PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=528992}

Sherlock

2010 - 2017
8,5 238 tys. ocen
8,5 10 1 237758
7,9 46 krytyków
Sherlock
powrót do forum serialu Sherlock


Zdecydowanie nie rozumiem fascynacji tym serialem.

Serial przestał mi się podobać, właściwie już w momencie, kiedy zobaczyłam, kto gra
Holmesa. Aktor grający Sherlocka, moim zdaniem, zdecydowanie za młody i nienadający
się do tej roli, wybaczcie, ale po prostu moim zdaniem nie pasuje. Dlaczego? Bo
uważam, że brak mu przenikliwości w spojrzeniu, że wygląda za mało poważnie… i
nawet jak się złości… nie jest to moim zdaniem przekonujące, nie wywołuje żadnych
emocji, jest mało autentyczne, a kiedy wpada w melancholię, kładzie się na kanapie i nie
chce, żeby ktokolwiek mu przeszkadzał, to moim zdaniem wygląda jak dziecko
strzelające focha – brak mu autentyczności. Ten Holmes nie zachowuje się jak
prawdziwy i nie wygląda jak on… nie ma, że tak powiem… tego czegoś.

W ogóle, czym ma być ten serial?
1. Nowoczesną wersją Holmesa?! – a czy potrzebne są nowoczesne wersje naprawdę
świetnych rzeczy?! Czy trzeba Holmesa wprowadzać w XXI w.? Dawać mu laptopa,
komórkę i inne gadżety? Mnie osobiście fascynowało to, jak człowiek w XIX w. mający do
dyspozycji głównie swój umysł i książki jest w stanie zebrać wszystkie potrzebne mu
informacje – co jest trudnego we wpisaniu czegoś w wyszukiwarkę lub napisaniu
czegoś na forum? Namierzenia telefonu mając potrzebne do tego aplikacje? Jest to,
właściwie, nic innego niż to, co robią bohaterowie większości współczesnych seriali
kryminalnych –nuda! Owszem nawet ten Holmes więcej myśli, niż szuka w Googlach,
ale wciąż… to nie to samo.
2. Przeróbką Holmesa? – to samo, co ze współczesną wersją – jaki to ma cel? Po co
przerabiać dobre rzeczy?
3. Młodym Holmesem? – i znowu – dlaczego?! Co jest złego w dojrzałym facecie, który
sporo widział i przeżył?
4. Po prostu Holmesem? – o nie, zdecydowanie nie. Jak już wspomniałam Benedict
Cumberbatch w ogóle nie zachowuje się jak Holmes i nie wygląda jak on. Ponadto
odcinki mają się przeważnie nijak do opowiadań – podobne tytuły, nazwiska osób,
zahaczanie o fabułę…, ale przeważnie jest to jedno wielkie pomieszanie z poplątaniem
(z resztą jak i w kinowym Holmesie) plus zdecydowana przewaga dodatków od twórców
(w samym tylko odcinku „The Great Game” znajdują się mniej, lub bardziej luźne
nawiązania do ponad 5 opowiadań.) Po co? Wygląda to trochę tak, jakby twórcy
rozpaczliwie starali się pokazać, że jednak ma to jakiś związek z prawdziwym
Holmesem.
Naprawdę uważam, że już lepsza była wersja kinowa – przynajmniej jasno nastawiona
na akcję i trochę śmiechu (szczególnie w drugiej części), ale ten serial? Nie wiem,
naprawdę, skąd to zafascynowanie nim. Nie ma super akcji, nie jest prawie w ogóle
oparty na opowiadaniach. Czy naprawdę nie można stworzyć czegoś innego? Czy trzeba
było nazwać bohatera imieniem słynnego detektywa? Czy trzeba było, luźno bo luźno, ale
jednak, opierać się na opowiadaniach Conan Doyle’a? Czy nie można było stworzyć
czegoś nowego? Po prostu młodego inteligentnego detektywa, dać mu kumpla i paru
wrogów, wymyślić nowe zagadki i zrobić coś całkiem nowego? Czy jedyną opcją, by
„zwrócić uwagę widza” było danie bohaterowi nazwiska „Holmes”?

Chcę nawiązać też do jednej kwestii, która pojawiła się gdzieś na Filmwebie – w
komentarzach padła opinia, że ten Sherlock przypomina bardziej House’a – z tym się
zgadzam (tak wiem, że House wzorowany był na Holmesie, a ten z kolei na lekażu… cóż
za piękna ciągłość, prawda?). Podobieństwa:
1. Piłeczka, którą w jednym (chyba tylko jednym) z odcinków, podczas rozmyślań
odbijał Cumberbatch – dość charakterystyczne dla House’a, który odbija sobie nią, gdy
potrzebuje się skoncentrować, by wymyślić rozwiązanie zagadki.
2. Stosunek do innych ludzi – tak Holmes znał swoją wartość, tak uważał się za
wyjątkowego, tak dawał to jasno, czasem nawet bardzo jasno, do zrozumienia (choć
momentami bywał też skromny), ale robiąc to nie obrażał ludzi (a jeśli już mu się to
zdarzało, to bardzo rzadko) – Cumberbatch, jako Sherlock jest, delikatnie mówiąc,
niemiły… - House oczywiście też.
3. „Sabotowanie związku” Watsona (chodzi mi o randkę w cyrku) – Holmes nie
sabotował związku Watsona. Był miły wobec jego żony i choć zabierał czasem Watsona,
by ten brał udział w jego śledztwach, to gdy przychodził po niego do domu, czasem nawet
pytał, czy Pani Watson nie ma nic przeciwko temu. Za to House? – On jak najbardziej
poleciłby miejsce Wilsonowi i zjawił się tam rezerwując sobie trzecią miejscówkę
twierdząc, że naprawdę nie wie w czym problem.
4. Myślę, że coś by się jeszcze na pewno znalazło ;)

