Wybrala tak, jak bylo do przewidzenia. Szczerze, jakbym miala ta 2 do wyboru, to chyba zdecydowalabym jak ona ^^
Jestem pod dużym wrażeniem po obejrzeniu 3 odcinka.... Wybór Lukrecji oczywisty, swoją drogą niezłe z niej ziółko,straciła swoją niewinność z poprzednich sezonów, teraz jest świadomą kobietą.
Obawiam się tylko poczucia winy z obu stron...
To prawda. Ale ta niewinnosc tracila stopniowo od 2 sezonu, wiec nie bylam w jakims specjalnym szoku. Nikt nie pozostalby niewinny przy takim ojcu.
Dokładnie, już w drugim sezonie pokazała, że zdobywa to czego pragnie. I obawiam się, że tak tez jest z Cezarem, nie jest już tą słodką dziewczyną ślepo zapatrzoną w starszego brata, przy którym czuje się bezpieczna, teraz to ona zaczyna dominować w tej relacji, ona ustala reguły gry... a Czeserej kocha ją tak mocno jak zawsze, jest dla niego niewątpliwie największą ze słabości :D
Psychika ma duże znaczenie, jeśli nie uniesie tego psychicznie, to może tak być-może to być jeden z czynników wpływających na jego upadek.
Bo grzech grzechowi nie równy, jakby nie spojrzeć kazirodztwo należy do tych poważniejszych...
dokladnie to sobie pomyslalam w trakcie tej sceny, kiedy oni uprawiali seks , ze to moze byc poczatkiem upadku tej rodziny
Owinela sobie brata wokol palca: "France, Spain, Naples - they can all crumble to dust for all I care. As long as you…"
Pomijajac fakt, ze to kazirodztwo, od samego poczatku bylam pewna, ze tak to sie skonczy, eh...
To było jasne, w końcu sława tej rodziny w dużej mierze opiera się właśnie na ich wzajemnych relacjach.
Jeśli chodzi o papieża to nie wierzę, aby miał obcować z córką, ale związek Lukrecji z Cezarem wydaje się prawdopodobny.
Tez mi sie tak wydaje. Co prawda zrodla sa skape , ale to w sumie prawdopodobne. Zwlaszcza, ze dla Rodrigo wiezi rodzinne byly ponoc najwazniejsze. A tak btw. przypomnialo mi sie jak Cesare zabil Sforze i papierz opowiadal o tym Vanozzie: "Zdarzyl sie niefortunny wypadek, Giovanni Sforza upadl na noz, ktory nasz syn Cesare trzymal." :D :D Wiem, tragiczne, ale uwielbiam sposob, w jaki Rodrigo dobiera slowa xD
Taaak, niezwykle dyplomatycznie, jak na papieża przystało :D
W 3 odcinku ujęła mnie postawa Cezara w stosunku do tego płaczka Alfonsa, jak wykrzyczał mu w twarz, że zachowuje się jak dziewczynka i nie potrafi wykrztusić słowa w obronie swojej przyszłej rodziny :D.... Genialny Cezar....
No bo Alfonso to takie flaki z olejem. W 3 odc. na koniec pyta Lukrecje, czy dla jej rodziny jest tylko znakiem zapytania. Zastanawialam sie tylko: Chlopie, jestes taki glupi, czy tylko udajesz. Czy on mial nadzieje, ze ten slub to z dozgonnej milosci i bez tla politycznego?! Taka z niego pipka niewyrobiona, dobrze, ze sie chociaz Cesare boi xD
No normalnie krew mnie zalewa, że Lukrecja wyszła za maż za taką pierdołę, co to w noc poślubną zamiast być z żoną to płacze w poduszeczkę... on się zachowuje jakby realiów nie znał, ale nie...w końcu postawił się wujowi...tylko ten go od naiwnych zezwał xD
Tam gdzie potrzeba jego zdecydowania tam go nie ma, z kolei tam gdzie się rzuca to robi z siebie naiwnego ignoranta...
Dobrze, że Cesare sobie z nim "poradzi" ;)
"pipka niewyrobiona" hahahahahah padłam!
Ale mi go było szkoda jak sam płakał w łóżku w noc poślubną, a jego żona bzykała własnego brata. Porażka jakaś!
