Myślę, że za mało reklamowany. Weź taką Grę o Tron, gdzie nie wejdziesz tam wielki baner, że nowy sezon itd. Nad czym ubolewam, bo też uważam The Borgias za obecnie najlepszy serial na rynku, Gra o Tron jest super, ale The Borgias chyba bardziej skradło moje serce.
jak ja się z tobą zgadzam, ten klimat, te intrygi, tego się nie da z niczym porównać i również żałuję, że The Borgias ma tak słaba reklamę, gdyby nie znajoma to nawet bym nie wiedziała o jego istnieniu
Dokładnie, ja tez całkiem przypadkiem zaczęłam oglądać. Serial jest fenomenalny pod każdym względem. Gdybym mogła to nagradzałabym każda możliwą nagrodą :D
A mnie nie tyle brak realizmu, co brak konsekwencji. Scena w zbrojowni: Cesar caluje siostre, a giermkowie sobie stoja i nikt sie tym nie martwi, ze to juz jednak troche wykracza poza siostrzana milosc+ scena w ktorej cezar przymierzal koszule: krawiec miota sie po pokoju, a oni flirtuja w najlepsze, ale co tam, don´t care:) Scena przy tej dziwnej tablicy i imionami: cezar caluje siostre a nastepnie rozglada sie z przerazeniem. Wiem, wiem, pocalunek byl o wiele intensywniejszy. Ale nie ma sie co dziwic, ze rzym i cale wlochy plotkuja! Poza tym wydaje mi sie, ze Vanozza cos podejrzewa (chyba zanim oni sami sie zorientowali). Pamietacie, jak im sie przygladala podczas tanca w ostatnim odcinku 2 serii? Podobnie jak ta niedolega Alfonso.
Vanozza swoją drogą jest bardzo inteligentną kobietą, dlatego wcale to nie głupia myśl, przecież matka zna swoje dzieci najlepiej, a obserwując tę dwójkę od razu można się dopatrzyć czegoś więcej niż tylko zwykłej miłości rodzeństwa.
My oglądamy serial z perspektywy Cezara, Lukrecji, Rodrigo, Vanozzy itd. Może dobrze, a może nie, że nie dane jest nam usłyszeć także głos tych którzy to wszystko z boku bacznie obserwują, służące, służący, giermkowie, krawcy, itd. O tym ze plotkują OD DAWNA dowiadujemy się dopiero teraz i to jeszcze w takich okolicznościach.
Najpiękniejsze dla mnie jest to, że między nimi panuje taka wielka, bezwzględna, bezwarunkowa miłość. Miłość pod każdym względem - miłość kochanków, miłość rodzeństwa, miłość kobiety do mężczyzny. Skoczyliby za sobą w ogień. Zresztą jak Cezare mówił, ze cały Neapol i reszta może obrócić się w piach(czy jak to tam było), że ego to nie obchodzi, tylko ona się liczy to normalnie serce ściska. Piękna miłość, taka prawdziwa. Co do miłości Cezara jestem pewna, ale zobaczymy co będzie z Lukrecją. ja książki nie czytałam to nie wiem;D
No właśnie chyba bardziej mężczyzny do kobiety. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że to zostało dokładnie przemyślane, w końcu kobiety stanowią większość serialowej publiczności i muszą dostać to, co chcą. Przy tym Neil Jordan jest wyjątkowy jeśli chodzi o budowanie podskórnego napięcia, gry w podtekstach, niedopowiedzeń, pod tym względem jest bardzo kobiecy, jak dla mnie wrażliwość porównywalna z Jane Campion i Sofią Coppolą. Zwłaszcza jeśli chodzi o jego europejskie filmy, z magnetyczną Grą pozorów na czele. Nawet jak robi blockbustera pod gust amerykańskich producentów to też ma ten pazur wyczuwalny, chociaż mniej (Wywiad z wampirem). Fajne jest w serialach to, że stacje telewizyjne jednak mają jakieś poczucie niższości wobec kinematografii, więc jak już pozyskają dobrego twórcę to dają mu wolną rękę już na etapie castingu. Dlatego imo obecnie są 2 fantastyczne seriale (i wcale nie chodzi mi o Grę o tron) : House od cards Davida Fichera i Borgiowie właśnie. Trzecim przykładem mogłaby być The Good Wife z Ridleyem Scottem jako producentem - gdyby była produkowana przez sieć kablową, byłaby wybitna, na CBS jest tylko dobra.
