PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=849236}

Nocna msza

Midnight Mass
6,4 14 944
oceny
6,4 10 1 14944
6,8 10
ocen krytyków
Nocna msza
powrót do forum serialu Nocna msza

Nocna Msza to znakomity serial, ale nie horror. W serialu się bardzo dużo gada o wierze, religii, są kazania, są sceny z fragmentami mszy, w których ludzie się modlą, śpiewają i to są sceny, które trwają długo, naprawdę, wiec rozumiem jak kogoś zanudzą te długie dyskusje filozoficzne np. rozmowa dwójki głównych bohaterów (chrześcijanka i były katolik, ateista) o tym co ich czeka po śmierci trwa z 15 minut. Ale mnie wciągneły, bo dialogi są świetnie napisane, choć Flanagan przesadza, np. scena jak szeryf opowiada lekarce opowiada dlaczego trafił do miasteczka jest zbyt długa. Odcinki trwają ponad godzinę i niby jest ich tylko siedem, ale można by serial skrócić o jeden lub dwa odcinki i nic by serial nie stracił, tylko mi to nie przeszkadza, bo serial kupił mnie klimatem od początku. Widać jak ważne to dzieło dla Flanagana, więc pozwala sobie na wszystko.

Ale nawet jakbym nie czytał przed seansem jak osobistym projektem dla Mike Flanagana jest Nocna Msza to widać to od pierwszego odcinka przez to jak reżyser, scenarzysta, montażysta i showrunner w jednym nie przejmuje się upodobaniami widzów i opowiada historie w swoim (bardzo powolnym) stylu. A to nie jest historia przesadnie skomplikowana, tylko prosta. Prawdę o tym co się dzieje na wyspie, w związku z cudami jakie mają miejsce, poznajemy już w trzecim odcinku i jest to bardzo proste rozwiązanie, którego można było się wcześniej domyślić (choć ja nie domyśliłem się), a potem historia idzie jak po sznurku, mniej wiecej wiadomo jak się skończy historia i losy poszczególnych bohaterów. Choć przyznam, że to jak zakończono historię głównego bohatera, Rileya Flinna, troche mnie zaskoczyło. Może nie to jak się skończyła, tylko to jak szybko to nastąpiło to co się stało. No i jest to jedna z najlepszych scen w serialu, mimo słabego CGI, efektów specjalnych. Jest to bardzo emocjonująca sekwencja, która mną pozamiatała.

Wspomniałem wcześniej, że to osobiste dzieło dla twórcy serialu dla którego religia stanowi(ła) ważny element życia. Okazuje sie, że księża, którzy pojawiają się w serialu to postacie inspirowane duchownymi, których spotkał w dzieciństwie. Riley to jak sam reżyser mówi jest jego avatar, bo nie tylko ważna dla niego było chrześcijaństwo, ale też reżyser był alkoholikiem, tak jak głowny bohater. Więc wszystkie sceny ,w których Riley rozmawia z Erin Green graną przez Kate Siegel, to tak naprawdę rozmawia żona Flanagana z avatarem swojego męża. Podoba mi się też jak nietypowa jest to relacja. Mają się ku sobie od pierwszych scen, ale to jest relacja czysto platoniczna. Można powiedzieć, że reżyser jest tak zazdrosny o żonę, że nawet swojemu odpowiednikowi jej nie oddał;-)

A jak już jestem przy aktorach to dobrze się spisuje Siegel, fajnie że dostała tym razem pierwszoplanową rolę (choć Flanagan nie oszczędza żony) i ogólnie wszyscy ulubieni aktorzy Flanagana radzą sobie dobrze. Ale ja bym wyróżnił nowe nazwiska, przede wszystkim Zacha Gilforda w głównej roli, Samanthę Sloyan w roli fanatyczki i Hamish Linklater w roli księdza, który namiesza w miasteczku.

Świetnie też Flanagan połączył elementy z kina grozy z chrześcijaństwem, z cytatami z Biblii, tak bardzo ogólnie mówiąc, co bardzo dobrze działa. Pewnie byli inni twórcy, którzy coś takiego wcześniej zrobili, ale działa to w serialu bardzo odświeżająco, jak coś nowego, mimo tego że dostajemy klasyczną historię grozy, w której nie ma nic nowego.

Muszę Flanaganowi przyznać, że nieważne czy robi serial czy film, to facet ma jeden plus, który nawet w jego słabszych dziełach działa, czyli bardzo umie w postacie, bohaterów. Podobnie jest z Midnight Mass, która działa od pierwszych minut dzięki temu jak ciekawe postacie pisze, a dzięki temu jak są rozbudowane ich historie, jak wiele sie o bohaterach dowiadujemy, to części mieszkańców kibicujemy, innym źle życzymy, a jak się coś złego dzieje to drżymy o los tych, których zdążyliśmy polubić, żeby nic im się nie stało.

