PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=528992}

Sherlock

2010 - 2017
8,5 239 tys. ocen
8,5 10 1 239033
7,9 51 krytyków
Sherlock
powrót do forum serialu Sherlock


Zdecydowanie nie rozumiem fascynacji tym serialem.

Serial przestał mi się podobać, właściwie już w momencie, kiedy zobaczyłam, kto gra
Holmesa. Aktor grający Sherlocka, moim zdaniem, zdecydowanie za młody i nienadający
się do tej roli, wybaczcie, ale po prostu moim zdaniem nie pasuje. Dlaczego? Bo
uważam, że brak mu przenikliwości w spojrzeniu, że wygląda za mało poważnie… i
nawet jak się złości… nie jest to moim zdaniem przekonujące, nie wywołuje żadnych
emocji, jest mało autentyczne, a kiedy wpada w melancholię, kładzie się na kanapie i nie
chce, żeby ktokolwiek mu przeszkadzał, to moim zdaniem wygląda jak dziecko
strzelające focha – brak mu autentyczności. Ten Holmes nie zachowuje się jak
prawdziwy i nie wygląda jak on… nie ma, że tak powiem… tego czegoś.

W ogóle, czym ma być ten serial?
1. Nowoczesną wersją Holmesa?! – a czy potrzebne są nowoczesne wersje naprawdę
świetnych rzeczy?! Czy trzeba Holmesa wprowadzać w XXI w.? Dawać mu laptopa,
komórkę i inne gadżety? Mnie osobiście fascynowało to, jak człowiek w XIX w. mający do
dyspozycji głównie swój umysł i książki jest w stanie zebrać wszystkie potrzebne mu
informacje – co jest trudnego we wpisaniu czegoś w wyszukiwarkę lub napisaniu
czegoś na forum? Namierzenia telefonu mając potrzebne do tego aplikacje? Jest to,
właściwie, nic innego niż to, co robią bohaterowie większości współczesnych seriali
kryminalnych –nuda! Owszem nawet ten Holmes więcej myśli, niż szuka w Googlach,
ale wciąż… to nie to samo.
2. Przeróbką Holmesa? – to samo, co ze współczesną wersją – jaki to ma cel? Po co
przerabiać dobre rzeczy?
3. Młodym Holmesem? – i znowu – dlaczego?! Co jest złego w dojrzałym facecie, który
sporo widział i przeżył?
4. Po prostu Holmesem? – o nie, zdecydowanie nie. Jak już wspomniałam Benedict
Cumberbatch w ogóle nie zachowuje się jak Holmes i nie wygląda jak on. Ponadto
odcinki mają się przeważnie nijak do opowiadań – podobne tytuły, nazwiska osób,
zahaczanie o fabułę…, ale przeważnie jest to jedno wielkie pomieszanie z poplątaniem
(z resztą jak i w kinowym Holmesie) plus zdecydowana przewaga dodatków od twórców
(w samym tylko odcinku „The Great Game” znajdują się mniej, lub bardziej luźne
nawiązania do ponad 5 opowiadań.) Po co? Wygląda to trochę tak, jakby twórcy
rozpaczliwie starali się pokazać, że jednak ma to jakiś związek z prawdziwym
Holmesem.
Naprawdę uważam, że już lepsza była wersja kinowa – przynajmniej jasno nastawiona
na akcję i trochę śmiechu (szczególnie w drugiej części), ale ten serial? Nie wiem,
naprawdę, skąd to zafascynowanie nim. Nie ma super akcji, nie jest prawie w ogóle
oparty na opowiadaniach. Czy naprawdę nie można stworzyć czegoś innego? Czy trzeba
było nazwać bohatera imieniem słynnego detektywa? Czy trzeba było, luźno bo luźno, ale
jednak, opierać się na opowiadaniach Conan Doyle’a? Czy nie można było stworzyć
czegoś nowego? Po prostu młodego inteligentnego detektywa, dać mu kumpla i paru
wrogów, wymyślić nowe zagadki i zrobić coś całkiem nowego? Czy jedyną opcją, by
„zwrócić uwagę widza” było danie bohaterowi nazwiska „Holmes”?

