczne już gołym okiem oraz czerwone smugi. Od razu mówię, że to nie była krew, raczej czerwony barwnik, który pokrywa też niektóre fragmenty drobinek, drewnianych drobinek... - przerwał na moment, ale widząc że reszta nie wie o co chodzi, postanowił tłumaczyć dalej – Drewno, z którego zostały zrobione cząsteczki to grab. Znalazłem też ślady bydlęcej skóry, a ją stosuje się w obuwnictwie do robienia podeszew.
- To daje podstawy do tego, aby twierdzić iż to co znalazł doktor Hodgins to fragment buta, a dokładniej obcasa – dodał Zack.
- Dokładnie, świadczyłyby o tym także związki chemiczne, które zidentyfikowałem: polichlorek winylu i etanu oraz kauczuk. Ale ta czerwień....
- Christian Loboutin! - wykrzyknęła Angela – Jego znakiem firmowym jest czerwona podeszwa. Żadna inna marka ani projektant nie stosuje takich środków.
- Ale to sugeruje, że Vega miał wspólnika – powiedziała Brennan.
- Wspólniczkę, Loboutin robi buty dla kobiet – sprecyzowała Montenegro.
- Zatem musimy szukać kobiety w butach od... - zaczął Sully lecz artystka nie pozwoliła mu dokończyć.
- Chyba nie będziemy długo szukać. Prawniczka Thomasa Vegi , czyli nasza dobra znajoma Tess – powiedziała z sarkazmem Angela – miała dzisiaj takie szpilki i właśnie od Loboutina.
- Zatem sądzi, że ta cała Tess i Vega są w zmowie? - zapytał Sullivan, a artystka przytaknęła – Trzeba powiadomić FBI, by ją zgarnęli.
- Ok, zajmę się tym – powiedziała doktor Saroyan i poszła do swojego gabinetu.
- To wydaje się logiczne – rzuciła Bones.
- Nawet bardzo – zgodził się Hodgins.
- Tylko czemu tamtym razem nie udało się złapać Grabarza? To znaczy Vegi? - zdziwił się Sully.
- Brak dowodów. Tym razem był mniej uważny, a to zaowocowało tym że wiemy kim jest. Ale nadal nie wiemy gdzie jest Booth – powiedziała Temperance. W Instytucie zapadła cisza, bo wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że słowa wypowiedziane przez Brennan były prawdą. Przypuszczenie, a raczej wiedza o tym, kim jest Grabarz nie przybliżyła ich jednak do odkrycia miejsca, w którym więziony był Seeley.
Ciszę pełną napięcia przerwał stukot obcasów doktor Saroyan a potem jej dziwnie zmieniony głos:
- Dzwonił Cullen.
- Złapali Vegę? - zapytała Bones.
- Nie musieli.
- Jak to? Zgłosił się? - teraz to Hodgins był ciekawy.
- Znaleźli Thomasa Vegę martwego w jego mieszkaniu.

--

Ile czasu już tutaj jest? 2 godziny? 10 godzin? Całkowity brak poczucia czasu zaczynał doprowadzać agenta do furii. Jak długo jeszcze przyjdzie mu czekać na ratunek? I czy w ogóle ratunek przyjdzie.... Czy on, Seeley Booth ma zakończyć swoje życie w szklanej trumnie gdzieś pod ziemią? Nie tak to sobie wyobrażał. On sobie wcale tego nie wyobrażał! Jego najbliższe plany dotyczyły Bones, ich domu, ich wspólnej przyszłości... Czy ma się z tym pożegnać raz na zawsze?
Z upływem czasu czuł, że coraz gorzej mu się oddycha. Powietrze, które wypełniało szklaną pułapkę było gorące i ciężkie. Jedyną drogą komunikacji za światem zewnętrznym była kamera. Czy zatem powinien pożegnać się z Tempe? Czy nadszedł już czas?

C.D.N.

ocenił(a) serial na 6
charlotte_12

Świetne!!! Boskie!!! Super!!! Czekam na c.d.!!!

ocenił(a) serial na 10
charlotte_12

Genialne! Mam nadzieję że znajdą i uratują Bootha. Czekam na kolejną część.

_nn_

Ooo jaa... Jak czytałam to mi dech w piersiach zaparło... Mam nadzieję że jak najszybciej dodasz kolejną częśc :))

ocenił(a) serial na 10
mala270

tessa! wiedzialam! ale nie cieszmy sie za szybko... niech booth zyje plisek!!! czekam na cedeka!

ocenił(a) serial na 8
charlotte_12

Tess?! A to wredna, menda jedna! Dobrze, że Angela zna się na modzie;)Biedny Booth... Pisz szybko c.d!

charlotte_12

Dziękuję za opinie z całego serca ;]
Zdaję sobie sprawę, że to krótka notka ale ok, po kolei... ale to wam się nie spodoba <chowa się pod łóżko>