Podoba mi się też to, że to serial bardzo głęboko siedzący w chrześcijańskich obrzędach, ale nie licząc jednej fanatyczki, to cała reszta bohaterów, nie jest pokazana negatywnie, tylko jak prawdziwi ludzie z krwi i kości, którzy czasami sie gubią, popełnili błedy w życiu, czasami tragiczne, ale rozumiem te postacie, lubię i współczuję im. Jeśli dostaje się to bardziej instytucji Kościoła, organizacji i fanatyzmowi, a nie wiernym.

Ogólnie to wszystkie dzieła Flanagana mają to do siebie, że to bardziej takie historie o ludziach z krwi i kości, którym czasami przydarzają się paranormalne i dziwne rzeczy, a w Nocnej Mszy Flanagan mocno popłynął, bo elementów horrorowych jest bardzo mało. A jak są to działają średnio, bo ogólnie serial nie straszy.

A nawet nie ma chamskich jump scare'ów, choć Flanagan jak pokazał w Haunting of Hill House, to lubi walnąć jump scarem, tylko że to nie jest dla mnie problemem, bo horror stanowi tutaj, tylko element do opowiedzenia ciekawszej historii, o wierze, stracie, przebaczeniu sobie i innym, fanatyzmie, miłości do Boga i ludzi, rodzinie, o tym co nas czeka po śmierci i o tym co w życiu jest ważne. Jeśli już to można powiedzieć, że klimat jest niepokojący i to nie tylko w scenach horrorowych, ale w takich zwykłych, jak pielgrzymka mieszkańców na nocną mszę, w czasie której śpiewają. No i scena jest piękna, a jednocześnie niepokojąca, a niby nic sie w niej nie dzieje, tylko idą ze świecami i śpiewają. Podobnie jest ze scenami rozmów księdza z Rileyem, w których gadają przez 15 minut a trzymają w napięciu.

A jak już powiedziałem o pieśniach religijnych to świetnym pomysłem jest to, że oprócz tradycyjnej muzyki filmowej, scieźka dźwiękowa składa się też właśnie z pieśni religijnych, co bardzo buduje klimat produkcji razem z montażem, reżyserią, zdjęciami.


Lubię dzieła Flanagana, nie ma takiego, który by mi sie nie podobał mniej lub bardziej, mimo tego, że nie grzeszą oryginalnością, to są bardzo klasyczne historie, oparte na kliszach i schematach, ale kupują mnie jego produkcje swoim klimatem i tym co już napisałem, czyli jak bardzo potrafi Flanagan w bohaterów. Ale jak nie lubić głównego bohatera, Rileya, który ma w swoim pokoju plakat z filmów Krzyk i Siedem oraz plakat z Daną Scully, co idealnie pasuje do charakteru Rileya, czyli byłego katolika, ateisty i sceptyka, który stara sie racjonalnie podchodzić do dziwnych wydarzeń w swojej rodzinnej miejscowości, tak jak agentka FBI, która w skrócie jest sceptykiem, ale też katolikiem, wiara była ważnym elementem jej życia. Ale to nie jedyne nawiązanie do XF, bo miejscowego lekarza gra Annabeth Gish, czyli Monika Reyes.

Nocna Msza przypomniała mi też o tym jak reżyser lubi bawić się realizacją. Co prawda nie dostałem całego epizodu na jednym ujęciu, jak w jego serialowej antologii dla Netflixa, ale chyba w każdym odcinku są sceny długich spacerów, np, jak mieszkańcy idą z kościoła, w których bohaterowie gadają, a kamera przed nimi, są to bez cięć nakręcone sceny.

Nocna Msza to znakomity serial, a czym dalej od seansu to coraz lepiej o nim myślę, tylko nie nastawiajcie się na horror tak do końca, ale na historię, w której elementy horrorowe są wykorzystane do opowiedzenia czegoś więcej.

ocenił(a) serial na 6
michax77

Świetnie to napisałeś, sam nic bym nie dodał, a całkowicie się zgadzam.
Boli lektura opinii na forum, gdzie oceniający serial 2-3/10 piszą że bzdury i strata czasu. A szkoda, że nie rozumieją, że opowieść to opowieść, i nie każdy film jest rodem z uniwersum Marvella czy DC.
Faktycznie, akcja tu jest tłem, a sam serial zadaje więcej pytań niż udziela odpowiedzi. A już rozmowa o tym, co będzie po śmierci głównego bohatera to jedna z lepszych scen filmowych, które widziałem w ostatnich latach. A niestety na forum jest multum wypowiedzi, że to dłużyzna i to kiepska.
Serial urzeka właśnie swoim powolnym tempem, pozwala się zastanowić nad tym, co próbuje przekazać, w odróżnieniu od większości mainstreamowych dzisiejszych produkcji, w których tempo akcji nie pozwala na zauważenie połowy tego co się dzieje na ekranie.

ocenił(a) serial na 8
michax77

Jak nie straszy, jak straszy?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones