PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=528992}

Sherlock

2010 - 2017
8,5 238 tys. ocen
8,5 10 1 237758
7,9 46 krytyków
Sherlock
powrót do forum serialu Sherlock


Zdecydowanie nie rozumiem fascynacji tym serialem.

Serial przestał mi się podobać, właściwie już w momencie, kiedy zobaczyłam, kto gra
Holmesa. Aktor grający Sherlocka, moim zdaniem, zdecydowanie za młody i nienadający
się do tej roli, wybaczcie, ale po prostu moim zdaniem nie pasuje. Dlaczego? Bo
uważam, że brak mu przenikliwości w spojrzeniu, że wygląda za mało poważnie… i
nawet jak się złości… nie jest to moim zdaniem przekonujące, nie wywołuje żadnych
emocji, jest mało autentyczne, a kiedy wpada w melancholię, kładzie się na kanapie i nie
chce, żeby ktokolwiek mu przeszkadzał, to moim zdaniem wygląda jak dziecko
strzelające focha – brak mu autentyczności. Ten Holmes nie zachowuje się jak
prawdziwy i nie wygląda jak on… nie ma, że tak powiem… tego czegoś.

W ogóle, czym ma być ten serial?
1. Nowoczesną wersją Holmesa?! – a czy potrzebne są nowoczesne wersje naprawdę
świetnych rzeczy?! Czy trzeba Holmesa wprowadzać w XXI w.? Dawać mu laptopa,
komórkę i inne gadżety? Mnie osobiście fascynowało to, jak człowiek w XIX w. mający do
dyspozycji głównie swój umysł i książki jest w stanie zebrać wszystkie potrzebne mu
informacje – co jest trudnego we wpisaniu czegoś w wyszukiwarkę lub napisaniu
czegoś na forum? Namierzenia telefonu mając potrzebne do tego aplikacje? Jest to,
właściwie, nic innego niż to, co robią bohaterowie większości współczesnych seriali
kryminalnych –nuda! Owszem nawet ten Holmes więcej myśli, niż szuka w Googlach,
ale wciąż… to nie to samo.
2. Przeróbką Holmesa? – to samo, co ze współczesną wersją – jaki to ma cel? Po co
przerabiać dobre rzeczy?
3. Młodym Holmesem? – i znowu – dlaczego?! Co jest złego w dojrzałym facecie, który
sporo widział i przeżył?
4. Po prostu Holmesem? – o nie, zdecydowanie nie. Jak już wspomniałam Benedict
Cumberbatch w ogóle nie zachowuje się jak Holmes i nie wygląda jak on. Ponadto
odcinki mają się przeważnie nijak do opowiadań – podobne tytuły, nazwiska osób,
zahaczanie o fabułę…, ale przeważnie jest to jedno wielkie pomieszanie z poplątaniem
(z resztą jak i w kinowym Holmesie) plus zdecydowana przewaga dodatków od twórców
(w samym tylko odcinku „The Great Game” znajdują się mniej, lub bardziej luźne
nawiązania do ponad 5 opowiadań.) Po co? Wygląda to trochę tak, jakby twórcy
rozpaczliwie starali się pokazać, że jednak ma to jakiś związek z prawdziwym
Holmesem.
Naprawdę uważam, że już lepsza była wersja kinowa – przynajmniej jasno nastawiona
na akcję i trochę śmiechu (szczególnie w drugiej części), ale ten serial? Nie wiem,
naprawdę, skąd to zafascynowanie nim. Nie ma super akcji, nie jest prawie w ogóle
oparty na opowiadaniach. Czy naprawdę nie można stworzyć czegoś innego? Czy trzeba
było nazwać bohatera imieniem słynnego detektywa? Czy trzeba było, luźno bo luźno, ale
jednak, opierać się na opowiadaniach Conan Doyle’a? Czy nie można było stworzyć
czegoś nowego? Po prostu młodego inteligentnego detektywa, dać mu kumpla i paru
wrogów, wymyślić nowe zagadki i zrobić coś całkiem nowego? Czy jedyną opcją, by
„zwrócić uwagę widza” było danie bohaterowi nazwiska „Holmes”?

Chcę nawiązać też do jednej kwestii, która pojawiła się gdzieś na Filmwebie – w
komentarzach padła opinia, że ten Sherlock przypomina bardziej House’a – z tym się
zgadzam (tak wiem, że House wzorowany był na Holmesie, a ten z kolei na lekażu… cóż
za piękna ciągłość, prawda?). Podobieństwa:
1. Piłeczka, którą w jednym (chyba tylko jednym) z odcinków, podczas rozmyślań
odbijał Cumberbatch – dość charakterystyczne dla House’a, który odbija sobie nią, gdy
potrzebuje się skoncentrować, by wymyślić rozwiązanie zagadki.
2. Stosunek do innych ludzi – tak Holmes znał swoją wartość, tak uważał się za
wyjątkowego, tak dawał to jasno, czasem nawet bardzo jasno, do zrozumienia (choć
momentami bywał też skromny), ale robiąc to nie obrażał ludzi (a jeśli już mu się to
zdarzało, to bardzo rzadko) – Cumberbatch, jako Sherlock jest, delikatnie mówiąc,
niemiły… - House oczywiście też.
3. „Sabotowanie związku” Watsona (chodzi mi o randkę w cyrku) – Holmes nie
sabotował związku Watsona. Był miły wobec jego żony i choć zabierał czasem Watsona,
by ten brał udział w jego śledztwach, to gdy przychodził po niego do domu, czasem nawet
pytał, czy Pani Watson nie ma nic przeciwko temu. Za to House? – On jak najbardziej
poleciłby miejsce Wilsonowi i zjawił się tam rezerwując sobie trzecią miejscówkę
twierdząc, że naprawdę nie wie w czym problem.
4. Myślę, że coś by się jeszcze na pewno znalazło ;)

