Dosc sceptycznie do tego serialu podchodzilem,a plakat mnie wrecz odstraszyl.Powolutku jednak
obejrzalem i musze przyznac ze serial jest dobry.Nie jest to arcydzielo jak duma i uprzedzenie z 95
roku,ale i nie takie dno jak rozwazna i romanstyczna z 81Jest doskonaly przyklad,ze jak dosc
dokladnie rezyser trzyma sie ksiazki to nie zepsuje filmu.Szcze mowiac duzo zaleta i jest 6
odcinkow gdzie spokjnie mozna poznac ciag przyczynowo skutkowy calej fabuly.Aktorstwo jest na
roznym poziomie.Matka jest strasznie przejaskrawiona (moze to celowy zabieg).Fanny tez taka
sobie i uroda nie grzeszy.Wyroznie ciotke (naprawde fajna rola) i Ojca.Serial toczy sie wolno i
mysle ze moze przypasc do gustu tylko milosnikom jane austen.Mi wlasnie
przypadl.Zrelaksowalem sie z zona,oderwalem na moment od tego ciaglego pedu zycia i
przenioslem w swiat prozy austen.A o to chodzilo.A ze brakowalo humory i blyskotliwosci z dumy i
uprzedzenia to trudno.Da sie przerzyc.
Zgadzam się z tobą całkowicie : )
Podchodziłam do tego serialu bardzo sceptycznie, bo opinię co do niego nie były zbyt zachęcające. Okazało się, że jest jedyna adaptacja Mansfield Park, która mnie nie nudzi i nie irytuje. Oglądając dwie nowsze wersje ( z roku 1999 i 2007), momentami odczuwałam zgrzytanie zębów.
Wierność książce, kostiumy i charakteryzacja dla mnie wielki plus tej adaptacji, momentami czułam się jakbym sama znów czytała tę powieść.
Fakt, aktorka grająca Funny dobrana okropnie (momentami robiła dziwne miny, jakby była lekko chora psychicznie), ale reszta poza małymi wyjątkami mi się podobała. Jeszcze aktor grający jej brata Williama mnie irytował, czasami miałam wrażenie że również jest lekko niedorozwinięty.
Bardzo fajnie dobrani aktorzy grający rodzeństwo Crawford, zdziwiłam się że byli aż tak do siebie podobni z wyglądu. Państwo Bertram i pani Norris też świetni, nawet Edmund mimo że mało przystojny, przekonał mnie do siebie. I fajnie było zobaczyć Rene z 'Allo 'Allo! w innej roli, Gorden Kaye jako Dr Grant po raz kolejny pokazał że jest bardzo dobrym aktorem.
Tę wersje zdecydowanie mogę polecić fanom książki, którzy tak jak ja byli zawiedzeni nowszymi jej adaptacjami. Nie jest ona arcydziełem, ale dobrze się ją ogląda.
Właśnie o to chodzi ze starano zrobic dokładną adaptację, niemniej nie zmieniano tyle ile w wersjach filmowych, które jak dla mnie wydaja sie zbyt uproszczone i niespojne. Napewno wymaga ta książka nowej adaptacji w postaci serialu, cos na wzor najnowszej Emmy.
Dla mnie filmowe adaptacje są nie tylko uproszczone i niespójne ale również mało wierne książce.
W wersji z 1999 roku jest tyle przeinaczeń że gdyby nie tytuł, trudno by było się połapać że to adaptacja książki Jane Austen.
Z kolei adaptacja z 2007 roku wydaje się być wzorowana na „Dumie i Uprzedzenie” z 2005 roku. Niby jest bardziej wierna książce, ale brakuje jej ducha i stylu Jane Austen, jest ona też mało wierna epoce Regencji, co mnie osobiście razi.
Najgorsze jednak jest dla mnie to że w obydwu adaptacjach spokojna, zamknięta w sobie Fanny jest przeciwieństwem postaci z książki. W pierwszej wersji jest ona raczej pewną siebie, wesołą kokietką, a w drugiej czasami miałam wrażenie że dziewczyna cierpi na ADHD, bo często tylko biegała i śmiała się jak głupia.
Zgadzam się że ta książka potrzebuje nowej adaptacji w formie serialu, moim marzeniem jest żeby scenariusz do niej napisał sam Andrew Davies. Uwielbiam go i wszystkie adaptacje książek Jane w których brał udział są dla mnie najlepsze. Jestem pewna że tak samo byłoby w przypadku Mansfield Park.
Pozdrawiam : )