"skazany na śmierć", czy jak kto woli "prison break" to przyzwoity serial:) oczywiście nie tak dobry jak LOST, który w moim mniemaniu zawsze pozostanie najlepszy i najciekawszy.
PB jest moim zdaniem serialem zbyt nierealnym i nierealistycznym, jak na gatunek, który reprezentuje. ciągłe zwroty akcji są męczące, a na coraz to kolejne popisy bohaterów i "łuty szczęścia" (chyba tak się mówi:P) zacząłem patrzeć z przymrużeniem oka;)
co do samych postaci, to bracia scolfield są nieznośnie mdli i posunę się o stwierdzenie, że nie praktycznie nie mają osobowości:) aktor grający lincolna dysponuje tutaj 2 wyrazami twarzy - jeden tzw. pokerowy, a drugi służący w scenach akcji. co do drugiego scolfielda, tutaj sytuacja wygląda podobnie - znów mamy 2 minki - jedna podczas obmyślania kolejnego planu, a druga gdy plan się nie udaje i pojawia się nowa przeszkoda:P
W tym miejscu odważę się powiedzieć, że aktorstwo to kolejna rzecz w której LOST przebija PB. Tam głównych bohaterów (np. Jacka, Sawyera, Kate, Juliet) odgrywają PRAWDZIWI aktorzy, a nie bezwyrazowi ex-modele (wentworth miller), albo gwiazdy z przypadku (dominic purcell)
Nie zmienia to faktu, że dalej będę oglądał PB, bo mimo wszystko jest to ot taki przyjemny serialik na niedzielne popołudnia:)