Zdecydowanie nie rozumiem fascynacji tym serialem.
Serial przestał mi się podobać, właściwie już w momencie, kiedy zobaczyłam, kto gra
Holmesa. Aktor grający Sherlocka, moim zdaniem, zdecydowanie za młody i nienadający
się do tej roli, wybaczcie, ale po prostu moim zdaniem nie pasuje. Dlaczego? Bo
uważam, że brak mu przenikliwości w spojrzeniu, że wygląda za mało poważnie… i
nawet jak się złości… nie jest to moim zdaniem przekonujące, nie wywołuje żadnych
emocji, jest mało autentyczne, a kiedy wpada w melancholię, kładzie się na kanapie i nie
chce, żeby ktokolwiek mu przeszkadzał, to moim zdaniem wygląda jak dziecko
strzelające focha – brak mu autentyczności. Ten Holmes nie zachowuje się jak
prawdziwy i nie wygląda jak on… nie ma, że tak powiem… tego czegoś.
W ogóle, czym ma być ten serial?
1. Nowoczesną wersją Holmesa?! – a czy potrzebne są nowoczesne wersje naprawdę
świetnych rzeczy?! Czy trzeba Holmesa wprowadzać w XXI w.? Dawać mu laptopa,
komórkę i inne gadżety? Mnie osobiście fascynowało to, jak człowiek w XIX w. mający do
dyspozycji głównie swój umysł i książki jest w stanie zebrać wszystkie potrzebne mu
informacje – co jest trudnego we wpisaniu czegoś w wyszukiwarkę lub napisaniu
czegoś na forum? Namierzenia telefonu mając potrzebne do tego aplikacje? Jest to,
właściwie, nic innego niż to, co robią bohaterowie większości współczesnych seriali
kryminalnych –nuda! Owszem nawet ten Holmes więcej myśli, niż szuka w Googlach,
ale wciąż… to nie to samo.
2. Przeróbką Holmesa? – to samo, co ze współczesną wersją – jaki to ma cel? Po co
przerabiać dobre rzeczy?
3. Młodym Holmesem? – i znowu – dlaczego?! Co jest złego w dojrzałym facecie, który
sporo widział i przeżył?
4. Po prostu Holmesem? – o nie, zdecydowanie nie. Jak już wspomniałam Benedict
Cumberbatch w ogóle nie zachowuje się jak Holmes i nie wygląda jak on. Ponadto
odcinki mają się przeważnie nijak do opowiadań – podobne tytuły, nazwiska osób,
zahaczanie o fabułę…, ale przeważnie jest to jedno wielkie pomieszanie z poplątaniem
(z resztą jak i w kinowym Holmesie) plus zdecydowana przewaga dodatków od twórców
(w samym tylko odcinku „The Great Game” znajdują się mniej, lub bardziej luźne
nawiązania do ponad 5 opowiadań.) Po co? Wygląda to trochę tak, jakby twórcy
rozpaczliwie starali się pokazać, że jednak ma to jakiś związek z prawdziwym
Holmesem.
Naprawdę uważam, że już lepsza była wersja kinowa – przynajmniej jasno nastawiona
na akcję i trochę śmiechu (szczególnie w drugiej części), ale ten serial? Nie wiem,
naprawdę, skąd to zafascynowanie nim. Nie ma super akcji, nie jest prawie w ogóle
oparty na opowiadaniach. Czy naprawdę nie można stworzyć czegoś innego? Czy trzeba
było nazwać bohatera imieniem słynnego detektywa? Czy trzeba było, luźno bo luźno, ale
jednak, opierać się na opowiadaniach Conan Doyle’a? Czy nie można było stworzyć
czegoś nowego? Po prostu młodego inteligentnego detektywa, dać mu kumpla i paru
wrogów, wymyślić nowe zagadki i zrobić coś całkiem nowego? Czy jedyną opcją, by
„zwrócić uwagę widza” było danie bohaterowi nazwiska „Holmes”?
Chcę nawiązać też do jednej kwestii, która pojawiła się gdzieś na Filmwebie – w
komentarzach padła opinia, że ten Sherlock przypomina bardziej House’a – z tym się
zgadzam (tak wiem, że House wzorowany był na Holmesie, a ten z kolei na lekażu… cóż
za piękna ciągłość, prawda?). Podobieństwa:
1. Piłeczka, którą w jednym (chyba tylko jednym) z odcinków, podczas rozmyślań
odbijał Cumberbatch – dość charakterystyczne dla House’a, który odbija sobie nią, gdy
potrzebuje się skoncentrować, by wymyślić rozwiązanie zagadki.
2. Stosunek do innych ludzi – tak Holmes znał swoją wartość, tak uważał się za
wyjątkowego, tak dawał to jasno, czasem nawet bardzo jasno, do zrozumienia (choć
momentami bywał też skromny), ale robiąc to nie obrażał ludzi (a jeśli już mu się to
zdarzało, to bardzo rzadko) – Cumberbatch, jako Sherlock jest, delikatnie mówiąc,
niemiły… - House oczywiście też.
3. „Sabotowanie związku” Watsona (chodzi mi o randkę w cyrku) – Holmes nie
sabotował związku Watsona. Był miły wobec jego żony i choć zabierał czasem Watsona,
by ten brał udział w jego śledztwach, to gdy przychodził po niego do domu, czasem nawet
pytał, czy Pani Watson nie ma nic przeciwko temu. Za to House? – On jak najbardziej
poleciłby miejsce Wilsonowi i zjawił się tam rezerwując sobie trzecią miejscówkę
twierdząc, że naprawdę nie wie w czym problem.
4. Myślę, że coś by się jeszcze na pewno znalazło ;)
Dalsze minusy tego serialu:
1. Oczywiście wygląd i wiek aktora grającego Holmesa, ale nad tym nie będę się
rozwodzić.
2. Plastry nikotynowe zamiast morfiny, kokainy, czy chociażby papierosów i fajki?!...
serio!?! Uważam, że to do prawdy przegięcie. Rozumiem, że uzależnienia nie są czymś
najważniejszym, ale z drugiej strony… one tworzyły Holmesa, były niejako jego częścią,
pokazywały, że nawet on ma jakieś słabości… stanowiły, być może, swego rodzaju
mroczną stronę Holmesa…. ale plastry nikotynowe?! Błagam…
3. Podejście do Watsona i jego związku – jak już wspomniałam wyżej.
4. Podejście do Lestrade – choć Holmes nie miał najlepszego zdania o Lestrade, nie
traktował go tak jak ten tutaj i nie w dawał się z nim w takie kłótnie.