Dalsze minusy tego serialu:
1. Oczywiście wygląd i wiek aktora grającego Holmesa, ale nad tym nie będę się
rozwodzić.
2. Plastry nikotynowe zamiast morfiny, kokainy, czy chociażby papierosów i fajki?!...
serio!?! Uważam, że to do prawdy przegięcie. Rozumiem, że uzależnienia nie są czymś
najważniejszym, ale z drugiej strony… one tworzyły Holmesa, były niejako jego częścią,
pokazywały, że nawet on ma jakieś słabości… stanowiły, być może, swego rodzaju
mroczną stronę Holmesa…. ale plastry nikotynowe?! Błagam…
3. Podejście do Watsona i jego związku – jak już wspomniałam wyżej.
4. Podejście do Lestrade – choć Holmes nie miał najlepszego zdania o Lestrade, nie
traktował go tak jak ten tutaj i nie w dawał się z nim w takie kłótnie.
5. Podejście do kobiet – choć owszem, może nie wszystkie darzył sympatią, to jak było
napisane „był wyjątkowo miły i uprzejmy wobec kobiet” – Holmes był dżentelmenem –
ten tu, mam wrażenie, że bywa bardzo nie miły – nie mówię, że zawsze, ale to zupełnie
inna klasa (i nie ma tu znaczenia, że są to zupełnie inne czasy – albo ktoś się umie
zachować, albo nie).
6. Mycroft – Holmes miał bardzo dobre stosunki ze swoim bratem, przyznawał, że
gdyby to Mycroft był detektywem byłby lepszy. Pomagali sobie, nie było między nimi
zawiści i bezsensownej rywalizacji, po co to komu?
7. Technologia – badania chemiczne z użyciem nowoczesnych technologii, czy przy
użyciu XIX wiecznych metod, gdzie trzeba było trochę się pomęczyć, coś wiedzieć,
komputer/nowoczesny mikroskop nie odwalił za ciebie większości roboty – co robi
większe wrażenie?
8. Dedukcja w tym serialu jest mocno naciągana. Dlaczego? – bo w naszych czasach
dzieje się za dużo. Bo jest zbyt wiele różnych zawodów, możliwości, zbytnie wzajemne
przenikanie się kultur, brak barier, zbyt szybko wszystko się zmienia, i tak dalej, więc
ogarnięcie tego wszystkiego jest dużo trudniejsze i chcąc nie chcąc dedukcja robi się
naciągana…. Ponadto, co do hasła do komputera w Psie Baskerville’ów – nawet ja
mam bardziej skomplikowane.
9. Moriarty – moim zdaniem w tym serialu Moriarty to jakiś psychol – tak się
przynajmniej zachowywał. Moriarty był geniuszem, fakt w złym kierunku wykorzystał swój
potencjał, ale był geniuszem, nie błaznem. Moriarty szanował Holmesa i jego
umiejętności, a Holmes Moriartego. W tym serialu… może i w jakimś stopniu się
szanują i podziwiają, ale nie widać tego aż tak.
10. Stosunek do umierających w The Great Game (w sensie do ludzi, którzy mogli
wybuchnąć) – taki cynizm – tylko u House’a, Holmes szanował ludzkie życie.
11. Skradziony pendrive z supertajnymi planami i na prawdę nikt nie zrobił ich kopii?!
Nikt nie chciał mieć z tego pożytku? Pendrive wraz z nietkniętą zawartością wrócił na
swoje miejsce. - naciągane (tak wiem... Moriarty twierdził, że mógłby zdobyć te plany
kiedy tylko chciał... to czemu tego nie zrobił?).
12. I wiele innych…
Powiem szczerze… nie wiem jak twórcy mają zamiar wyjaśnić to, że Holmes przeżył skok
z budynku, tak, żeby nie było to naciągane… - nawet w kinowy Holmes w tej kwestii był
już na granicy.
Żeby nie było, że mi się nic nie podoba, powiem, że widoki są wspaniałe, a muzyka jest
nawet w porządku ;)
I starając się mówić całkowicie obiektywnie – 3cie miejsce to zdecydowanie za wysoko.

A jeżeli rzeczywiście zainteresowaliście się Holmesem, to polecam przeczytanie
opowiadań A jeśli chcielibyście coś obejrzeć, to polecam serial z Jeremym Brettem,
głównie dlatego, że:
1. Oczywiście nie w całości, ale w dużej mierze opiera się na opowiadaniach.
2. Aktor odgrywający rolę Holmesa jest genialny! (mam natomiast pewne zastrzeżenia
do Watsona, którego od drugiego sezonu gra Edward Hardwicke) – Po obejrzeniu ‘kilku
różnych Holmesów’ stwierdzam, ze Brett był najlepszy. Wyglądał jak Holmes,
zachowywał się jak Holmes, starał się utożsamić z postacią i był wybitnym aktorem.
Jego twarz była wstanie wyrazić wszystko, a jego wzrok wręcz przeszywał. Był w stanie
idealnie wcielić się w Holmesa i tę jego „dwoistość” – raz rozpierała go energia, innym
znów razem pogrążony był w melancholii, Brett oba te „stany” prezentuje znakomicie. Dla
mnie on jest i będzie jedynym Holmesem (pomijając Bretta, Cumberbatcha i Downeya
widziałam w tej roli przynajmniej 2 inne osoby i nikt mu nie dorównywał).
Jeśli ktoś zechce obejrzeć ten serial to od razu mówię – jest przepaść pomiędzy nim a
kinową wersją i serialem z Cumberbatchem. Dlaczego? Bo był kręcony z zamysłem, by
jak najwierniej i jak najlepiej przedstawić na ekranie, to, co Conan Doyle zapisał. Ten
nowy serial, jak i wersja kinowa, moim zdaniem, nastawione są natomiast głownie na
jak najszersze grono odbiorców, by jak najwięcej osób to polubiło i oglądało, by
serial/film „zarabiał pieniądze” i „zdobywał nagrody”. Wersja z Brettem była, w moim
odczuciu, bardziej sztuką dla sztuki. Brett jako Holmes może nie przypadnie od razu
ludziom do gustu – jest zdecydowanie inny niż Cumberbatch, czy Downey – ale
spróbujcie przebrnąć chociażby przez cały pierwszy odcinek i dopiero potem oceniać (ja
obejrzałam cały serial z Cumberbatchem, pomimo tego, że od początku mi się nie
podobał, bo uważam, że bez sensu jest wypowiadać się na temat, o którym nie ma się
zielonego pojęcia), poza tym wystarczy obejrzeć rysunki Sidneya Pageta, by przekonać
się, że Brett wyglądał dość podobnie do Holmesa, a postać detektywa raczej, na
pierwszy rzut oka, nie budziła zbytniej sympatii ;)

pozdrawiam ;)

trunksio

"Śmiać mi się chce jak czytam te nędzne posty właśnie w takim stylu. Zamiast powiedzieć o jakich aktorów ci chodzi to najlepiej obraź się i poużalaj." - Powiedział człowiek, który z osób wypowiadających się tutaj, podał prawie najmniej konkretnych argumentów... tak właśnie... ostatnie 3 dni nie robiłam nic innego jak właśnie użalałam się i płakałam…

O jakich aktorów mi chodzi? - Trudno powiedzieć tak "na sucho" kto lepiej zagrałby Holmesa, bo tu mogę jedynie wymienić Bretta - bo był on, uważam, genialnym i najlepszym Holmesem i to jego mimika była wstanie wyrazić wszystko - była to właściwie pierwsza rzecz jaka przykuła moją uwagę w serialu z nim - jego niesamowita gra aktorska i perfekcyjne wczucie się w rolę.