Lepiej bym tego wszystkiego nie napisała. "Budowanie podskórnego napięcia, gry w podtekstach, niedopowiedzeń, pod tym względem jest bardzo kobiecy", "magnetyczną Grą pozorów na czele" - świetnie ujęte!
Mnie zachwyca tutaj właśnie ta głębia uczucia, ich emocje są z jednej strony takie oczywiste, ale jednocześnie nie dosłowne. Cezare i Lukrecja jakoś tak wymijają się wzajemnie ze swoją miłością i to powoduje właśnie takie fenomenalne napięcie.
Nie jest to typowa, mdła i oklepana miłość typu oh I love You baby, tylko coś więcej. Fakt, że jest to brat z siostrą z jednego ojca i matki dodaje super pikanterii i magii. Ja osobiście jestem zachwycona. I ogólnie rzecz biorąc trzeci sezon chyba będzie najlepszy jak dotąd i nie oceniam tutaj jedynie przez pryzmat tego romansu.
Tez mi sie tak wydaje. Tzn, nie chce tutaj przekonywac, ze Lukrecja nie kocha brata, ale wydaje mi sie, ze niezla z niej zmijka. W przeciwienstwie do ksiazki (przynajmniej do tego momentu, do ktorego przeczytalam czyli jakies 2/5) to ona jest ta niewinna& naiwna dziewczynka. A to, ze Cezar beznadziejnie kocha siostre bylo wiadomo od poczatku. Chyba tylko slepy by tego nie zauwazyl. Szkoda mi go tak naprawde, wszystko przez te baby :D
No z niej się takie ziółko zrobiło. Widać, że już potrafi manipulować. Szkoda by było Cezara gdyby jego tez wystawiła. On ją tak strasznie kocha. Kurde, taka miłość się nie zdarza! Po prostu kocham te ich uśmiechy na koniec, taka radość od nich bije, że wreszcie się połączyli.
Dzisiaj musze to powtórzyć, jeszcze w kinie nie widziałam takiej pary dosłownie!
Ja już nie liczę ile razy oglądałam ten odcinek, szczególnie wybrane momenty.
Dosłownie ja też nie widziałam takiej pary bo raczej wątek miłości nie platonicznej ale namiętnej między siostrą a bratem nie jest zbyt rozpowszechniony :D
Mi serce stanęło jak zaczęli się miętosić, myślałam że to ostatnie me chwile na tym zmiemskim padole.
No ale to było do przewidzenia. Pomijam już fakt, że Lukrecja w prawdziwym życiu prawdopodobnie nie zrobiła tego co jest pokazane w serialu. Czego się nie zrobi dla podsycenia napięcia i rozbudowania fabuły :)
Tak mi okropnie szkoda Cezarego...patrzy się na tą kobitę swymi wielkimi oczami tak jakby chciał ją pochłonąć wzrokiem. Tak go niesamowicie do niej ciągnie. Czuć te iskry w powietrzu nawet gdy rozmawiają.
Boję się, że Lukrecja zacznie wykorzystywać fakt, że jest ona prawdopodobnie jedyną słabością swego brata. ehh
Jesli przez "prawdziwe zycie" masz na mysli historie, to historycy oczyscili osobe Lukrecji, ktora przez wieki byla nazywana "najwieksza kurtyzana Rzymu". Wiec w sumie: tak, pewnie by nie zrobila. Ale z drugiej strony nie oszukujmy sie, jakie ona ma mozliwosci, poza manipulowaniem mezczyznami. A ze jeden z nich to przypadkowo jej brat...coz, takie zycie. Ma racje mowiac, ze jej rodzina rzadzi ambicja i chyba nie mozna jej winic za to, ze zyje wedlug tego, czego nauczyla sie od ojca i brata.
Została niby zrehabilitowana przez historiografię...ale jak mówią w każdej plotce jest ziarno prawdy.