5. Podejście do kobiet – choć owszem, może nie wszystkie darzył sympatią, to jak było
napisane „był wyjątkowo miły i uprzejmy wobec kobiet” – Holmes był dżentelmenem –
ten tu, mam wrażenie, że bywa bardzo nie miły – nie mówię, że zawsze, ale to zupełnie
inna klasa (i nie ma tu znaczenia, że są to zupełnie inne czasy – albo ktoś się umie
zachować, albo nie).
6. Mycroft – Holmes miał bardzo dobre stosunki ze swoim bratem, przyznawał, że
gdyby to Mycroft był detektywem byłby lepszy. Pomagali sobie, nie było między nimi
zawiści i bezsensownej rywalizacji, po co to komu?
7. Technologia – badania chemiczne z użyciem nowoczesnych technologii, czy przy
użyciu XIX wiecznych metod, gdzie trzeba było trochę się pomęczyć, coś wiedzieć,
komputer/nowoczesny mikroskop nie odwalił za ciebie większości roboty – co robi
większe wrażenie?
8. Dedukcja w tym serialu jest mocno naciągana. Dlaczego? – bo w naszych czasach
dzieje się za dużo. Bo jest zbyt wiele różnych zawodów, możliwości, zbytnie wzajemne
przenikanie się kultur, brak barier, zbyt szybko wszystko się zmienia, i tak dalej, więc
ogarnięcie tego wszystkiego jest dużo trudniejsze i chcąc nie chcąc dedukcja robi się
naciągana…. Ponadto, co do hasła do komputera w Psie Baskerville’ów – nawet ja
mam bardziej skomplikowane.
9. Moriarty – moim zdaniem w tym serialu Moriarty to jakiś psychol – tak się
przynajmniej zachowywał. Moriarty był geniuszem, fakt w złym kierunku wykorzystał swój
potencjał, ale był geniuszem, nie błaznem. Moriarty szanował Holmesa i jego
umiejętności, a Holmes Moriartego. W tym serialu… może i w jakimś stopniu się
szanują i podziwiają, ale nie widać tego aż tak.
10. Stosunek do umierających w The Great Game (w sensie do ludzi, którzy mogli
wybuchnąć) – taki cynizm – tylko u House’a, Holmes szanował ludzkie życie.
11. Skradziony pendrive z supertajnymi planami i na prawdę nikt nie zrobił ich kopii?!
Nikt nie chciał mieć z tego pożytku? Pendrive wraz z nietkniętą zawartością wrócił na
swoje miejsce. - naciągane (tak wiem... Moriarty twierdził, że mógłby zdobyć te plany
kiedy tylko chciał... to czemu tego nie zrobił?).
12. I wiele innych…
Powiem szczerze… nie wiem jak twórcy mają zamiar wyjaśnić to, że Holmes przeżył skok
z budynku, tak, żeby nie było to naciągane… - nawet w kinowy Holmes w tej kwestii był
już na granicy.
Żeby nie było, że mi się nic nie podoba, powiem, że widoki są wspaniałe, a muzyka jest
nawet w porządku ;)
I starając się mówić całkowicie obiektywnie – 3cie miejsce to zdecydowanie za wysoko.
A jeżeli rzeczywiście zainteresowaliście się Holmesem, to polecam przeczytanie
opowiadań A jeśli chcielibyście coś obejrzeć, to polecam serial z Jeremym Brettem,
głównie dlatego, że:
1. Oczywiście nie w całości, ale w dużej mierze opiera się na opowiadaniach.
2. Aktor odgrywający rolę Holmesa jest genialny! (mam natomiast pewne zastrzeżenia
do Watsona, którego od drugiego sezonu gra Edward Hardwicke) – Po obejrzeniu ‘kilku
różnych Holmesów’ stwierdzam, ze Brett był najlepszy. Wyglądał jak Holmes,
zachowywał się jak Holmes, starał się utożsamić z postacią i był wybitnym aktorem.
Jego twarz była wstanie wyrazić wszystko, a jego wzrok wręcz przeszywał. Był w stanie
idealnie wcielić się w Holmesa i tę jego „dwoistość” – raz rozpierała go energia, innym
znów razem pogrążony był w melancholii, Brett oba te „stany” prezentuje znakomicie. Dla
mnie on jest i będzie jedynym Holmesem (pomijając Bretta, Cumberbatcha i Downeya
widziałam w tej roli przynajmniej 2 inne osoby i nikt mu nie dorównywał).
Jeśli ktoś zechce obejrzeć ten serial to od razu mówię – jest przepaść pomiędzy nim a
kinową wersją i serialem z Cumberbatchem. Dlaczego? Bo był kręcony z zamysłem, by
jak najwierniej i jak najlepiej przedstawić na ekranie, to, co Conan Doyle zapisał. Ten
nowy serial, jak i wersja kinowa, moim zdaniem, nastawione są natomiast głownie na
jak najszersze grono odbiorców, by jak najwięcej osób to polubiło i oglądało, by
serial/film „zarabiał pieniądze” i „zdobywał nagrody”. Wersja z Brettem była, w moim
odczuciu, bardziej sztuką dla sztuki. Brett jako Holmes może nie przypadnie od razu
ludziom do gustu – jest zdecydowanie inny niż Cumberbatch, czy Downey – ale
spróbujcie przebrnąć chociażby przez cały pierwszy odcinek i dopiero potem oceniać (ja
obejrzałam cały serial z Cumberbatchem, pomimo tego, że od początku mi się nie
podobał, bo uważam, że bez sensu jest wypowiadać się na temat, o którym nie ma się
zielonego pojęcia), poza tym wystarczy obejrzeć rysunki Sidneya Pageta, by przekonać
się, że Brett wyglądał dość podobnie do Holmesa, a postać detektywa raczej, na
pierwszy rzut oka, nie budziła zbytniej sympatii ;)
pozdrawiam ;)
Mało widziałaś w życiu to może Ci się nie podobać. Piszesz takie bzdurne zdania, że nie wiem za bardzo co Ci odpowiedziec. Może na kilka spróbuję :
1. Nowoczesną wersją Holmesa?! – a czy potrzebne są nowoczesne wersje naprawdę
świetnych rzeczy?! Czy trzeba Holmesa wprowadzać w XXI w.? Dawać mu laptopa,
komórkę i inne gadżety? Mnie osobiście fascynowało to, jak człowiek w XIX w. mający do
2. Przeróbką Holmesa? – to samo, co ze współczesną wersją – jaki to ma cel? Po co
przerabiać dobre rzeczy?
