Prosze o dyskusje dotyczaca tego odcinka w tym miejscu. Po 22 czasu Amerykanskiego (EST) zamieszcze link z wzglednie jak na czas najlepsza jakoscia.
I to jest największa porażka twórców serialu. Ale dochodzę do wniosku, że nie powinno to dziwić. Zazwyczaj najpopularniejsze rzeczy są te najprostsze, bo to one docierają do większości. Niewymagające. Najlepsze, że ludzie doszukują się w nim jakiejkolwiek głębi. To chyba jest nie wiem, czy najśmieszniejsze, czy najsmutniejsze. No i to zapienianie się, jak ktoś razem z nimi nie fapuje, lol.
Gannikus tak właśnie został stworzony: wesoły kompan, hulaka, z którym można iść na disco w Manieczkach, bo to i wypije, dupy wyrwie i przyłoży sztachetą, jak trzeba będzie. Co w nim nie lubić? A, i jeszcze skrywa złote serce pod maską jebaki i pod umięśnioną klatą. Biczes low dat.
O ile Gannikus zakończył Zemstę w sposób, który dawał szansę i pole na rozwinięcie jego postaci, o tyle w WotD został "napompowany" zajebistością do granic absurdu, wszystko mu się udawało, czego by się nie chwycił = sukces, był przez to sztuczny i nierealny. Ale co najważniejsze - wciąż zajebisty!
I potem zdziwko, że tego superbohatera powiesili na krzyżu, jak jakiegoś randomowego niewolnika, no jak żesz to, tak się nie godzi, gdzie jest glorious death dla najlepszego bohatera Spartacusa?
Hahaha peezgłem na ziemię jak przeczytałem ten Twój opis, śmiesznie to ujełaś :D. Ale true. Ganikus był tak zajebisty w tym serialu że aż się świecił i raził w oczy. Co Ty! Właśnie oni go powiesili na krzyżu specjalnie po to żeby widzowie łatwo mogli go sobie skojarzyć z Bogiem, jeśli ktoś miałby jeszcze jakieś wątpliwości że nim nie był :D
Że zacytuję Mistrza: it's funny because it's true.
Słuszna uwaga, krzyżowanie jako brutalne przypomnienie o boskości Gannikusa, jakby czasem ktoś na moment zapomniał, albo zdekoncentrował się wspaniałym performensem Spartakusa.
Jest jedn bóg w Spartacusie i nazywa się Gannikus!
Ależ emocje! Spłakałam się strasznie, praktycznie każda scena wzbudzała moje emocje, jest mi bardzo smutno, że to już koniec, niesamowicie się przywiązałam do tego serialu i będzie mi go brakować. Już mam ochotę na rewatch pierwszego sezonu albo prequela :D
Wszystko mi się praktycznie podobało! Fajnie, że każdy bohater dostał swoją, oryginalną śmierć (większość w bitwie, ale każdy inaczej) i kamery się skupiły na każdy choć na chwilę.
Lugo - jest śmierć była niesamowita, końcowe słowa i to, że uderzał młotem mimo, ze się palił. Coś niesamowitego!
Neavia - ja ją uwielbiałam od początku do końca i mimo, że wiem, że są osoby, które zapałały do niej nienawiścią, dlatego, że przeszła koszmar i się zmieniła, ale ja byłam do niej bardzo przywiązana i jej śmierć mnie wzruszyła.
Gannicus - szkoda mi go było bardzo :(( Bo umarł na krzyżu, jak niewolnik, a był przeciez wspaniały. To jego dowództwo w tym odcinku! Awww! Piękne miał pożegnanie z Sybil,, nawet w tym odcinku ich razem polubiłam.
Saxa - Saxa zginęła jak żyła i to też było piękne. Niektórzy uważają to za kiczowate, ale fajnie, że dali jej scenę z Gannicusem na koniec.
No i na koniec śmierć Spartacusa robi wrażenie! Najbardziej wyłam :( Piękna, chwalebna, bohaterska śmierć wśró przyjaciół, pośród wspomnień. Zasłużył na to. Cieszę się, że Agron i Nasir przy nim byli i cieszę się, że oni przeżyli, że Latea przezyła, Sybil i matka z tym dzieckiem. Dające nadzieję, że im się w przyszłosci poukłada!