"Mi serce stanęło jak zaczęli się miętosić, myślałam że to ostatnie me chwile na tym zmiemskim padole. " - jesteś geniuszem ;D
A najlepsze jest to, że Cezre jest nie za bardzo w moim typie, a i tak się jaram tym wszystkim;P
Idę oglądać jeszcze raz sceny z nimi.'D
Z charakteru Cezare niesamowicie mnie pociąga. Może to przez to, że z jednej strony jest taki bezwzględny, a z drugiej bardzo czuły. Na ulicy bym się za nim obejrzała ale jakoś większych uniesień by nie było :D
No charakter to on ma, z jednej strony twardy i bezwzględny, a z drugiej taki wrażliwy, szczególnie dla siostry. Nie przypuszczałam, że zdobędzie sie na morderstwo brata.
Nie?? Dla mnie to byla tylko kwestia czasu. Juan mial wszystko, o czym Cesare tylko marzyl: milosc ojca, kariere wojskowa (na ktora notabene nie zasluzyl, bo taki z niego zolnierz jak ze mnie Sw. Klara), jego dzieci nie musialy byc bastardami. Poza tym nie oszukujmy sie, Juan dzialal wszystkim na nerwy (no prawie wszystkim, bo tatus go slepo kochal), dlatego zgadzam sie z Lukrecja: wielu chcialoby go zabic. Scena, w ktorej Cesare walczy z bratem (ta w ktorej Micheletto powstrzymuje Cesare przed nadzianiem Juana na miecz), przekonala mnie ostatecznie, ze Juanowi nie bedzie dane pozyc dlugo i szczesliwie.
Miłość jest ślepa w tym wypadku, gdyby Rodrigo potrafił podzielić sprawiedliwie swoją miłość, nie doszłoby do tego zabójstwa. Wiec dobrze, ze sobie uzmysłowił, że w gruncie rzeczy to wina ojca nie syna.
Biedny ten Cezar, tyle wysiłków starań aby przypodobać się ojcu, a ten tylko zapatrzony w tego hedonistę Juana, który przyczyniał się jedynie do niesnasek i zgrzytów w rodzinie.
No, ale często tak się w rodzinach zdarza, że rodzice wielbią bardziej rozpuszczonego bachora i nie rozumieją,że coś jest nie tak.
W ksiazce jest lepiej wyjasnione, dlaczego rodrigo faworyzowal Juana: 1.) Juan jako dziecko wypil wino, ktore podal mu ojciec i okazalo sie, ze bylo zatrute. Rodrigo umieral z przerazenia i wyrzutow sumienia i 2) Rodrigo podejrzewal, ze Cesare jest synem Kardynala della rovere, z ktorym Vanozza byla na krotko zanim poznala Rodriga.
Poz tym oglądając np. serial hiszpański Rodzina Borgiów tam Cezar został zupełnie inaczej przedstawiony i wręcz sama miałam do niego obrzyd. Natomiast Juan był o wiele lepszym synem, faworyzowanie go wcale nie budziło zdziwienia.
Wszystko zależy od interpretacji,w The Borgias to Cezar budzi większą sympatię.
Najcudowniejsze tutaj jest to, że to jest taka ogromna miłość platoniczna połączona z fizycznym pożądaniem. To jest połączenie wszystkich rodzajów miłości w jednym. Ja w sumie cały czas przez pierwszy i drugi sezon widziałam, że coś jest na rzeczy, ale nie przypuszczałam, że dojdzie do kulminacji. Nie czytałam książki i jedynie wszystkiego dowiaduję się z serialu. W dodatku jeszcze przed premierą 3 sezonu czytałam na filmwebie, że te krótkie sceny z nimi w zwastunach to tylko tak dla podsycenia emocji i że do niczego nie dojdzie i jakoś w to uwierzyłam. Moje zaskoczenie więc było ogromne.