3. Młodym Holmesem? – i znowu – dlaczego?! Co jest złego w dojrzałym facecie, który
sporo widział i przeżył? Cały czas te same pytania zrozum, że jakby stworzyli starego dobrego Holmes'a to by nikt się tym nie zainteresował. Scenarzyści stworzyli cały serial od POCZĄTKU. Wszystkie wątki to zupełnie cos nowego . Zupełna nowa historia poznania Watson'a. Wpływ brata Sherlock'a. Uwierz, ze tak jest lepiej. Poza tym jak chcesz pooglądać stare wersje to nic nie stoi na przeszkodzie... Jest ich kilka. No i ostatnie : jak można porównywać ten serial do ksiązki ... Ja nie mogę : Wystawiasz ocenę 3, choć pewnie nie widziałas całego sezonu lub uwielbiasz książkę, które jest zupełnie inna niż serial. Wez ogarnij co piszesz, bo trochę Cie nie rozumiem.
dyspozycji głównie swój umysł i książki jest w stanie zebrać wszystkie potrzebne mu
informacje – co jest trudnego we wpisaniu czegoś w wyszukiwarkę lub napisaniu
czegoś na forum? Namierzenia telefonu mając potrzebne do tego aplikacje? Jest to,
właściwie, nic innego niż to, co robią bohaterowie większości współczesnych seriali
kryminalnych –nuda! Owszem nawet ten Holmes więcej myśli, niż szuka w Googlach,
ale wciąż… to nie to samo. >>>>>>>> A czemu nie? Może warto było odejśc od klasycznych metod w scenariuszu i stworzyć nowego Sherlock'a.
Scenarzyści stworzyli cały serial od POCZĄTKU. Wszystkie wątki to zupełnie cos nowego . Zupełna nowa historia poznania Watson'a. - Holmes szukał współlokatora, Watson też, jak się okazało mieli wspólnego 'znajomego' który im sobie przedstawił, poznali się w laboratorium - brzmi znajomo ta nowa historia przyjaźni?
Wystawiasz ocenę 3, choć pewnie nie widziałas całego sezonu lub uwielbiasz książkę, które jest zupełnie inna niż serial. - jakbyś całość przeczytał, to byś wiedział, że obejrzałam cały.
Cały czas te same pytania zrozum, że jakby stworzyli starego dobrego Holmes'a to by nikt się tym nie zainteresował - no tak, nie ma miejsca na klasyki, idźmy z duchem czasu wszystko pozmieniajmy.
Poza tym jak chcesz pooglądać stare wersje to nic nie stoi na przeszkodzie - powiedziałam, że oglądałam.
Nie wiem po co od razu się tak oburzasz.
'no tak, nie ma miejsca na klasyki, idźmy z duchem czasu wszystko pozmieniajmy.' Jak to pozmieniajmy? Przecież nikt nie każe niszczyć starszych wersji Sherlocka, ani o nich zapominać. Mnie serial bardzo się podoba, mimo, że jest zupełnie inny, niż książki, swoją drogą również fenomenalne. To, że powstaje nowa, zupełnie inna wersja znanej opowieści, wcale nie znaczy, że pierwowzór odchodzi w zapomnienie. Ten serial to po prostu inne podejście do tematu Holmesa i myślę, że w żaden sposób nie uwłacza pierwotnej wersji. A to, czy komuś się podoba czy nie, to już zupełnie inna sprawa, wiadomo, że nie każdemu przypadnie do gustu. Nie widzę powodów do bulwersu ;)
Dokładnie, zwłaszcza że nowoczesny Sherlock wyszedł BBC zaskakująco dobrze. Gdyby Doyle miał tworzyć w tych czasach, jestem pewna, że wykreowałby właśnie postać Cumberbatcha ;)
A co do plastrów nikotynowych, to ja się cieszę, że z Holmesa nie zrobili totalnego ćpuna. Jakoś mi to nie pasuje do serialowej postaci.
"Mało widziałaś w życiu to może Ci się nie podobać. Piszesz takie bzdurne zdania, że nie wiem za bardzo co Ci odpowiedziec. Może na kilka spróbuję"
Kolejna ignorancja fanów. Rozumiem, że są zaślepieni i najchętniej czyściliby buty aktorom, ale tak czy owak powinni pamiętać, że nie wszyscy muszą mieć takie samo zdanie i identyczne poglądy. Cóż, taki tłum. Jak napisane zostało wyżej, według oczywiście świetności fanów - komu się nie podoba to znaczy, że mało widział, a skoro tak to mu się nie podoba. Gdy zobaczy dużo (pytanie ile według fanów) to mu się mega spodoba i zacznie się ślinić na widok serialu jak jego wyznawcy. Cóż, i kolejne własne zdanie, wypowiedziane na forum które nie jest takie jak zdanie wyznawców-tłumu to bzdurne zdania.
Proszę się zwracać do Damy, jak należy, proszę Pana. Kto jak kto, ale prawdziwe Damy nie unoszą się w zachwycie nad kolejną tandetną produkcją dla masowego widza, opartą na chwytliwym motywie. Pozdrawiam serdecznie.
Komentarz nieadekwatny oraz implikujący fakt, który nie pokrywa się z faktyczną prezencją, stanem oraz obiektem docelowym serialu. Pozdrawiam serdecznie.
"Starych" Holmes'ów jest już od groma więc taki powiew świeżości to na pewno coś dobrego. Serial jest LUŹNO oparty na opowiadaniach więc jako fanka książek powinnaś się raczej cieszyć z takich smaczków jak podobne nazwiska, miejsca, sytuacje.
Przeczytałem kilka powieści i opowiadań Doyle'a, oglądałem pełnometrażowe filmy z Sherlockiem i ten nowy także w całości i nie mam wielu zastrzeżeń. To wizja twórców, że przenieśli historię do naszych czasów, coś nowego, innego. Po co powtarzać schematy? Poza tym jak można oceniać serial przez pryzmat książki? One są tylko informacją, wskazówkami dla twórców, które mogą dowolnie interpretować. To serial sam w sobie jest tu ważny i uważam, że aktorzy + fabuła + scenografia + muzyka składają się tutaj na pozycję godną mocnej 7. Jako fan Sherlocka dodałem jeden punkt.
Co do zastrzeżeń to również nie mogę zdzierżyć postaci Moriarty'ego jako geniusza-błazna-psychopaty, ale cóż począć. Niemniej, dobrze odgrywa swoją rolę.
nie ma tu się z czego cieszyć. mogli stworzyć coś innego, nie odwołując się do Holmesa.