Bardzo mi było szkoda Kore :( Myślałam, że Marek ją oszczędzi, naprawdę tak myślałam, a tu proszę. Zaskoczyło mnie to. Cezar nie wzbudził z kolei żadnych emocji. Walka Saprtiego z Markiem była świetna, w ogóle cała bitwa była świetna, jeszcze na koniec Spartacus wymyślał kilka podstępów i sporo dobre taktyki!
Wszystkie wspomnienia, uhonorowanie Andy'ego, pojawienie się Oeanamusa, cudowne!!! Będę bardzo tęsknić za tym serialem.
Mi tez bedzie brakowac tego serialu, zzylem sie z postaciami ktore raczyly nas swa wspaniala gra przez te wszystkie lata.
I co tak się cieszą Krassus i Cezar. Krassusa zabiją Partowie, a Cezara zabiją w Senacie. :D Kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Dobrze im tak. :P
Śmierć Naevii bez szału. Myślę, ze lepiej by było, gdyby zginęła wtedy z Kriksosem.
Też tak myślę, choć podobał mi się wątek jej walki z Tybkiem na "arenie" a nie byłoby tego gdyby wtedy zginęła.
Scena, w której Gannicus zobaczył tłum ludzi na arenie skandujący jego imię była jedną z najpiękniejszych w serialu.
Sam idź w czortu. Nikogo nie będę przepraszać za posiadanie własnego zdania. Jak fetowane były śmierci Ashura czy Tybka i hejtowany Cezar to pasiło. Wy świętowaliście, mnie bolało, siedziałam cicho. Sorry, teraz ja mam swój czas na świętowanie :)
A mi ona jakoś do gustu nie przypadła pomimo całej swojej sympatii dla Gannicusa. Zawiodłam się również na Cezarze, wyszedł z niego tchórz i łajza, taka nierówna walka, gdzie jakiś kodeks etyki zawodowej? To samo jeśli chodzi o Spartacusa, to tak jakby strzelić komuś w plecy, tchórzostwo i pełen brak profesjonalizmu. Przynajmniej doczekałam się śmierci Nevii, to powinno stać się jakieś dwa sezony temu. Najlepszy moment był na samym końcu gdy Andy wykrzyczał I am Spartacus ;)
Gdyby Spartacus i Gannicus zgineli w uczciwej walce to było by dla mnie jeszcze mniej wiarygodne i zniszczyło by ich obraz niepokonanych
Gannicus pokonałby Cezara jedną ręką:P Niestety nie miał okazji, bo Cezar się schował i jak już miał Gannicusa na kolanach to wyszedł wielki odważny. Taką piz dę z niego zrobili w tym serialu. Gannicus miał ładną śmierc chociaż wolałam żeby to odbyło się w walce.
No właśnie zrobili z Cezara pipke a nie faceta, takie chowanie się za plecami i to jeszcze słabszych od siebie jest nie godne takiej postaci. Walka nie musiała być uczciwa, Gannikus mógł zostać otoczony, mógł walczyć z kilkoma przeciwnikami na raz i na dodatek z Cezarem, ale nie takie coś jak odwalili tutaj, jeszcze te zmiany żołnierzy, ajj trochę się zawiodłam.
Gdyby Neavia umarła dwa sezony temu, to serial mnóstwo by z prawdziwości stracił. Potrzebna była kobieca postać, która z rąk Rzymian przeżyła prawdziwy horror nad horrorami, by pokazać jak to zmienia człowieka.
https://twitter.com/SamuelLJackson/status/322951195096391680
no proszę kto jeszcze Spartakusa oglądał :)
Tylko zauważ, że taki Ashur to był jednak fiut bez honoru, jakbyś nie spojrzała, a co do Cezara, to chyba nikt nie ma wątpliwości, że nijak polubić tej postaci się nie dało. Dowodem, że prawie wszystkich użytkowników wkur...ał. No to pojawiała się jedna Kasiek i na złość babci odmrozi sobie uszy i będzie wielbić takie moralne pokraki jak Ashur czy Cezar, jeszcze posadź orchidee na grobie Tybka i odśpiewaj mu rotę.
