T: 33
Poprzedni temat: http://www.filmweb.pl/serial/Pami%C4%99tniki+wampir%C3%B3w-2009-502112/discussio n/Stefan+Silas+i+przyjaciele,2329930
Temat dedykowany Martusi <3
Ja mam np. tak że zmywam naczynia obsesyjnie, uwielbiam to robić, nawet jak przychodzę do znajomych to mnie wykorzystują. A później nachodzi mnie dzień kiedy muszę mieszać kawę drugą stroną łyżeczki xD
Tak samo jak są miesiące gdy układam ubrania od linijki i dni gdy nie widać spod nich podłogi :D
Chyba jestem artystką, hahaha.
Z tym wykorzystywaniem to ja mam raczej tak, że sama mówię "to pozmywam" i zmywam :D
Nie umiałabym zdjąć czegoś i rzucić gdzieś... Nawet piżamę składam w kostkę i pod pościel :D
Serio? Dla mnie często podłoga robi za kolejną półkę w pokoju xD
Ale trwa to jakiś czas po czym wpadam w szał sprzątania. Porządek utrzymuje się jakiś czas i później wracam do poprzedniego trybu xd
Jak napisałam niżej: jestem pokręcona w każdym możliwym aspekcie życia xDDD
Ale to tak w pozytywnym sensie w sumie :D
To że ktoś robi inaczej niż ja, nie znaczy, że gorszy... Zdaję sobie sprawę, że to ja w wielu kwestiach przesadzam i powinnam odpuścić, ale jestem strasznie pedantyczna i zawsze musi być po mojemu, tzn. staram się by tak było :D
No akurat z tym to mam podobnie, bo zawsze uważam, że zrobię lepiej niż ktoś więc często robię za kogoś.
Ale przychodzą dni, że jestem zmęczona albo wolę sobie poleżeć i popatrzeć na sufit nawet, no to niech ktoś już pozmywa za mnie (mimo, że gorzej xd)
Z czasem nauczyłam się też odpuszczać wiele rzeczy ;)
Jak mieliśmy imprezy na stancji, do 3-4 nawet 5 potrafiłam wstawiona zmywać po imprezie :D To jedyna rzecz, którą mogę robić o każdej porze, zbudzisz mnie ze snu a ja wstanę i pozmywam, ze sprzątaniem już gorzej, pogoniłabym, ale rano wstane i wysprzątam tą łazienkę czy całe mieszkanie jak trzeba :D
Zależy od poziomu wstawienia - zdarzało mi się, że pilnuję innych i sprzątam, bo jestem odpowiedzialna, ale zdarzało mi się też, że mnie trzeba pilnować ;) - Tak jak pisałam, złożony charakter.
Raz bym się pocięła szkłem (z lampy xD) niechcący, także zmywanie po pijaku odpada.
No mnie też czasem trzeba pilnować :D Ale nawet w takim stanie umiem sobie ogarnąć sytuację :D
O matko wreszcie ktoś o podobnie pokręconym charakterze do mojego!
Cóż, mój ojciec jest zamkniętym w sobie dosyć pesymistycznie nastawionym do życia małomównym człowiekiem a moja mama jest z natury energiczną, rozmowną, pełną życia duszą towarzystwa xd
A ja to miks tej dwójki. Dosłownie.
Te określenia: pedantyczna bałaganiara, wesoła pesymistka, ambitny leń, nieczuły wrażliwiec to, cholera jasna, częściowy opis mojej osobowości :D
Zazwyczaj ludzie po poznaniu mnie lepiej mówią, że na początku mieli mnie za zupełnie inną osobę. Nic dziwnego, bo ja sama siebie nie znam za dobrze.