Chapter 11

Drogę do domu Thomasa Vegi, Brennan, Sullivan i Hodgins pokonali w rekordowym tempie. Przed blokiem pełni było już policyjnych radiowozów, a uliczni gapie raz po raz zaczepiali funkcjonariuszy pytając co się stało.
- Nie odpowiadamy na żadne pytania!
- To sprawa FBI!
- Proszę nie przekraczać żółtej taśmy!
Takie okrzyki policjantów towarzyszyły naukowcom i agentowi kiedy wchodzili do budynku. Gdy wreszcie dotarli do mieszkania Vegi, zastali pracujących już techników a nawet samego dyrektora FBI, który znalezienie Booth'a postawił sobie za priorytet.
- Gdzie on jest? - zapytała Bones – Gdzie Vega?
- W sypialni – odparł Cullen i poprowadził tam przybyłą trójkę. Gdy tylko przekroczyli próg pokoju od razu powitał ich odór krwi oraz widok ciała mężczyzny leżącego na podłodze trzymającego w dłoni pistolet.
- Samobójstwo? - zapytał Sully.
- Na to wygląda, chociaż przyznam że nie chce mi się w to wierzyć. Z drugiej jednak strony, po odkryciu że to on jest Grabarzem.... Cóż, cały czas miałby FBI na karku – odparł Cullen.
- To nie było samobójstwo – powiedziała po chwili Bones, kiedy dokonała oględzin zwłok.
- Jest pani pewna?
- Jego kark jest przetrącony. Najpierw ktoś sprawnym ruchem złamał rdzeń kręgowy, a potem postrzelił w głowę pozorując samobójstwo.
- Ale kto byłby w stanie złamać mu kark? - dopytywał się Sully – Przecież Vega nie był bezbronnym człowiekiem.
- A Tess? - podsunął Hodgins.
- Jego wspólniczka? - upewnił się Cullen.
- Tak – przytaknęła Tempe.
- Ale nie byłaby do tego za słaba? - zauważył Sullivan.
- Nie. By złamać kark wystarczy jeden prosty ruch. Tess musiała tylko przybrać odpowiednią pozycję – wyjaśniła Brennan.
- I Vega by jej na to pozwolił?
- Jeśli byli kochankami – dopowiedział Hodgins, w którego głowie pojawiła się pewna teoria.
- Co pan sugeruje? - zapytał dyrektor FBI.
- Zakładam, że pozwoliłby pan kochance podejść do siebie od tyłu, prawda? To samo mógł zrobić Vega. Tess zaszła go od tyłu, a ten nic nie podejrzewając liczył zapewne na kolejne pieszczoty czy inne wyrazy wzajemnej fascynacji. Ale facet się przeliczył i skończyło się to dla niego w dość tragiczny sposób – wyjaśnił naukowiec.
- To brzmi nawet sensownie – powiedział po chwili Sully.
- Bo jest.
- Ale nadal pozostajemy w kręgu spekulacji i domysłów – odparł Cullen – Pewność uzyskamy po sekcji zwłok. Doktor Brennan, czy ciało ma zostać zabrane do Instytutu Jeffersona?
- Tak. Doktor Saroyan jest świetnym patologiem i na pewno wykona sekcję należycie – odparła Tempe.
- Dobrze, zaraz powiem o tym technikom.
- Jack, przyjrzyj się jeszcze ciało tutaj, może znajdziesz coś co nam pomoże – powiedziała Brennan.
- Jasne, zabrałem sprzęt więc nie widzę żadnego problemu – odparł naukowiec i zabrał się do pracy, a Cullen wyszedł wraz z Bones i Sullivanem z sypialni.
- Martwy Vega to jednak nie wszystko co znaleźliśmy – powiedział dyrektor FBI.
- Kolejne ciało? - zapytał Sully.
- Nie, proszę za mną – Cullen poprowadził ich miedzy pracującymi technikami do masywnie wyglądających drzwi, za którymi okazały się być schody prowadzące do piwnicy. Gdy zeszli na dół powitał ich chłód, w pomieszczeniu było kilka stopni mniej niż w mieszkaniu. Bones od razu zauważyła korkową tablicę oraz przyczepione do niej zdjęcia. Podeszła do niej, a za nią Sully.
- Boże Tempe, to Ty jesteś na tych zdjęciach. Ty i Booth – powiedział agent.
- Zauważyłam – odparła – I jeszcze Parker, pamiętam dzień kiedy musiało zostać zrobione to zdjęcie – wskazała na jedną z fotografii.
- Tak?
- To było tuż przed Bożym Narodzeniem, byliśmy w parku i...
- OK, Tempe. Drań już nikomu nie zrobi krzywdy. Skupmy się na znalezieniu Seeley'a...
- Doktor Brennan, można? - zawołał Cullen, a Bones odwróciła się w jego stronę. Stał obok mężczyzny, który zawzięcie stukał palcami w klawiaturę laptopa stojącego na niepozornym biurku. Temperance idąc tam już wiedziała czego się może spodziewać. Jej serce biło jak oszalałe a każdy mięsień ciała był napięty do granic możliwości. W końcu jej oczom ukazał się ekran. Zdławiła jęk, który nagle uwiązł jej w gardle.
- To obraz z kamery umieszczonej wraz z agentem Booth'em. Czas w prawym, dolnym rogu to najprawdopodobniej czas jaki pozostał...
- To niemożliwe! - krzyknęła Bones spoglądając na zegar.
- Co się stało? - zapytał zdezorientowany Cullen.
- Oszukał nas! Zaczęliśmy odliczać czas od telefonu Grabarza i według tego miernika pozostało nam 9 godzin.
- To znaczy, że musimy się spieszyć. I to bardzo – powiedział Sullivan patrząc na zegar widoczny w rogu monitora – Mamy nieco ponad 4 godziny.
- Nasi informatycy próbują namierzyć sygnał z kamery. Miejmy nadzieję, że się uda...
- A co z Tess, jego wspólniczką? - zapytał Sully.
- Jeśli miała związek z porwaniem Seeley'a i udowodni się jej zabójstwo Vegi to niewątpliwie pójdzie siedzieć. Teraz trwają poszukiwania – odparł dyrektor.
Brennan stała i wyglądała jakby uczestniczyła w całej rozmowie, ale jej uwaga skupiona była na ekranie monitora, a raczej na osobie, której twarz mogła tam zobaczyć. Widziała, że żyje, ale strach nie dawał jej spokoju. Zdawało jej się nawet, że Booth do niej mówił. Jego głos, znów rozbrzmiał w jej głowie. Ale zaraz, Seeley naprawdę do niej mówił, było to tak wyraźne...
- Temperance – głos Booth'a popłynął z głośników laptopa – Nie wiem nawet, czy mnie słyszysz ale rozsądek mówi mi, że prędzej czy później to nagranie trafi do Ciebie, być może dla mnie wtedy będzie już za późno...
Brennan usiadła na krześle, które jeszcze przed chwilą zajmował informatyk. Ten jednak oraz Cullen i Sully odeszli pozostawiając antropolog samą, rozumiejąc intymność tej chwili.
- (...) za późno... ale jest tyle rzeczy, które chciałbym Ci powiedzieć, tyle rzeczy które chciałem z Tobą zrobić i jeszcze kilkanaście, kilkadziesiąt godzin temu szczerze wierzyłem, że będziemy mieć na to całe życie, ale teraz... Jednak gdzieś głęboko w sercu nadal w to wierzę, ale pracując z Tobą, obserwując Cię nauczyłem się też oceniać sytuację realnie, a ta w jakiej się teraz znajduję, z mojej perspektywy nie wygląda za dobrze. Nie wiem ile czasu mi jeszcze zostało, ale pamiętam jak powiedziałaś że po prostu to będzie jak zasypianie...
Chcę tylko, abyś wiedziała że bardzo Cię kocham i każdego dnia dziękuję Bogu, że pozwolił mi Ciebie spotkać, że znów skrzyżował nasze losy, że sprawił iż taka osoba jak Ty pokochała mnie. Nie tracę nadziei, bo wierzę w Ciebie i naszą miłość. Kocham Cię Temperance, powiedz Parkerowi że też go kocham... - Seeley przerwał bo kamera nagle zaczęla niebezpiecznie dragać.
- Booth – powiedziała Brennan – Booth...
W oczach agenta widziała strach i już wiedziała, że do wnętrza szklanej trumny zaczął wsypywać się piasek...