Hahaha no tak przecież tam jest jedynie mowa ciała, zupełny ignorant umiejętności językowych pojmie xD
Elegancko nas Jordan potraktował, nie można się przyczepić. Rozłożenie emocji na dwie sceny było imo doskonałym pomysłem, bo i na ostro trochę było i subtelnie, wiadomo, widzki mają różne gusta, a tak to chyba każda zadowolona. Psychologicznie te dwa etapy też mają imo sens. Aczkolwiek nie można powiedzieć, że Czezare wreszcie dupę ruszył, bo tu akurat było statycznie :-D
Budowanie napięcia jest świetnie realizowane. Najpierw 2 sceny z 2 odcinka, pierwsza subtelna podczas przymiarki zbroi i bardziej odważna w pokoju Lukrecji. Potem w 3 odcinku mamy aż 3 sceny tej dwójki, które prowadzą do punktu kulminacyjnego, końcowej sceny trwającej zaledwie jakieś 2 minuty! :D
Jedyne zastrzeżenie do tej kluczowej sceny mam takie, że została ona poprzedzona pyskówką z gangiem Katariny. Do łożka z Lukrecją powinien pójść Cezar zdobywca, takiego Cezara kochamy ( w pierwszym odcinku był genialny) , a nie poniżonego przez jakiegoś gnojka, wcześniej przez Katarinę, w przedtem przez króla Neapolu.
Wiadomo, ze on się odkuje, ale idąc do łóżka wygranym byłby bardziej atrakcyjny.
Nawiasem mówiąc tak byłam podekscytowana tym, co według streszczenia miało nastąpić i szczerze mówiąc za pierwszym obejrzeniem większość scen mignęłam na podglądzie :-P, że dopiero za drugim razem, jak obejrzałam porządnie, zaczęłam rozważać motywację Lukrecji, zwłaszcza w kontekście rozmowy z matką. Bo tam tych den jest sporo, ona zwierzyła się Cezarowi tylko z górnej warstwy.
Podoba mi się Twoja analiza scen. Ja oglądając też często zatrzymuje, cofam i powtarzam sceny, żeby nic mi nie umknęło, no i żeby oczywiście dostrzec jakże ważną motywacje głównych bohaterów, jak ona wpływa na ich posunięcia.
Dostrzegam sporą różnicę w uczuciach miedzy Lukrecją a Cezarem, gdyby nie ona... nie doszłoby do tego, a ona jako "porzucona" w danej chwili potrzebowała mężczyzny, którym jej mąż okazał się nie być. Natomiast Cezar chyba bardziej zaangażuje się w tę relacje, mimo pozorów twardziela, tutaj okaże się bezsilny. To ona w 4 odcinku w zwiastunie uśmiecha się do ojca gdy ten zwracając się do Cezara w jej obecności mówi: Cezarze twoja siostra-panna młoda promienieje, natomiast Cezar ma bardzo kwaśną minę i patrzy w jej kierunku znacząco...
Zapowiada się nieźle, w ogóle ten sezon jak na razie mnie miażdży. Tytuł kolejnego odcinka też bardzo, bardzo zachęcający...
A co najważniejsze tytuł nawiązujący do Bankietu Kasztanów nie jest tworem wyobraźni twórców serialu ale wyjętym z historii wydarzeniem ;)
O boze, wlasnie obejrzalam te 48 sekund...Biedny ten Cesare, no! Ze tez musial sie w siostrze zakochac :( Ale powiem wam, ze Francois Arnaud jest idealnie dobrany. Wogole swietna ma role, obok genialnego papieza to zdecydowanie najlepszy charakter. Ale tak szczerze to jak do tej pory najbardziej renesansowo wyglada krol Neapolu;) Taki sam brzydal, jak ci na portretach z tego okresu :D
Idealnie to mało powiedziane, ośmielę się stwierdzić, że został do tej roli stworzony :D Że każdy zachwyca się niesamowitą, głęboką barwą głosu Ironsa to powszechnie wiadomo, ale zwróciłaś uwagę na głos Arnauda? W niczym mu nie ustępuje :D Tworzą duet idealny. A Lukrecja to taka wisienka na torcie xD
No ba, jasne ze zauwazylam. Elektryzujacy, a najbardziej to spojrzenie:) Zaraz mi powiedza, ze profanacja, ale....mam uraze do Ironsa po Lolicie. Od tej pory troche mnie obrzydza i dlugo nie moglam obejrzec z nim zadnego filmu. Uwielbialam go w Ukrytych Pragnieniach, ale potem obejrzalam Lolite i chyba nabawilam sie jakiegos skrzywienia na psychice:) Ale jako Alexander VI. jest genialny, mimo, ze przez 1 sezon mialam gesia skorke, ogladajac go w kazdym odcinku i na poczatku nie bylo to mile doswiadczenie.
Jesli chodzi o głos to imo jednak brytyjscy aktorzy rządzą. Jak dla mnie najpiękniejszy głos należy do Alana Rickmana, jak ja bym chciała, żeby go przerobili na gps-a, z takim narratorem mogłabym pojechać na koniec świata.
