Bardzo czekałam na ostatni odcinek drugiego sezonu i z jednej strony cieszy mnie, że miałam okazję oglądać piękną scenę nad rzeką, a z drugiej...
Jestem zaskoczona, że ta scena była następstwem rozczarowań Marcina innymi ludźmi. Mam wrażenie, że dopiero, kiedy solidnie oberwał po czterech literach od innych ludzi, obudził się i zauważył, że właściwie oprócz Igi nie ma nikogo bliskiego.
Szkoda, że w scenach nad rzeką lepiej widać twarz Igi niż Marcina...
Mogliby zrobić też zbliżenie na jego twarz.
I proszę mnie tutaj nie zlinczować, ale bardziej podobał mi się pierwszy pocałunek na ławce w parku niż ta wymiana czułości nad Wisłą :)
Chociaż to też było ładne :)
Gadomska musiała odebrać ten telefon, bo inaczej Kaszuba musiałby wprost odmówić Krzyśkowi, którego ten uważał za kumpla, że sorry nie może go bronić przed Laskoniem (wiadomo dlaczego).
Podobnie było z Igą w sądzie - Marcin zagadał o kamienicę a potem nastąpiło wymowne milczenie i Kaszuba swym spojrzeniem mówił - Iga wiesz jak jest, jestem teraz z Gadomską to nie mogę cię reprezentować. No i na pocieszenie polecił jej Curyło.
Ja tam już nie doszukuję się głębszego sensu w tym, że Marcin nie zaangażował się jako prawnik w sprawę kamienicy. Tak, jak napisałaś - spotykał się z Gadomską prywatnie, z Laskoniem miał jakiś osobisty konflikt i raczej trudno byłoby mu tutaj występować jako osobie w pełni obiektywnej. Posunięcie z zaangażowaniem w sprawę Laury - genialne! Tym sposobem uniknął "domowego piekiełka", a "po cichu" mógł wspierać mentalnie Igę albo coś doradzić Laurze, w razie konieczności przeprowadzenia prawniczej konsultacji... :) Dodatkowo okazał się w pełni konsekwentny i odpowiedzialny za swoją wcześniejszą deklarację ;))
Ja dałabym już sobie spokój z rozkminianiem sprawy kamienicy i wyjazdu na Dominikanę.Nie sądzę, aby to coś dało, a poza tym to już chyba nie ma większego znaczenia :)
Powtórzyłam sobie w wolnym czasie kilka scen z paru ostatnich odcinków 2 sezonu (a unikam tego jak ognia bo wiem, że atmosfera w tych odcinkach jest nieprzyjemna, zwłaszcza na linii Marcin-Iga) i z tej perspektywy scena finałowa i ta niekonsekwencja w zachowaniu Marcina ma tylko jeden wymiar. On po prostu zwątpił w sens bliższej relacji z Igą, żeby nie powiedzieć że zwątpił w nią. Nie oddalił się od niej do końca bo czuje to co czuje i nie da się tego przeskoczyć. Ale w tych ostatnich odcinkach widać w jego zachowaniu kompletny brak nadziei. I każdy jego krok który starał się robić wyłączając Igę ze swojego życiowego scenariusza był pozbawiony sensu. I wyglądało to tak jakby było mu wszystko jedno. Godził się na wszystko byle by jakoś to było. Osobiście umęczyłam się tą sytuacją koszmarnie. Dopiero po słowach Igi "nie denerwuj się nic od Ciebie nie chcę" jakiś promień nadziei pojawił się w jego oczach. Ale za chwilę znowu oprzytomniał, bo przecież to nie może być prawdą... Ale Iga w końcu zrobiła to co należy i "uhahana" twarzyczka Marcina przywróciła mi wiarę w tą parę i cały serial. Oj Kaszubo Mecenasie...daj się już uszczęśliwić tej naszej Idze bo czasem to aż żal patrzeć jak się meczysz.
Dla mnie miłość Kaszuby do Igi nie była taka oczywista, tak nie postępuje zakochany. Kibicuję tej parze, ale niestety druga część tej serii to nieporozumienie. Marcinowi niby zależy, ale wstydzi się Igi , nie broni jej przed Magdą. Iga nie powinna wyznawać pierwsza miłości, bo raz to zrobiła i została odrzucona. Nie rozumiem dlaczego scenarzystki tak poprowadziły akcję z zakładem, skoro on nic nie znaczył. Mnie nie przekonuje taka miłość, zależy mi tobie, ale śpię z inną. To miał być film o Idze i Marcinie, a nie o Magdzie i Marcinie. Miałam wrażenie, jakby to był inny film niż sezon 1. Mało wiarygodny. Szkoda, bo uwielbiam gdy Kaszuba patrzy na Igę...