Dalsze minusy tego serialu:
1. Oczywiście wygląd i wiek aktora grającego Holmesa, ale nad tym nie będę się
rozwodzić.
2. Plastry nikotynowe zamiast morfiny, kokainy, czy chociażby papierosów i fajki?!...
serio!?! Uważam, że to do prawdy przegięcie. Rozumiem, że uzależnienia nie są czymś
najważniejszym, ale z drugiej strony… one tworzyły Holmesa, były niejako jego częścią,
pokazywały, że nawet on ma jakieś słabości… stanowiły, być może, swego rodzaju
mroczną stronę Holmesa…. ale plastry nikotynowe?! Błagam…
3. Podejście do Watsona i jego związku – jak już wspomniałam wyżej.
4. Podejście do Lestrade – choć Holmes nie miał najlepszego zdania o Lestrade, nie
traktował go tak jak ten tutaj i nie w dawał się z nim w takie kłótnie.
5. Podejście do kobiet – choć owszem, może nie wszystkie darzył sympatią, to jak było
napisane „był wyjątkowo miły i uprzejmy wobec kobiet” – Holmes był dżentelmenem –
ten tu, mam wrażenie, że bywa bardzo nie miły – nie mówię, że zawsze, ale to zupełnie
inna klasa (i nie ma tu znaczenia, że są to zupełnie inne czasy – albo ktoś się umie
zachować, albo nie).
6. Mycroft – Holmes miał bardzo dobre stosunki ze swoim bratem, przyznawał, że
gdyby to Mycroft był detektywem byłby lepszy. Pomagali sobie, nie było między nimi
zawiści i bezsensownej rywalizacji, po co to komu?
7. Technologia – badania chemiczne z użyciem nowoczesnych technologii, czy przy
użyciu XIX wiecznych metod, gdzie trzeba było trochę się pomęczyć, coś wiedzieć,
komputer/nowoczesny mikroskop nie odwalił za ciebie większości roboty – co robi
większe wrażenie?
8. Dedukcja w tym serialu jest mocno naciągana. Dlaczego? – bo w naszych czasach
dzieje się za dużo. Bo jest zbyt wiele różnych zawodów, możliwości, zbytnie wzajemne
przenikanie się kultur, brak barier, zbyt szybko wszystko się zmienia, i tak dalej, więc
ogarnięcie tego wszystkiego jest dużo trudniejsze i chcąc nie chcąc dedukcja robi się
naciągana…. Ponadto, co do hasła do komputera w Psie Baskerville’ów – nawet ja
mam bardziej skomplikowane.
9. Moriarty – moim zdaniem w tym serialu Moriarty to jakiś psychol – tak się
przynajmniej zachowywał. Moriarty był geniuszem, fakt w złym kierunku wykorzystał swój
potencjał, ale był geniuszem, nie błaznem. Moriarty szanował Holmesa i jego
umiejętności, a Holmes Moriartego. W tym serialu… może i w jakimś stopniu się
szanują i podziwiają, ale nie widać tego aż tak.
10. Stosunek do umierających w The Great Game (w sensie do ludzi, którzy mogli
wybuchnąć) – taki cynizm – tylko u House’a, Holmes szanował ludzkie życie.
11. Skradziony pendrive z supertajnymi planami i na prawdę nikt nie zrobił ich kopii?!
Nikt nie chciał mieć z tego pożytku? Pendrive wraz z nietkniętą zawartością wrócił na
swoje miejsce. - naciągane (tak wiem... Moriarty twierdził, że mógłby zdobyć te plany
kiedy tylko chciał... to czemu tego nie zrobił?).
12. I wiele innych…
Powiem szczerze… nie wiem jak twórcy mają zamiar wyjaśnić to, że Holmes przeżył skok
z budynku, tak, żeby nie było to naciągane… - nawet w kinowy Holmes w tej kwestii był
już na granicy.
Żeby nie było, że mi się nic nie podoba, powiem, że widoki są wspaniałe, a muzyka jest
nawet w porządku ;)
I starając się mówić całkowicie obiektywnie – 3cie miejsce to zdecydowanie za wysoko.

A jeżeli rzeczywiście zainteresowaliście się Holmesem, to polecam przeczytanie
opowiadań A jeśli chcielibyście coś obejrzeć, to polecam serial z Jeremym Brettem,
głównie dlatego, że:
1. Oczywiście nie w całości, ale w dużej mierze opiera się na opowiadaniach.
2. Aktor odgrywający rolę Holmesa jest genialny! (mam natomiast pewne zastrzeżenia
do Watsona, którego od drugiego sezonu gra Edward Hardwicke) – Po obejrzeniu ‘kilku
różnych Holmesów’ stwierdzam, ze Brett był najlepszy. Wyglądał jak Holmes,
zachowywał się jak Holmes, starał się utożsamić z postacią i był wybitnym aktorem.
Jego twarz była wstanie wyrazić wszystko, a jego wzrok wręcz przeszywał. Był w stanie
idealnie wcielić się w Holmesa i tę jego „dwoistość” – raz rozpierała go energia, innym
znów razem pogrążony był w melancholii, Brett oba te „stany” prezentuje znakomicie. Dla
mnie on jest i będzie jedynym Holmesem (pomijając Bretta, Cumberbatcha i Downeya
widziałam w tej roli przynajmniej 2 inne osoby i nikt mu nie dorównywał).
Jeśli ktoś zechce obejrzeć ten serial to od razu mówię – jest przepaść pomiędzy nim a
kinową wersją i serialem z Cumberbatchem. Dlaczego? Bo był kręcony z zamysłem, by
jak najwierniej i jak najlepiej przedstawić na ekranie, to, co Conan Doyle zapisał. Ten
nowy serial, jak i wersja kinowa, moim zdaniem, nastawione są natomiast głownie na
jak najszersze grono odbiorców, by jak najwięcej osób to polubiło i oglądało, by
serial/film „zarabiał pieniądze” i „zdobywał nagrody”. Wersja z Brettem była, w moim
odczuciu, bardziej sztuką dla sztuki. Brett jako Holmes może nie przypadnie od razu
ludziom do gustu – jest zdecydowanie inny niż Cumberbatch, czy Downey – ale
spróbujcie przebrnąć chociażby przez cały pierwszy odcinek i dopiero potem oceniać (ja
obejrzałam cały serial z Cumberbatchem, pomimo tego, że od początku mi się nie
podobał, bo uważam, że bez sensu jest wypowiadać się na temat, o którym nie ma się
zielonego pojęcia), poza tym wystarczy obejrzeć rysunki Sidneya Pageta, by przekonać
się, że Brett wyglądał dość podobnie do Holmesa, a postać detektywa raczej, na
pierwszy rzut oka, nie budziła zbytniej sympatii ;)

pozdrawiam ;)

ocenił(a) serial na 9
asia0123

"Nie każdy wysoki, chudy facet z długimi palcami przywołuje na myśl Holmesa."
"Wyglądał jak Holmes, zachowywał się jak Holmes."
A jak wyglądał Holmes? Jest to postać fikcyjna, a nie rzeczywista - nie ma więc jego zdjęć. Ilustracje Pageta? Napisałam już, że to jego własna interpretacja opisu Doyle'a.
Jak napiszę: "kobieta była niska, szczupła, miała brązowe proste włosy i ciemne oczy" to każdy wyobrazi ją sobie inaczej i mógłby dopasować do tego opisu setki aktorek.