Ok, "starych" Holmesów jest dużo, ale... czy chciałbyś, żeby na przykład przerobili Ojca Chrzestnego? (tak wiem, zupełnie coś innego, ale widzę, że lubisz, więc spójrz na takie zmiany i z tej strony) ;)
To może najlepiej żeby nie powstał żaden film o detektywie? Wtedy nie musielibyśmy doszukiwać się podobieństw i różnic, nie mielibyśmy nowych postaci i historii, nowych zagadek, przestępców itd. Nie rozumiem dlaczego tak ci to przeszkadza. W ogóle nie podoba ci się serial? Żaden odcinek Cię nie zaintrygował?
Czemu nie, jeśli byłby to dobry film / serial to chętnie bym go obejrzał.
i już się zaczynasz unosić ;) po prostu nie wiem dlaczego nie mogli zrobić czegoś ZUPEŁNIE nowego, tylko musieli to mieszać z Holmesem.
Obejrzałam cały serial i niestety, ale nie było nic, co wprawiłoby mnie w zachwyt.
niestety przeróbki rzadko kiedy są lepsze... i jeśli chodzi o Holmesa, to tak jak pisałam, wolę wersję kinową od tej... bo jakoś jednak chyba trochę bliższa oryginałowi ;)
Nie zaczynam się unosić, wszyscy jesteście tu strasznie podejrzliwi na tym filmwebie. Po prostu mnie to dziwi, serial jest dobry, ma sporo plusów i co najważniejsze nie odbieram go jako PRZERÓBKI. To złe słowo, zauważ, że oni zrobili coś nowego, odnosząc się i czerpiąc z twórczości Doyle'a, a nie ją kopiując. Zresztą kinowa wersja też nie jest idealnie zgodna z książką. Mało tego, druga część jest tak schematyczna i napchana slo-mo, że serial wydaje się o niebo lepszy.
Cóż, ja osobiście cieszę się, że temat detektywa się nie wypalił i możemy oglądać go na ekranie w takiej czy innej formie. Nie mogę się doczekać trzeciego sezonu i być może następnej części filmu. Jak tylko utrzymają poziom (filmowa wersja ma niestety tendencję spadkową, więc tutaj musiałoby się poprawić) to nie będę narzekał.
Twórcy tylko wzorowali się na książce. Każdy ma swój gust, rozumiem. Jednak nie uważam, że ten serial zasługuje na 3. Chociaż sama muzyka i pomysłowość twórców powinna być oceniona na mocne 5. Do tego dochodzi wiele innych aspektów. Ty skupiłaś się tylko na tym, że przeniesiono czas akcji i ci się nie podoba i już, bo ma być po staremu. A co, róbmy 10 takich samych kopii, nie próbujmy niczego zmieniać bo jeszcze popsujemy przypadkiem!
Z tym że to, że Tobie się nie podoba, nie znaczy, że jest obiektywnie zły. Są o niebo gorsze seriale, których się nie da oglądać. Ten jest sprawnie zrealizowany, z dobrymi dialogami, pięknymi plenerami, fantastycznym, wielokrotnie nagradzanym aktorstwie. Czytając Ciebie mam wrażenie, że największą wadą tego serialu jest to, że jest współczesną wersją Holmesa. A gdyby nie był? Czy wtedy też dałabyś mu 3? Twórcy serialu są wielkimi fanami serialu, mieli ogromny udział w akcji ratowania domu ACD, która się powiodła, odniesień do oryginału jest tyle, że za każdym obejrzeniem wyłapuję nowe.
Sprawiasz wrażenie osoby, która chce być kontra za wszelką cenę, nawet jeśli jej argumentacja została obalona.
Podsumowując: rozumiem, że serial się nie podoba, subiektywnie. Ale obiektywnie, od strony warsztatowej, to serial znakomity.
Nie można nikomu narzucać swojego zdania. Nie zmienimy tego, że jej się nie podoba. Mi chodzi bardziej o to, że ten cały temat to prowokacja. Rozumiem, że komuś się nie podoba, oceni na 1-5 i pójdzie oglądać co innego. Bo po co siedzieć na forum serialu, który był moim zdaniem beznadziejny, i denerwować ludzi.
@asia po co założyłaś ten temat? Chcesz żebyśmy udowadniali ci w nieskończoność, że serial jest ciekawy, fajny bla bla bla? Niestety jesteś w mniejszości. Serial ma bardzo wysoką ocenę, wyższą nawet niż np. Dr House (który widać był dla ciebie o wiele bardziej interesujący). To chyba o czymś świadczy?
„Nie można nikomu narzucać swojego zdania” – heh, a swoim postem, szczególnie końcówką sama temu zaprzeczasz…
„ Mi chodzi bardziej o to, że ten cały temat to prowokacja.” – przepraszam, jaka?
„Rozumiem, że komuś się nie podoba, oceni na 1-5 i pójdzie oglądać co innego. Bo po co siedzieć na forum serialu, który był moim zdaniem beznadziejny, i denerwować ludzi.” – masz rację, po co dyskutować z innymi i wymieniać poglądy… nie wiedziałam, że jest to forum tylko dla zagorzałych wielbicieli serialu…
„@asia po co założyłaś ten temat? Chcesz żebyśmy udowadniali ci w nieskończoność, że serial jest ciekawy, fajny bla bla bla?” – Po to żeby wyrazić swoją opinię na temat tego serialu i podyskutować z innymi? Ale Ty powiedz mi proszę co innego, po co kilkanaście osób wypowiada się tutaj nie podając argumentów tylko popierając to co powiedzieli już inni? To wydaje mi się bardziej bez sensu…
„Niestety jesteś w mniejszości.” – tak, wiem, jestem w mniejszości… i co z tego? Dlatego mam nie wyrażać własnej opinii i nie prowadzić dyskusji z innymi?
„Serial ma bardzo wysoką ocenę, wyższą nawet niż np. Dr House (który widać był dla ciebie o wiele bardziej interesujący). To chyba o czymś świadczy?” – hmmm, ok., tylko jak dla mnie to jest bardziej ranking popularności niż jakości. House też zajmował 3 miejsce, ale twórcy ciągnęli to za długo, brakowało im pomysłów, oprócz tego wyszedł z mody (więc opuścili go sezonowi fani, a sezonowi nie-fani słysząc o spadku jakości serialu postanowili go zminusować) i w efekcie, tego wszystkiego oraz innych czynników, spadł w rankingu. Owszem, jest dla mnie o wiele bardziej interesujący, ale staram się widzieć zarówno jego plusy jak i minusy. A z tego co tutaj widzę, to ‘Sherlock’ jest wprost idealny.