C.D.N.

ocenił(a) serial na 8
charlotte_12

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! To powinno być zabronione! Kończyć w takim momencie?! Bądźże człowiekiem i napisz błyskawicznie kolejną część!

ola950

Bożee... Aż sie popłakałam... ;)) Cuudooo... Pisz pisz cedeka ... ;p

ocenił(a) serial na 10
ola950

ja możesz .. jak możesz przerywać w takim momencie!?

ocenił(a) serial na 10
TemprenceBrennan

W takim momencie przerywasz! Pisz szybko kolejną część.

ocenił(a) serial na 6
_nn_

Wzruszyłam się;) Pisz szybko, czekam;)

ocenił(a) serial na 10
The_Slayer

zbieram na trumne! boze nie! jak mozesz! niech booth przezyje! plis!! czekam na cedeka!

charlotte_12

Nie było mnie trochę dłużej niż zwykle, ale już jestem i mam kolejną część. Zatem, ''indżoj'' :]

Chapter 12

- Booth – powiedziała Brennan – Booth...
W oczach agenta widziała strach i już wiedziała, że do wnętrza szklanej trumny zaczął wsypywać się piasek...

Słysząc zdenerwowany ton głosu Brennan, Cullen i Sullivan momentalnie znaleźli się przy antropolog.
- Co się stało Tempe? - zapytał Sully.
- Seeley, szyba zaczęła się łamać... piasek dostał się do wnętrza... - wyjaśniła Bones łapiąc szybko oddech.
- Zatem mamy jeszcze mniej czasu niż myśleliśmy – stwierdził dyrektor FBI – To znacznie...
- Mam! - krzyk Hodginsa przerwał wypowiedź przełożonego Booth'a – Dokotor Brennan, chyba coś znalazłem!
Reakcja na zawołanie była natychmiastowa. Bones, Sully i Cullen momentalnie znaleźli się salonie, gdzie czekał już na nich naukowiec. Jego mina zdradzała, że jest bardzo podekscytowany.
- Co znalazłeś? - zapytała Brennan.
- Tą ziemię rozpoznałbym na kilometr – Hodgins wysunął dłoń przed siebie, na której spoczywały małe grudki – To ziemia okrzemkowa, utworzona głównie z pancerzyków glonów jednokomórkowych, czyli okrzemek.
- Ale jak Ci się udało...?
- Ma charakterystyczne zabarwienie, żółtawobiałe lub białe, ta akurat jest żółtawobiała. Nie zapominaj, że zabrałem też sprzęt więc...
- Do rzeczy Jack- powiedziała błagalnym tonem Brennan.
- Już, ziemia ta, powstaje jako osad mórz i jezior...
- Szefie, mamy sygnał – do Cullena podszedł informatyk.
- Skąd?
- Jest słaby, ale oscyluje na obrzeżach Waszyngtonu – mężczyzna wskazał na monitorze miejsce, a Bones uważnie się przyjrzała temu rejonowi.
- Nie... - szepnęła.
- O co chodzi? - zapytał Sully.
- To jest niedaleko mojej działki – powiedziała powoli – Obok jest wyschnięte jezioro...

--

Angela i Camille siedziały w milczeniu nerwowo zerkając na telefon. Ani Brennan, ani Hodgins nie zadzwonili od czasu opuszczenia murów Instytutu Jeffersona. Dawało to dwuznaczne znaczenie i teraz obie kobiety zastanawiały się czy brak wiadomości oznacza, że odkryli coś nowego i wiedzą gdzie jest Booth? A może wręcz przeciwnie, i nadal nic nie wiadomo?
- Zadzwonię do Jack'a – powiedziała w końcu Montenegro.
- Jeszcze nie, poczekajmy. Musimy uzbroić się w cierpliwość.
- Cam, cierpliwość to zdecydowanie nie moja cecha...
- Doktor Saroyan! Angela! - rozległo w Instytucie. Kobiety spojrzały na siebie i wyszły z gabinetu patolog. W ich kierunku zmierzał Sweets, jego policzki były zaróżowione, a w oczach była... furia?
- Lance? O co chodzi? - zapytała spokojnym tonem Camille, co jeszcze bardziej rozzłościło doktora.
- O co chodzi?! To chyba ja powinienem o to spytać! Czemu do cholery nikt mnie nie powiadomił, że agent Booth został porwany przez Grabarza?! W końcu jestem jego terapeutą, mam prawo wiedzieć...
- Myśleliśmy, że wiesz... - powiedziała Angela.
- To źle myśleliście. Poszedłem do FBI, by rozmówić się z agentem Booth'em, a tam patrzą na mnie jak na niespełna rozumu osobę – wysapał Słodki.
- Ale już wiesz. Teraz usiądź i poczekaj z nami na telefon od doktor Brennan – uspokoiła go Cam.
- Właśnie, gdzie ona jest?
- Pojechała zbadać ciało Thomasa Vegi – odparła Montenegro.
- Vega... Czy to nie on napisał te książki o Grabarzu? - zainteresował się Sweets.
- On sam, a co więcej Vega jest Grabarzem i... - zaczęła doktor Saroyan lecz przerwał jej dźwięk telefonu. Trójka osób wpadła do gabinetu niczym burza.
- Dokotr Saroyan – powiedziała Cam podnosząc słuchawkę – Tak.... Jesteś pewny?....OK.... Dzięki.
- I co?! - zapytali jednocześnie Angela i Sweets kiedy Camille skończyła rozmawiać.
- Dzwonił Hodgins. Chyba wiedzą gdzie jest Booth...