dzastami

"Napisałam już, że to jego własna interpretacja opisu Doyle'a." - z którą jednak Doyle się zgadzał, bo prosił go o dalsze rysowanie ilustracji ;)

ocenił(a) serial na 9
asia0123

A skąd taka informacja?
Pomijając to, opowiadań i powieści jest kilkadziesiąt - zmienia się, więc i wiek bohatera. Cumberbatch pewnie jeszcze się zestarzeje :D W "Studium w szkarłacie" jest jeszcze bardzo młody.
Poza tym Paget nie robił ilustracji od samego początku (bo tym zajmował się ojciec pisarza), ilustrował dopiero dalszego opowiadania.
Ciężko byłoby dopasować aktora do ilustracji. Ale jeśli autorzy zmienili czasy to czemu nie zmienić trochę bohatera?

dzastami

"A skąd taka informacja? (...) Poza tym Paget nie robił ilustracji od samego początku " - gdzieś to wyczytałam, jeśli chcesz wiedzieć gdzie dokładnie, to trochę mi zajmie, żeby znów to znaleźć, bo trafiłam na to przypadkiem i kompletnie nie pamiętam gdzie ;) ale z tego co pamiętam, to było tam napisane, że Paget rysował do gazety, w której ukazywały się opowiadania i kiedy Doyle to zobaczył, to potem przy kolejnych opowiadaniach tez prosił, by to Paget robił ilustracje ;)

"Pomijając to, opowiadań i powieści jest kilkadziesiąt - zmienia się, więc i wiek bohatera. Ciężko byłoby dopasować aktora do ilustracji." - o tym też już było ;) ale wydaje mi się, że skoro rozpiętość wieku Holmesa w opowiadaniach jest od 27 do 60, to lepiej byłoby, żeby wiek aktora, a raczej jego wygląd, mieścił się gdzieś w połowie tego przedziału ;)

ocenił(a) serial na 9
asia0123

Nie słyszałam o tym wcześniej, to bardzo interesujące :)
A co do wieku aktora to pewnie brano tutaj pod uwagę kilka czynników. Przede wszystkim w pierwszym odcinku, a jednocześnie pierwszej powieści jest bardzo młody :D A po drugie wydaje mi się, że dzięki temu serial stał atrakcyjniejszy dla wielu widzów. Zawsze jest jakaś szansa, że oryginalna uroda Cumberbatcha komuś się spodoba ;)
No i łatwiej (i chyba wiarygodniej) pokazać młodego mężczyznę uganiającego się za przestępcami (i walczącego z nimi). 50 czy 60latego z fajką biegnący za taksówką śmiesznie by wyglądał.

dzastami

"Nie słyszałam o tym wcześniej, to bardzo interesujące :)" - znalazłam :) http://www.sherlockandwatson.com/the%20accidental%20illustrator%20of%20sherlock% 20holmes.html

"No i łatwiej (i chyba wiarygodniej) pokazać młodego mężczyznę uganiającego się za przestępcami (i walczącego z nimi)." - 40latek też dałby radę ;) ale to znów... chyba kwestia gustu ;)

ocenił(a) serial na 9
asia0123

Dzięki za link :)

ocenił(a) serial na 10
paciepna

Z tym, ze gdyby przeczytała opowiadania/powieści, to zobaczyłaby, że pasuje - tak, jak pasował Jeremy Brett. Holmes był młody, gdy poznał Watsona. To, że ekranizacje pasą nas wizją nobliwych panów w starszym wieku, nie znaczy, że osoba młodsza nie pasuje do książkowego wizerunku.

elatus

przeczytałam wszystkie opowiadania i nowele (nawet widziałam obrazki Pageta.. i na żadnym Holmes nie wyglądał aż tak młodo)... tylko każdy czytając książki ma własne wyobrażenie o postaciach, miejscach, itd... nie każdy wysoki, chudy facet z długimi palcami przywołuje na myśl Holmesa, prawda? poza tym wygląd żadnego Holmesa, którego widziałam, nie drażnił mnie tak jak Cumberbatch.

i błagam Was, czytajcie wszystkie poprzednie posty, bo jak widzę kolejny, nic nie wnoszący, bo dokładnie o tej samej treści co inne, to nawet mi się nie chce odpowiadać. ;)

ocenił(a) serial na 9
asia0123

Czytałam wszystkie poprzednie posty. I w sumie jak widzę wszystko sprowadza się do gustu, a ten jak wiadomo każdy ma inny. I bardzo dobrze, bo inaczej świat byłby nudny :)
Dla mnie Cumberbatch pasuje idealnie do tej roli. "wygląda jak dziecko strzelające focha" - dla mnie Sherlock był trochę takim dzieckiem, kiedy się cieszył (ale ten fragment już przytoczyłam) i kiedy strzelał focha. Obrazki Pageta to obrazki Pageta, jego własna wizja Holmesa i jak dla mnie nie są żadnym wyznacznikiem. Natomiast serialowy detektyw, to pewnie wypadkowa wyobrażeń twórców i samego Cumberbatcha. Każdy ma prawo do własnej interpretacji i każda z tych interpetacji znajdzie zapewne swoich zwolenników i przeciwników.
Przypomina mi to trochę dyskusję na temat filmu "Mój tydzień z Marilyn" - tam też toczą się zażarte dyskusje na temat wyglądu Michelle Williams i tego czy wizualnie pasowała do roli. Dla mnie wygląd jest akurat sprawą drugorzędną w obu przypadkach. Dostałam świetny serial, dopracowany w każdym szczególe, znakomicie zagrany, z dobrą muzyką.
Moriarty dużo bardziej odbiegał od pierwowzoru, a mimo to jestem nim zachwycona.

ocenił(a) serial na 10
asia0123

Tylko że zarzut, że 35-letni aktor jest za młody na rolę 24-letniego faceta to zarzut naprawdę co najmniej dziwny. I zarzut braku autentyczności tam, gdzie ta autentyczność akurat jest. Miałam w swoim życiu kontakt z geniuszami - muzycznymi, ale zawsze - oni się właśnie tak zachowują. Jak dzieci.
Ja rozumiem, że serial może Ci się nie podobać, ale przeczytaj, w jak napastliwym stylu napisałaś swój pierwszy post. Użyłaś wielu retorycznych chwytów, świadomie lub nie, które potęgują takie wrażenie. Choćby sam zwrot "O co tyle krzyku". Nie dziw się zatem, ze osoby, które serial lubią będą go bronić, skoro został zaatakowany.