A jeśli chodzi o aktorów, których twarz jest w stanie wyrazić więcej niż słowa, i którzy, moim zdaniem, bez problemu byliby wstanie przechodzić od stanów euforii do melancholii (pomijając postać Holmesa i wiek), to, właściwie z marszu mogę powiedzieć, że, moim zdaniem: przede wszystkim Anthony Hopkins, oprócz niego Al Pacino, Hugh Laurie, czy Jeremy Irons.

ocenił(a) serial na 8
asia0123

Przeciwko czemu mam przytaczać konkretne argumenty? Twoim płaczkom, że Cumberbatch nie pasuje, a Brett jest najlepszym Holmes'em? On już minął, pogódź się z tym, zagrał dobrze, ale czas na młodych aktorów. Z tych, których podałaś pasuje mi jedynie Jeremy Irons. Anthony Hopkins i Al Pacino jako młodzi detektywi? Proszę cię. Hugh też by uszedł, gdyby nie to, że już i tak gra rolę inspirowaną Sherlockiem.
Poza tym, ja przynajmniej oceniłem serial obiektywnie (fakt, dodając jeden subiektywny punkt jako fan przygód detektywa), a nie przez pryzmat jedynie głównego bohatera (bo nie jest to Brett, och jej) i tego, że jest tak podobny to House'a. Może jeszcze dołóż mi tutaj, że brak mi inteligencji, nie znam się na kinie i powinienem wracać do gimnazjum, bo przecież filmweb słynie z takich ripost włączając w to właśnie wytykanie słabych argumentów.

trunksio

"Anthony Hopkins i Al Pacino jako młodzi detektywi? Proszę cię. " - umiesz czytać uważnie?! napisałam "A jeśli chodzi o aktorów, których twarz jest w stanie wyrazić więcej niż słowa, i którzy, moim zdaniem, bez problemu byliby wstanie przechodzić od stanów euforii do melancholii (pomijając postać Holmesa i wiek),"! poza tym Jeremy Irons, który, jak napisałeś Ci pasuje, też młody nie jest… nie widzę tu logiki….

"czas na młodych aktorów" - a starzy i dobrzy niech spadają na drzewo.

"Poza tym, ja przynajmniej oceniłem serial obiektywnie" - zaczęłam oglądać serial bez uprzedzeń - nikt mi go nie polecał nikt mi go nie odradzał, ale mi się nie spodobał. I znów nie czytasz uważnie! - nie chodzi tylko o głównego bohatera ale o całość! o XXI w., o masę dodatków od twórców, itd.

"Może jeszcze dołóż mi tutaj, że brak mi inteligencji, nie znam się na kinie i powinienem wracać do gimnazjum, bo przecież filmweb słynie z takich ripost włączając w to właśnie wytykanie słabych argumentów." - takie argumenty to Ty byś najchętniej podał wobec mnie. Pasuje to do Twoich tekstów - "Twoim płaczkom" i "najlepiej obraź się i poużalaj.". Ja rozumiem, że ktoś ma inny gust, chcę podyskutować, a Ty od razu się spinasz, oburzasz i atakujesz.

Poza tym odnoszę wrażenie, że traktujesz naszą dyskusję bardzo personalnie - że mniej Ci już chodzi i serial, a bardziej o to, że mam inne zdanie niż Ty i nie udaje Ci się mnie przekonać. Dodawanie zwrotów dotyczących użalania się i obrażania, nie czyni Cię bardziej przekonującym, wręcz przeciwnie.

"bo przecież filmweb słynie z takich ripost włączając w to właśnie wytykanie słabych argumentów." - czy właśnie nie opisałeś swojego zachowania? - na przykład "Przeciwko czemu mam przytaczać konkretne argumenty? Twoim płaczkom," :)

ocenił(a) serial na 8
asia0123

To u ciebie w takim razie brak logiki, skoro pytam o aktorów, którzy mogliby zastąpić Cumberbatcha, a ty podajesz mi nazwiska, których nie wiążesz z tematem. Ja wiem, że Hopkins i Al Pacino to dobrzy artyści, ale skoro rozmawiamy o roli Sherlocka to mogłabyś się do niej ustosunkować. Wszystkie pozostałe argumenty odrzuciła Findis, została sprawa głównego bohatera. Nie twierdzę, że starzy aktorzy mają "spadać na drzewo", ale rozmawiamy O ROLI SHERLOCKA W TYM TUTAJ KONKRETNYM SERIALU.

Ja odnoszę się tylko do serialu, "płaczki" i "użalanie się" to akurat prawda, bo z tego co piszesz można wywnioskować jedynie to, że serial powstał niepotrzebnie, że Holmesów już za dużo i jedynie Brett jest jedynym słusznym odtwórcą roli detektywa. Wszystkie twoje posty są właśnie o tym. Może po prostu wróć do oglądania starego serialu, otocz się murem z napisem "Wszystkiemu, co nowe, wstęp wzbroniony" i zanim następnym razem skrytykujesz serial za to, że w ogóle powstał, bo nie musiał, zastanów się trzy razy i dopiero potem wysnuwaj teorie.

Poza tym możesz skończyć z hipokryzją: "po prostu się nie znam tak bardzo jak bardzo jak trunksio...."

trunksio

"O jakich aktorów mi chodzi? - Trudno powiedzieć tak "na sucho" kto lepiej zagrałby Holmesa, bo tu mogę jedynie wymienić Bretta - bo był on, uważam, genialnym i najlepszym Holmesem i to jego mimika była wstanie wyrazić wszystko - była to właściwie pierwsza rzecz jaka przykuła moją uwagę w serialu z nim - jego niesamowita gra aktorska i perfekcyjne wczucie się w rolę.

A jeśli chodzi o aktorów, których twarz jest w stanie wyrazić więcej niż słowa, i którzy, moim zdaniem, bez problemu byliby wstanie przechodzić od stanów euforii do melancholii (pomijając postać Holmesa i wiek), to, właściwie z marszu mogę powiedzieć, że, moim zdaniem: przede wszystkim Anthony Hopkins, oprócz niego Al Pacino, Hugh Laurie, czy Jeremy Irons." - przeczytaj proszę ze zrozumieniem.

"Ja odnoszę się tylko do serialu, "płaczki" i "użalanie się" to akurat prawda, bo z tego co piszesz można wywnioskować jedynie to, że serial powstał niepotrzebnie, że Holmesów już za dużo i jedynie Brett jest jedynym słusznym odtwórcą roli detektywa. Wszystkie twoje posty są właśnie o tym. Może po prostu wróć do oglądania starego serialu, otocz się murem z napisem "Wszystkiemu, co nowe, wstęp wzbroniony" i zanim następnym razem skrytykujesz serial za to, że w ogóle powstał, bo nie musiał, zastanów się trzy razy i dopiero potem wysnuwaj teorie." - bo jak pytasz kto jest lepszy, to mówię, że Brett, a Ty tylko o Cumberbatchu.