Nie jest idealny. Zgadzam się z tobą co do odtwórcy głównej roli. W 1szy odcinku też strasznie nie pasował mi ten aktor do tej roli, jednak kiedy obejrzałam cały serial wszystko zaczęło się układać. Już nie chodzi mi o nawiązania do książek, filmów i innych seriali. Po prostu wydaje mi się, że twórcy chcieli ukazać go jako geniusza, który nie rozwiązuje zagadek dzięki wieloletniemu doświadczeniu, tylko dzięki ponadprzeciętnym umiejętnościom. Zakładając ten temat musiałaś wiedzieć, że 90% osób się z tobą nie zgodzi. Po prostu ci się serial nie podobał. Sama nie jesteś otwarta na dyskusje i sugestie, bo nie ważne co ktoś napisze, ty od razu starasz się to kontrować. Ja nie jestem jakąś super fanką i nie zamierzam cię potępiać, jednak nie widzę tu miejsca na dyskusję. Nie można dyskutować o gustach! Bo ty mówisz, że to ci się nie podoba, że tamto. Jak my mamy na to odpowiedzieć? Nie widzisz, że to bezsensu?
„Z tym że to, że Tobie się nie podoba, nie znaczy, że jest obiektywnie zły. Są o niebo gorsze seriale, których się nie da oglądać.” – ja nie twierdzę, że ten jest najgorszy, i nie mówię, że wszystko jest be, bo gdybym miała takie podejście dałabym 1. Ty z kolei bardzo obiektywnie dałaś 10.
„Czytając Ciebie mam wrażenie, że największą wadą tego serialu jest to, że jest współczesną wersją Holmesa. A gdyby nie był? Czy wtedy też dałabyś mu 3?” – co by było gdyby…. Skąd mam wiedzieć? Gdyby mi się nie spodobał, to dostałby 3 albo i mniej. Za Cumberbatcha 10 na pewno by nie dostał, bo w ogóle mi on nie pasuje na Holmesa… wiem też, że gdyby kombinowali i ciągle coś zmieniali, to też by mi się na 10, czy nawet 8 nie podobał. Ale pomijając to, jaką ocenę bym wystawiła, to trudno powiedzieć...
„Twórcy serialu są wielkimi fanami serialu, mieli ogromny udział w akcji ratowania domu ACD, która się powiodła” – nie byli jedyni i byłoby co najmniej dziwne, gdyby się nie zaangażowali, skoro jak mówisz są wielkimi fanami. Ale to, że są fanami ma się nijak do tego, czy serial się komuś podoba, czy nie, i czy jest dobry.
„odniesień do oryginału jest tyle, że za każdym obejrzeniem wyłapuję nowe.” – chaotyczne i, w moim odczuciu, tylko po to, żeby podkreślić, że ma to jeszcze w ogóle jakiś związek z książką. Z resztą, to, że owe nawiązanie są napisałam już wcześniej…
„Sprawiasz wrażenie osoby, która chce być kontra za wszelką cenę” – raczej jestem osobą, która ma własne zdanie… a Wasze argumenty nie przekonują mnie tak samo, jak najwyraźniej, moje Was.
„nawet jeśli jej argumentacja została obalona.” – och, wspaniały zabieg, stosowany tutaj już wielokrotnie, który nic nie wnosi, a tym bardziej nie jest dowodem na obalenie moich argumentów. Jest on tylko brakiem, lub niechęcią wyrażenia przez Was argumentów. A przy okazji jest to chęć ucięcia rozmowy, w sposób świadczący o tym, że niby obaliliście moje argumenty… tyle, że są one tak samo subiektywne jak i moje i (idąc Twoim tokiem myślenia) tak samo obalają moje argumenty, jak moje Wasze.
„Podsumowując: rozumiem, że serial się nie podoba, subiektywnie. Ale obiektywnie, od strony warsztatowej, to serial znakomity.” – ech, tak piszę po raz kolejny, muzyka, plenery, ujęcia, efekty (tyle, że Holmes nie musi być efekciarski, bo to nie science fiction), ok., ale to nie są jedyne elementy, z których składa się ten serial i nie wszystkie są w nim konieczne, a to, co w mojej opinii jest najważniejsze, nie prezentuje się tu zbyt dobrze.
Wielu filmom, które mi się podobały, dałam 10. Tak, to ocena subiektywna, bo serial zaliczam do ulubionych, z wielu różnych względów. Jak i sporo innych produkcji.
3 na 10jednak to ocena dla filmów/seriali złych, 1 dla koszmarnych. Chyba niczemu, co oglądałam, nie dałam tak niskiej oceny - bo jeśli dało się oglądać, to co najmniej 5.
Ja, przykładowo, nie znoszę jacksonowej wizji Władcy Pierścieni, ale nie wystawiłabym temu filmowi 3 punktów. I pójdę na Hobbita, bo zatrudnił facet zbyt wielu aktorów, którzch cenię.
"bo jeśli dało się oglądać, to co najmniej 5." - No tak… więc film powinno oceniać się po 10 minutach i w razie przypadku, gdy nam się nie spodoba wyłączać i oceniać na 1. Nie należy brać pod uwagę faktu, że przydługawy i lekko nudnawy wstęp może być wprowadzeniem do czegoś ciekawego, ergo takowy film należy ocenić na 1, nie obejrzawszy go do końca. Natomiast jeśli jakiś film doprowadza widza do szału i kompletnie mu się nie podoba, ale owa osoba nie uważa, że dobrze jest wypowiadać się o czymś, o czym się nie ma zielonego pojęcia i, że nie należy oceniać niczego zbyt pochopnie wytrwa do ostatniej minuty, to nie może wystawić oceny niższej niż 5, bo w końcu jakoś przebolała ten film i nie przerwała go od razu…. ?!
Jak Ty się pięknie pogrążasz. Twoje posty świadczą o tym, że nie rozumiesz rozmówców. Nie wciskaj mi pod palce czegoś, czego nie napisałam. Nigdy nie oceniłam filmu, którego nie obejrzałam.
5/10 to jest niska ocena, świadczy o tym, że film jest przeciętny. Ja masochistką nie jestem - nie podoba mi się, to nie oglądam i nie oceniam. Po prostu.
"Jak Ty się pięknie pogrążasz.” - gratuluje, zabiegi tego typu opanowaliście tutaj do perfekcji, ale musze Was zmartwić - one tak naprawdę nic nie wnoszą….