Większość Twoich, powiedzmy, merytorycznych, zarzutów, została już skomentowana. Ja dodam jeszcze jedno. Plastry nikotynowe. Pamiętaj, że w czasach, kiedy Conan Doyle pisał opowiadania, kokaina i morfina były legalne - policja nie współpracowałaby inaczej z używających im detektywem, bo wtedy dowody przez niego zebrane nie miałyby znaczenia w sądzie. Teraz twórcy wybrnęli z tego genialnie - pokazując legalne uzależnienie, którego nie widać. Po człowieku z petem w ustach widać, że pali. Po człowieku z plastrami - nie. O luki i naciągnięcia w dedukcjach obwiniać można także ACD

ocenił(a) serial na 9
elatus

Dodałabym jeszcze subtelne sugestie dotyczące narkotyków, chociażby dziwne zachowanie Sherlocka w czasie nalotu policji, albo tekst "potrzebuję czegoś 7% mocniejszego" (w powieści Sherlock przyjmował 7procentowy roztwór kokainy). I niby nie możemy powiedzieć z pewnością, że Holmes bierze narkotyki, ale jakaś niepewność pozostaje.

elatus

"Tylko że zarzut, że 35-letni aktor jest za młody na rolę 24-letniego faceta to zarzut naprawdę co najmniej dziwny." - to ile ma lat, a to na ile wygląda, to 2 różne kwestie. jak dla mnie wygląda na 20, ale kwestia wieku była już wielokrotnie tu poruszana.

"oni się właśnie tak zachowują. Jak dzieci." - no i kolejny problem, który rozbija się o czysto subiektywne odczucia... bo dla mnie są dzieci i dzieci. widzisz, jakiś geniusz może wydać się Tobie dziecinny w Twoim rozumieniu dziecinności, a dla mnie będzie ona czymś innym. - wiem, że to co napisałam trochę zagmatwane i nieskładne, ale nie wiem do końca jak to wyrazić, mam nadzieję, ze jakoś zrozumiesz o co mi chodziło ;)

ocenił(a) serial na 9
asia0123

Na 20? Może miałaś kiepską kopię, bo Cumberbatch ma już niestety sporo widocznych zmarszczek ;)

dzastami

no dobrze, lepiej by było gdybym napisała, że jak dla mnie wygląda jakby miał bliżej 20, nie 27 lat, o 35 już nie wspominając ;)

paciepna

"WSPANIAŁA DEDUKCJA jest niezmiernie irytująca - już z pierwszego odcinka dowiedziałam się, że jeśli wejście do ładowarki w komórce jest zarysowane obok, to prawdopodobnie posiadacz jest alkoholikiem, a dezodorant jest wyczuwalny nawet spod kombinezonu przy wietrznej i deszczowej pogodzie - te niesamowite fakty utkwiły mi najbardziej w głowie, trzymajcie mnie..."

A może trochę dystansu? Niebardzo rozumiem, czego wy się spodziewacie. Filmu dokumentalnego? Naprawdę szanuję zdanie odrębne od mojego (tak, jestem jak to przedmówczyni ironicznie określiła "wielkim fanem"), ale niektóre zarzuty są po prostu śmieszne. Rozumiem, że aktor się nie podoba, że fabuła nie taka, że Londyn za ładny a Pani Hudson za stara, ja to wszystko rozumiem. Ale czepianie się, że dedukcje są nie takie, to już moim zdaniem czepianie się dla zasady. Przeczytajcie sobie książki i zobaczcie czy są one tak bardzo absurdalne, a wszystkim poszukującym realizmu polecam Discovery i National Geographic.

Caroline_9

Jej, nie czepiam się dla zasady, bo lubię, albo z nudów. Nie podoba mi się = krytykuję, nawet jeśli innym wydaje się to naciągane. Nie wniosę już nic nowego - podpisuję się pod wypowiedziami Asi, które dotyczą postaci i tej nieszczęsnej dedukcji.Jak dla mnie są one zbyt wyolbrzmione w serialu, irytujące a nie zachwycające, koniec kropka.

ocenił(a) serial na 9
paciepna

Ale jak już piszesz o rysach na komórce, to może jeszcze napisz o tym, że w tekście ACD było dokładnie tak samo, rysy na nakręcanym zegarku i taki sam wniosek.

asia0123

Prawda, wszystko prawda... i za to kocham ten serial ;)

ocenił(a) serial na 8
asia0123

Cóż. Najpierw sądziłem, że taki mutant jak Cumberbatch nie może pasować do roli Holmesa. Zmieniłem jednak zdanie po pierwszym odcinku. Ciekawie przekonwertowane opowiadanie "Studium w szkarłacie" na czasy współczesne i odświeżenie postaci dr. Watsona przekonały mnie do tego, że się myliłem. Całkiem przyjemna pozycja.

ocenił(a) serial na 10
Tuiq

A ładnie to tak mówić o kimkolwiek? W tym o utalentowanym aktorze? Twoja wypowiedź nie wskazuje na pozytywne znaczenie słowa "mutant"...

ocenił(a) serial na 8
elatus

Bradem Pittem to on nie jest. Brzydal i to z czołówki. Wygląd nie zawsze idzie w parze z talentem i się o tym przekonałem oglądając pilot "Sherlocka". W gazecie przeczytałem drobną notkę o nim w której autorka zachwycała się jego talentem, wszechstronnością itp. a przy okazji opisała jego aparycje jako osoby, która mogłaby grać ufo bez makijażu.

Tuiq

Wiedziałam, że ten artykuł będzie pokutował... A nie uczyli Cię, że nie ocenia się po okładce? To, że wygląda inaczej nie czyni go brzydkim/zmutowanym jak sugerujesz. Jeśli przeczytałeś artykuł to pewnie wiesz, że Cumberbatch podoba się wielu ludziom i to nie tylko dlatego, że jest cholernie utalentowany. Piękno oczywiście jest kwestią sporną, ale wkurza mnie jak się ludzi tak piętnuje. A w mojej opinii w porówaniu do Benedicta Brad Pitt to zwykły przeciętniak.

ocenił(a) serial na 8
Elizabeth_89

Pitt to przeciętniak dlatego, że już poznałaś się na talencie Benedicta, więc twoja ocena jest mocno subiektywna. To oczywiste, że pierwsze co każdy ocenia widząc nową osobę, to wygląd. Ja tak zrobiłem i nie widzę w tym nic złego. Tak już jest skonstruowany człowiek i pierwsze wrażenie zawsze wpływa na to czy od razu ma się ochotę coś poznać czy nie.