"Poza tym możesz skończyć z hipokryzją: "po prostu się nie znam tak bardzo jak bardzo jak trunksio...." " - ironia...

ocenił(a) serial na 8
asia0123

Ok, ok, stop. Może faktycznie zaczyna nam ta dyskusja zjeżdżać na bok.

Brett - zagrał Holmes'a, jak mówisz, idealnie. Mimika, gesty, wykreowanie postaci, dedukcja, uzależnienia i wszystko co w Sherlocku nam się podoba.

Cumberbatch - to nie tak, że w kółko go forsuje, uważam, że twórcy wybrali dobrą postać. Mamy nieco dziecinnego, genialnego w swoim fachu detektywa, który ponad ludzi stawia swoją pracę. Nałogi też ma, ale na miarę XXI w. Gra dobrze, przekonująco i myślę, że o to chodzi.

trunksio

a już myślałam, że muszę szykować się na wojnę z Tobą ^^

ocenił(a) serial na 8
asia0123

Trochę mnie poniosło. Zawsze preferuję bezpośrednią rozmowę niż wiadomości lub komentarze.

trunksio

ja też, łatwiej się dogadać i przede wszystkim zrozumieć dokładnie o co chodzi drugiej osobie ;)

ocenił(a) serial na 8
asia0123

Właśnie tak.

asia0123

"Znam osoby, które lepiej odegrałyby tę rolę i lepiej wczułyby się w te zachowania."
??? Wybacz,ale nie wiem,o co teraz chodzi:) Nie podoba Ci się sposób, w jaki gra Benedict? Skoro tak, to trzeba było tak od razu. Ale wtedy nie ma o czym dyskutować, każdy ma swoje zdanie i myślę, że nie ma sensu kłócić się o to.

elfka77

Tak, jak piszę od początku - Cumberbatch nie podoba mi się jako Holmes i nie jest dla mnie przekonujący ;)

ocenił(a) serial na 8
asia0123

Sherlock miał się urodzić około 1854 roku, co oznacza, ze gdy poznał Watsona, miał 26 lat :) Tyle w kwestii za młodego Benedicta.

Pirania185

"Sherlock miał się urodzić około 1854 roku, co oznacza, ze gdy poznał Watsona, miał 26 lat :) Tyle w kwestii za młodego Benedicta." - przepraszam pomyliłam się :) miał 27 zakładając, że urodził się w 1854, a "Studium w szkarłacie" działo się w 1881 :) Aczkolwiek w "Psie Baskerville'ów był rok 1889, a w "Ostatniej Zagadce" - 1891, więc, tak czy siak, dość duża rozbieżność :)

elfka77

Nie wiem, ja czytałam książkę i nie uważam, żeby on był idealnym Holmesem.

ocenił(a) serial na 10
asia0123

Dziewczyny juz porozpracowywały większość twych argumentów, trzeba jednak zwórcić uwage jeszcze na kilka rzeczy.

"2. Plastry nikotynowe zamiast morfiny, kokainy, czy chociażby papierosów i fajki?!...
serio!?! Uważam, że to do prawdy przegięcie. Rozumiem, że uzależnienia nie są czymś
najważniejszym, ale z drugiej strony… one tworzyły Holmesa, były niejako jego częścią,
pokazywały, że nawet on ma jakieś słabości… stanowiły, być może, swego rodzaju
mroczną stronę Holmesa…. ale plastry nikotynowe?! Błagam…"

Zważ, że policja w serialu u Holmesa w mieszkaniu bynajmniej nie plastrów nikotynowych nie szukała. A i on sam raz wspomina, że przydałoby mu się coś z 7% mocniejszego... Można więc przypuszczać, że może i zaćpywał w młodości, a może nawet całkiem niedawno, choć teraz jest już czysty. Za czasów Holmesa ksiażkowego kolega-lekarz być może przymknąłby oko na okazjonalne odmienne stany świadomości przyjaciela, nie widze Watsona serialowego, który by spokojnie przyjął Sherlocka uzależnionego. Lestrade takoż.

"6. Mycroft – Holmes miał bardzo dobre stosunki ze swoim bratem, przyznawał, że
gdyby to Mycroft był detektywem byłby lepszy. Pomagali sobie, nie było między nimi
zawiści i bezsensownej rywalizacji, po co to komu?"

Wcale nie było. Tej sceny w "Tłumaczu z greki", gdzie się bardzo uprzejmie i z głębokim szacunkiem i powagą wzajemnie poprawiają obserwując wdowca idącego ulicą nie było w ogóle. Ani tego słodkiego Mycroftowego "Ach, więc rozwiązałeś już tę sprawę? Byłem zdziwiony, że do mnie nie przyszedłeś, wyglądała na za trudną dla ciebie."^^

ocenił(a) serial na 9
Autumnramble

A to nie tak, że plastry nikotynowe pomagały mu na uzależnienie? Przecież w "Hound Of The Baskervilles" wdychał dym Henry'ego.

Autumnramble

"Dziewczyny juz porozpracowywały większość twych argumentów" - ja bym powiedziała, że po prostu podały swoje argumenty... które do mnie nie trafiają tak samo jak moje do Was... ;)

"Zważ, że policja w serialu u Holmesa w mieszkaniu bynajmniej nie plastrów nikotynowych nie szukała. A i on sam raz wspomina, że przydałoby mu się coś z 7% mocniejszego... Można więc przypuszczać, że może i zaćpywał w młodości, a może nawet całkiem niedawno, choć teraz jest już czysty. Za czasów Holmesa ksiażkowego kolega-lekarz być może przymknąłby oko na okazjonalne odmienne stany świadomości przyjaciela, nie widze Watsona serialowego, który by spokojnie przyjął Sherlocka uzależnionego. Lestrade takoż." - od papierosów też? ;) Nie chodziło mi już o to, że nie ćpa, nawet nie o to, że nie pali, ale o to, że zastąpili to plastrami nikotynowymi. To już apap czy ibuprom moim zdaniem byłyby lepsze, albo nic... plastry to przegięcie... ;)

"Grecki tłumacz", powiadasz? - Holmes stwierdził, że Mycroft jest lepszy (po mojemu z pełnym szacunkiem), Mycroft spytał Sherlocka czy już rozwiązał pewną sprawę, ich wnioski były takie same, Mycroft podkreślił, że był pewien tego rozwiązania od początku (dalej nie widzę chorej rywalizacji). Następnie siedli w wykuszu i obserwowali mężczyznę na zmianę dzieląc się z sobą spostrzeżeniami, zgodnie z tym co powiedział Sherlock, Mycroft był lepszy, co Watson zauważył. Później Mycroft zaproponował Sherlockowi sprawę, wiedząc, że mu się spodoba, Sherlock przyjął to z wdzięcznością i powiedział Watsonowi, że kilka z jego najciekawszych spraw trafiło do niego przez Mycrofta... Wydaje mi się, że tyle wystarczy ;)