No to teraz Ty z kolei opisałaś jak jest u mnie ;D
Ta sama konfiguracja nawet - tata jest zgryźliwy, pesymistyczny i dosyć małomówny (chyba, że nie liczyć jego licznych anegdot, którymi od dzieciństwa mnie "katował") ;D - zgadnijmy po kim to mam... xD
No a mama powtarza zawsze: "przy Twoim ojcu to ja muszę być optymistką, bo bym zwariowała. Im bardziej on dołuje, tym mocniej ja się staram myśleć pozytywnie" :)
I też tak mam z tą zmieniającą się opinią, trzeba mnie cholernie dobrze poznać, żeby naprawdę polubić. Często zdarzało mi się słyszeć, że "na początku to się Ciebie bałam/bałem, bo taka niedostępna się wydajesz" ;D
Albo najzabawniej jest jak ktoś mnie ma za ponurą, bo to akurat bardzo trudno się domyślić po mnie, że ja ciągle sobie z czegoś żartuję. Niestety mało osób łapię moją ironię ;(( ;D
Przestań mnie opisywać, to trochę przerażające xD
Z tą ironią mam podobnie (surprise), szczególnie że najczęściej mam czarny humor, a ironia nierzadko subtelna i dużo osób to źle odpiera, tzn nie słyszy ironii i myśli, że mówię coś na poważnie :D
Mojemu ojcu co prawda zdarza się, że po długim milczeniu powie coś takiego, że człowiek płacze ze śmiechu, ale do rozgadanych nie należy. No i cóż... (tu znowu surprise) to zazwyczaj ironiczne żarty w dosyć pesymistycznych klimatach (matko, ale ja już bredzę, mam nadzieję, że wiesz co mam na myśli xd).
Znowu nic nie obejrzałam dzisiaj (poza Wojewódzkim :D), jutro też nie dam rady wszystkiego... Robią mi się zaległości... Nie poznaję siebie... Miałam też taki mały wstępny plan do jutra skończyć "Skazanego..."... :/ I lipa...
rose:
http://lubimyczytac.pl/aktualnosci/3235/gwiazd-naszych-wina-nowy-klasyk-dla-mlod ziezy :))
Oooo ;)
Fajna książka, polecam.
I "Psychopaci są wśród nas" :D
Powoli kończę ;)
Mam zaznaczone, ale to już wiesz :)
Też fajna się wydaje, ale na razie się wstrzymam... :PP
Pamiętam, że WOS jako jedyny przedmiot za zdawanych lepiej mi poszedł na próbnej ;)
Obejrzałam http://www.filmweb.pl/film/Mieszka%C5%84cy+Ziemi-2005-182434
Z kotem na kolanach ;(((
Kicia przespała cały film niewzruszona na moje drgawki i łzy ;( Pod koniec miałam taki odruch głaskania jej co chwile, jakby nie wiem... to miało w jakiś sposób zrekompensować ból tych wszystkich istot.
Dzisiaj mam potwornie opuchnięte oczy ;/ Nie powiem żeby ten film wiele zmienił w moim życiu, ale strasznie się na nim spłakałam.
Najbardziej poruszył mnie chyba ten fragment o delfinach, że umyślnie okaleczają kilka osobników, bo delfiny nigdy nie opuszczają swoich rannych i chorych krewnych ;((((( Znów mam łzy w oczach....
I ten fragment z tymi białymi fokami i ta krew na tym śniegu... i jak ta foka tak podchodzi i ociera się o nieżyjącego krewnego ;(
Reszta oczywiście też potworna, ale mnie zawsze w zwierzętach interesował ten aspekt psychologiczny, bo dla mnie to naturalne, że one zasługują na życie taka samo (jak nie bardziej) niż my, więc siłą rzeczy rozpatruje je w takich właśnie "ludzkich" kategoriach i współczuję małej foce której zabili mamę ;( Może to głupie.
Rozumiem Cię bardzo dobrze... Moja twarz :p po tym filmie też nie wyglądała normalnie... Cały film łzy ciekły po policzkach... Ale nie żałuję, ba - jestem pewna, że prędzej czy później wrócę do tego filmu... To nie jest "pierwszy i ostatni raz oglądałam, nigdy więcej", wiem, że znowu będę wyć, ale...
Dla mnie straszne były psy schroniskowe na początku (co znimi robią jak nie ma kasy na leki...), ten wielki bęben, czy betoniarka, czy co to tam było, nie pamiętam już dokładnie, to co zrobili... :/ fragment z futerkowymi zwierzątkami, delfiny właśnie i końcowa część - cyrk, eksperymenty, odzież itp. A reszta, z naszymi gospodarskimi zwierzętami na mięcho "najmniej bolała" (to nie jest właściwe określenie, ale zaraz wytłumaczę o co mi chodzi), bo człowiek z natury jest mięsożercą i nasza kultura i tradycje zezwalają na te gatunki a nie inne. "Musimy" jeść mięso (chyba, że ktoś z własnej woli wybiera inną dietę) no i wiadomo, że jakoś trzeba zabić te zwierzęta... Ale zabić humanitarnie, szybko i w zgodzie ze wszystkim a nie tak jak w filmie i boli właśnie to a nie sam fakt zabicia... A reszta rzeczy jest "naszą (ludzi) chorą rozrywką"... Bo świat przeżyje bez cyrku, spodnie można lniane a nie z aligatora, na próbny lot czy coś takiego wysłać mordercę czy gwałciciela a nie słodką małpkę, jedynie eksperymenty mają jakieś sensowne argumenty, ale tak czy siak straszne to jest...