Jak napisałam wyżej - nie będę nikogo przepraszać za posiadanie własnego zdania i tańczenia jak mi zagrają. Jak czytam opinie: "nijak polubić tej postaci się nie dało" to pukam się w głowę, bo ja jakoś go polubiłam. Widocznie przed sezonem ominęły mnie maile i ulotki z wytycznymi kogo mam lubić a kogo nie.
"Czarne charaktery" są ważne bo sprawiają że fabuła jest ciekawsza, ale żeby od razu się z nimi polubić i to z takimi u których ciężko wypatrzeć pozytywne rysy. Wydaje mi się że "polubić postać" to trochę tak jak się z nią identyfikować.....
A czy zawsze trzeba lubić "pozytywną" postać? Poza tym, o pozytywności w Spartakusie to nie zaczynajmy rozmawiać, bo tu każdy miał grzechy na sumieniu. Ja nie tyle lubiłam te postaci, co lubiłam ich obecność na ekranie. Dodatkowo większość nich była świetnie obsadzona, a aktor potrafi wywindować słabo napisaną postać lub spieprzyć jakąś napisaną genialnie. Akurat w Spartakusie, nawet jak momentami scenarzyści się walnęli to aktorzy i tak radzili sobie z tym wyśmienicie. Moim zdaniem, to właśnie takie nieco dziabnięte postaci, nie mające do końca równo pod sufitem są ciekawe. Nie chcę mieć z takimi do czynienia w życiu, takich wolę w tv oglądać. Wg mnie postaci dobre i sprawiedliwe i och ach są nudne. Zazwyczaj jak oglądam serial/film to kibicuję tych niepoukładanym, tym na straconych pozycjach. Wolę Jokera od Batmana. Wolę villana od good guya. Lubię, kiedy postać wywołuje u mnie emocje. Ci "dobrzy" tak często tego nie robią.
Teraz to się z tobą zgodzę bo też tak mam, ale akurat w Spartakusie na szczęście żadna z postaci nie była z tych na 100% dobrych i sprawiedliwych i właśnie dlatego tak lubię ten serial.
Tylko nie wiem dlaczego o ile z Ashurem dawałam radę, był interesującą postacią chociaż nie był moim ulubieńcem , to na Tybka patrzeć nie mogłam (chyba ten aktor już jest u mnie spalony - zawsze będzie mi przypominał tą kanalię). Ale w sumie obaj aktorzy świetnie spełnili swoje zadanie: budzili emocje.
Ashur akurat był ciekawą postacią i cwaną. Ale Tyberiusz? Myślę, że to niewypał tego sezonu.
Zauważyliście, że Gannicus i Kore mieli wbite gwoździe w nadgarstki, a nie w dłonie jak Agron? Niby szczegół, ale przez to Agron nie mógł trzymać miecza. Dziwne, bo cała trójka była krzyżowana przez Rzymian, więc po co mieli by coś zmieniać.
Mogę się mylić i jakiś znawca może mnie poprawić, ale o ile się orientuję standardową procedurą krzyżowania było przebicie nadgarstków, nie dłoni. Dłonie nie utrzymałyby ciężaru ciała ofiary.
Dokładnie tak nawet Jezusa tak przybito - choć dopuszczalne były obie formy ..stąd przebite dłonie na ikonografii ...