Autumnramble

a jeszcze, co do tego, bo jakoś wcześniej mi to umknęło "Zważ, że policja w serialu u Holmesa w mieszkaniu bynajmniej nie plastrów nikotynowych nie szukała. A i on sam raz wspomina, że przydałoby mu się coś z 7% mocniejszego." - serio?! czy jak stwierdzę, że złamana noga boli mnie tak bardzo, że z radością łyknęłabym vicodin, to oznacza, że go biorę, czy kiedykolwiek brałam? ale jeżeli będę mieć na pieńku z jakimś policjantem... to pewnie to podchwyci i będzie się starał jakoś przeciwko mnie wykorzystać... w serialu miało to na celu nawiązanie do książkowego Holmesa, ale w życiu przechwałki i gadanie jak wiele innych...

ocenił(a) serial na 10
asia0123

Czy naprawdę nie można stworzyć czegoś innego? Czy trzeba
było nazwać bohatera imieniem słynnego detektywa? Czy trzeba było, luźno bo luźno, ale
jednak, opierać się na opowiadaniach Conan Doyle’a? Czy nie można było stworzyć
czegoś nowego? Po prostu młodego inteligentnego detektywa, dać mu kumpla i paru
wrogów, wymyślić nowe zagadki i zrobić coś całkiem nowego? Czy jedyną opcją, by
„zwrócić uwagę widza” było danie bohaterowi nazwiska „Holmes”?

A to uważam za skrajną niesprawiedliwość. Po pierwsze, twórcy serialu to znali artyści, tworzący doskonale radzące sobie seriale i naprawdę nie potrzebujący się podczepiać pod znaną markę, żeby zwrócić na siebie uwagę, więc takie oskarżenia są śmieszne. Po drugie, są miłośnikami kanonu i nie stworzyli sobie po prostu serialu kryminalnego, dla urody nazywając go "Sherlockiem" tylko umiejętnie przetworzyli kanon, a sam serial naszpikowali taką ilością odniesień, że za każdym obejrzeniem znajduje się kolejne. Nie stworzyli przy tym niestrawnego "pomnika ku czci", tylko historię, która jest przyjemna, zabawna i wzruszająca sama z siebie. I tu myślę tkwi sedno uwielbienia dla tego serialu - on jest po prostu naprawdę fantastycznie zrobiony - nie ma dialogów wypełniaczy, każda linijka jest i zabawna i istotna dla fabuły, postacie są konsekwentne, praca kamery fantastyczna, efekty wizualne przemyślane i robiące wrażenie. Do tego aktorzy, niesamowici aktorzy, jak się ich porówna do standardowych aktorów w serialach amerykańskich, gdzie postać potrafi całą scenę mieć jedną minę i siedizeć nieruchomo... tutaj bohater może przez pół sceny się nie odzywać, a i tak wszystko sie wyczyta z mimiki - kolejny powód do oglądania po parę razy, bo zawsze się przegapi kogoś w tle, a on tak sobie żyje własnym życiem... To jest naprawde niesamowity serial, który dodatkowo jest również bardzo wierną i pełną szacunku, choc nie takiego na klęczkach, interpretacją doylowej twóczości.

Koniec peanu.^^

Autumnramble

"A to uważam za skrajną niesprawiedliwość. Po pierwsze, twórcy serialu to znali artyści, tworzący doskonale radzące sobie seriale i naprawdę nie potrzebujący się podczepiać pod znaną markę, żeby zwrócić na siebie uwagę" - więc również odnieśliby sukces tworząc coś nowego i zostawiając Holmesa w spokoju ;)

"Po drugie, są miłośnikami kanonu i nie stworzyli sobie po prostu serialu kryminalnego, dla urody nazywając go "Sherlockiem" tylko umiejętnie przetworzyli kanon, a sam serial naszpikowali taką ilością odniesień, że za każdym obejrzeniem znajduje się kolejne. Nie stworzyli przy tym niestrawnego "pomnika ku czci", tylko historię, która jest przyjemna, zabawna i wzruszająca sama z siebie." - owszem masa odniesień - chaotycznie ze sobą powiązanych - nie wiem jaki jest tego cel... i nie wiem w którym momencie jest ten serial wzruszający… ;)

"Do tego aktorzy, niesamowici aktorzy, jak się ich porówna do standardowych aktorów w serialach amerykańskich, gdzie postać potrafi całą scenę mieć jedną minę i siedizeć nieruchomo... tutaj bohater może przez pół sceny się nie odzywać, a i tak wszystko sie wyczyta z mimiki - kolejny powód do oglądania po parę razy, bo zawsze się przegapi kogoś w tle, a on tak sobie żyje własnym życiem..." - Wybacz, ale jak już pisałam, ani gesty, ani mimika Cumberbatcha do mnie nie trafiają, nie uważam, by w jakimś szczególnym stopniu zasługiwał na pochwały za to. Naprawdę Brett jest lepszy. A pomijając już Bretta, moim zdaniem, Cumberbath jest, naprawdę, mało przekonujący i mało autentyczny, nie wzbudza żadnych emocji nawet wtedy kiedy powinien. Jego mimika mnie nie powala, nie mam do niego uprzedzeń jako aktora, ale Cumberbatch nie jest osobą, która najlepiej odgrywa tę rolę.

"choc nie takiego na klęczkach, interpretacją doylowej twóczości." - czytając to mam wrażenie, że negatywnie odbierasz wierne odzwierciedlanie książek w filmach/serialach, czego nie rozumiem.

ocenił(a) serial na 10
asia0123

Na przykład dlatego, że NIE DA się wiernie sfilmować książki.
Jeremy Brett był wspaniałym Holmesem, ale to nie znaczy, że nikt inny wspaniałym Holmesem być nie może. Benedict idealnie pasuje do opisu detektywa, wiele jego zachowań, gestów, sposobów mówienia to żywcem wyjęty z opowiadań ACD Sherlock. Przeczytaj jeszcze raz, bo chyba nieco Ci się w pamięci zatarły oryginały...