"Twoje posty świadczą o tym, że nie rozumiesz rozmówców." - za to Ty prezentujesz postawę osoby rozumiejących ich doskonale, szczególnie tych o odmiennym zdaniu.
"Nie wciskaj mi pod palce czegoś, czego nie napisałam. Nigdy nie oceniłam filmu, którego nie obejrzałam." - A czy ja napisałam, że to Twoje słowa? Napisałam tylko to, co wynikało z Twojego stanowiska. Ten (Twój) kolejny post je precyzuje… a może tylko odpowiada na mój komentarz....
Nie po to jest skala od 1 do 10, żeby się ograniczać od 5 wzwyż. Powiedziałam co 'Sherlocka' (moim zdaniem),ewentualnie, ratuje i czemu ma ode mnie 3 a nie 1... Nie przejmuj się tak bardzo, przecież moje 3 nie zaniży mu średniej.
Masochistką tez nie jestem, ale ten serial mi się nie spodobał, a uważam, że krytykowanie i wyrażanie opinii na temat serialu po obejrzeniu 10 min, czy nawet jednego odcinka jest śmieszne, dlatego obejrzałam cały serial, żeby wyrobić sobie w pełni opinię. Przy okazji starałam się dostrzec źródło fascynacji tą produkcją, które mogłoby również na mnie pozytywnie wpłynąć... ale cóż... nie widzę go...
Asiu, napisałaś niebotycznie długi komentarz na temat nielubianego serialu i do tego z pasją oddajesz się dyskusji na jego temat od czterech miesięcy. Najzabawniejsze jest to, że najwyraźniej w podstępny i zakamuflowany sposób Sherlock porwał Cię w swoje ramiona. To dopiero umiejętność - niby nie lubisz, a tak się mu oddajesz :) A tak odrobinę bardziej poważnie - ja Twoje argumenty przyjmuję, choć się z nimi zupełnie nie zgadzam. Mówiąc szczerze, poza tymi pozostającymi całkowicie w sferze lubię - nie lubię, można obalić wszystkie. Ale to już niejeden Twój rozmówca forumowy zrobił. Masz rację, że dzieła (jakiekolwiek) ocenia się subiektywnie. My Sherlocka kochamy, ty nie lubisz (a może bardziej nienawidzisz, skąd tylko krok do miłości). I bardzo dobrze. Różnorodność w świecie musi być. Tak że nie przejmuj się ostrymi komentarzami, bo są zapewne wynikiem pasji interlokutorów. Trzymaj się. I uważaj - bo jeszcze chwila a przejdziesz na ciemną (naszą) stronę mocy!
Rozumiem Twoje zdanie w zupełności pod kątem tego, że jesteś fanką oryginałów, ale większość ludzi jednak łaknie czegoś nowego raz na jakiś czas. Wiesz jak mówią są gusta i guściki. A co jest w tym wszystkim najważniejsze, to to, że nikt nikogo nie zmusza do oglądania. Nie podoba mi się, nie oglądam i już. Nie ma tu co deliberować, bo nigdy się wszystkich nie zadowoli. Poza tym jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego :)
Aha i jeszcze jedno. Nie chcemy Cie atakować, ale zaczynasz hejtować 3 serial w nieszczęsnym rankingu FW, więc nie spodziewaj się miłych wypowiedzi skoro przytoczyłas takie dziwne argumenty...
Ja tylko chciałam dodać, wielbicielko oryginałów, że Holmes poznający Watsona w "Study in Scarlett" ma 26 lat. Zatem argument o zbyt młodym aktorze jest z czapki wyjęty. BC w czasie nagrywania pierwszego sezonu miał lat 33.
Oczywiście, nie to ładne, co ładne, tylko co się komu podoba. Ale moim zdaniem WSZYSCY aktorzy serialowej wersji są wybitni. Wizja może Ci nie odpowiadać, oczywiście, ale jest to spójnie zrobiony serial, ze znakomitym aktorstwem. Zabawa oryginalnym tekstem nie jest zakazana.
I tak, znam i lubię oryginały. W związku z tym cieszą mnie nawiązania do nich.
Zgadzam się w 100%, odbieram tą nową konwencję Sherlocka, jako udaną zabawę z oryginalną treści i nowoczesną formą. Bo niby czemu nie? I nie traktowałabym jej jako coś gorszego, czy lepszego, tylko jak coś całkiem nowego, bo konwencja jest na tyle zmieniona, że nawet nie ma co porównywać.
Serial jest dobrze zrobiony, trzyma w napięciu, aktorzy są nieźli, a te technologiczne atrybuty Sherlocka uważam za bardzo trafione. To daje mnóstwo nowych możliwości. Internet to śmietnik i jest w nim też masa informacji, tylko trzeba wiedzieć czego i gdzie szukać. Tym bardziej, że on nie rozwiąże za nikogo zagadki, może jedynie dostarczyć nowych informacji, a to czego szuka Sherlock, to najczęściej trywialne sprawy jak pogoda w Londynie, czy adres piekarni.
bardzo się tu wszyscy rozpisali :D fajnie!
ja przez rok omijałam ten serial szerokim łukiem, zniechęciło mnie przeniesienie do współczesności i kilka szczegółów, jednak wreszcie siadłam i-- ja tam jestem zachwycona! rozumiem, że Ty nie musisz, też tak czasem mam, że przyjaciółce się coś podoba i w ogóle nie może zrozumieć czemu mi nie...
dorzucam tylko te swoje 5 groszy, bo napisałaś "nie ma tu się z czego cieszyć. mogli stworzyć coś innego, nie odwołując się do Holmesa" - być może masz rację, ale mnie właśnie najbardziej bawią te nawiązania, mrugnięcia okiem do zapoznanego z książką widza (nie wiem czy już ktoś o tym pisał, jeśli tak to wybaczcie ^^). gdy tylko spostrzegłam nazwę szpitala, w pierwszych scenach pierwszego odcinka wiedziałam, że nie będzie tak źle, jak wcześniej myślałam
pozdrawiam wszystkich ^^
Na Twoim miejscu poczekałabym z wypowiadaniem sie o tym serialu do nakrecenia wersji amerykanskiej sherlocka. Nie dosc ze bedzie sie dziala w NY a Sherlocka bedzie gral Johnny lee Miller (spoko aktor ale nie jako sherlock!) to Wastona zagra Lucy Liu. Tak moi drodzy watson będzie kobietą i ku chwale GLAAD nie zdziwiłabym sie jakby został jeszcze lesbijka. Znajac ta irytujaca zdolnośc amerykanow do totalnego partaczenia jakichkolwiek reme'akow Sherlocka brytyjskiego mozna spokojnie uznac za arcydzielo.