To jest właśnie miłość, nie jest ważne gdzie jest i z kim śpi, wciąż myśli o Idze. Przecież to nie jest tak,że od pierwszego spojrzenia już będą razem. Stefan Pawłowski mówił w jakimś wywiadzie, że Kaszuba dojrzewa, do pewnych decyzji. Ciężko,bo ciężko, ale widać Iga siedzi mu w głowie i w sercu też. Czasami z miłości popełnia się najgłupsze błędy (Gadomska).
Jestem dokładnie tego samego zdania. Trzeba prześledzić serial od 1 odcinka i złożyć w całość i nie chodzi tutaj tylko o Gadomską. Marcin kilka razy podkreślał, że nie zasługuje na Igę i uczciwie nie chciał dawać ani sobie ani jej nadziei. Zdarzenia z 2 sezonu tylko go w tym utwierdzały. Męczył się tym wszystkim mecenas okrutnie i wydawało mu się, że przy Gadomskiej będzie mu lżej to znieść.
Matko moja jak ten Marcin patrzy na Igę w 5 odc,jak wrócił ze szkolenia,6 przytulas przed spotkaniem z Filipem ,7 prośba o xero,9 rano bar u Adama,Iga ze swoją fryzurą a 'la podróż bez kasku motorem,a Marcin stoi wpatrzony jak w dzieło Michała Anioła,i prawie cały odc 9,a z Igi strony nawet dziewiczego trzepotu rzęs nie zobaczył:)) jedyny raz to mu położyła rękę na jego ręce i tyle było czułości ze strony zakochanej Igi,ale końcówka 13 odc,myślę że pokazała Marcinowi duuużo
Dostała kosza w 7 odc. 1 sezonu: "mądre i cudowne kobiety powinny żyć z mądrymi i cudownymi facetami (...) nie chcę Cię krzywdzić Iga, na pewno zasługujesz na kogoś lepszego" i wlazła do skorupy... No, ale ile można w niej siedzieć? Na dodatek gad się panoszy i bredzi o drabinie i czystej karcie... Dopiero "Jak myślisz, dlaczego ja to robię?" potrząsnęło skorupą...:))))
No wiem że dostała :((,i tak mi jej było żal,ale jak patrzyłam na rozmach pomocowy Marcina,to Iga mogł choć raz dać mu niewinnego cmoka i powiedziec że bardzo docenia jego pomoc,i wtedy to wszyscy Święci na czele z Gadem rasowym mogliby sobie manipulowac ile wlezie:)) Ale dobra nasza już mu pokazała że jest gotowa na przytulanki,całowanki które bedzie też sama serwowała.Najbardziej wz
Wysłałam przez pomyłkę.Najbardziej wzruszyła mnie ta bezradność i samotność Marcina pod tym mostem,i jak go Iga w takim stanie zobaczyła to najlepsze co mogla zrobic to właśnie to co zrobiła,mądra dziewczynka z naszej Iguni:D
O tak!!! tylko brakuje mi więcej ujęć na Marcina ułamek sekundy kiedy lico mecenasa zalewa uśmiech i emanuje szczęście i chyba dlatego oglądałam tą scenę 100 razy aby dojrzeć ..tak będzie dobrze Iga z tobą dam radę
Mam to samo i już straciłam rachubę, ile razy tę scenę oglądałam. I ta muzyka w tle: "Love is so far away,
Deep inside, Deep inside... Home, home..." Rozwalił mnie scenariusz na koniec.
Piękna scena do oglądania bez końca. Trzeba przyznać dużo w tym udział wspaniale dobranej muzyki. A jeżeli rozebrać tę scenę na czynniki pierwsze to romantyzmu nie dodawała jej ta kuśtykająca Iga. Wiem, że to zrządzenie losu i musieli dokręcić zdjęcia, ale ona o tych kulach jeden krok - jedno słowo - to Marcin po pauzie dodane trochę sztuczne. Może to nawiązanie do tego jak uczyła się u Ewki kwestii Kocham Cię ....Marcin - też z tą pretensjonalną pauzą. Po drugie oglądając tę scenę myślałam jak ona na tej jednej nodze wytrzyma, odrzuciła kule (ciekawe, że tak łatwo się ich pozbyła z grubego płaszcza) i od razu zawisła na szyi Marcina. Można powiedzieć, że nie miała wyboru:)). Widać było w pewnym momencie jak ciągnie Marcina w dół, aż się zachwiał i lekko uśmiechnął.