mnie się za to zrobiło bardzo smutno po tym odcinku, gdyż... tak, scena zrobiona bardzo smacznie, napięcie rosnące stopniowo z każdym ich kolejnym wspólnym ujęciem… zresztą nie będę ukrywać, że Lukrecja x Cezar to jeden z głównych powodów, dla których oglądam Borgiów z tak dużym zainteresowaniem, tyle że... moje obawy, które zaczęły rosnąć przy oglądaniu teaserów nowego sezonu, niestety zapewne się spełnią. boli mnie to, że Lukrecja, jak już wszyscy zauważyliśmy, nie jest już tą samą niewinną i słodką dziewczyną, co w sezonie 1. zaczęła dbać o własne interesy, używać swoich wdzięków (no, namiastkę tego mieliśmy przy pogrywaniu z królem Karolem). ciekawi mnie tylko, co tak naprawdę da jej przejście na fizyczność z bratem - to marne zagranie, jeżeli chciała coś na tym uzyskać. no, chyba że chodziło tylko o to, by trzymać go w garści, ale przecież on i bez tego uciąłby sobie ręce i nogi, gdyby go o to poprosiła. od początku serialu wiadomo było, że obydwoje kochają się głęboką miłością brata i siostry, tyle że ze strony Cezarego istniał też zawsze pierwiastek cielesny. nie jestem pewna, czy Lukrecja rozważała brata w kategoriach kochanka kiedykolwiek wcześniej niż ostatnimi czasy (od razu zaznaczam, że nie czytałam książki Puzo, zresztą, jak rozumiem, serial jest luźną ekranizacją książki, która jest z kolei luźną interpretacją faktów historycznych, które też nigdy nie są pewne, zwłaszcza że plotki i pomówienia istniały zawsze i ciężko stwierdzić, co jest prawdą, a co kłamstwem) i jest mi z tego powodu przykro, bo bardzo nie chcę widzieć złamanego serca Cezarego. wiadomo, że taki związek z góry skazany jest na porażkę i cierpienie (zresztą nie powinnam się dziwić, bo niemal wszystkie moje "otp", filmowe, serialowe czy też książkowe, kończą się albo śmiercią albo ogromnym rozczarowaniem, więc chyba powinnam do tego przywyknąć :D). ostatnie sekundy 3 odcinka, w których tak pięknie się do siebie uśmiechają i widać szczęście i spełnienie w ich oczach, niszczą mnie, bo boję się, że to ich ostatni tak szczęśliwy moment, po którym będą pojawiały się jedynie wyrzuty sumienia z jego strony, z jej zaś - nie mam jeszcze pojęcia co, bo nadal nie rozumiem, jaki miała w tym interes, chyba że faktycznie stwierdziła, że jej brat to jednak niezłe ciacho i czemu by nie, skoro jest chętny ;). z bólem patrzę w przyszłość i modlę się tylko, żeby ten seks nie zniszczył wszystkiego tego, co do tej pory ich łączyło – ich przyjaźni, zaufania, wzajemnej troski... choć tak zapewne będzie. /ciężko westchnęła
rozpisałam się okrutnie, przepraszam. zawsze tak mam, że robię się bardzo emocjonalna w stosunku do fikcyjnych postaci, które szczególnie lubię :).
Podobnie myślę! Taka zapowiedź niesamowitej burzy, która wywoła niemałe spustoszenie.
Ja też ma takie odczucia co ty. Ale jakoś mam naiwne poczucie nadziei, że to jednak jest wielka miłość z jej i z jego strony. Znienawidzę ją jeśli skrzywdzi Cezara, on ją tak strasznie kocha. I najlepsze jest to, że on jednak sam by się do niej w życiu nie dobrał. Widać było, że w jakiś sposób jej pożądał, ale nigdy by jej nie wykorzystał, nic nie zasugerował. Ona jednak się na to zdobyła i go namówiła, chwilami nawet go zwyczajnie szczuła, jak w scenie gdzie leżała naga na łożu. Ja chyba będę płakać jeśli ona wykręci jakiś numer. Chciałabym, żeby to była taka wielka bezinteresowna miłość bez względu na to, czy oni będa mieć swoje rodziny i jak potoczą się ich dalsze losy.
Poniewaz nie jestem pewna, czy fakty historyczne i wersja Puzo sa uwazane za spojler, na wszelki wypadek uprzedzam : SPOJLER ALERT!!!!!
Według książki i historii to go niestety skrzywdzi. Trzeci mąż, pozniejszy książę Ferrary był podobno jej prawdziwą miłością, co spowodowalo, że relacja z Cezarem mocno się rozluznila - nawet mimo, że po śmierci Aleksandra znalazł schronienie na jej dworze - i on to bardzo przezyl. Jak wszystkie wiemy, serial jest luzna interpretacja, wiec nawet nie wiadomo, czy scenarzysci przewidzieli trzeciego meza. Poza tym przypominam, ze Cezar skonczyl marnie na polu bitwy, obdarty z odziezy i nierozpoznany (w kazdym razie nie od razu). Lukrecja przezyla go o 12 lat.