ocenił(a) serial na 8
asia0123

widze że nieźle żal ci dupe ściska jak stworzyłaś post długości pana tadeusza

asia0123

to naprawde świetnie zrealizowany serial i moim zdaniem znacznie przewyższający film guya ritchiego pod każdym wzgledem prócz efektów specjalnych i scenografi

ocenił(a) serial na 10
bolcownik

Czytam ten wywód i widzę bardzo klasyczne podejście - przenoszenie fabuły w inne czasy jest złe, należy się trzymać klasycznych ekranizacji itp. Tymczasem serial Moffata i Gatissa wychodzi z bardzo ciekawego założenia - wszyscy doskonale znamy postać Sherlocka i jego przygody - zastanówmy się jak by to wyglądało dziś z założeniem że wszystkie obecne w książce elementy muszą wystąpić też w serialu. Takie podejście sprawia, że odkrywamy klasyczne przygody Sherlocka na nowo - przynajmniej ja to tak widzę - kiedy wyjmiemy postać i wydarzenia z XIX wieku, odbierzemy im romantyzm przeszłości - czy nadal się sprawdzą, czy wciąż uwierzymy w bohatera? Serial pokazuje że jak najbardziej - jasne że współczesny Sherlock już nie zażywa narkotyków ( choć scenarzyści zaznaczają że to raczej nowość w jego życiu), nie pali ( choć nadal pragnie nikotyny - w tym samym celu by pobudzić się w czasie myślenia) i korzysta z komórki. Podobnie jego dzielenie z mieszkania z Watsonem wzbudza inne emocje - coś w XIX wieku oczywistego w XXI wzbudza inne reakcje. Ale wciąż jest tym samym nieco aroganckim, geniuszem rozwiązującym zagadki przy pomocy nieosiągalnej dla zwykłych śmiertelników dedukcji. MOim zdaniem scenarzyści wykazali się olbrzymim szacunkiem do ACD - wsadzając do serialu jak najwięcej motywów które ucieszą znających powieści a jednocześnie pokazując, że stworzony przez niego bohater sprawdza się niezależnie od czsów. Co więcej - znam wielu fanów powieści którzy są zachwyceni tym, że mimo przeniesienia Sherlocka w czasie nie zapomniano o tych którzy naprawdę dobrze znają powieści. A co Benedicta - moim zdaniem niezależnie od wieku ( czy naprawdę w przypadku Sherlocka wiek bohatera jest aż tak ważny?) jest idealny uosabiający ten typ nieco zarozumiałego angielskiego gentelmana który po prostu nie zajmuje się codziennymi sprawami. Może się nie podobać ale Sherlockiem jest świetny. Co zaś się tyczy filmu - tu zdecydowanie bardziej denerwowało mnie dopisywanie rzeczy zupełnie nie obecnych w powieściach ( co do sabotowania związku - tam dopiero Holmes sabotował związek Watsona) no i przy całej mojej miłości do Downeya Jr. ten dopiero na Sherlocka nie wygląda.

kczajka007

"A co Benedicta - moim zdaniem niezależnie od wieku ( czy naprawdę w przypadku Sherlocka wiek bohatera jest aż tak ważny?) jest idealny uosabiający ten typ nieco zarozumiałego angielskiego gentelmana który po prostu nie zajmuje się codziennymi sprawami. Może się nie podobać ale Sherlockiem jest świetny." - nie widzę w nim ani krzty dżentelmena…. nie zachowuje się jak dżentelmen, brakuje mu też, moim zdaniem, odpowiednich gestów, przez co nie jest autentyczny. Daleko mu do ideału.

"Co zaś się tyczy filmu - tu zdecydowanie bardziej denerwowało mnie dopisywanie rzeczy zupełnie nie obecnych w powieściach" – owszem, jak już pisałam - było tam nawrzucane dużo luźnych nawiązań do różnych opowiadań (nazwiska, cytaty) plus jeszcze więcej dodatków od twórców - i tu jest to samo. W tym serialu zdecydowanie przeważają wątki dopisane przez scenarzystów... więc nie rozumiem czemu Twoim zdaniem w filmie to było złe, a tu jest ok.

"i przy całej mojej miłości do Downeya Jr. ten dopiero na Sherlocka nie wygląda." - obiektywnie rzecz biorąc, to ani Downey, ani Cumberbatch tak nie wyglądają... ;)

ocenił(a) serial na 10
asia0123

Nic w twoich wypowiedziach nie jest obiektywne. Powiedz mi, po co ta dyskusja w ogóle?

Ringoo

Wyrażam swoją opinię na dany temat… a z tego co mi wiadomo opinie są z założenia subiektywne… i takie są, zarówno moje jak i wielbicieli tego serialu… I gdyby z mojej strony było to całkowicie w pełni subiektywne, bez próby jakiegokolwiek spojrzenia z drugiej strony, to dałabym 1.

ocenił(a) serial na 7
Ringoo

Obiektywizm nie istnieje.

ocenił(a) serial na 8
asia0123

Uważaj, fani Cię ukamieniują bo masz swoje zdanie. Przeważnie zapominają, że nie wszyscy muszą myśleć tak jak oni i zachwycać się tym co oni. A jak już masz inne to piszą, że jesteś śmieszna bo masz swoje odczucia a przecież jak widać nie wolno.

asia0123

Ciekawa jestem w takim razie co powiesz o Elementary- amerykańskiej uwspółcześnionej wersji do, której trwają pracę nad pilotem. Tam Watson ma być Joaną zagraną przez Lucy Liu, co ty na to?

A co do twoich argumentów to wyraźnie wybija się z nich podejście tradycjonalistyczne, czyli takie, które odrzuca wszelkie nowości na rzecz klasyki, ale kultury nie zatrzymasz. Gdyby wszyscy trzymali się sztywno utartych ram nie powstało by wiele dziś uważanych za wybitne dzieł. Dzisiaj wszystko jest poddawane przeróbce czy Ci się to podoba czy nie. Ja jestem wdzięczna, że twórcom udało się to zrobić w tak bezbolesny sposób... bo to co planują amerykanie to dopiero zakrawa o absurd. Dla mnie Sherlock BBC to jest już legenda małego ekranu i przejdzie do historii telewizji, bo Martinowi Freemanowi i Benedictowi Cumberbatchowi udało się stworzyć niezapomniany duet. W dzisiejszej telewizji raczej mało poświęca się miejsca takiej męskiej przyjaźni (bo chociaż, niektórzy widzą tam nieco więcej, to jednak jest to przyjaźń). Dwóch naprawdę wyróżniających się z tłumu facetów (bo nie czarujmy się ale bycie lekarzem i żołnierzem nie jest profesją statystycznego Brytyjczyka) nagle staje się partnerami w dochodzeniu do prawdy i wzajemnie ratuje się społecznego upadku. U Conan Doyle'a największy nacisk położony jest na rozwiązywanie zagadek, a tutaj jest to sprawa równorzędna z ich relacją. To jest kwestia gustu i nie bardzo rozumiem jaki jest sens w dyskusji na ten temat, bo jak wiemy każdego kręci co innego. Plusem tego serialu jest też to, że duża część fascynatów serialu powróci lub sięgnie po raz pierwszy do źródła.
Ja osobiście wersję Jeremiego Bretta bardzo lubię, natomiast RDJ już sporo mniej, za bardzo to amerykańskie...