W tym odcinku najbardziej podobały mi się napisy końcowe:) Wiem, że to cholernie głupie, ale pokazali znowu wszystkie postacie, jak w teatrze kiedy aktorzy po sztuce kłaniają się. I oczywiście na sam koniec- Andy Whitfield:) Miło, że umieścili go w napisach końcowych. A teraz co do samego odcinka- pierwszy świetny moment to rozmowa Krassusa i Spartacusa, miałam wrażenie, że po tym spotkaniu żaden z nich nie miał ochoty zabijac tego drugiego. Śmierc Saxy- piękne słowa na koniec. Jak Gannicus mógł ją zostawic dla dziewczynki z zapałkami? Gannicus- pomyślałam, że on miał złą śmierc, powinien zginąc w walce, a nie na krzyżu. Trochę mi to wynagrodzili jego wizjami przed śmiercią i to jak się uśmiechał na arenie. Miałam normalnie łzy w oczach. No i ostatnia walka- Spartacus-Krassus. Już byłam pewna, że Spartacus zginie w taki sam sposób z rąk Krassusa jak tamten niewolnik, kiedy Krassus złapał dłońmi miecz. Nie spodziewał się, że Sparti zrobi to samo i mimo ran okaże się silniejszy. Pięknie to zrobili. Pięknie zrobili, że Spartacus umarł poza bitwą. Dobrze, że przeżyli Agron i Nasir, chociaż ktoś. Nasir mnie wkurza, ale Agron jest praktycznie od początku, musieli zostawic kogoś kto przekazałby dalej historię Spartacusa. Czy coś mi się w tym odcinku nie podobało? Chyba tylko to, że Cezar przy Pompejuszu i Krassusie wygląda jak taka łajza, gdyby Cezar był taką "osobowością" jak w tym serialu to nigdy nie byłoby triumwiratu. W tym serialu niczym szczególnym się nie wybił. Jeszcze w ostatnim odcinku musiał w ryj dostac od Krassusa żeby wiedział gdzie jego miejsce;) Podobało mi się jak Marek potraktował Kore- wybaczył jej ale zasady są zasadami, nie ma litości, nieważne o kogo chodzi. Ładne zakończenie serii chociaż im bliżej końca tym bardziej zastanawiałam się jak wypadłby Andy w dalszych zmaganiach:)
Za to mam pytanie- czy to błąd w serialu, że Agrona przybili do krzyża za dłonie, a resztę w nadgarstki?
Tez zauważyłam to, że Agrona przybili za dłonie. Na początku myślałam, że to dlatego, że ma przeprowadzić część obozu za Alpy, ale w końcu walczył z Rzymianami.
W ogóle to chyba przybijali za nadgarstki do krzyża, bo gdzieś czytałam, że gdyby robili to za dłonie to dłoń by się po prostu po gwoździu obsunęła i rozdarła, bo jest za słaba, w nadgarstek jest za co wbijac.
a mi ta scena kiedy spartacus rozmawial z mareczkiem przypomniala troche film ''Heat'' kiedy to Al Pacino i Robert De Niro spotkali sie razem na kawie :d
no tak i fakt ze Pacino szanowal i podziwial De Niro ;) i jak sami mowili robimy to co umiemy najlepiej ;)
W przypadku przebicia przez dłoń podwiązywano ramiona do patibulum na sznurach ...
Takiego Gannicusa lubiłam:) Właściwie on się nie zmienił do samego końca, ale źle załatwił sprawę, powinien zawsze byc z Saxą.
W sumie to trochę przegięli z tekstem Krassusa do Cezara o ich przyszłym triumwiracie z Pompejuszem. Jeszcze brakowało, żeby Krassus powiedział wprost do Julka: "Wykorzystaj dobrze ten czas, zanim zamordują Cię w senacie. Ale to nic, Rzym i tak czeka świetlana przyszłość ponieważ zamieni się w wielkie imperium" Śmieszne dosyć. Samo odejście Spartacusa zacne ale niepotrzebne słowa o wolności, potem jeszcze Agron dorzucił swoje. Spartacus raz powiedział Ganciusowi czym tak naprawdę jest zwycięstwo no i koniec. Za dużo pompatyczności. Scena śmierci Crixosa dlatego była tak wielka, że nikt w niej niczego nie mówił. Ganicus umierający na krzyżu - scena super i znowu nie ma w niej słów. Ze Spartacusem trochę moim zdaniem nie wyszło.
Na pocieszenie.. Saxa była ostatnią kobietą, którą trzymał w ramionach przed śmiercią :)
Ale pojechałeś/aś z tym filmikiem. Mi jeszcze emocje nie opadły, a tu taki filmik, że znowu ścisnęło mi gardło.
Też uważam, że tak naprawdę Gannicus się nie zmienił, a wątek jego i Melitty był moim ulubionym, jeżeli chodzi o miłosne w tym serialu.
Moim też, aż iskry między nimi latały. Szkoda że z Sybil tak nie było, skąd oni taką drętwą aktorkę wytrzasnęli, każda z pozostałych: Latea, Nevia, Kore byłaby lepsza. Niby wielka miłość, rozstanie, śmierć ukochanego, a tej babie się wyraz twarzy prawie nie zmienia.