Resumując - dla Cezara to byla milosc zycia, dla Lukrecji jedna z wielu.
Ale na pocieszenie może warto wspomnieć, że Cezar Borgia został upamiętniony tak, ze trudno byloby lepiej, w najsławniejszym dziele Machiavellego "Książę", biblii wszystkich politykow, politologow, wojskowych, filozofow i historykow od doktryn politycznych.
Mam nadzieje, ze nie beda sie trzymali ani ksiazki, ani historii. W koncu w wielu wypadkach zrobili tak jak chcieli( zabojstwo Juana, ojciec dziecka Lukrecji, itp itd)....
tak właśnie sądziłam... cóż, pozostaje nadzieja, że Jordan nie będzie się trzymał tej wersji wydarzeń (złośliwy głos w głowie szepcze: "wiemy, że będzie..."). w sumie ciekawa sprawa, bo zazwyczaj to kobiety są bardziej wierne w uczuciach, no ale może dla niej kazirodczy związek nie był jednak szczytem marzeń ;).
Kazirodztwo szczytem marzeń haha. kto wie co ona ma tam jeszcze w zanadrzu. Może po drodze zaangażuje się w jakieś związki z kobietami, albo w trójkąty, skoro jeszcze jej mało. W sumie to jak na tak młody wiek to już i tak ma za sobą spore doświadczenie - gwałty przez starego Sforzę, romans z młodziutkim Paolo, potem jeszcze ci jej niedoszli mężowie, brat... Wszystko z nią możliwe.
A to bladź! Ale i tak ją lubię;D Jeśli faktycznie będzie miała trzeciego męża to chcę widzieć tą miłość jej życia. Tylko szkoda mi tego małego kmiotka Alfonso, że tak go olała ;P
No puszczalska jak nic :D Mama nie nauczyla jej, ze czasem trzeba trzymac kolanka zlaczone a nie ciagle tak: V :) Jak mi skrzywdza Cesare to moze mu tez chociaz dadza jakas inna w zamian.
Masz na mysli Ursule? Ona dopiero pozniej zostala zakonnica, jak jej Ces meza ubil:) A ta wariatka zamiast spojrzec na to z pozytywnej strony, polazla do klasztoru, ktory chyba nalezal do Cesare :D
Dokładnie, wojsko które wracało chciało się zabawić... trafiło na klasztor pełen zakonnic.
Cezarowi udało się przechytrzyć Francuzów, ale nie przewidział tego-jak sam to powiedział.
Tak oni splądrowali ten klasztor i pozabijali zakonnice a Cezare się domyślił, ale nie zdążył na czas i nie ocalił ukochanej. Podejrzewam, że gdyby zdążył to by siostrę Martę zabrał ze sobą i żyli by razem. Ona w końcu by uległa.
A mi sie wydaje, ze nie. Te jej glupie przekonania. Pozy tym, kobieta przeczyla sama sobie. Najpierw zdecydowala sie na romans z Cesare, mimo ze wiedziala jaki jest. W calym Rzymie wiadomo przeciez, ze ma na swoich uslugach assassina. No i helllou, to Borgia! Czego sie spodziewala? Potulnego baranka? Przeciez to rodzina, ktora nie zatrzyma sie przed niczym, jesli chodzi o wladze i wlasny interes. A Cesare jest prawa reka glowy tejze rodziny. Ehhh, naiwna baba. Dobrze, ze rozwiazali ten watek, denerwowala mnie bardzo.
Ona mnie zdziwiła w momencie, gdy po upojnych nocach z Cezare jak się dowiedziała, że zabił jej męża to totalnie się od niego odcięła. Ok mogła zrobić mu sceny itd, ale, żeby od razu do klasztoru. Ale to, że zdradzała umyślnie męża to już nie było powodem do pójścia do zakonu tylko to, że kochanek zabił jej męża. W tamtych czasach wszyscy się zarzynali.
No ale z drugiej strony wrażliwa babka z niej była. Tylko, że ostatecznie mogła w kocu odpuścić, to w końću Cezare!