Chcę nawiązać też do jednej kwestii, która pojawiła się gdzieś na Filmwebie – w
komentarzach padła opinia, że ten Sherlock przypomina bardziej House’a – z tym się
zgadzam (tak wiem, że House wzorowany był na Holmesie, a ten z kolei na lekażu… cóż
za piękna ciągłość, prawda?). Podobieństwa:
1. Piłeczka, którą w jednym (chyba tylko jednym) z odcinków, podczas rozmyślań
odbijał Cumberbatch – dość charakterystyczne dla House’a, który odbija sobie nią, gdy
potrzebuje się skoncentrować, by wymyślić rozwiązanie zagadki.
2. Stosunek do innych ludzi – tak Holmes znał swoją wartość, tak uważał się za
wyjątkowego, tak dawał to jasno, czasem nawet bardzo jasno, do zrozumienia (choć
momentami bywał też skromny), ale robiąc to nie obrażał ludzi (a jeśli już mu się to
zdarzało, to bardzo rzadko) – Cumberbatch, jako Sherlock jest, delikatnie mówiąc,
niemiły… - House oczywiście też.
3. „Sabotowanie związku” Watsona (chodzi mi o randkę w cyrku) – Holmes nie
sabotował związku Watsona. Był miły wobec jego żony i choć zabierał czasem Watsona,
by ten brał udział w jego śledztwach, to gdy przychodził po niego do domu, czasem nawet
pytał, czy Pani Watson nie ma nic przeciwko temu. Za to House? – On jak najbardziej
poleciłby miejsce Wilsonowi i zjawił się tam rezerwując sobie trzecią miejscówkę
twierdząc, że naprawdę nie wie w czym problem.
4. Myślę, że coś by się jeszcze na pewno znalazło ;)

Dalsze minusy tego serialu:
1. Oczywiście wygląd i wiek aktora grającego Holmesa, ale nad tym nie będę się
rozwodzić.
2. Plastry nikotynowe zamiast morfiny, kokainy, czy chociażby papierosów i fajki?!...
serio!?! Uważam, że to do prawdy przegięcie. Rozumiem, że uzależnienia nie są czymś
najważniejszym, ale z drugiej strony… one tworzyły Holmesa, były niejako jego częścią,
pokazywały, że nawet on ma jakieś słabości… stanowiły, być może, swego rodzaju
mroczną stronę Holmesa…. ale plastry nikotynowe?! Błagam…
3. Podejście do Watsona i jego związku – jak już wspomniałam wyżej.
4. Podejście do Lestrade – choć Holmes nie miał najlepszego zdania o Lestrade, nie
traktował go tak jak ten tutaj i nie w dawał się z nim w takie kłótnie.
5. Podejście do kobiet – choć owszem, może nie wszystkie darzył sympatią, to jak było
napisane „był wyjątkowo miły i uprzejmy wobec kobiet” – Holmes był dżentelmenem –
ten tu, mam wrażenie, że bywa bardzo nie miły – nie mówię, że zawsze, ale to zupełnie
inna klasa (i nie ma tu znaczenia, że są to zupełnie inne czasy – albo ktoś się umie
zachować, albo nie).
6. Mycroft – Holmes miał bardzo dobre stosunki ze swoim bratem, przyznawał, że
gdyby to Mycroft był detektywem byłby lepszy. Pomagali sobie, nie było między nimi
zawiści i bezsensownej rywalizacji, po co to komu?
7. Technologia – badania chemiczne z użyciem nowoczesnych technologii, czy przy
użyciu XIX wiecznych metod, gdzie trzeba było trochę się pomęczyć, coś wiedzieć,
komputer/nowoczesny mikroskop nie odwalił za ciebie większości roboty – co robi
większe wrażenie?
8. Dedukcja w tym serialu jest mocno naciągana. Dlaczego? – bo w naszych czasach
dzieje się za dużo. Bo jest zbyt wiele różnych zawodów, możliwości, zbytnie wzajemne
przenikanie się kultur, brak barier, zbyt szybko wszystko się zmienia, i tak dalej, więc
ogarnięcie tego wszystkiego jest dużo trudniejsze i chcąc nie chcąc dedukcja robi się
naciągana…. Ponadto, co do hasła do komputera w Psie Baskerville’ów – nawet ja
mam bardziej skomplikowane.
9. Moriarty – moim zdaniem w tym serialu Moriarty to jakiś psychol – tak się
przynajmniej zachowywał. Moriarty był geniuszem, fakt w złym kierunku wykorzystał swój
potencjał, ale był geniuszem, nie błaznem. Moriarty szanował Holmesa i jego
umiejętności, a Holmes Moriartego. W tym serialu… może i w jakimś stopniu się
szanują i podziwiają, ale nie widać tego aż tak.
10. Stosunek do umierających w The Great Game (w sensie do ludzi, którzy mogli
wybuchnąć) – taki cynizm – tylko u House’a, Holmes szanował ludzkie życie.
11. Skradziony pendrive z supertajnymi planami i na prawdę nikt nie zrobił ich kopii?!
Nikt nie chciał mieć z tego pożytku? Pendrive wraz z nietkniętą zawartością wrócił na
swoje miejsce. - naciągane (tak wiem... Moriarty twierdził, że mógłby zdobyć te plany
kiedy tylko chciał... to czemu tego nie zrobił?).
12. I wiele innych…
Powiem szczerze… nie wiem jak twórcy mają zamiar wyjaśnić to, że Holmes przeżył skok
z budynku, tak, żeby nie było to naciągane… - nawet w kinowy Holmes w tej kwestii był
już na granicy.
Żeby nie było, że mi się nic nie podoba, powiem, że widoki są wspaniałe, a muzyka jest
nawet w porządku ;)
I starając się mówić całkowicie obiektywnie – 3cie miejsce to zdecydowanie za wysoko.