To teraz Marcin - był rozżalony, wściekły i z szokowany i co robi ? - wysiada z mustanga i nie biegnie dalej aby kamienie rzucać do rzeki lub ogólnie przejść się aby rozładować energię , tylko podnosi swoje cztery litery i siada relaksacyjnie na masce tak jak w amerykańskim filmie, gdzie młodzi przyjeżdżają samochodami nad ocean podziwiać widoki.
Wściekły i zszokowany to on był zaraz jak pożegnał Gadomską i zamiast rzucać kamieniami wsiadł do mustanga i pędził przez miasto, potem to on już był tylko rozżalony i zdołowany. Tyle tylko sił mu zostało, żeby usiąść na masce w tej bezradności;)
Tak masz rację, też o tym myślałam, że on część tej energii stracił po szalonej jeździe, ale to siedzenie na masce takie amerykańskie jest..może to mustang to dlatego :) a poza tym Iga o kulach nie dogoniła go w tym piachu:).
A! Iga słysząc tę kłótnię Marcina z Gadomską, że zaliczyła ojca i syna, tak z głupia frant mówi do Marty - a to wszyscy wiedzą, że jest wspólnikiem? Odzywka moim zdaniem bez sensu. Czy Iga chciała ten sposób udawać przed Martą, że jej sprawa związku Marcina z Gadomską nie dotyczy?
Iga wyszła z taksówki radosna jak skowronek a tu taki strzał i sekretarki oczy wlepione zza krat furtki, więc Iga wybrnęła rzucając to pytanie. Nie chciała pewnie gadać z Martą o tym, co usłyszała. Słuszna decyzja:)
Iga oglądała te sceny pod kancelarią jakby była zwykłym widzem, a nie główną zainteresowaną, trochę dziwne jak na jej temperament. Więcej emocji w tej sytuacji wykazywała Marta. Dopiero na dźwięk słowa - ojciec Kaszuby i pisku opon Iga ruszyła za Marcinem - w obawie, że coś może sobie zrobić.
Swoją drogą Kaszuba wypił duszkiem lampkę szampana, wsiadł do samochodu i pędził jak szalony przez miasto. Dobrze, że go policja nie złapała, przepisy zaostrzone i byłyby niezłe problemy....
I jeszcze sprawa zakładu - dlaczego Marcin nie był wściekły na Gadomską i nie zerwał ? Bo jak sam powiedział, to podbudowało jego ego, że "piękna" kobieta założyła się o niego, że padły słowa o miłości. Gadomska codziennie zabiegała o Marcina, udowadniała to przez seks, a czego więcej potrzeba mężczyźnie? To on w tym układzie był osobą do kochania, obiektem kultu. Nie chciał z tego zrezygnować zwłaszcza, że po perypetiach z Igą przyjął program minimum.
Dopiero druga odsłona zakładu go naprawdę zabolała, bo okazało się, że nie jest jedyny, i wcale nie on jest głównym motywem zabiegów Gadomskiej, że musi konkurować z ojcem, którego nienawidzi i że jest drugi w tej rozgrywce, a stary Kaszuba nawet po latach wzbudza emocje u Gada i stąd ten zakład. To w konstelacji z ojcem poczuł się jak pionek w rękach Magdy. Czyżby tak chcieli podkreślić napięte relacje rodzinne, a także egocentryzm zarówno ojca jak i syna?
Możliwe że Joasia robiła to nie poradnie (kule) dopiero po pewnym czasie wchodzi się w rytm a tu czas ograniczony chyba rozumie mnie ktoś kto miał złamana nogę i chodził o kulach ale to był wypadek na planie więc zupełnie to pomijam .. są razem i niech 3 sezon nas w tym utwierdzi tego oczekuje od scenarzystów
:) ta scena była chyba przeze mnie rozkminiana z każdej możliwej strony i ciągle jakieś nowe przemyślenia... parę sekund a w głowie siedzi już od kilku dni. Ewidentnie nie daje mi ta scena spokoju i chyba nie da do samego września. Choć może przez wakacje pojawią się jakieś doniesienia z planu 3 sezonu (a może zaniepokoi mnie to dodatkowo). W tej scenie oprócz bezradności mecenasa i późniejszego ucieszone lica jak to ktoś zgrabnie nazwał :) rozwalił mnie ten ostatni gest przed oddaleniem sceny gdy Marcin wtulając się w Igę obejmuje jej głowę. Tak pięknie i czule to wygląda... jeśli można zakochać się w scenie filmowej to- "Yes I do!"