--

- (...) Kocham Cię Temperance, powiedz Parkerowi że też go kocham... - Seeley nie dokończył, gdyż wyczuł lekkie drgania a po chwili szklana tafla, którą był przykryty niebezpiecznie zatrzeszczała. Chwilę potem poczuł jak piasek zasypuje mu stopy.
''To już koniec...'' pomyślał. Ile zatem zostało mu jeszcze czasu? Koniec zbliżał się nieuchronnie, z coraz większym trudem łapał oddech, a teraz jeszcze ten piach... Perspektywa na przyszłość nie rysowała się w różowych barwach, albo udusi się zasypany przez piasek, albo nastąpi to z powodu braku tlenu...
- Kocham Cię – wyszeptał cicho.

--

- Musimy zabrać georadar z Jeffersonian, inaczej mogą wyniknąć trudności z ustaleniem położenia Booth'a – powiedział Hodgins, kiedy on, Bones i ekipa ratunkowa była w drodze do miejsca wskazanego przez Temperance.
- Nie ma czasu, by zawracać – odparł Sully.
- Nie trzeba, już zgłosiłem to technikom. Dostarczą go tak szybko jak to tylko możliwe – powiedział Cullen.
Brennan siedziała na tylnym siedzeniu obok Hodginsa i nic nie mówiła. Chciała jak najszybciej dotrzeć na miejsce i znaleźć Booth'a, zobaczyć go znowu, przytulić...
Agent cały czas był monitorowany przez kamerę zamieszczoną w trumnie, przez co Bones wiedziała że jest przytomny jednak na granicy wyczerpania, co objawiało się krótkimi utratami przytomności. Dodatkowa świadomość, że wieko szklanej trumny może się w każdej chwili załamać doszczętnie nie poprawiała jej humoru i to dręczyło ją przez całą drogę.
- Znajdziemy go – do jej uszu jakby z oddali dotarł głos Sullivana.
- Wiem – odparła całkowicie o tym przekonana.

Gdy dojechali na miejsce większość techników już była rozkładając sprzęt i przygotowując się do rozpoczęcia poszukiwań. Bones czym prędzej wysiadła z samochodu i podeszła do skraju wyschniętego jeziora. Lustrowała je wzrokiem kiedy dołączyli do niej Hodgins, Sullivan i Cullen.
- Jezioro jest zbyt duże, mogą wystąpić trudności. Mamy tylko jeden georadar – powiedział dyrektor FBI.
- Należy szukać miejsca, gdzie ziemia jest spulchniona i najprawdopodobniej lekko obsunięta – pouczył Hodgins.
- Właśnie, dokładnie taka jak... - Brennan przemierzyła wzrokiem rozległy teren i z intensywnością zaczęła wpatrywać się w jedno miejsce. Po chwili ziemia lekko się obsunęła – Tam! - krzyknęła i nie zważając na przeszkody zbiegła ze zbocza. Z oddali usłyszała krzyk, ktoś wołał Cullena, lecz ona nie zwracała na to uwagi. Biegła po niego, tak jak on kiedyś po nią. W głowie kołatała tylko jedna myśl, musiała go wydostać. Obsunięcie ziemi świadczyło o tym, że zapas powietrza już się skończył... ''Wytrzymaj Booth!'' błagała w myślach kiedy drżącymi rękoma zaczęła rozgrzebywać ziemię, chwilę potem pomagali jej już Hodgins i Sullivan.
- Jeszcze trochę Seeley, jeszcze trochę... - powiedziała nie przestając kopać. Po chwili pod palcami wyczuła gładkość tafli, to podziałało jak zastrzyk adrenaliny. Jeszcze szybciej odgarniała piach, aż w końcu go zobaczyła.
- Pomóżcie mi! - krzyknęła, próbując zdjąć kawałki szklanego wieka które przykrywały agenta. Jakc i Sully szybko się ich pozbyli uwalniając Booth'a, który jednak nie dawał znaków życia.
- Booth!
- Tempe, odsuń się. Musimy go wyciągnąć z tego dołu – powiedział Sullivan odciągając lekko antropolog.
- Booth!
- Doktor Brennan – powiedział spokojnie Hodgins i pomógł Sully'emu wyciągnąć Seeley'a z zapadłej trumny.
- Booth, ty żyjesz, musisz... - Bones zaczęła sprawdzać tętno agenta – Jest puls!
Momentalnie znaleźli się przy niej medycy i rozpoczęli akcję ratunkową. Zepchnięta na bok Brennan, przyglądała się temu z boku. ''Tylko nie Booth, proszę, nie on...'' błagała w myślach. Po niespełna trzech minutach, które dla Bones trwały wieczność nieprzytomny agent otworzył oczy i głęboko odetchnął.
- Booth! - krzyknęła Tempe i podeszła do niego mocno go przytulając – Tak się bałam....
- Już dobrze, Temperance, już dobrze. Znalazłaś mnie, wiedziałem że się nie poddasz – odparł Seeley.
- Kocham Cię – wyszeptała nie wypuszczając go z objęć.
- Ja też Cię kocham Bones.

