http://dlasmieszkow.blogspot.com/2012/03/luther-czyli-czarny-policyjny-house-md. html
Podbijam, może kogoś zainteresuje. Wkrótce napiszę o "tym nowym" Sherlocku. Luther ma dużo z Holmesa
Zupełnie nietrafione porównanie. Inne problemy, inne zachowania. Luther wciąga. To prawda że wiele rzeczy bierze po prostu z czapy. Ale sama psychologia jego postaci jest magnetyczna.
A Housa ogląda się jak telenowelę - przy prasowaniu albo odkurzaniu. Przywożą pacjenta, nikt nie wie co mu jest. Wywiad niczego nie sugeruje. "To mogłoby być A, ale x. Nie jest to też choroba B, bo y". W międzyczasie się pogarsza. Ktoś rzuca hasło i wszyscy działają, pogarszając sprawę jeszcze bardziej. Tylko House zachowuje zimny dystans - pogada sobie z trupem albo z głuchoniemą dziewczynką. Na koniec przychodzi, rzuca na stół karty i okazuje się że nikt by nie wpadł, że to ksycyloholokoloptolomogoloza złośliwa, odmiana afrykańska. Wystarczy to oblepić kuśtykaniem i złośliwościami i gotowe.