A jeżeli rzeczywiście zainteresowaliście się Holmesem, to polecam przeczytanie
opowiadań A jeśli chcielibyście coś obejrzeć, to polecam serial z Jeremym Brettem,
głównie dlatego, że:
1. Oczywiście nie w całości, ale w dużej mierze opiera się na opowiadaniach.
2. Aktor odgrywający rolę Holmesa jest genialny! (mam natomiast pewne zastrzeżenia
do Watsona, którego od drugiego sezonu gra Edward Hardwicke) – Po obejrzeniu ‘kilku
różnych Holmesów’ stwierdzam, ze Brett był najlepszy. Wyglądał jak Holmes,
zachowywał się jak Holmes, starał się utożsamić z postacią i był wybitnym aktorem.
Jego twarz była wstanie wyrazić wszystko, a jego wzrok wręcz przeszywał. Był w stanie
idealnie wcielić się w Holmesa i tę jego „dwoistość” – raz rozpierała go energia, innym
znów razem pogrążony był w melancholii, Brett oba te „stany” prezentuje znakomicie. Dla
mnie on jest i będzie jedynym Holmesem (pomijając Bretta, Cumberbatcha i Downeya
widziałam w tej roli przynajmniej 2 inne osoby i nikt mu nie dorównywał).
Jeśli ktoś zechce obejrzeć ten serial to od razu mówię – jest przepaść pomiędzy nim a
kinową wersją i serialem z Cumberbatchem. Dlaczego? Bo był kręcony z zamysłem, by
jak najwierniej i jak najlepiej przedstawić na ekranie, to, co Conan Doyle zapisał. Ten
nowy serial, jak i wersja kinowa, moim zdaniem, nastawione są natomiast głownie na
jak najszersze grono odbiorców, by jak najwięcej osób to polubiło i oglądało, by
serial/film „zarabiał pieniądze” i „zdobywał nagrody”. Wersja z Brettem była, w moim
odczuciu, bardziej sztuką dla sztuki. Brett jako Holmes może nie przypadnie od razu
ludziom do gustu – jest zdecydowanie inny niż Cumberbatch, czy Downey – ale
spróbujcie przebrnąć chociażby przez cały pierwszy odcinek i dopiero potem oceniać (ja
obejrzałam cały serial z Cumberbatchem, pomimo tego, że od początku mi się nie
podobał, bo uważam, że bez sensu jest wypowiadać się na temat, o którym nie ma się
zielonego pojęcia), poza tym wystarczy obejrzeć rysunki Sidneya Pageta, by przekonać
się, że Brett wyglądał dość podobnie do Holmesa, a postać detektywa raczej, na
pierwszy rzut oka, nie budziła zbytniej sympatii ;)