To co japończycy/chińczycy robią z psami (zatłukiwanie w worach pałami na śmierć i jeszcze długo po, żeby mięso lepiej odchodziło od kości i było smaczniejsze), żabami (na pół żywe sushi...), nawet skorupiaki (wszelkie nawiercanie, rozłupywanie, wrzątek, mnóstwo etapów produkcji, też na żywca, bo mają tak skonstruowany układ nerwowy, że długo wszystko odczuwają) jest straszne... A robią to jeszcze z uśmiechem na twarzy co w ogóle zawsze mnie totalnie rozwala... Jakoś nie wyobrażam sobie naszego masarza z takim zachowaniem...
Cóż, mnie prawdę mówiąc przeraża tam wszystko, ale najbardziej mnie chyba drażnią czyny "w imię Boga" - ta cała Szechita, ubój rytualny... no dla mnie to mimo wszystko za wiele - jestem tolerancyjna wobec ludzi którzy otwarcie mówią o swojej religii, ale dla mnie to ma jednak swoje granice. Tak jak nie uznaję wielu zasad religii katolickiej, tak to mnie odstręcza od judaizmu ;/
I jestem szczerze wdzięczna, że w końcu uznano to za praktykę chorą i zakazano w naszym kraju. Bo mniej więcej gdzieś w tych okolicach kończy się moja tolerancja - gdy widzę krew, ból i cierpienie istoty żywej.
"Jakoś nie wyobrażam sobie naszego masarza z takim zachowaniem..."
Tu się nie zgodzę. Okrutność i bestialstwo nie jest uwarunkowane kulturowo. I w Polsce są przypadki ludzi, których cieszy cierpienie innych, słabszych od siebie. Jestem sobie w stanie dać rękę uciąć, że i u nas na widok cierpienia zwierząt wielu osobom pracującym w ubojni "cieszy się twarz".
Znam zresztą chłopaka, którego rodzice są właścicielami masarni - pamiętam, że w dzieciństwie u niego w domu oglądano filmy "z uboju" - nie wiem dlaczego. Pamiętam, że mały był i chyba za głupi na to, ale oglądali takie coś ;/
Wiem, że są takie osoby, świadczą o tym co jakiś czas wychodzące sytuacje typu "wyrzucił psa/podpalił... zakopał itp." albo co na filmiku taki mały gównairz rzucał kotem o ścianę... w teleexpresie pokazywali nawet... Ja wiem, mamy takie skłonności do tego, ogólnie ludzie, bo nie tylko my Polacy...
Ale wolę być przekonania, że taki polski masarz nie robi z tego widowiska tak jak chińczyk...
No skoro to Ci pozwala lepiej spać, to nie będę już Ci tego odbierała ;)
Gówniarz z kotem... eh, wszystko wina rodziców, zalatane, zapracowane, goniące za pieniądzem, a dzieci wychowują się same i odbija. Wielowarstwowy problem niestety - dlatego uważam, że etyka by się w szkole jednak przydała, bo na religii się robi głupoty przez większość czasu ;/
Ale jednak gdzieś tam mam świadomość, że to moje przekonanie jednak może być błędne...