Elizabeth_89

„Ciekawa jestem w takim razie co powiesz o Elementary- amerykańskiej uwspółcześnionej wersji do, której trwają pracę nad pilotem. Tam Watson ma być Joaną zagraną przez Lucy Liu, co ty na to?” – już tu takie zdanie padło – obejrzę, a potem ocenię. Choć pomysł mi się nie podoba.

„Gdyby wszyscy trzymali się sztywno utartych ram nie powstało by wiele dziś uważanych za wybitne dzieł.” – fakt, nie zawsze da się wszystko wiernie odwzorować, czasem korzystne są pewne zmiany, ale tu te zmiany poszły moim zdaniem za daleko ;)

„U Conan Doyle'a największy nacisk położony jest na rozwiązywanie zagadek, a tutaj jest to sprawa równorzędna z ich relacją.” – i to rozwiązywanie zagadek jest właśnie moim zdaniem niesamowite – człowiek o wybitnej inteligencji jest w stanie właściwie z niczego wydedukować wszystko co potrzebuje, a potem wyjaśnić to w dziecinnie prosty sposób. A relacja Homesa z Watsonem też jest ważna u Conan Doyle’a, tylko nie rzuca to się tak w oczy, bo nie stara się temu dopisać podtekstu ;)

asia0123

„U Conan Doyle'a największy nacisk położony jest na rozwiązywanie zagadek, a tutaj jest to sprawa równorzędna z ich relacją.” – i to rozwiązywanie zagadek jest właśnie moim zdaniem niesamowite – człowiek o wybitnej inteligencji jest w stanie właściwie z niczego wydedukować wszystko co potrzebuje, a potem wyjaśnić to w dziecinnie prosty sposób. A relacja Homesa z Watsonem też jest ważna u Conan Doyle’a, tylko nie rzuca to się tak w oczy, bo nie stara się temu dopisać podtekstu ;)"
Po pierwsze nie sądzę, żeby twórcy chcieli dopisać temu podtekst. Przypomina mi się wypowiedź Martina Freemana na ten temat, w której mówi, że to okej jeśli ludzie dostrzegają tam coś więcej, ale on i Benedict niczego takiego nie odgrywali.
Po drugie, to co Tobie się tu nie podoba, mnie właśnie wręcz odwrotnie zachęca, czyli rozwinięcie wątku relacji John&Sherlock. Tak jak sama mówisz w dzisiejszych czasach dedukcja wydaje się być naciągana, ciężko byłoby zagłębiać się jeszcze bardziej w szczegóły rozwiązywania zagadek zbrodni. A twórcą jednak udało się zrobić z tego coś naprawdę ciekawego. Najlepiej im to chyba wyszło w Hound of Baskerville.
A i jeszcze jedno, podałaś argument odnośnie Sherlocka nie będącego narkomanem- otóż musiało Ci to nieźle umknąć, bo w Study in Pink policja robi mu nalot, żeby znaleźć narkotyki. A w pilocie, którego może nie widziałaś taksówkarz aplikuje mu narkotyk i stwierdza, że tylko ktoś kto jest przyzwyczajony do dużych dawek tak długo utrzymałby się na nogach.

Elizabeth_89

"Po pierwsze nie sądzę, żeby twórcy chcieli dopisać temu podtekst." - co chwila ktoś sugeruje w serialu jakoby coś między nimi było.

"A i jeszcze jedno, podałaś argument odnośnie Sherlocka nie będącego narkomanem- otóż musiało Ci to nieźle umknąć, bo w Study in Pink policja robi mu nalot, żeby znaleźć narkotyki. A w pilocie, którego może nie widziałaś taksówkarz aplikuje mu narkotyk i stwierdza, że tylko ktoś kto jest przyzwyczajony do dużych dawek tak długo utrzymałby się na nogach." - obejrzałam... równie dobrze mógłby być ktoś czyj organizm jest po prostu odporny na takie rzeczy. :) ok, ćpał ale już nie ćpa... ale jak napisałam tez potem - czy wszystkie uzależnienia Holmesa musiały zostać zastąpione plastrami?! ;)

asia0123

Ale zauważ iloma plastrami... "Three patch problem" przeszło już do kanonu.

Elizabeth_89

no tak "three pipe problem", czyli jednak plastry zamiast fajki.... ;)

asia0123

No widzisz, nie jest tak źle. W serialu jest wiele ukrytych smaczków, których na pierwszy rzut oka nie widać. Na przykład spotkanie Mike Stamforda i Johna Watsona w parku- piją kawę z Criteriona (napis na papierowych kubkach)- tak jak to wymyślił ACD. Albo klub Diogenesa. Albo zamiana kija na pejcz- no sama powiedz, że ciekawe to wymyślili.

Elizabeth_89

nie mówię, że nie ma nawiązań, są, ale nawrzucane są jak leci ;)

ocenił(a) serial na 9
asia0123

Nie karmcie trola. Takie osoby jak Asia, na pewno inteligentna osoba, lubią się wyróżniać. Robić niepopularne rzeczy na zasadzie "a ja myślę inaczej". Zabawne jest oglądać zmagania osób próbujących przekonać taką osobę do swoich racji. A przecież dla jednego sufit dla drugiego może być podłogą. Niech więc będzie podłogą. Wszystko jedno.

tomodomo

Racja, ale jakaś frajda w tym przekonywaniu też jest ;) Można w sobie niejako uprawnić status fana danej rzeczy. Bo co z Ciebie za poplecznik jeśli nie walczysz "do krwi ostatniej kropli z żył" za swoim ukochanym serialem... I mimo, że mam świadomość, że jej nie przekonam to swoje działa wytoczyłam i głowę hydrze odcięłam ;P

ocenił(a) serial na 10
Elizabeth_89

Gdybyś faktycznie znała książki, Asiu, widziałabyś, że nawiązania wcale nie są wrzucane "jak leci".
W uwspółcześnieniu chodzi też o to, żeby pokazać nam Sherlocka takiego, jakim widzieli go pierwsi czytelnicy książek ACD - umówmy się, ze niewielu z nas byłoby jednak w stanie wydedukować tak wiele, jak Sherlock, z ubrania danej osoby.

ocenił(a) serial na 9
Elizabeth_89

W życiu walczę Droga Elizabeth, w internecie jakoś mi się nie chce :) Podziwiam namiętne spory, ale ja wolę stać z boku. Taka osoba i jej argumenty...cóż, zdarzyło się już poznać kilka osób, które na wejściu były w stanie oznajmić mi np. co im się nie podoba w mojej kuchni. Niektórzy żyją by krytykować. Bo cóż złego jest w tym, że ten serial podoba się wielu ludziom? Widać niektórym to nie daje spać. Pozdrawiam ciepło.