Na głos Arnauda zwróciłam uwagę, bo jako żywo w Montrealu nie słyszałam nikogo, kto by mówił z takim akcentem.
Rickman, o taaak :) Niby "tylko" Harry Potter, ale to "Always" zwala mnie z nog :D Niech nie przerabiaja go na gps-a, bo jak sie zaslucham to wjade w drzewo, albo zle zjade z autostrady i nieszczescie gotowe ^^ Kolejny taki kandydat to Gary Oldman..
A wracajac do tematu:
Akcent Arnauda ma w sobie cos charakterystycznego. Ale jego glos ma przede wszystkim swietna barwe.
Dla tego "always" drugi raz poszłam do kina :-D
Na miejscu producenta podpasek zaoferowałabym mu xxxx milionów dolarów tylko za to jedno słowo.
Tak było u Puzo - osobą bardziej zaangażowana okazała się nie ta, którą zakładał Rodrigo. Co do tej sceny to uważam, że sprzedała bratu w miarę strawną bajeczkę, wiesz, coś w ten deseń, jak i współcześnie bywa: założyłam się z koleżanką, że ze mną zatańczysz, czy wkurzył mnie chłopak, posiedzisz ze mną przez chwilę?
Ten seks był imo rezultatem nie tego, że mąż - miągwa nawalił, tylko rozmowy z matką: nie miłość, lecz ambicja.
Chce zwiekszyć swoje znaczenie w rodzinie, czego nie dostrzega Rodrigo, bo on w ogole nie widzi aspiracji swoich dzieci i obsadza je nie po warunkach tylko na siłę. Jak skłonić faceta, żeby zrobił dla kobiety wszystko? No jasne przecież, sposób nie zmienia się od tysiącleci.
Cezar ma poczucie winy, bo musi mieć. To renesans, czyli kobiety sa traktowane jak dzieci we mgle. Musi nimi pokierować facet, czyli ojciec, maż lub brat. Brat nawalił.
Tak nawiasem mówiąc to uderzył mnie brak realizmu scen między C i L. Normalnie to weź spróbuj się pomiziac z facetem na boku, zaraz was przyłapie najlepsza przyjaciółka, która akurat musiała siku czy kelner, który własnie wyrzucał śmieci i okazał się być ciotecznym siostrzeńcem szwagierki dziewczyny tego chłopa, a tu pałac pełen ludzi i nikt nic nie podejrzewa ???
Hahaha, dobre. Ale po pierwsze Lukrecja powiedziała Cezarowi, że Rzym plotkuje już o ich specyficznych relacjach, po drugie to właśnie te "przypadki" o których piszesz uderzają w realizm scen i nadają wręcz śmieszne brzmienie, nie wspominając już o tych jakże wielce nieprawdopodobnych przypadkach rodem z Trudnych Spraw .
Ja myślałam, że to się stanie może gdzieś w środku odcinka i czekałam i czekałam i na koniec w końcu...
W ogóle widok takiego przestraszonego i zakłopotanego Cezare był bezcenny. To już jest taka miłość zakazan ana maksa. Zdrad małżeńskich itp tam było wielu, ale kazirodztwo to jednak niecodzienność, więc jest hardcore.
Poza tym świetnie pokazali ich miłość, podczas sceny seksu z oczu aż pałało uczucie. I te uśmiechy na koniec przepiękne.
Bardzo podobał mi sie soundtrack przy tej scenie, kojarzy ktoś gdzie można znaleźć ten utwór?
Cezar jak sam to określi jest uzależniony od miłości niemożliwych. Ale ta miłość jest nie tylko niemożliwa ale wręcz zakazana i to surowo. Zdecydowanie scena była przepełniona nie tyle pożądaniem co właśnie miłością, delikatnością, a uśmiechy na uwieńczenie sceny to już majstersztyk.
Tak nawiasem mówiąc strasznie jestem ciekawa przyszłej żony Cezara Carlotty d’Albert, nigdzie nie mogłam znaleźć jaka aktorka ją zagra, a to w końcu 5 odcinek bodajże.
A propo małżeństwa Cezara. Bardzo mi sie podobało jak papież mówi do niego: Francja i Nepal ( Cezar i Lukrecja), dwie krainy, jedna pożąda drugiej, a te pragnienie prowadzi jedynie do frustracji. Według mnie świetna przenośnia odnośnie ich miłości.
Bardzo im kibicuję, tworzą taki piękny duet. Jeszcze nigdy nie zachwyciłam się tak żadną filmową parą.
Zastanawiam się czemu ten serial nie ma aż tak wielu fanów jak inne np. True blood czy GoT. Dla mnie jest najciekawszy i naprawde dobrze zrobiony, juz nie mówiąc o aktorstwie.