Kiepska recenzja. Napisana w sposób pretensjonalny i co gorsza malkontencki.
Dużo zarzutów postawionych całkowicie bez sensu. Kolejne czepianie się szczegółów, typu: alkoholizm bohaterki, do którego zdaniem recenzentki nie miała ona prawa po śmierci męża, bo jest to...oklepany temat. Naprawdę? Kobieta, która straciła męża w tragicznej smierci nie powinna wpadać w alkoholizm tylko np. piec wegańskie bułeczki i chodzić na jogę, no bo alkoholizm jest przecież passe w serialach.
Kolejny zarzut: ilość pracowników w sierocińcu.
To, że nauczyciele nie są widoczni na każdej ze scen, nie oznacza, że ich tam w ogóle nie ma. Ponadto najwyraźniej recenzentce umknęła scena spotkania autorskiego w sierocińcu, gdzie na sali widoczne są nauczycielki siedzące w ostatnim rzędzie za dziećmi. Widać to dokładnie kiedy jedna z dziewczyn pyta: "czy w pisaniu pomaga, że zabiła pani męża?". W kadrze z tyłu siedzi ciemnowłosa nauczycielka/opiekunka.
Kolejny pretensjonalny zarzut: zasuwa w drzwiach.
Tak, w Polsce są motele gdzie drzwi zamykają się od zewnątrz i od wewnątrz.
Reszta zarzutów jest już tak niesmacznie czepialska, że aż żal komentować. Gdyby w ten sposób podejść do Belfra - to miał on potknięć całą masę.
Odnoszę wrażenie, że jest bardzo duża nagonka na ten serial, tylko i wyłącznie dlatego że producentem jest TVN, a nie np. Netflix, HBO, czy Canal+.
Tego typu wartościowanie treści- gdy recenzent patrzy na "metkę", a nie na faktyczny "produkt" jest zwyczajnie żenujące.