Czuję się oszukany przez ten serial - Pierwsze odcinki wciągnęły mnie bardzo, było świetne budowanie relacji i 'przyjaźni' pomiędzy Luthrem i Alice (w tym drobne smaczki jak "One coffee does not make us friends" na końcu drugiego odcinka) i dobra gra aktorska (oczywiście ze wskazaniem na Ruth Wilson), ale to co dzieje się z dwoch ostatnich odcinkach pierwszej serii burzy to co udało się zbudować wcześniej. Nie spodobało mi sie robienie z Iana przestępcy w 5 i 6 odcinku - było to rozwiązanie w stylu 'Deus ex machina'. Wygląda na to, że twórcy serialu chcieli po prostu mieć mocne zakończenie serii, ale w moim odczuciu po prostu przekombinowali i było to rozwiązanie 'na siłę'. W tym kontekście jeszcze bardziej abstrakcyjnie wygląda zabójstwo Ian przez Alice na samym końcu - wszyscy (Alice, John, Mark) wiedzieli, że nie leży to w NICZYIM interesie a mimo to Alice pociągnęła za spust.
Pierwszego odcinka z drugiej serii już nawet nie dokończyłem. Chyba BBC musiało ciąć koszty i oszczędzali na scenarzystach.
Jednym słowem - genialny początek i proporcjonalnie duży zawod pod koniec.
Mam bardzo podobne zdanie, z tym że moja początkowa ocena 8 zamieniła się w szóstkę, po tym jak dokończyłem drugi sezon. Drugi sezon to już zupełnie inna bajka - Alice (która wg mnie stworzyła cały klimat tego serialu) występuje tutaj chyba 2 razy, a postaci już nie lśnią tak jak w pierwszym sezonie (brakuje m in zabawnej postaci szefowej).
Sezon drugi zniszczył doszczętnie, to co było świetne w 'Luther'ze.
Bohaterem Luthera jest DSI John Luther. Gdyby głównym bohaterem była Alice, serial nazywałby się... Alice :)
Drugi sezon jest rewelacyjny, gdyby nie to że taki krótki. Te odcinki trzymają w napięciu o wiele bardziej niż w pierwszym sezonie, który był bardziej wielowątkowy. Odcinek 2 z dziećmi w Vanie czy 4 z rozgrywką w ciężarówce - rewelacja.
Wreszcie widać prawdziwego Luthera, nie jest wcale taki czysty i uczciwy jakby się wydawało. Ulega szantażom, podobnie jak jego współpracownicy zaczynają korzystać ze stref szarości.
Świetne ale 4 odcinki jak na serial to jakiś żart. Dlatego tylko 9/10
No to mamy po prostu diametralnie inne gusta, bo dla mnie ten odcinek z vanem śmierdział ostrą tandetą. Ciekawy był jedynie ten motyw z bliźniakami.
Jeśli chodzi o Alice, to nie mam na myśli, żeby serial się skupiał na niej. W pierwszym sezonie było idealnie - pojawiała się niespodziewanie, robiła zamieszanie ale nie wiadomo było o co jej dokładnie chodzi - dlatego ta postać tak fascynowała.
W drugim ukazano ją po prostu jako zakręconą babę, zakochaną w policjancie i odpuszczono jakiekolwiek próby ubarwienia jej wizerunku. No, ale jak mówiłem, raczej się nie dogadamy bo po prostu mamy inny gust :)