Tuiq

Pitt przeciętniak w kwestii urody, a nie talentu. Nie twierdzę, że Pitt uzdolniony nie jest, moim zdaniem wręcz przeciwnie, ale do Benedicta mu daleko. Tyle tylko, że do Benedicta mało kto się może równać- większej publiczności dopiero się objawi... ludzie już go kojarzą, ale jeszcze nie wiedzą, że nie jest aktorem jednej roli (nie mówię tu o Cumberbitches, które poznały się na jego talencie i nie tylko oglądają wszystkie możliwe produkcje z jego udziałem ale i namiętnie słuchają audibooków i audycji radiowych, w których brał udział). Konkludując- tak oceniam subiektywnie, tak jak i Ty.
No dobra pospamowałam o Benedictcie ale do rzeczy, nie twierdzę, że on na pierwszy rzut oka nie wydaje się niecodzienny, chodzi mi raczej o to jakich określeń używasz- tak samo jak autorka nieszczęsnego artykułu piętnujesz jego wyrafinowaną urodę. Najgorsze jest że to się później przenosi na życie codzienne, no bo już pal licho, że nazywasz znanego aktora wystawionego na publiczną ocenę mutantem, ale jeśli ktoś tak utalentowany jak on jest wciąż oceniany przez pryzmat tego jak wygląda to jak to się musi przekładać na społeczne zachowanie. Na codzień też tak szafujesz przymiotnikami na prawo i lewo oceniając urodę ludzi wokół siebie? Zgadzam się, że zjawisko pierwszego wrażenia istnieje, ale czy to znaczy, że musimy się mu poddawać. Jak wynika z twojego powyższego doświadczenia było warto zajrzeć w głąb niż poddać się temu pierwszemu wrażeniu i stracić naprawdę sporo. Nasuwa mi się cytat i myślę, że Sherlockianie to docenią "You see, but did you observe." co do mojej wypowiedzi odnosi się tak, że czasem warto przyjżeć się bliżej i dostrzec te znaczące detale, które tworzą zupełnie inny obraz. Tak... I'm Sherlocked.

ocenił(a) serial na 8
Elizabeth_89

Ja się dopiero Sherlockuje, ale na moją ocenę jego wyglądu także miał wpływ portret Holmesa, który zbudowałem w swojej głowie. Benedict w ogóle nie pasował do mojego wyobrażenia, a dodatkowo jego nieurodziwy wygląd odrzucił mnie od jego osoby. Oczywiście zgadzam się z twierdzeniem, że liczy się wnętrze, bo sam znam osobę, która wygląda jak ofiara losu, a jest piekielnie inteligentnym i utalentowanym człowiekiem. Jednak po co utrudniać proste? Widzę, oceniam, idę dalej. Jeżeli iść drogą twojej idei, to należałoby próbować poznać każdą niestandardowo wyglądającą osobę. Wracając do serialu. Odrzuciłem go, ale wrócił jak bumerang, a ja go przyjąłem. Postanowiłem mu się przyjrzeć i końcowa ocena jest pozytywna. Jeżeli jednak nie zdecydowałbym się na obejrzenie serialu teraz, to i tak bym go kiedyś zobaczył, bo interesując się filmem, prędzej czy później znów trafiłbym na nazwisko Cumberbatch.

ocenił(a) serial na 10
Tuiq

Ale wiesz, naprawdę jest różnica między nazwaniem czyjegoś wyglądu niestandardowym, czy nawet powiedzeniem po prostu, że jest brzydki (ja też tak myślałam, nie ukrywam, Benedict jest bardzo niefotogeniczny, baaardzo zyskuje na żywo), a napisaniem, że ktoś jest mutantem.

ocenił(a) serial na 8
elatus

No to się poprawię.
Jeżeli iść drogą twojej idei, to należałoby próbować poznać każdą brzydką, odrzucającą osobę.

Tuiq

Jeśli dla ciebie brzydota jest powodem do odrzucenia innego człowieka, to szczerze współczuję.

ocenił(a) serial na 10
Tuiq

Nie musisz ich poznawać. Wystarczy, jeśli nie będziesz ich obrażał na podstawie wyglądu.

ocenił(a) serial na 8
elatus

Nie zrozumiemy się.

asia0123

Ja też wolę Bretta, ale bez przesady, Cumberbatch jest dobry.

asia0123

Bardzo się ktoś napracował. Powiem tyle; nie zgadzam się. Złej baletnicy to i rąbek od spódnicy przeszkadza, jak mówiła moja babcia ;) Pozdrawiam również ;)

ocenił(a) serial na 7
asia0123

Ja powiem tak. Jak widzicie, dałam serialowi 7/10. Jest to ocena za dwa sezony łącznie, przy czym uważam, że sezon drugi jest o niebo lepszy. Acz też nie rozumiem wszechobecnego zachwytu. To nie jest serial, który mnie powalił na kolana. Są dobre momenty, są ciekawe postacie, ale to nie to. Z góry mówię - książek nie czytałam, a porównanie mam jedynie do filmów Guya Ritchiego. Tak, możecie mnie zjeść, bo to "nie kanon". Wiem, że nie kanon, ale film Guya Ritchiego, choć momentami naciągany, kocham za steampunkowy klimat. Ale co mi się nie podobało w tym serialu?
1) Benedict Cumberbatch w roli Sherlocka. Nie twierdzę, że facet jest złym aktorem, to bardziej kwestia gustu, ale facet mi się nie podoba tak wizualnie :/ Krótko mówiąc - jest brzydki jak dla mnie. Wiem, że to niby nie ma nic do rzeczy, że oryginalny Sherlock też pięknością nie powalał, ale... Noooo... Utrudnia mi to oglądanie, co tu dużo mówić.
2) Długość odcinków. Przy jednych serialach to jest zaleta, tutaj się moim zdaniem nie sprawdziło. Zwłaszcza w pierwszym sezonie, gdzie było zbyt dużo nudnych momentów. I niepotrzebnych. Na przykład scenka "researchu" w bibliotece. Nic nie wnosi. Poza tym 1,5 godziny jest męczące. Naprawdę. Odcinki moim zdaniem można by było skrócić do godziny przy wywaleniu niepotrzebnych scen lub podzielić je na 45-minutowe odcinki. Byłby większy cliffhanger, od razu napięcie by wzrosło.
3) Watson w sezonie pierwszym mnie totalnie wkurzał. Ograniczono go do roli sidekicka, który tylko łazi za genialnym Sherlockiem. Na szczęście w drugim sezonie jest znacznie lepiej.
4) Niektóre motywy przeniesione w realia XXI wieku są bardzo naciągane, np. to z pisaniem bloga. Gdzie tu jakiś realizm? Który psychoterapeuta każe pisać bloga, który przecież jest publiczny?
5) Moriarty - o ile z początku mi się podobał, tak teraz po obejrzeniu Doctora Who, mam wrażenie, że Moffat skopiował motyw Mistrza. I cóż... Wyszła taka dziwna mieszanka Mistrza i oryginalnego Moriarty'ego.
W moim przypadku dużo mi zepsuł też fandom, który spoilerował, ile wlezie na tumblru :/ To mi odebrało radość oglądania. Acz odcinek z Irene Adler uważam za genialny. I to tyle.