O losie,i czekaj tyle czasu żeby zobaczyć te ich początki.Marcin szczęśliwy,że ma Igę,przeniesie biurko do kuchni:)))) bo takie słodkie sa te początki,kiedy chce się spedzać ze sobą każdą mikrosekundę.
"Biurko do kuchni" chyba padnę:)))) Ale coś w tym jest, chyba przy kuchennym stole będzie pracował, bo stary lubieżnik vel "papa andropauza" już jego biurko zajął;)
Albo będą to ukrywać i też dobrze dla oka:))) wyobrażcie sobie ukradkowe dotyki,spojrzenia pełne miłości i otumanione uśmiechy na ich twarzach,Iga niewrzeszcząca tylko szalenie miła i cała w uśmiechach,a Marcin tańcząco-gwiżdżący:)) i tu niestety wkracza senior,albo Marcina bedzie traktował jak smarkacza,albo zauroczy się atrakcyjną i apetyczną Igą,bo po coś go Zarzycki importował:((
No właśnie w tym piątym odcinku pokpili sprawę i się wszystko złe zaczęło. Iga mówiąc o tym, żeby zapomnieli o tym pocałunku zrobiła wielki błąd. Na twarzy Marcina pojawiła się taka zdziwiona mina wtedy. Chyba inaczej to sobie wyobrażał. Ale o ile dobrze pamiętam, nie poddał się i wieczorem chciał iść do Igi, żeby porozmawiać, bo przecież "nie było wcześniej jak". I tu Francuz z Krzysiuniem oczywiście "załatwili" im wieczorne "niewidzenie", bo gdyby nie to, to Iga myślę zaprosiłaby Marcina do siebie. Te przytulanki przed spotkaniem w kawiarni z Filipem były właśnie kolejnym gestem Marcina ku jakiejś miłosnej deklaracji. A to spotkanie w kuchni w sprawie xero to już w ogóle - dla mnie cała ta scena pokazywała jak z Marcina wyłażą uczucia.
Deeply, masz całkowitą rację. Niekonsekwencja Marcina wynikała z tego, że nie widział nadziei na związek z Igą, więc starał się odseparować, bo go to bolało. A jednocześnie serce go pchało do niej i próbował to jakoś odczarować. Huśtawka emocjonalna. Pragniesz czegoś, nie wychodzi, to odsuwasz się, żeby nie zwariować, ale rozum to jedno a serce jednak woła, więc koło się zamyka i znowu próbujesz. Dlatego ta "ostatnia" przyjacielska przysługa dosyć szybko przestała być aktualna. A te ich kłótnie, obrażanie się nawzajem, te ich nadmierne reakcje - w miłości nawet głupia rzecz potrafi urastać do wymiaru dramatu i najbardziej ranią słowa i czyny osoby, którą kochamy. Marcin zlewał te kombinacje, zakłady Magdy, bo na niej mu nie zależało. Gdyby to Iga coś takiego mu wywinęła, to by dopiero było… I ten związek z Magdą to był typu „płynę z prądem” – jej pomysły, ja nie oponuję, co będzie to będzie, jest nawet miło, zadzwoni to pogadam, przyjdzie to spędzimy miło czas, obiad zjem, pohasam w łożu itp. On tam jakąś inicjatywę wykazywał, bo nie pamiętam? Nawet nie kwapił się, by oddzwonić czy odpisać na sms. Ale nie da się ukryć, że dziewczyna była skuteczna, wypełniała mu czas i to mu pomagało odkleić się od Igi.
Dokładnie tak to odbieram. I zgadzam się z każdym Twoim zdaniem. Dodam tylko że w związku z Gadomską to Marcin reagował emocjonalnie tylko na słowo "Iga" bądź "sprzątaczka" i widać że go to ruszało nieprzeciętnie. Na tych nieszczęsnych urodzinach chciał ją pocałować ale tłumaczę sobie to tym, że chyba nie bardzo wiedział co ma powiedzieć a jako niedawny Casanova opanował sztukę wychodzenia z kłopotliwych sytuacji damsko-męskich do perfekcji. Bądź też ma taki deficyt miłości że bierze wszystko co dają :)
A widziałaś minę Adama,gdy wychodził z kancelarii i usłyszał jak Asia mówi do ojca że jest szczęśliwa?