Zawsze też może być gorący romans między amerykańskim Sherlockiem a Joan (?). To byłoby takie made in USA... <ściana>
ale założę się, że i amerykański serial zdobędzie rzeszę fanów ;) Watson kobietą? - no tak nie zapominajmy o 'amerykańskiej poprawności politycznej'... zaczyna się robić tego za dużo... będzie mega bum na Sherlocka - 2 nowe seriale, filmy - a potem się wszystkim przeje.
No błagam!! Nie słyszałam o tym, ze Amerykanie mają takie "cudowne" plany!!A romans pomiędzy Sherlockiem i Joan (??) będzie na bank, bez tego w stanach nic nie ujdzie...zal....
Twój post jest okropnie długi i właściwie przez to że powtarzasz w nim kilka argumentów.
Zacznę od tego, że jest wielką wielbicielką Sherlocka książkowego, oryginalnego, stworzonego przez ACD.
Aczkolwiek nie zgadzam się z tobą kompletnie i muszę powiedzieć, że jako członek fandomu mam wielu znajomych, którzy także uważają że serial jest znakomity.
Pierwsza uwaga dotyczyła twarzy Cumberbatcha i w ogóle odgrywania przez niego tej roli... i naprawdę nie mogę uwierzyć, że oglądałyśmy ten sam serial, albo czytałyśmy tę samą lekturę. Przecież mimika, wzrok, głos, to wszystko jest tak charakterystyczne i dobrze odegrane, że powiedziałabym że lepiej zagrał Holmesa niż niektórzy, kolejno klonujący XXwieczni aktorzy. Sherlock, hello, zachowywał się w książce czasem jak rozwydrzony bachor, był chamski i niemiły w wielu sytuacjach.
Ad. 1. Czemu nie? Dlaczego Holmes zawsze ma być tym stereotypowym staruszkiem z końca XIX wieku? Przypominam, że Holmes był postacią, którą wybitnie ciekawiła nowoczesna technika, używał telegrafu, później nawet telefonu, publikował w prasie swoje badania. Czemu nie możemy go przyswoić do naszego świata tu i teraz i dać mu smsów, maili i bloga ze 243 rodzajami tytoniowego popiołu?
Ad. 2. Wiesz, po co żeby powstawał kolejny film RDJ, po co kręcić Hobbita skoro książkowa wersja jest dobra, po co żyć, skoro można nie żyć? Głupie pytanie.
Ad. 3. Benedict Cumberbatch ma 36 lat, w trakcie kręcenia pierwszych odcinków miał ok 34. Jako że postać książkowa urodziła się w 1854, a spotkanie w laboratorium miało miejsce jakoś w 1885 roku (a mogło mieć miejsce w 1881) to daje nam, że Sherlock miał wtedy lat 31, więc twoja argumentacja jest błędna.
Ad. 4. Serial tworzą dwie osobowości, którzy znają powieści lepiej niż ja czy Ty. Przerabiają historie tak, aby pasowały one w kontekście naszego świata. Problematyka o jakiej pisał przecież ACD, jest już przecież szeroko inna niż ta, z którą stykamy się na co dzień. Dostosowanie świata Holmesa do naszego świata wyszło im moim zdaniem znakomicie, dali nam coś nowego, coś ciekawszego i coś świeżego. Pokazali nam Holmesa z innej perspektywy, nie zamkniętego szczelnie w swojej epoce - to już było tyle razy, po co tworzyć produkcje, a raczej powielać Holmesów "tych XIX wiecznych, londyńskich Holmesów" skoro można zrobić coś nowego i dać możliwość odbioru ludziom, którzy Sherlocka wcześniej nie znali, albo znali z wersji z RDJ. I właśnie cały czas ma coś z opowiadań, jakieś tu jakiś cytat, tu jakiś inny smaczek. W filmie, sorry, ale tego nie wyłapiesz.
Okropną masz tę numeracje o.O
Znów Ad. 2. Ekhem Holmes bywał niemiły, zwłaszcza w momentach kiedy nie miał co robić, ale nie tylko. Był arogancki, irytujący, ironiczny.
Ad.3. Szkoda że nie mam przy sobie książki, ale wydaje mi się, że jest fragment o tym jak Holmes przyznaje, jest zły na Watsona, że ten się ożenił. Może rzeczywiście nie interweniował w randce, ale in fact randki w oryginale w ogóle nie było ;)
Do minusów: każde twoje ad 1 wygląda tak samo, nie podoba Ci się aktor, cóż, ok, po co tyle razy o tym pisać?
Ad. 2. Zacznijmy od kokainy i morfiny. To są narkotyki nielegalne w XXI wieku (w wieku XIX jak najbardziej legalne), jak tworząc serial dla szerokiego grona odbiorców, można pokazywać naćpaną postać wychwalającą cenne właściwości kokainy? Z resztą jeśli obejrzałabyś te kilka odcinków nie po jednym razie i bardziej obiektywnie znalazłabyś wytłumaczenie dlaczego nie papierosy, a także zobaczyłabyś wzrok SH kiedy Watson mówi, że jest on czysty, tu można sobie wciągnąć wiele niedopowiedzeń między innymi "wcale nie jestem, lubię sobie wstrzyknąć kokę od czasu do czasu". Po za tym fajkę teraz mało kto pali. Nie uznałabym narkotyków jako części Holmesa, ani fajki jako słabości, przecież "pomagały mu myśleć" ale tylko pomagały, a z resztą kto w tedy nie palił?
3. Znowuuuu?
4. Lestrade? Przecież na swój sposób, współczesny Sherlock przyjaźni się z Lestradem, czemu nie może być wobec niego ironiczny i pokazujący mu światło w ciemności.
5. Co do pani Hudson - wyrzuca Amerykanina przez okno bo ten jej groził. Molly, przeprasza za nietakt, kiedy wyśmiewa jej prezent przy wszystkich. Irene współzawodniczy z nią, ale nie traktuje źle. Po za tym ten książkowy owszem jest charmant, ale uważa kobiety o klasę o wiele niższą niż mężczyźni i nie są w stanie mu dorównać intelektem. Zachowanie tu się nie kłócę, jest czasem za chamski.
6. Nie wiem po co, ale element braterskiego współzawodnictwa jest w pewien sposób ciekawy. Jak dla mnie nie jest minusem, nie trzeba z nich stwarzać pary kochającego się rodzeństwa ;).