ocenił(a) serial na 7
Kayleigh90

My bad, nie widać oceny, a byłam pewna, że dawałam.

ocenił(a) serial na 10
Kayleigh90

A dla mnie Cumberbatch jest Sherlockiem idealnym. Niby freak, ale całkiem opanowany i trzeźwo myślący, w przeciwieństwie do Roberta Downeya (chociaż też go uwielbiam), który był jednak zbyt, jakby to powiedzieć - narwany? Ciągle gdzieś biegał, skakał, miał jakby nieco obłąkane spojrzenie - trochę nie pasuje mi to do typowo 'angielskiego' Holmesa którego obecnie poznaję w książkach. Chociaż przyznam, że w porównaniu z serialowym Sherlockiem, ten książkowy - chociaż oboje określani jako cyniczni, egoistyczni - jest prawdziwym okazem kulturalnego i dobrze wychowanego człowieka :D Ale to chamstwo i ironia czynią Sherlocka Cumberbatcha jeszcze wspanialszą postacią. No i zapierające dech w piersiach sceny dedukcji. Z kolei Watson przedstawiony niezwykle ciekawie, pełen ciepła i bardzo 'ludzki' - a już końcową sceną rozwalił mnie totalnie - i świetnie kontrastuje z Sherlockiem. Zakochałam się w tym serialu od pierwszego wrażenia i dziwią mnie niektóre wypowiedzi tutaj - 'po co przerabiać, przenosić w XXI wiek historie, które były świetne?'. A dlaczego nie, skoro powstaje wówczas prawdziwe arcydzieło? :)

margrete

"Ciągle gdzieś biegał, skakał" - w filmie z Downey'em rzeczywiście przesadzili, nie mniej jednak Holmes był energiczny - szczególnie, kiedy pochłaniała go sprawa i wpadał na jakiś nowy pomysł, to zrywał się i leciał go realizować. Co nie zmienia faktu, że, gdy nie miał żadnej sprawy to przechodził w drugą skrajność.
"miał jakby nieco obłąkane spojrzenie" - tego akurat u Downey'a nie zauważyłam... ale wydaje mi się, że czasem geniusze tak mają....
"A dlaczego nie, skoro powstaje wówczas prawdziwe arcydzieło? :)" - to raczej nie jest odpowiedź na moje pytanie, a raczej kwestia sporna, bo moim zdaniem daleko mu do arcydzieła ;)

ocenił(a) serial na 9
asia0123

to ja na początku napiszę, że książki czytałam, nie wszystkie, ale sporo, zanim zobaczyłam jakąkolwiek ekranizację (i zanim ta z BBC powstała, btw), podobały mi się - bardzo. I nie będę odpierać Twoich argumentów (to już było;p).
Zaraz ktoś mnie będzie chciał skrzywdzić, ale: wersja BBC podoba mi się bardziej niż książka. To wyjątek - prawie zawsze wolę książki. Sherlock uwspółcześniony, daje głębszy (moim zdaniem) obraz psychiki bohaterów, i to w kontekście odbiorców z XXI w. Można się utożsamiać, można nie lubić, można podziwiać, jest bardziej realistyczny po prostu. Dodatkowo cała masa pobocznych scenek z ludźmi ze Scotland Yardu czy te wszystkie "współczesne" smaczki, właśnie ta dosłowność mnie urzeka - Sherlock prowadzi bloga, Watson chodzi do psychologa... Aktorzy grają moim zdaniem doskonale, fajnie widać ich relacje, chociaż zgadzam się, że postać Moriarty'ego jest kontrowersyjna - ale twórcy zaryzykowali, i, jak widać, przeszło.
Co do zarzutów, rzeczywiście czasem prowadzenie fabuły i ta dedukcja bywają irytujące, niespójne i nie do końca realistyczne, ale takie rzeczy raczej nie przeszkadzają mi w oglądaniu.
Generalnie "Sherlocka" odbieram bardziej jako ŚWIETNIE zrobiony serial obyczajowy (+angielski humor, oglądam większość brytyjskich seriali jakie wpadną mi w ręce i za ten humor właśnie je ubóstwiam) o ekscentrycznym geniuszu (no jak tu go nie kochać, pomimo tej specyficznej urody) niż jako kryminał (wiem wiem kolejna profanacja). Ale ten serial byłby niczym bez kontekstu oryginału - gdyby nie zrobili tego w oparciu o ACD, nie mielibyśmy fantastycznego porównania Sherlocka z epoki, i Sherlocka ze smartphonem, nie byłoby tego humoru sytuacyjnego, właściwie nie do końca wiem, jak to wyjaśnić, ale chyba wiadomo, o co chodzi - ten serial ma się do czego odnieść, bo książka jest genialnym pierwowzorem.
już nie będę mówić o świetnym klimacie, ujęciach czy muzyce, bo komu się chce to czytać..

asia0123

To teraz może ja się wypowiem. Znalazłem jeden odcinek w telewizji dość późno w nocy (odcinek z bankiem ). Chciałem zobaczyć skąd ten zachwyt tym serialem więc zacząłem oglądać. Pierwsze sceny WTF? Watson w sklepie nie potrafiący zrobić zakupów i Holmes w domu masakrujący jakiś opryszków. Co to jest? Wiem, że bohater opowiadań potrafił walczyć, ale po co są takie sceny bez wpływu na przebieg fabuły? Później już zaczęło robić się lepiej. Wyłączyłem telewizor gdzieś w połowie odcinka (byłem zmęczony dniem). Serial mi się nie spodobał, a właściwie odcinek mi nie przypadł do gustu i też jestem zdziwiony tak wysoką pozycją w rankingu. Są to moje subiektywne odczucia i nie piszę tego by kogoś obrazić. Oceny nie wystawiłem bo najpierw musiałbym obejrzeć cały serial. Mam zamiar to zrobić i może w tedy polubię nowego Sherlocka.

kezs

Zgadzam się z Tobą.To jeden ze słabszych odcinków.A takich jest wiele,bo podobały mi się tylko dwa.Zdecydowanie przereklamowany serial.