W sensie że Adam w serialu ma żonę? Hmm ale skąd ktoś by coś takiego wiedział?
SuperSeriale podały takiego newsa i mina Adama z 13 odc może okazać się bardzo prawdopodobne
Scenarzystki wobec Asi zachowują się jak kobiety zazdrosne o jej wdzięk i urodę. ;) Mają dla niej same przykre niespodzianki.
Czytam , czytam i naprawdę nie ma ani jednej opinii krytycznej odnośnie tej sceny? Naprawdę podobała Wam się Iga?
Ja jakoś za każdym razem , gdy oglądam tą ostatnią scenę, to myślę sobie co z nią jest nie tak. Moment kiedy podchodzi do Marcina i mówi ,że wszystko będzie dobrze , jest zagrany tak jakoś dziwnie i nie naturalnie. Iga ma jakiś taki przerażający wyraz twarzy.
Zgadzam się, ta scena zupełnie tu nie pasuje. To nie ta Iga. Wszyscy oczekiwali aby w końcu zobaczyć ich razem i dostaliśmy coś takiego , 1,5 minuty melodramatu...Nawet pocałować się nie pozwolili im normalnie. Trochę nas oszukano. Powtórzę, mnie nie przekonała ta seria, że Marcinowi zależy na Idze. Skąd ta biedna , prosta Iga miała wiedzieć co on czuje? Zachowywał się jak palant, dawał sprzeczne sygnały, niby troszczy się o nią ( przyjaciele również sobie pomagają), ale wraca do ciepłego łóżeczka Magdy. A ta go poszła pocieszać...
Życie Wam niemiłe? ;) Nie wolno krytykować Igi i Marcina :P
A tak na poważnie: mam swoje zastrzeżenia do ostatniej sceny i ogólnie do upychania w ostatnim odcinku wszystkiego, co się tylko da, ze spektakularnym happy endem włącznie...
Ja ogólnie od początku wychodzę z założenia, że Iga i Marcin nie muszą być razem. Nie ma presji. Jak dla mnie mogą sobie zostać tylko przyjaciółmi, bo wtedy przynajmniej zostanie ograniczona ilość kłótni i scen zazdrości... ;)
Ostatnia scena... hmm. Może inaczej ją sobie wyobrażałam, ale nie była jakoś zupełnie sprzeczna z moimi oczekiwaniami. Chociaż wydaje mi się, że tutaj więcej do zagrania miał Stefan Pawłowski. Musiał pokazać się jako człowiek kompletnie załamany i wykończony psychicznie, a w chwilę później jako ktoś, komu nagle pojawiło się przed oczyma "światełko" i szansa na wyjście "na prostą".
Ja nie czuję się oszukana to nie było spotkanie pary nawykłej do namiętnych pocałunków to było spotkanie dwóch samotnych osób szukających bliskości, czułości niedowierzajacych że ta druga osoba tu jest że będzie dobrze że nareszcie się odnaleźli
Chciałabym, żeby tak się stało, ale znając Marcina , może znowu się okazać, że Iga jest ważna ale tylko wtedy, jak nikt nie widzi ich razem, bo sam nie wie czego chce.
Zresztą cały ten sezon, gdy mieli wspólne sceny ( czyli jak na lekarstwo) bałam się, żeby Iga nie zrobiła albo nie powiedziała czegoś głupiego.
Przerażający? No moim zdaniem to ona wyglądała i zachowywała się jak osobe która chce pocieszyć osobę która kocha a cała scena wyszła naturalnie i spontanicznie. Jak dla mnie to aktorstwo stało na wysokim poziomie z obu stron.
Zgadzam się. Poza tym, to była chyba pierwsza taka scena, gdzie Iga przejęła inicjatywę, pokazała się jako silna i niezależna babka z krwi i kości, która bierze to, co chce. Myślę, że ta scena (taka inna od wszystkich, ale wg mnie świetnie zagrana przez Asię i Stefana) to taka zapowiedź 'metamorfozy' Igi w 3cim sezonie.
Zgadzam się z Tobą, dodam, że scena jest subtelna, pełna zmieniających się emocji i czułości. Ładna fotograficznie, chociaż to nie mosty w SF lub NYC. Krucha Iga w silnych ramionach Marcina, chociaż to ona mu nareszcie coś daje. Badawcze spojrzenie zmienia na czułe i dobre(wygląda wtedy ślicznie) i ten czuły gest głaskania po twarzy zewnętrzną stroną dłoni.