A tam, nie przepraszaj;) Pamietajcie, co Lukrecja powiedziala do matki: ze musi zadbac o swoje ambicje a nie tylko o te brata i ojca. I mysle, ze dokladnie tak zrobi. Czy bedziemy widziec Cesare nieszczesliwego? Pewnie tak. Ale Lukrecja nie jest jego jedyna miloscia, bo on przeciez kocha wladze. Dlatego pewnie sie otrzasnie i powybija kilku kmiotkow na polwyspie :D Bo jak wiadomo wladzy nigdy nie ma sie za duzo :)
A ja uczucie Lukrecji wobec Cezarego postrzegam inaczej. Wiele osob kwestionuje uczciwosc uczuc Lukrecji wobec brata: ze nim manipuluje, ze chce zbobyc wladze, w koncu poczuc sie wazna itp itd.
Ja z kolei ogladajac serial zawsze uwazalam, ze JEDYNYM celem Lukrecji zawsze bylo i bedzie bycie kochana/szanowana/szczesliwa, a nie zadne zabawy we wladze i polityke (tego ze wzgledu na okolicznosci po prostu musiala sie nauczyc i wykorzystywac).
W swietle traumatycznych doswiadczen z jej pierwszego malzenstwa (gwaltu, ponizenia, wykorzystywania, przedkladania polityki nad jej wlasne pragnienia, etc.), jej poczynania sa kierowane pragnieniem bycia dla kogos najwazniejsza, bycia osoba, ktorej uczucia i dobro beda rzecza nadrzedna. Przyjamniej ja to tak interpretuje.
Lukrecja doskonale wiedziala, ze jedyna taka osoba zawsze byl Cezary, ale tez miala swiadomosc, ze ze wzgledu na powiazanie rodzinne, nigdy ten zwiazek nie zostanie spelniony. I wlasnie z takim nastawieniem pakowala sie w rozne romanse, liczyla na to, ze znajdzie mezczyzne, ktory bedzie ja kochal tak bezgranicznie jak Cezary i na dodatek zaspokoi aspekt fizyczny zwiazku. Dlatego tez takim ogromnym sentymentem darzyla Paolo. Z tym, ze Paolo mimo wielkiej milosci w dalszym ciagu przegrywal z Cezarym o ten jeden punkt - nie wazne jak bardzo by sie staral, nie mogl zapewnic Lukrecji bezpieczenstwa.
Potem pojawil sie Alfonso - chlopak urodziwy, delikatny i z wplywowej rodziny. Na pierwszy rzut oka wygladal na kandydata idealnego, ale juz w pierwszych odcinkach 3 sezonu widzimy, ze to tak naprawde ofiara losu, ktora nie jest w stanie walczyc o dobro ukochanej ani nawet o wlasne.
Po takich doswiadczeniach oczywistym bylo, ze w koncu zwroci sie do brata. Jest on jedynym mezczyzna, ktory jest w stanie zrobic dla niej WSZYSTKO, kocha ja bezgranicznie, zalezy mu na jej dobru i szczesciu (nawet wlasnym kosztem), szanuje ja, docenia, zba o jej bezpieczenstwo, a w lozku patrzy na nia i traktuje jak najcenniejsza rzecz na swiecie. Przeciez to ideal KAZDEJ kobiety.
Uczciwosc Lukrecji najlepiej widac w odcinku 4 w scenie, kiedy nastepnego dnia po nocy poslubnej Alfonso przychodzi do jej sypialni, aby w koncu skonsumowac zwiazek (naiwny :P), a ona, bedac wierna Cezaremu, mu odmawia. Wlasnemu mezowi! Strasznie wzruszyla mnie ta scena, oj strasznie.
I ten dialog pomiędzy nimi : Może nasza miłość powinna być bardziej duchowa, na co Alfonso "Jak brat i siostra?"
Nie zdecydowanie nie tak xD
Jak pierwszy raz zobaczyłam soundtrack to myślałam początkowo, ze zrobią coś na kształt jakiegoś snu, wyobrażenia etc. A tu naprawdę romans. Nie mogę się już doczekać kolejnego odcinka, a ten dopiero za tydzień, chyba że od razu jak puszczą 3 w Ameryce, to do neta trafi kolejny, Oby :D