asia0123

Idąc śladem wspaniałych recenzji „Sherlocka” postanowiłem na własne oczy przekonać się czy zachwyt był uzasadniony.
Podobnie jak Ty rozczarowałem się jednak. Ale zanim przejdę do serialu kilka słów może o książkowym Sherlocku. Muszę się przyznać,że nigdy nie byłem miłośnikiem Holmesa,a z ksiażek poświęconych jego osobie przeczytałem jedynie „Studium w szkarłacie”,”Psa Baskerville’ów” i parę opowiadań. Ktoś powie za mało,żeby mieć zdanie. OK.,może tak myśleć,ja jednak uważam,że mogę się dzięki temu sensownie wypowiedzieć na temat książkowego Holmesa.Moim zdaniem książki o Holmesie są ogólnie mówiąc średnie.Znacznie bardziej wolę kryminały Agaty Christie i Raymonda Chandlera.Książki Doyle’a są w mojej opinii trochę nudne,za rozwlekłe i trochę brakuje w nich klimatu.Poza tym są mało wciągające,a rozwiązania zagadki kryminalnej mało satysfakcjonujące.
To tyle o książkach.Przejdę teraz do bardzo reklamowanego serialu.Sam pomysł uwspółcześnienia Holmesa nie jest zły,a moim zdaniem jest wręcz genialny.W ogóle sam pomysł uwspółcześniania dzieł literackich z różnych czasów(raz bardziej a innym razem mniej odległych od naszych) ma sens,jeśli tylko efekt okaże się interesujący a samo dzieło jest na odpowiednim poziomie.Ale do tego trzeba pomysłu.W przypadku „Sherlocka” zabrakło chyba właśnie pomysłu,jak uwspółcześnić Holmesa.Tutaj postanowiono osią fabuły uczynić pojedynek Holmesa z Moriarty’m.I to jest moim zdaniem pierwszy błąd.Dostajemy bowiem obraz świata,w którym za wszystkie zbrodnie którymi zajmuje się Holmes odpowiada pośrednio lub bezpośrednio Moriarty.Nie podoba mi się to.Wolałbym żeby zbrodnie tak jak w życiu były popełniane zwyczajnie przez ludzi,gangi,grupki chuliganów,a nie żeby stał za nimi geniusz zła.Drugi błąd to brat Holmesa,który okazuje się jakimś wysoko postawionym pracownikiem MI-5(tak mi się przynajmniej wydaje).Otóż ta postać za często pojawia się w „Sherlocku” i jawi się jako taki anioł stróż,który śledzi Holmesa na każdym kroku jakby niczego ważniejszego nie miał do roboty.Poza tym okazuje się,że zdradza życiorys Holmesa Moriarty’emu.Taki doświadczony pracownik MI-5? Bzdura.
Błędem jest również kurczowe trzymanie się czasu trwania jednego odcinka.Uparto się,żeby jeden odcinek trwał 1,5 godziny.Powoduje to,że pojawiają się niepotrzebne dłużyzny,albo sceny wstawiane są na siłę.Przez to serial traci dynamikę i jest trochę rozlazły.
Przejdę teraz do fabuły „Sherlocka”..Jest bardzo nierówna.Właściwie podobają mi się tylko 2 odcinki „Sherlocka”: „Study in Pink” i „Hounds of Baskerville”. Dlaczego? Mają ciekawą fabułę,są wciągające,mają klimat(zwłaszcza „Hounds of Baskerville” rewelacja),potrafią zaskoczyć i nie ma w nich za dużo Moriarty’ego.
Oczywiście te 2 odcinki mają swoje minusy,ale zalety przeważają.
Pozostałe odcinki są albo słabe albo najwyżej średnie.Całkowitym niewypałem jest dla mnie „Scandal in Belgravia”.A mógł to być jeden z najlepszych odcinków w serii.Ale niestety sfuszerowano go niemal koncertowo.
Muzyka jest moim zdaniem słaba.Główny motyw brzmi jakoś orientalnie.Nie mam nic do muzyki orientalnej,ale tu wyraźnie mi nie pasuje.Muzyka w „Sherlocku” moim zdaniem nie jest dobrą ilustracją tego co się dzieje na ekranie.Wzorcowym przykładem może być muzyka z filmów Hitchcocka.Tutaj tego brakuje.
Co do zalet „Sherlocka” na pewno muszę wymienić aktorów.Zarówno Holmes,Watson,Lestrade,pani Hudson,pani z prosektorium(zapomniałem nazwiska)grają dobrze.Tobie nie podoba się Holmes,ponieważ według Ciebie jest za młody.A moim zdaniem ze względu na uwspółcześnienie bardzo dobrze zrobili że Holmesa odmłodzili. Bohaterowie są wyraziści,zindywidualizowani,mają swoje życie,swoje zalety i wady.Słowem są ludźmi z krwi i kości. Jak już wspomniałem nie podobają mi się jedynie ani Moriarty ani brat Holmesa.
Na pewno nie można odmówić „Sherlockowi” atmosfery.Podoba mi się również humor.Typowo angielski wprowadzający rozluźnienie i dodający serialowi realizmu.
Co do Twoich zarzutów,że Holmes nie wysila się za bardzo korzystając z Internetu,GPS-a itp odpowiem,że to współczesny Holmes i korzysta on ze współczesnych urządzeń wspomagających jego intelekt.A sama przecież przyznasz,że wielokrotnie daje pokaz swoich umiejętności obywając się bez nowoczesnych gadżetów.
Podsumowując.”Sherlock” to serial średni z zadatkami na więcej,ale nie wykorzystujący potencjału.Można było przy odrobinie wysiłku zrobić świetny serial kryminalny,a nie silić się na usensacyjnienie fabuły w stylu Bonda,czyli Holmes kontra człowiek który chce przejąć władzę nad światem(bo mniej więcej na takiego człowieka wygląda mi tu Moriarty).
Szkoda.

użytkownik usunięty
asia0123

W końcu! :P
Jestem wielką fanką Sherlocka Holmesa - wykreowanego przez Doyla i oczywiście musiałam obejrzeć tą produkcję (zwlaszcza, że wszyscy się straszliwie zachwycają) i co? Jak dla mnie koszmar i brutalne morderstwo zarówno postaci jak i wszystkich dzieł Doyla. Zero klimatu... po prostu koszmar.
Ale cóż. Serial jak nie trudno się domyślić powstał dla młodzieży za poważnej na wampirki i za młodej na Doyla. No i mamy nowoczesnego, prawie że nastoletniego detektywa (który ma być niby Sherlockiem). Straszne...

ocenił(a) serial na 9

Poważnie? Ten post (a na pewno 2. akapit) to jakaś kpina, zwłaszcza, że w Twoich najwyżej ocenianych co druga pozycja zawiera słowo "wampir"... "nastotetni detektyw"!? dość socjopatyczna postać genialnie wykreowana nie tylko przez Cumberbatcha, ale też reżyserów/scenarzystów - nie powiesz mi, że każdy dialog to 'koszmar' - to dla Ciebie kandydat na idola rodem z MTV? powiedz to krytykom, którzy nominują do BAFTA... akceptuję krytykę nawet moich ulubionych filmów, czy jak w tym wypadku seriali, ale musi mieć jakikolwiek sens - i argumenty (dlatego nigdy nic złego nie powiem na temat konstruktywnych wypowiedzi, jak np asi0123 czy orphe). Tymczasem Twoja "wypowiedź" nie przedstawia żadnych, a zarzuty masz z kosmosu...