7. Oba. Dla laika, oba. Z resztą tym wszystkim się nie tak łatwo bawić. ;)
8. Boooring. Dedukcja jest naciągana i u ACD, wszytko można podważyć. Tym bardziej, że w książce nie znajdują się niektóre odciski buta by sprawdzić, czy aby na pewno wnioskowanie SH było poprawne. W serialu możemy wzrokowo się upewnić, że może nie być itd.
9. A tego Moriarty'ego w książce to tyle było, że na pewno wiemy, że nie miał coś poprzestawiane w mózgu. Przecież ta postać, szanownego profesora jest przedstawiana przez Watsona, który ponoć Moriarty'ego na oczy nie widział (i tego można byłoby się bardziej czepiać), lub przez kogoś tam w gazecie opisującego go jako cudownego obywatela). Moriarty w serialu był fanem Holmesa już w pierwszym odcinku o tym jest mowa. A Sherlock co rusz wyskakujący z "brilliant" kiedy mowa jest o jakiejś zbrodni dokonanej przez JM. Tu jest szacunek. Nie widzę takiego braku.
10. Nad tym muszę pomyśleć, nie przypominam sobie za wielu momentów w którym w książce Holmes ryzykowałby że jak nie rozwiąże sprawy to zginie 50 osób.
11. Mycroft mówił, że to jest jedna z wielu kopii, oglądaj uważniej o.O Po co Moriarty'emu te plany? Mógł je wyciągnąć z każdej szczeliny, mając wtyki wszędzie. Skoro mu nie były potrzebne oznacza że już je zapewne posiadał. Nie do końca rozumiem ten punkt.
Co do Jeremy'ego Bretta to ja tez go uwielbiam, ale polecam wpis Sherlockisty o ten: http://sherlockista.blogspot.com/search/label/Jeremy%20Brett Sherlockista ujął we wpisie wszystko co tu mogłabym dodać i z którym zgadzam się w praktycznie 99% ;)
Pozdrawiam.
link powyżej podany przeze mnie, jest do wszystkich wpisów na temat JB, mi chodziło o ten http://sherlockista.blogspot.com/2012/02/prezent-na-urodziny-cumberbatch-czy.htm l
Jeśli czytałaś Doyle'a, to jasno zostało tam określone, że Sherlock JEST (!) młodym człowiekiem:P
I zachowanie się postaci granej przez Cumberbatcha jest o niebo bardziej charakterystyczne dla książkowego Sherlocka niż tego z filmu. W książce John Watson często określa Sherlocka mianem "dziecka", które zachwyca się czymś głośno, podskakuje, klaszcze w dłonie. Cumberbatch jest właśnie IDEALNYM Sherlockiem.
Napisz mi proszę, gdzie Conan Doyle określa go mianem dziecka. I czy zachowanie Holmes'a jako, jak to nazywasz 'dziecka' jest częstsze niż zachowanie Holmesa jako dojrzałego człowieka. Czy naprawdę klaskanie w dłonie to oznaka bycia dziecinnym? i jak już powiedziałam - od filmowego wolę Holmes'a z Brettem, czy tamten też jest gorszy niż książkowy?
"Studium w szkarłacie", rozdział 1. Opis Sherlocka:
"- Ha! Ha! - wykrzyknął, klaszcząc w dłonie, a wyglądał przy tym jak dziecko, zachwycone nową zabawką."
Takich zachowań w opowiadaniach jest masa, a zwracam na nie szczególną uwagę, gdyż niezwykle mnie one rozczulają. I zadziwiło mnie, jak odmienny od filmowego Sherlocka jest ów Sherlock z książki. Od zawsze myślałam, że był on dojrzałym wiekiem mężczyzną, ale w książce jest jasno powiedziane, że Sherlock był młody. Watson widząc go po raz pierwszy myślał, że jest on studentem.
A Watson był raptem dwa lata starszy. Co oznacza, że i tak w serialu byli zbyt dojrzali - choć Benedict niekiedy wygląda na lat 20, a nie 35...
w "Studium w szkarłacie", kiedy Watson wraca do Londynu jest rok, zdaje się, 1881, w "Jego ostatnim ukłonie" jest rok, chyba, 1914, albo i wcześniej, Holmes ma wtedy ok. 60 lat (załóżmy, że 60), czyli w Studium w szkarłacie miał 33. tyle odnośnie wieku. Cumberbatch rzeczywiście wygląda na 20.
czy jeżeli się z czegoś ucieszysz jak dziecko, to znaczy, że cały czas jesteś dziecinna?
Cumberbatch wygląda na 20 lat? Hoho,troszkę przesada chyba:)
I czy ja mówię, że Sherlock jest cały czas dziecinny? Nie, tylko że to po prostu dość częste jak dla niego zachowanie, żywa gestykulacja, podskoki w miejscu, gromki śmiech do samego siebie... Gdy czytam Doyle'a, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że serial jest najwierniejszy w kwestii stworzenia postaci Sherlocka, już nawet nie chodzi mi o wygląd czy wiek, ale o jego zachowanie. Sporo drobnych, choć dla mnie istotnych, szczegółów jego zachowania co rusz widać w serialu.
@Cumberbatch wygląda na 20 lat? Hoho,troszkę przesada chyba:)
Zwłaszcza w pilocie. I tylko czasami, ale tak, wygląda :)
Masz rację, w niektórych scenach wygląda bardzo młodo, na początku też myślałam, ze ZA młodo, ale szybko mi przeszło;) Uwielbiam Sherlocka w jego wykonaniu!
@asia0123 wszystkie Twoje argumenty już zostały zaprzeczone, nie wymyślaj na siłę innych. Przeszkadzało Ci zachowanie serialowego Holmes'a bo stwierdziłaś, że książkowy był zupełnie inny, okazało się to nieprawdą, koniec. Nikt nie powiedział, że jest cały czas dziecinny.
Jak on wygląda na 20 lat to ja wyglądam na 17. Bez przesady, nie jest aż taki młody. W ogóle takie gdybania są bezsensowne, gdyby producenci chcieli twardo trzymać się książkowych faktów to dostalibyśmy nudną powtórkę z rozrywki. Serial jest dobry. Czy zasługuje na 3 miejsce, nie wiem, oglądałem tylko dwa ponad nim i żadnego poniżej.
"Nie, tylko że to po prostu dość częste jak dla niego zachowanie, żywa gestykulacja, podskoki w miejscu, gromki śmiech do samego siebie" - znam osoby, które lepiej odegrałyby tę rolę i lepiej wczułyby się w te zachowania.
ale tak oczywiście, najlepszy aktor na świecie... po prostu się nie znam tak bardzo jak bardzo jak trunksio.....