C.D.N.

ocenił(a) serial na 10
charlotte_12

wiedzialam ze mu nic nie zrobisz. nie zrobilabys na tego! czekam na cedeka!

ocenił(a) serial na 10
Nionia

jak zwykle bosskie:)
czekam z niecierpliwością na dalszą część :))

TemprenceBrennan

Och... Jakie to sweet :)) Jak zawszę czekam na cedeka :))

ocenił(a) serial na 8
charlotte_12

Pozwolę sobie zacytować Johna McClane: "Yupi Ya Yey..." (na pewno źle to napisałam;) Hura! Nareszcie razem... Teraz tylko trzeba dorwać s**e Tess!!! I czemu ona im to zrobiła?

ocenił(a) serial na 10
ola950

Hello! Co się tu dzieje!? Weekend, myślalam, że coś nowego się pojawi, a tu zastój ... Charlotte, ty mnie wykończysz tym czekaniem, więc wyobraź sobie:
Świt, ok.6:30 budzą Cię jakieś krzyki. Niczego nieświadoma wstajesz, podchodzisz do okna, a tam ... rozwrzeszczany, spać niedający tlum fanów okupuje Twoje podwórko, a gdzieś tam wśród Twoich wielbicieli oczywiście ja xD ...
Więc nie znęcaj się nad nami i nie karz czekać, bo będziemy spać pod Twoimi oknami xD .. !!

ocenił(a) serial na 6
TemprenceBrennan

Przyłączam się!!! Piszesz świetne opowiadania, jesteś genialna;) Buźki:*

charlotte_12

Aż taka wredna nie jestem by uśmiercać mojego ulubieńca ;]

Chapter 13

- To czekanie mnie dobije – powiedziała Angela.
- Nie tylko Ciebie – zawtórowała jej Camille, której także udzielił się nerwowy nastrój. Jedynie Sweets po wcześniejszym napadzie szału, teraz siedział spokojnie.
- Skoro powiedzieli, że wiedzą gdzie jest agent Booth, to pewnie teraz go szukają.
- Powiedzieli, że CHYBA wiedzą – przypomniała terapeucie Montenegro.
- Hodgins! - krzyknęła nagle Cam, gdy zauważyła naukowca zmierzającego w stronę jej gabinetu. Jego ubranie pokryte było ziemią i całkowicie zakurzone.
- Jack! Gdzie Tempe? Znaleźliście Seeley'a? - przy mężczyźnie momentalnie znalazła się Angela i zaczęła bombardować go pytaniami, na co naukowiec uśmiechnął się i odparł:
- Znaleźliśmy Booth'a, a Brenn jest teraz z nim w szpitalu, ale nic mu nie będzie – dodał widząc przerażenie w oczach swojej narzeczonej – Co prawda zdążyliśmy w ostatniej chwili, kiedy go znaleźliśmy był przygnieciony kawałkami szklanej tafli, która pękła pod ciężarem ziemi..
- To straszne – powiedziała Cam – Ale jak On się czuje?
- Już dobrze, zabrali go do szpitala a Brennan pojechała z nim.
- A jak Tempe?
- Dobrze – odparł Jack.
- Muszę do niej pojechać – powiedziała Angela.
- Chyba wszyscy powinniśmy – dodała Camille – ale nie na raz i nie teraz. Jedź pierwsza.
- Dzięki. Do którego szpitala zabrali Seeley'a? - artystka zwróciła się do Jack'a.
- Medical Center. Pojadę tam jak tylko doprowadzę się do porządku – powiedział Hodgins i spojrzał na siebie.
- Domyślam się, że Tempe wygląda podobnie.
Naukowiec przytaknął.
- A co z Tess? Znaleźliście ją? - zapytała doktor Saroyan.
- Nie, poszukiwania trwają. Ale to najprawdopodobniej ona zabiła Vegę.

--

Temperance Brennan krążyła niecierpliwie przed szpitalną salą. Booth przechodził właśnie specjalistyczne badania, a jej nie pozwolono tam wejść, nawet po parokrotnym podaniu swojego tytułu naukowego i usilnych błaganiach, na które Bones zdolna jest jedynie w obliczu desperacji. Starając się uspokoić, zaczęła jak mantrę powtarzać słowa, że Seeley'mu nic nie jest, że nic mu nie grozi, że jest bezpieczny i zaraz go zobaczy. Mantra ta, została jednak zakłócona dzwonkiem telefonu komórkowego antropolog.
- Brennan – powiedziała odbierając połączenie.
- Cześć Sweety, tu Angela – usłyszała.
- Witaj, już wiesz...
- Tak, jak On się czuje?
- W tym momencie nie posiadam takich informacji. Lekarz nie chciał bym była obecna podczas badań, ale w drodze do szpitala był przytomny. Tylko ile mogą trwać te badania?!
- Tempe, ważne że nic mu nie jest. Uzbrój się w cierpliwość, zaraz do Ciebie przyjadę i przywiozę jakieś ubrania na zmianę. Hodgins, a raczej jego wygląd powiedział mi, że pewnie Ci się przydadzą – powiedziała artystka, a Brennan dopiero teraz zlustrowała wzrokiem swój strój, na kóry wcześniej nie zwróciła uwagi. Wyglądała jak kocmołuch – Brenn, jesteś tam?
- Tak, tak... Może te ubrania na zmianę to nie taki zły pomysł – odparła antropolog – Dziękuję Angie.
- Nie ma sprawy, będę za jakiś czas. Do zobaczenia.
- Na razie – odparła Temperance i rozłączyła się.

Po niecałych 30 minutach Angela pojawiła się w szpitalu niosąc ze sobą torbę.
- Proszę – powiedziała podając Bones pakunek.
- Dziękuję.
- I jeszcze to – Angela podał Tempe małe, podłużne pudełeczko.
- Co to jest? - zapytała antropolog.
- Test ciążowy...
- Słucham?! Angela, nie sądzę by...
- Przecież nie każę Ci go robić tu i teraz. Po prostu go kupiłam, bo Ty sama byś tego nie zrobiła, tłumacząc swoje dolegliwości zatruciem pokarmowym.
- Angela...
- Stop! Nie chcę słyszeć żadnych wykrętów, możesz ten test zrobić nawet wtedy kiedy Booth wyjdzie już ze szpitala. Po prostu trochę dłużej potrzymasz mnie w niepewności. No i siebie też – dodała artystka i uśmiechnęła się – A tak w ogóle to widziałaś się już z Seeley'em?
- Nie. Cały czas przewożą go na badania, ale jak go znam to pewnie ma już tego serdecznie dość.
- Cały Booth, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Ale tak się martwiłam, zresztą nie tylko ja. Cam, Zack i Sweets również.
- Sweets też? - zapytała zaskoczona Tempe.
- A jak. Żebyś widziała jaką awanturę zrobił o to, że nikt go nie poinformował o porwaniu Seeley'a. Takiego wkurzonego to ja go jeszcze nie widziałam.... No, ale idź się przebrać, chyba nie chcesz, by Booth przestraszył się na Twój widok? - uśmiechnęła się Montenegro i popchnęła swoją przyjaciółkę w kierunku łazienki.