Dotychczas ona waliła w Marcina jak w worek treningowy, a on niestrudzenie jej pomagał, teraz on oberwał..... i była przy nim tak jak powinna być, zgodnie z prawami logiki serialu, dobrego serialu jakim jest omsnm.
Nie mam serialowego doświadczenia ale w/g mnie to inteligentny, dowcipny, dość subtelny, logiczny i z drobinkami przesłań serial. Jego fanką jestem od marca, pozwolił mi przetrwać nudę chorobska, tak jak rok temu inny serial, chyba z 200 odcinków, tez inteligentny i dowcipny.
OMSNM jest górą, bo całkowicie autorski. Na cześć serialu: harfy, dzwony, smyki i koniecznie trąby.
Scena jest piękna i świetnie sfotografowana. Jeszcze mi się nie znudziła! Ale czy zauważyłyście mały kiks? W momencie, gdy Iga podchodzi bliżej do Marcina, ten przez ułamek sekundy patrzy w kamerę. Ciekawe co go tak rozproszyło w trakcie kręcenia sceny.
Iga wyglądała dziwnie na początku sceny, niepodobna do siebie, bo wiał wiatr i wszystkie włosy odgarniał do tyłu. Z kolei Gadomska w tym dniu z rozwianym włosem wyglądała jak upiór w operze:)). Iga minę miała poważną, bo zobaczyła załamanego Kaszubę i podeszła do niego jak do samobójcy negocjator:). dopiero później poszła na żywioł z tym całusem, podobnie jak kiedyś Kaszuba.
Myślę, że wszyscy - scenarzyści i aktorzy chcieli, aby ta scena wypadła jak najlepiej, bo wiedzieli jakie ma znaczenie dla widzów. I może były problemy - Iga o kulach ma rzucać się na szyję, Kaszuba natomiast musiał zagrać na raz wiele skrajnych emocji i się całować i może do końca nie podołał, może się chichrał bez końca - te śmiejące się fotki z planu, już kiedyś miał taką sytuację grając z Krzyśkiem. Stąd brak zbliżenia na jego twarz lub co gorsza żeby znowu inaczej można było zinterpretować tę scenę...
Myślę, że od tego są duble na planie, więc gdyby Stefan ryknął śmiechem niczym Król Lew w nieodpowiednim momencie nakręcono by całą scenę od początku.
Myślę, że tutaj chodziło o to, aby pokazać głównie Igę jak osobę, która sama doprowadziła do pocałunku. Poza tym, może ta złamana noga pani Joasi Kulig też miała tutaj znaczenie; oglądanie stojącej na jednej nodze i chwiejącej się aktorki nie byłoby z pewnością zbyt fascynujące i zamiast wzruszać budziłoby raczej uśmiech i pobłażanie.
A tak to Stefan robił za twierdzę, która chroniła Joannę przed upadkiem i potencjalnym złamaniem drugiej nogi ;) To też takie symboliczne: trzymaj mnie mocno i nie puszczaj, bo bez Ciebie stracę całą równowagę i oparcie, więc nie możesz odejść. Bo tylko dzięki Tobie mam siłę, aby dalej walczyć.
Ale rzeczywiście mało było widać Marcina i jedno zbliżenie na jego twarz z pewnością by tutaj nie zaszkodziło ;)
Nie chodziło mi o rechot Kaszuby, bo wiadomo wtedy, że byłby dubel. Tylko jakaś mało przekonująca mina, nieumiejętność wyrażenia tego o co reżyserom chodziło, o jakiś typ emocji, niuansie w wyrazie twarzy Marcina i dali sobie spokój, żeby nie zepsuć sceny finałowej wobec której mieli duże wymagania. I dlatego nie było zbliżenia na twarz Kaszuby.
Ja zawsze pisząc komentarze staram się wybierać opcję tę najbardziej kontrowersyjną, żeby dyskusja była :). I w zanadrzu zawsze mam interpretację przeciwną:) zbijającą moje argumenty. Tak właśnie było z tym co napisałaś, wyjęłaś mi to z ust :) , że Iga robi w tej scenie za czynnik sprawczy i dlatego nie ma twarzy Marcina oraz ta chwiejąca się Iga w ramionach Kaszuby ma wymiar symboliczny :)