pozdrawiam ;)

asia0123

Dżizas, jeśli Sherlock BBC jest "niepotrzebny" i uznajesz go za niemalże zamach na cześć prozy Doyle'a, to jestem bardzo ciekaw jak zapatrujesz się na Elementary... świętokradztwo? Skądinąd, dobry serial...

Nie cierpię takich fanatyków.

asia0123

Baba bez bolca dostaje ...

ocenił(a) serial na 4
asia0123

asia0123
Wchodząc dzisiaj na ową stronę z zamiarem skomentowania serialu, okazało się, że nie muszę tego robić, bo wszystko trafnie ujęłaś. Jako że dodawanie czegokolwiek do Twojej pierwszej tyrady byłoby powtórzeniem recenzji pierwszego sezonu, całkowicie, zwyczajnie, poprę Twoje zdanie. Całkiem miło, z jednej strony, że mnie ubiegłaś. Dlatego napiszę tylko: wracam do książek (i filmów z Downey'em też) znowu. Pozdrawiam!

ocenił(a) serial na 10
asia0123

Przeczytałam cały post, aby wypowiedzieć się w sposób przemyślany, chociaż już w połowie miałam dość.
Zarzucasz ludziom na forum, ze nie szanują Twojej opinii na temat serialu, a tak naprawdę sama "jedziesz" po nich tylko dlatego, że mają przeciwne zdanie niż Ty.
Oczywiście, masz prawo wypowiadać się w sposób subiektywny (trudno być obiektywnym, gdy człowiek odnosi się do własnych sympatii i antypatii), ale staraj się przynajmniej tak formułować wypowiedzi, aby zamiast prowokować do niezbyt przyjemnej wymiany zdań, mobilizować do merytorycznej dyskusji.

W pewnej chwili miałam wrażenie, że czepiasz się serialu tylko ze względu na Cumberbatcha i tak naprawdę chodzi o to, że nie jest on Brettem. Bo Brett, bo Brett tamto... Bo Brett wyglądał tak, a Cumberbatch nie wygląda jak Brett.

Myślę, że po "Sherlocka" sięgają ci, którzy naprawdę poszukują czegoś nowego i oryginalnego, i nie mają problemu z tym, aby w jakimś stopniu odejść od dzieła, na którym się serial opiera.
Zwróć uwagę, że twórcy tej produkcji zaznaczają już w czołówce, iż serial powstał w "oparciu o dzieła ACD", czyli jest z nimi powiązany, ale nie jest ich wiernym odwzorowaniem.
Trzeba było zrezygnować z oglądania, jeśli poszukiwałaś wiernej ekranizacji książki ACD. Nie jest trudno się domyślić, że serial nie jest osadzony w realiach XIX-wiecznych, a Holmes raczej nie pomyka po Londynie z lupą w ręce i z fajką w zębach. Można się zorientować już po kilku sekundach.

Postęp, także w sztuce filmowej, nie byłby możliwy, gdyby nie dążenie ku nowym rozwiązaniom, wprowadzanie udogodnień technicznych, itd. :) Gdyby nikt nie szukał "nowego", to oglądałabyś przygody Holmesa na ruchomych obrazkach albo w wersji niemej. Ale co kto lubi :)

Pozdrawiam.

ocenił(a) serial na 4
asia0123

Wszystko bardzo trafnie ujelas. Nic dodac nic ujac. Podpisuje sie pod tym rekami i nogami :)