INSTYTUT JEFFESONA

Doktor Camille Saroyan wyszła ze swojego gabinetu. Resztę dnia zamierzała spędzić inaczej, ale cóż. Praca, a raczej szaleni kierowcy nie wybierają i zawsze potrzebna jest fachowa opinia patologa, zwłaszcza, jesłi ten patolog pracuje w Instytucie Jeffersona. Sully Sullivan właśnie poinformował panią patolog o wypadku na autostradzie międzystanowej, który to zamienił się w olbrzymi wybuch. Kierowca zginął na miejscu, a swąd jego zwęglonego ciała podobno rozniósł się na kilometr. Gdy by nie zaistniałe okoliczności, ta sprawa zostałaby zapewne przydzielona doktor Brennan, ale ona była teraz w szpitalu, wiec Cam musiała zdać się na siebie, Zack'a, Hodginsa i ex Tempe. Wieczór zapowiadał się zatem obiecująco.
- Doktorze Hodgins, Zack – zwróciła się do naukowców – Agent Sullivan zaraz dostarczy tutaj szczątki ofiary wypadku. Musimy ustalić tożsamość i określić przyczynę śmierci.
- A o jakich szczątkach mowa? - zapytał Jack.
- Ciało jest zwęglone...
- Trzeba było od razu mówić, że będziemy mieli do czynienia z grillem...
- Mówisz jak Booth – powiedział Cam spoglądając na Jack'a.
- Tak? Sorry, to pewnie przez to, że ostatnie kilkanaście godzin myślałem tylko o nim.
- Wszyscy o nim myśleliśmy – odparła Cam i wróciła do siebie.


SZPITAL

Szpitalna sala pogrążona była w mroku. Zasłonięte rolety skutecznie chroniły przed pierwszymi promieniami Słońca. Na środku pomieszczenia stało łóżko, a leżący na nim mężczyzna miał zamknięte oczy. Jego klatka piersiowa unosiła się miarowo.
Bones weszła do pokoju i w jej oczach zalśniły łzy. Co by się stało gdyby nie odkryli miejsca, w którym Grabarz zakopał Booth'a? Czy już nigdy miałaby go wtedy nie zobaczyć? Nie poczuć ciepła rozchodzącego się po jej ciele kiedy się do niej uśmiechał? Nie odczuć jego dotyku na swojej skórze...
Powoli podeszła do łóżka i usiadła na jego skraju. Ujęła dłoń agenta w swoje i delikatnie zaczęła gładzić wierzch dłoni. Seeley wolno podniósł powieki i spojrzał na Tempe.
- Temperance – powiedział cicho – A już myślałem, że ci lekarze nigdy nie dadzą mi spokoju, a tak bardzo chciałem Cię zobaczyć.
- Booth, dobrze wiesz, że to dla Twojego dobra. Byłeś pod ziemią prawie całą dobę. Twój organizm jest wycieńczony, potrzebujesz odpoczynku – odparła antropolog.
- Ok, już załapałem.
- Booth...
- Zostań ze mną.
- Nigdzie się nie wybieram...
- Zostań ze mną na całe życie – powiedział agent.
- Tą decyzję podjęłam już dawno – odparła i uśmiechnęła się – A teraz spróbuj zasnąć.
- Nie chce mi się spać...
- Seeley, musisz wypocząć.
- Wiem, ale... kiedy zamknę oczy... - westchnął – Nie ma Ciebie, Parkera... tylko ciemność...
- Jestem tu – powiedziała Bones i położyła się obok Booth'a, który objął ją mocno, chcąc czuć jej obecność.
- Przez chwilę myślałem, że Cię stracę, że już Cię straciłem.... Ten pobyt pod ziemią... Zaczynało mi brakować powietrza, ten piasek, to...
- Ciii... nigdy mnie nie stracisz, już wszystko dobrze. Zobaczysz, kilka dni i będzie jak przedtem. W Instytucie Jeffersona było tak inaczej bez Ciebie.
- Kto by pomyślał, że przyjdzie taki czas kiedy zezulcą zacznie brakować docinek agenta FBI – powiedział Booth, a w jego głosie słychać było radosną nutę – A tak w ogóle to jak mnie odnalazłaś? Złapaliście Grabarza?
Brennan wiedziała, że prędzej czy później padnie to pytanie dlatego ze szczegółami opowiedziała mu wszystko od momentu otrzymania telefonu od porywacza, po przez udział Sullivana w całej sprawie, a skończywszy na znalezieniu miejsca przetrzymywania Booth'a. Zataiła jednak tożsamość porywacza. Seeley słuchał całej opowieści w skupieniu starając się logicznie wiązać fakty.
- Chyba będę musiał podziękować Sullivanowi za to co zrobił. To naprawdę porządny facet.
- Chyba tak – przytaknęła Brennan.
- Czyli nie wiecie kto jest Grabarzem? Bo nie padło żadne nazwisko...
- Wiemy – odparła, a Seeley spojrzał na nią zdziwiony – Na Twojej marynarce Zack znalazł włos, który zaprowadził nas do porywacza, a raczej porywaczy....
- Słucham?
- Tak. Grabarzem był Thomas Vega, a jego wspólniczką była Tess...
- Veaga?! Tess...chwila, jaka Tess? - Booth popatrzył na Bones i nagle dostał olśnienia – Ta Tess!
- Tak, Twoja była dziewczyna – przytaknęła antropolog.
- Ja bym jej tak nie nazwał. Żeby kogoś tak nazwać, trzeba z tym kimś być, a ja z nią... no wiesz... no.
- Przyznaj, że wasz związek był czysto fizyczny – powiedziała Tempe.
- Oj Bones. Z żadną kobietą nie łączyło mnie tyle co z Tobą. Czekałem na Ciebie całe życie.
Brennan uśmiechnęła się i spojrzała na niego.
- Cieszę się, że ten koszmar się już skończył – powiedziała.
- Ja też Temperance. Ja też – zgodził się i mocno ją przytulił.