ocenił(a) serial na 8
tomodomo

Typowe, jak ktoś ma inne zdanie niż tłum to zaraz stosuje coś niepopularnego. Fani powinni się wysilić i zrozumieć, że nie wszyscy muszą myśleć jak oni. Cóż... widać nie potrafią.

ocenił(a) serial na 10
Ingrid_Fox

Nie o to chodzi. Znaczy nie o tłum. Ja się zachwyciłam tym serialem trochę przypadkiem, nie mając pojęcia, że ludzie się nim zachwycają. Wzięłam z półki serial o Sherlocku. A potem zobaczyłam Benedicta na scenie we Frankensteinie.
Można mówić o nim wszystko, ale nie to, że jest złym aktorem. Zatem tak, mój zachwyt nad aktorem przekłada się obecnie na stosunek do serialu, ale tylko w ten sposób, że stosunek ten jest jeszcze bardziej entuzjastyczny.
Szczerze mówiąc, znam jedną osobę, której serial się naprawdę nie podoba. I co najmniej 50, które są nim zachwycone. Nie mówię, że większość zawsze ma rację, ale coś w tym jest, bo nie często zdarza się serial, który trafia w gusta tak wielu osób.

ocenił(a) serial na 8
elatus

Nigdy nie powiedziałam nic złego, ani dobrego na temat gry aktorskiej w tym serialu. Serial albo mnie interesuje albo nie. Ogólnie nie uważam go za zły czy coś takiego, po prostu mam swoje odczucia i drażni niekiedy to, że osobom których owy serial nie zachwyca nazywa się od razu trollami albo prowokatorami.

asia0123

Ech, oczywiście zostałaś zjechana na maksa przez wielkich fanów, czego się można spodziewać, skoro krytykuje się serial uwielbiany przez większość. Nie można być osobą indywidualną. Ale ja się z Tobą zgadzam - postać Sherlocka jako wymuskanego chłopięcia z wyglądu oczywiście za cholerę mi nie pasuje. Jego zachowanie i ta WSPANIAŁA DEDUKCJA jest niezmiernie irytująca - już z pierwszego odcinka dowiedziałam się, że jeśli wejście do ładowarki w komórce jest zarysowane obok, to prawdopodobnie posiadacz jest alkoholikiem, a dezodorant jest wyczuwalny nawet spod kombinezonu przy wietrznej i deszczowej pogodzie - te niesamowite fakty utkwiły mi najbardziej w głowie, trzymajcie mnie...

Oczywiście sprawa od strony technicznej raczej nie podlega dyskusji, lecz nawet aktorstwo itd na bardzo dobrym poziomie nie uratuje serialu, jeżeli komuś nie podoba się kreacja postaci, wątki itd.

A Wy, drodzy fani, wstrzymajcie się od zjadliwych komentarzy typu "mało widziałaś", "jesteś przeciwna nowinkom" bo są wzięte ni z dupki, ni z pietruszki, a do dyskusji nic nie wnoszą. A nie, jednak wnoszą - przede wszystkim Waszą mądrość i wyższość. Nikogo na siłę nie namówicie do zmiany opinii, więc wypada skrytykować totalnie osobę, żeby poczuła się gorsza, tak? Gratuluję.

ocenił(a) serial na 10
paciepna

Wybacz, ale skoro jeden z ponoć merytorycznych zarzutów dotyczył wieku i wyglądu odtwórcy głównej roli, to krytykująca krytykując sama się podkłada...

elatus

Krytyka nie dotyczyła przecież bezpośrednio wyglądu aktora, tylko tego, że ten wygląd nie pasuje do postaci Sherlocka i psuje jej przyjemność oglądania, pewnie wiesz, o co mi chodzi.

ocenił(a) serial na 9
paciepna

Nie pasuje? Pozwolę sobie zacytować fragmenty "Studium w szkarłacie":
"Sam jego wygląd przykułby uwagę nawet najbardziej nieuważnego obserwatora. Miał ponad sześć stóp wzrostu, a ponieważ był przy tym strasznie chudy, wydawał się jeszcze wyższym. Oczy miał bystre i przenikliwe - z wyjątkiem tych sytuacji, gdy popadał w odrętwienie, o którym już wspominałem - a cienki jastrzębi nos nadawał jego twarzy wyraz czujności i zdecydowania. To wrażenie potęgował również wydatny kwadratowy podbródek."
Gdzieś jeszcze była wzmianka o wąskich dłoniach z długimi, szczupłymi palcami, "posiadał zdolność niezwykle delikatnie obchodzić się z przedmiotami".
Jak dla mnie wszystko się zgadza (oprócz nosa). 6 stóp to ok 183cm, Benedict jest podobnego wzrostu, szczupły i moim zdaniem jego wygląd przykuwa uwagę (niezależnie od tego czy się komuś podoba czy nie; świadczą o tym liczne tematy na tym forum).
Dodam także, że Cumberbatch dość wiernie oddaje także charakterystyczne gesty i zachowania Sherlocka. Przytoczę kilka przykładów z powieści, bo jestem akurat świeżo po lekturze:
- "(...) zawołał klaszcząc w dłonie; wyglądał przy tym jak dziecko zachwycone nową zabawką"
- momentami rozdrażniony i lekceważący ton
- podziw i zdumienie innych osób sprawiały mu przyjemność
- w czasie badania miejsca zbrodni: " przez cały czas szeptał coś pod nosem, pokrzykiwał, pogwizdywał i wydawał z siebie sugestywne odgłosy zachęty lub zadowolenia"
- splatanie palców, zacieranie dłoni
- nawet pozycja w fotelu
To wszystko to tylko drobne szczegóły, ale jak widać świetnie oddają charakter detektywa.

A co do wydumanej dedukcji - wiele przykładów jest wziętych z powieści, więc nie jest to wina twórców serialu.

dzastami

przecież pisałam, że nawrzucane są nawiązania do przeróżnych opowiadań i, jak napisałam w poście poniżej: nie każdy wysoki, chudy facet z długimi palcami przywołuje na myśl Holmesa.

i piszę po raz kolejny - dla mnie Cumberbatch nie jest autentyczny w tych swoich 'Holmesowych' zachowaniach.

"A co do wydumanej dedukcji - wiele przykładów jest wziętych z powieści, więc nie jest to wina twórców serialu." - czytając opowiadania nie masz wrażenia, że dedukcja jest naciągana, w serialu owszem. W książkach wyjaśnienia wydają się banalne, dziecinnie proste, czytelnik zastanawia się dlaczego sam na to nie wpadł (głównie dla tego, ze większość opowiadań opisywana jest z punktu widzenia Watsona, a on nie wyciąga takich wniosków jak Holmes, z rzeczy które widzi i nie umie tak dedukować), w tym serialu naciąganie dedukcji aż bije po oczach... ale o tym też już pisałam....