Bo nic Cię nie interesuje najwidoczniej ;(
Nie zwracasz uwagi co oceniam ;(
A bo z przyjaciółką oglądałam i tak przyjemnie było, to i film mi się wyjątkowo spodobał :P
Natomiast zaraz po P.S ILU obejrzałyśmy "Słodki listopad" i prawie obie zasnęłyśmy już - tzn ona nawet zasnęła. Naciągane 7... xD - pewnie tego też nie widziałaś, to Cię informuję :*
Mam wrażenie że spędzam tyle czasu na tym filmwebie, a i tak ciągle czegoś nie wiem, omija mnie, co za życie...
http://www.filmweb.pl/Absolwent obejrzałam :D I jestem w szoku, bo podobał mi się :)) 7/10, książka 8/10, jednak ciut lepsza :)
Dustin taki młodziutki i soundtrack... :) http://w3.wrzuta.pl/audio/9unBHrMP5Ig/ lalalalaaaaa :D
http://stopklatka.pl/-/80182303,gwiazdor-glee-w-zwiastunie-serialu-hbo-o-gejach pewnie Was zainteresuje :)
A tak nawiasem, czy jestem jedyną osobą, którą tak bardzo denerwują teksty typu "serial o gejach"? Czemu nie zaczną pisać "serial o hetero". Czy to o jakiej orientacji bohaterach jest film to teraz jedyny wyznacznik fabuły... Mogliby w końcu dorosnąć i uczłowieczyć geja, a nie zachowywać się jakby to był dokument na Animal Planet. xd
"Mogliby w końcu dorosnąć i uczłowieczyć geja, a nie zachowywać się jakby to był dokument na Animal Planet. xd"
Kocham Cię xDDDDD
Myślę, że do tego niestety jeszcze długa droga. Dopóki orientacja homo będzie wzbudzać jakieś większe emocje i będzie szokować widok takich par to tak będzie. Będą filmy o ludziach (romanse, thrillery, dramaty itd) i o gejach (jakby to była osobna kategoria).
Najzabawniejsi są Ci którzy twierdzą, że są cholernie tolerancyjni, ale jednak uważają, że "tego" nie powinno się pokazywać. Jeszcze dzieci zobaczą!
I czy tylko ja się tak irytuje jak czytam komentarze, które ostatnio są chyba pisane według jakiegoś schematu? Tzn zaczyna się zazwyczaj krótką informacją "Nie mam nic do gejów", która ma chyba na celu złagodzenie tego co jednak do nich autor komentarza ma i co jest napisane po "ale". Tutaj zazwyczaj autor pisze coś w stylu "nie powinni się z tym obnosić i paradować i zmuszać by ich akceptowano". Tak, autor faktycznie jest wybitnie tolerancyjnym człowiekiem. Powinni udawać, że ich nie ma i nie mówić o tym głośno. Cóż, na tym nie koniec, bowiem zazwyczaj spotkamy się jeszcze z "mam znajomego geja bla bla bla". To informacja, która dla mnie nadal pozostaje tajemnicą, bo nie bardzo wiem co ma na celu. Równie dobrze mogłabym napisać, że nie mam nic przeciwko żydom, ale nie popieram małżeństw żydów i polaków, bo nie wierzę w mieszanie ras, ALE mam znajomego żyda i bardzo go lubię (co najwyraźniej daje mi prawo do decydowania kto kogo poślubi). No i to już nie brzmi tak łagodnie mimo, że różni się jedynie dyskryminacją innej grupy ludzi.
Dobra, tym kończę swój wykład xDDD
Dynia rekomenduje (prawdę mówiąc tylko soulmates - dlatego tutaj to wklejam ;P)
Rose/Kejt - jeśli jeszcze nie widziałyście, to może Was zainteresuje, ja zabierałam się za to od dłuższego czasu, ale dopiero dzisiaj mnie zmotywował ten news o serialu z Jonathan'em:
http://www.filmweb.pl/film/8-2012-688492
"8" a play about the fight for marriage equality:
http://www.youtube.com/watch?v=qlUG8F9uVgM Po angielsku ;)
To ta sztuka o "8 poprawce" do Konstytucji stanu Kalifornia - dopiero w tym roku uznano ją za niezgodną z Konstytucją kraju i odrzucono.
Naprawdę zabawne jeśli ktoś jest wyraźnie "po tej stronie", bo tak - jest to stronnicza sztuka ;)
Fajne, jak ktoś lubi klimat sali sądowej ;D Tutaj dosyć na wesoło, ale scenariusz powstał w oparciu o rzeczywiste stenogramy sądowe <3 Przy czym nie wydaje mi się nic zawiłego tam czy skomplikowanego ;)
Najbardziej poruszył mnie fragment z Chrisem Colferem i ten o "nieodpowiedzialnej prokreacji"
http://www.youtube.com/watch?v=5kwBzbd9bHQ
http://www.youtube.com/watch?v=qlUG8F9uVgM&feature=share&t=1h5m53s