C.D.N.

ocenił(a) serial na 10
charlotte_12

Świetne :)
Tłum fanów wyjmuje transparenty i wiwatuje [wciąż okupując Twoje podwórko :)]

ocenił(a) serial na 10
TemprenceBrennan

jeaa, dokładnie <wiwatuje>, jak zawsze super ^^

zeet

Kibice wariują na trybunach xd
Powinno raczej być fani wariują na twoim podwórku ;p
Niee noo świetnie :)) Jak zawszę z resztą :))
I jak zawszę z niecierpliwością czekam na cedeka :p

ocenił(a) serial na 10
mala270

Świetne, wspaniałe opowiadanie!!! Dobrze że Booth jest cały. Czekam na następną część.

ocenił(a) serial na 6
_nn_

Super!!! Rządzisz kobieto!!!! Kocham te opowiadania!!!

ocenił(a) serial na 10
The_Slayer

super super! zrob cos tess nie wiem niech ma jakis wypadek czy cos. czekam na cedeka!

ocenił(a) serial na 8
charlotte_12

Ichaaaaaaaaaa! Radość w kraju! Odesłałam swojego grabarza z kwitkiem! Już ta mahoniowa trumna nie jest mi potrzebna( w każdym razie przez jakiś czas!) Wśród wiwatujących fanów znajdziesz jedną wariatkę drącą się w wniebogłosy i wśród radosnej euforii niszczącą wszystko co znajdzie na swojej drodze! To będę ja! Wraz z transparentem "OPEN THE DOOR!" i radosną pieśnią na ustach w stylu "Szła dzieweczka do laseczka...". Wyściskam każdego stojącego mi na drodze! Pozdro! :*

P.S Ależ się rozpisałam!

charlotte_12

Dziękuję bardzo za komentarze :*
A oto kolejna część i po woli zbliżamy się do końca...

Chapter 14

INSTYTUT JEFFERSONA

- I jak? Znacie już tożsamość kierowcy? - na platformę wkroczył Sullivan.
- Ciało było tak zwęglone, że nie udało się znaleźć choćby kawałka tkanki z której można by ustalić DNA, ale na szczęście mamy Angelę, która właśnie robi rekonstrukcję twarzy – powiedziała doktor Saroyan – A Ty już wiesz co spowodowało wypadek?
- Więc, była to nadmierna szybkość, ale auto zostało skradzione więc to niedziwne.
- Przepraszam, że się wtrącam ale sprawą priorytetową jest raczej znalezienie Tess, co z nią? - do dwójki osób podszedł Hodgins.
- Jej zdjęcie zostało już rozesłane do policji w całym kraju. Nie wymknie się – odparł Sully.
- To chyba już nie będzie potrzebne – w Instytucie rozległ się głos Angeli, a po chwili była już na platformie.
- Co masz na myśli? - zaciekawiła się Camille.
- Proszę za mną – artystka poprowadziła ich do tak zwanego angelatora – Gotowi?
Sullivan, Cam, Hodgins i Zack skinęli głowami.
- Oto kierowca naszego samochodu – powiedziała Montenegro i na hologramie pojawiła się postać.
- To Tess – ton głosu Sully'ego wyrażał zaskoczenie – Jesteś pewna, że dobrze odwzorowałaś....
- Wątpisz w moje zdolności?
- Nie, ale czyżbyśmy mieli aż takiego farta?
- Sądzę, że tak. To już koniec Grabarza – powiedziała Angela.
- Koniec – podsumowała Camille.

--

Sprawa z Grabarzem wyjaśniła się całkowicie a Booth wreszcie mógł opuścić szpital, co powitał z nieukrywaną radością. Jego niechęć do pomocy medycznej była Tempe dobrze znana, dlatego jego entuzjazm nie był dla niej zaskoczeniem.
- Nie ma to jak rekonwalescencja w domu – powiedział agent, kiedy wszedł do mieszkania Brennan, a od jakiegoś czasu także jego.
- Lekarz wypisał Cię tylko dlatego, że miał Cię dosyć.
- Ja mu tylko grzecznie tłumaczyłem, że nie potrzebuję kolejnych badań – odparł Seeley i usiadł na kanapie. Głowę położył na oparcie i zamknął oczy rozkoszując się komfortem i wygodą. Po chwili dołączyła do niego Bones.
- Rozmawiałaś z Sully'm? - zapytał i zerknął na swoją partnerkę.
- Nie, po co miałabym to robić?
- Tak, tylko zapytałem...
- Booth, sprawa z Sully'm jest definitywnie zakończona. Po co do tego wracać, sprawy toczą się swoim rytmem i jest dobrze...
- A od kiedy zaczęłaś wierzyć w takie rzeczy? - przerwał jej agent – Sprawy toczą się swoim rytmem? Czy to naukowe podejście?
- Nie, ale obcowanie z Tobą zmieniło moje podejście do pewnych kwestii – odparła i podniosła się z kanapy – Potrzebujesz czegoś? Może coś do picia?
- Nie, na razie dziękuję.
- To ja w takim razie idę wziąć prysznic. Jeśli będziesz...
- Bones, dam sobie radę. Nic mi nie jest, naprawdę – dodał widząc jej niepewną minę – Możesz spokojnie wziąć prysznic, a nawet relaksacyjną kąpiel.
- Zadowolę się prysznicem – odparła i zniknęła za drzwiami łazienki. Tam od razu odkręciła kurki, by ustawić odpowiednią temperaturę wody. Patrzyła jak gorąca para unosi się w kabinie i nagle nie wiadomo czemu jej oczy zrobiły się szklane a ona dała upust swoim emocjom, których starała się nie okazywać przy Seeley'm. Całe napięcie jakie miała w sobie od czasu porwania Booth'a uleciało, agent był już w domu, nic mu nie groziło. Co zatem ją jeszcze nurtowało? Spojrzała w lustro i otworzyła szafkę z kosmetykami wyciągając z niej małą kosmetyczkę. Sięgając po nią, dobrze wiedziała co zastanie w środku. Między drobiazgami leżał test ciążowy zakupiony przez Angelę. Temperance parę dni temu schowała go tam, nie wierzyła że jest w ciąży, nie ona, nie logiczna i racjonalna doktor Brennan. A jednak coś kazało jej to sprawdzić.
45...40...35...sekund...
Ile czasu ma jeszcze czekać?
30...25..20...sekund...
Czas płynął wolniej niż zwykle, wydłużając okres niepewności Bones, która siedziała z kolanami pod brodą oparta o wannę.
15...10...5...sekund...
Nadeszła chwila prawdy. Tempe sięgnęła po test i spojrzała na wynik.

Jakiś czas później wyszła z łazienki ubrana jedynie w satynowy, fioletowy szlafrok otoczona zapachem waniliowego olejku. W salonie przywitała ją ciemność, której nie zakłócał nawet księżyc w pełni próbujący przedrzeć się przez zasłonięte rolety.
''Pewnie poszedł już spać'' pomyślała i skierowała się do kuchni, ale mały blask przykuł jej uwagę. Na swojej drodze zauważyła zapaloną świecę, a potem drugą i kolejną. Wszystkie tworzyły korowód prowadzący do sypialni. Zaciekawiona antropolog delikatnie pchnęła drzwi i to co zobaczyła zaparło jej dech w piersi. Pokój oświetlał tylko ogień ze świec, które stały dosłownie wszędzie, a na środku sypialni czekał na nią Booth, w którego czekoladowych oczach odbijało się światło świec, nadając im jeszcze cieplejszy niż zawsze wygląd. Bones podeszła do niego wolnym krokiem i zarzuciła mu ręce na szyję.
- Jak Ci się podoba? - zapytał szeptem.
- To jest... racjonalnie, niewytłumaczalnie cudowne – odparła i wspięła się na palcach, by pocałować Seeley'a, który delikatnie ją do siebie przyciągnął przy okazji pozbywając ją wierzchniego odzienia. Chwilę potem leżeli już na łóżku obsypując swoje ciała pocałunkami i rozkoszując się dotykiem kochanej osoby. W tej chwili nie liczyło się nic, zapomnieli o wszystkim co złe. Teraz byli tylko oni, ich szczęście, ich miłość.
- Kocham Cię – wyszeptał Booth nie przestając całować jej nagiego ciała.
- Ja też Cię kocham, mocniej niż myślisz – odparła i porwała ich nowa fala namiętności.

Wtuleni w siebie, zasłuchani w bicie swoich serc, leżeli w skotłowanej pościeli a ich oddechy po woli wracały do normalnego rytmu. Booth delikatnie gładził Bones po plecach, a ona cieszyła się jego dotykiem.
- Seeley... - powiedziała, na co odpowiedział jej cichy pomruk – Czy uważasz, że byłabym dobrą matką?
- A skąd to pytanie?
- Odpowiedz.
- Szczerze... Doskonałą. I nie mówię tego tylko dlatego, że jesteśmy razem. Zauważyłem jak zwracasz się do Parkera, jak tłumaczysz mu różne rzeczy a on słucha z zaciekawieniem. Wydajesz się wtedy taka... taka radosna. A mój syn Cię uwielbia – powiedział Booth – Zapomniałbym... a pamiętasz jak świetnie poradziłaś sobie z Andy'm... Było Ci do twarzy z takim maluchem...
- To dobrze...
- Tempernce, pytasz mnie o to.... czy Ty....
- Jestem w ciąży? - dokończyła – O to chciałeś spytać? - zapytała i wspięła się na łokciu, by spojrzeć prosto w czekoladowe oczy agenta.
- A jesteś?
- Niestety nie, ale przez krótką chwilę myślałam że jednak noszę Twoje dziecko – odparła.
- A chciałabyś zostać matką?
- Dobrze mnie znasz i wiesz co sądziłam na temat macierzyństwa i poniekąd dalej tak sądzę, ale chyba byłabym w stanie zmierzyć się z macierzyństwem – szepnęła, a Booth spojrzał na nią z niedowierzaniem, nie mogąc uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał. A potem nagle się uśmiechnął, a jego oczy zabłyszczały.
- Czyli jest szansa na to, że Parker będzie miał rodzeństwo? - zapytał.
- Przewiduję taką możliwość, ale nie mogę Ci powiedzieć, że się nie boję, nie zapewnię Cię, że będzie idealnie bo tego nie wiem. Mam obawy, nie wiem czy sobie poradzę, czy będę w stanie być dobrą matką...
- Będziesz najlepszą mamą. I nie bój się, poradzimy sobie. Nie z takich opresji wychodziliśmy obronną ręką, w końcu jesteśmy Booth i Brennan. Jesteśmy centrum.
- Jak Scully i Mulder, tak? - Tempe przypomniała słowa Seeley'a.
- Nawet lepiej – odparł z uśmiechem Booth i pocałował Bones.

C.D.N.

ocenił(a) serial na 10
charlotte_12

Charlootee ale ty masz talent! Po prostu opowiadanie cud.
Ja nie chcę końca opowiadanie:):):)

ocenił(a) serial na 10
_nn_

NIE Charlotte, nie możesz nam tego zrobić!!!
Jeśli myslisz, że dzięki zakończeniu ff tlum fanów opuści Twoje podworko, to się mylisz.!
Będziemy stać dzień i noc pod twoim oknem i domagać się nowej części xD

ocenił(a) serial na 9
charlotte_12

Jakie do końca???????? No chyba nie opuścisz tak istotnej części opowiadania, jak szczegółowy opis starań o dzidziusia???
A scena ze świecami cudowna *w*

ocenił(a) serial na 10
Mortima

Mortima:"No chyba nie opuścisz tak istotnej części opowiadania, jak szczegółowy opis starań o dzidziusia???" ja tez mam taka nadzieje! czekam na cedeka!

ocenił(a) serial na 8
charlotte_12

Chyba mi się przywidziało... "Do końca"? No chyba żartujesz!!!!!!!! Co ja mam niby począć bez twoich opowiadań? Jeśli po tym opowiadaniu nie napiszesz następnego to dowiem się gdzie mieszkasz, stanę pod twoim balkonem bądź oknem i będę drzeć się dzień i noc( a potrafię być natrętna!) Będę tak długo się drzeć, aż usiądziesz do komputera i postukasz w klawiaturę!

Z niecierpliwością czekam na c.d