użytkownik usunięty
quietstarcollapse

Haha, zabawne. Tylko jeszcze popatrz na opisy filmów zawierających słowo "wampir" i na oceny tych filmów ;)
Nie widzisz sensu w twierdzeniu że przenosząc Sherlocka do XXI wieku zabija się zupełnie klimat? Może wpierw zapoznaj się z oryginałem zanim zaczniesz robić sceny :)
Serdecznie pozdrawiam :)

użytkownik usunięty
quietstarcollapse

Ps. Co do filmów: "Sprawa Wampira z Białej kaplicy" to genialny kryminał o Sherlocku Holmesie (wiem, że nie znasz skoro Sharlock to dla Ciebie jedynie oszołom z serialiku :P) a "Opowieść o Wampirze" to ekranizacja poematu "Annabell Lee" Edgara Allana Poego (wiem literatura zbyt poważna byś znała) Niemniej liczę iż na drugi raz nie będziesz się błaźnić takimi dziecinnymi wypowiedziami.
Wszystkiego dobrego :)

ocenił(a) serial na 10

Miałam nie reagować, bo po co się denerwować. Zastanów się, droga Annebell_Lee, czy cokolwiek daje Ci prawo, aby wywyższać się ponad innych uczestników tej dyskusji. Moim zdaniem nic nikomu nie daje takiego prawa.
Do ad remu ;) Serial stworzyło dwóch panów wielbiących Conan Doyle'a, ich znajomość kanonu macha do sherlockistów z każdego odcinka. Jeśli tego nie widzisz, może czas odświeżyć sobie lekturę?
Większość sympatyków serialu wywodzi się spośród osób dobrze znających oryginały. Nie bardzo rozumiem, czemu mieliby się mierzić na umiejętne przeniesienie postaci we współczesne realia.
Nastoletni detektyw po trzydziestce. Cóż. Że pozwolę sobie na chwilę przyjąć Twój mentorski ton: Widocznie oglądałaś tak samo dokładnie, jak czytałaś.

Edgar Allan Poe literaturą poważną? Aha. Zabawa z konwencją jest poważna. Aha. To, że autor pisze dobrze, a jego dzieła nie są puste, nie znaczy, że jest literaturą trudną. Może za trudną na to, żeby była lekturą w liceum, ale teraz większość książek z tzw. klasyki literatury światowej jest na to za trudnych ;)

użytkownik usunięty
elatus

Zirytowałam się i tyle. Nie lubię kiedy ktoś reaguje na nie podobające się wypowiedzi w taki sposób. Każdego by to zirytowała prawda? Wywyższanie się? To samo można powiedzieć o szanownej damie która mnie atakowała. Jeśli nie lubię tego co masa fanek to jestem idiotką? A może na odwrót? A może nikt nie jest głupi tylko jesteśmy inni. Przemyśl to :P
Wielu twórców miało dobre chęci a jednak niszczyło klasyki.
A wyrażenie "nastoletni detektyw" - skrot myślowy - nie chodzi mi o aktora a o serial i widzów do których jest w głównej mierze adresowany. Współczesne realia, aktor którym dziewczęta bardziej się zachwycają niż fabułą... O to mi chodzi.

Dla niektórych niestety jak widać literatura zbyt poważna. Nie patrz na jednostki a na ogół ;)

ocenił(a) serial na 10

Wiesz, ale to, że Tobie się coś nie podoba, nie znaczy, że jest złe. Powiedz Brytyjskiej Akademii Filmowej, że zbyt wysoko ocenia ten serial i grających w nim aktorów (nie jednego, tylko trzech, dwóch dostało BAFTę, jeden był nominowany dwukrotnie, nie wygrał chyba tylko dlatego, że uznano, że nagroda Oliviera jak na jeden rok dla młodego aktora wystarczy ;))
Wybacz, ale nie Tobie oceniać, czy klasyk został zniszczony - powtórzę - Tobie się nie podoba, ale do niczego nie ma jednej właściwej interpretacji. To, że tobie nie odpowiada klimat, nie znaczy, że jest zły. Już to tutaj pisałam - ocena 1 to ocena tak skrajna i negatywna, że trudno się dziwić, że budzi emocje. Zwłaszcza przyznana dziełu, które sami uwielbiamy.
Nigdzie nie napisałam, że jesteś idiotką, Quietstarc również nie.

użytkownik usunięty
elatus

Nie mówię, że złe - mówię iż serial mnie rozczarował i załamał. Tak bywa prawda?
I dla mnie nagrody filmowe nie są wyznacznikiem. Titanic dostał masę Oscarów a jednak film mnie rozczarował.
Dobrze ale ta zasada działa w inne strony- Doyle mógłby powiedzieć - czemu oceniasz to jako arcydzieło? Więc bez takiego oburzenia. Nie Tobie oceniać, że ten serial jest genialny. Tobie się podoba nie znaczy, że jest super. ;)
Jak już mówiłam w innym wątku (bardzo podoba mi się reakcja miłośniczki tego serialu z tamtego wątku) - oceniam filmy na podstawie tego jakie emocje we mnie wywołały. Nie jestem krytykiem, a widzem. Jako krytyk pewnie dałabym z 5 lub 6 jako widz jestem totalnie rozczarowana (zwłaszcza iż zabierałam się do serialu z zapałem słysząc iż jest super) rozczarowałam się i załamałam - stąd 1. Ja nie winię ludzi, którzy oceniają moje ulubione filmy na 1...
Co do tego bycia idiotką to nie łap mnie za słówka. Można uczynić ku temu aluzję. ;P

ocenił(a) serial na 10

Mówisz, że złe - postawiłaś serialowi 1.
Ja Cię nie winię, ja Cię nie rozumiem, to dwie zupełnie różne sprawy. Bo swoje nielubienie uzasadniłaś w sposób, który nie wskazuje na to, że oglądałaś serial uważnie. I skąd wiesz, co Doyle by powiedział? A jeśliby mu się spodobało? :P
I nie jestem oburzona, nawet mentalnie nie podniosłam tonu.

Nagrody są pewnym wyznacznikiem kategorii filmów/seriali, do których film/serial WARSZTATOWO należy.

Zbyt wiele pozytywów nikomu nie zaszkodziło. Zbyt wiele negatywów sprawia, że życie staje się smutne.