Takiego nagromadzenie głupot jak w dwóch ostatnich odcinkach sezonu pierwszego nie udało mi sie dostrzec nawet w najgorszych komediach. Po obejrzeniu finału pierwszej serii zmieniam ocenę z 8 na 5 - nie wiem co bedzie dalej ale jak na razie to totalne rozczarowanie.
jesteś idiotą i nie interesuje mnie że masz prawo do własnej oceny i tak nim jesteś
Zwykle nie zgadzam się z takim rzucaniem epitetów bez uzasadnienia. Tym razem muszę.
"Takiego nagromadzenie głupot jak w dwóch ostatnich odcinkach sezonu " naprawdę ciężko zdzierżyć. Scenarzyści "ździebko" przesadzili. Nie lubię bluźnić, ale "for God's sake" to nie telenowela. A oglądając 2 ostatnie odcinki miałem wrażenie, że oglądam, nie wiem, 12 sezon "Plotkary". Szkoda, bardzo mi się spodobał ten serial, szczególnie główny bohater. I jakoś dało się znieść "dziwne" zachowania niektórych bohaterów, ale finał okazał się nie do przełknięcia. Mogę zrozumieć zamysł twórców, prowadzących historie w ten sposób, ale czy nie dało się tego zrobić bez łamania pewnych fundamentalnych zasad logiki. Może to kwestia "wczucia" się w atmosferę serialu, nie wiem, może to kwestia "oczekiwań" (oczekiwałem czegoś w rodzaju "Gliny", czyli świetnego kryminału). Zgadzam się z autorem wątku, finał pierwszego sezonu zaniża ocenę serialu. Nie jakoś radykalnie, ciągle myślę, że to naprawdę dobry serial, ale na pewno daleko mu do świetnego kryminału.
Nie wiem czemu uważasz że kpina z inteligencji widza, ale faktycznie ostatnio odcinek pierwszej serii był żenujący.
Takie samo wrażenie odniosłem. Po przeczytaniu gdzieś recenzji o tym rzekomo fantastycznym serialu skusiłem się, obejrzałem i niestety troszkę zawiodłem. Osobiście nie lubię seriali, którego odcinki nie są ze sobą powiązane w ramach całego sezonu (m.in. House, ostatnie sezony Pitbulla itp.), ale to nie jest przedmiotem wątku.
Wydaje mi się, że autorowi tematu chodziło o niskie prawdopodobieństwo przedstawienia zabicia Zoe i ścigania JL. Czemu ? Po primo: W chwili zabicia Zoe cały czas telefony były włączone - można spokojnie po bilingach dojść, że skoro Zoe (z domu) dzwoniła do Johna, który był po za domem, to przecież nie mógł jej zabić.
Secundo: Strzał z pistoletu jest 'dość' głośny i ktoś w sąsiedztwie od razu zawiadomiłby policję. Po zerwaniu połączenia John od razu dzwoni do swojej szefowej, zostawiając 'mało' czasu Reedowi na zainscenizowanie sceny zbrodni. Ma sporo do sprzątnięcia - odciski palców z domu, z pistoletu, ze szkła z którego pił i tak dalej.
Dziur jest tyle, że głowa mała. Założę się, że każdy po chwili zastanowienia znajdzie ich jeszcze więcej. Cały serial może być, fajna rola tej czerwonoustej dupeczki, średniawka Elby ( w the Wire był sporo lepszy).
Szkoda, że tak dali dupy z tą końcówką...
Zupełnie bezsensowne jest też to, że Luther dzwoni do wszystkich tylko nie po karetkę:) Dzwoni do szefowej i mówi, żeby wezwała lekarza jak tylko odbierze tę wiadomość!:)