Prosze o dyskusje dotyczaca tego odcinka w tym miejscu. Po 22 czasu Amerykanskiego (EST) zamieszcze link z wzglednie jak na czas najlepsza jakoscia.
Progres umiejętności Spartacusa następował w każdym odcinku (o ile było to jeszcze możliwe). Nie można zapomnieć też, że wiedział jak walczą i myślą Rzymianie bo sam był przecież dezerterem z ich armii. To też dawało mu przewagę nad Krassusem.
Obaj byli honorowi, odważni, bystrzy - co sprawiało, że tak na prawdę dobrze się rozumieli. Jednak Spartacus nigdy nie chciałby walczyć u boku Krassusa bo tak jak mówisz był bardziej ludzki od niego. Mieli zupełnie inne priorytety życiowe. Podczas śmierci Spartacusa liczyli się tylko jego ludzie - pytał Argona czy są cali i zdrowi, czy udało im bezpiecznie przekroczyć granice gór. Tak Krassus na wojnie był gotowy zabijać swoich żołnierzy z katapult aby tylko doprowadzić do końca powstania i umocnić Rzym. Kiedy Spartacus Umierając myślał o swojej żonie. Tak Krassus zabił Kore przez ukrzyżowanie. Spartacus oszczędził obcą dla niego Ilydię, nie pragnął zemsty za czyny jej męża. Podczas kiedy Krassus był gotowy zabić swojego własnego syna, za źle wykonany rozkaz. Spartacus - Miłosierny. Krasus - Bezlitosny i jak sam to określił groteskowy.
Godne zakończenie genialnego serialu. Nie popłakałem się ale śmierć Spartakusa faktycznie zasmuciła mnie i była wzruszająca.
Najbardziej zaskoczyło mnie to że Sparti był już tak blisko by zabić Mark Krassusa. <Spoiller> moment w którym imperator złapał miecz , to już byłem pewien że go wbije w pierś Spartacusa a niespodzianka </Spoiller> Finał godny całego serialu jednym słowem.
Finał fajny trochę zbyt patetyczny ale mi się podobał. Jednak jednej sceny nie mogę zrozumieć, dlaczego w momencie spotkania przed bitwą Spartakusa z Krassusem Spartakus go po prostu nie zabił. Rozumiem honor, ugodowe pertraktacje ale gdyby go wtedy zabił to zdecydowanie zwiększyło by szanse buntowników bo to on trzymał rzymian przed ucieczką z pola walki i dlatego ta scena mi się tak nie podoba bo jestem na 100% pewien że gdyby miał taką okazje to by zabił Krasusa bez cienia zawahania by mieć szanse przeżycia i zwycięstwa. No i oczywiście pedały musiał przeżyć. I nie chodzi mi tu akurat o fakt innej orientacji seksualnej tylko że wszyscy walczący polegli a tu zakochana para od tak sobie uciekła dźwigając rannego Spartakusa i w tym jeden z nich był ledwie zdolny do walki. W ogóle fakt że ci co czekali na Spartakusa też taki nie realistyczny bo niby ci co próbowali się przez góry przedrzeć to zginali a ci którzy czekali u ich podnóży szczęśliwie uciekli (tylko ciekawe którędy). Mimo wszystko finał fajny i nie żałuje żadnej godziny spędzonej z serialem
w rzeczywistości, gdyby miał taką szansę to Krassus by zginął, ale rzeczywistość, a ten film to dwie różne sprawy
Odcinek Niesamowity teaki jaki chciałbym by był
Spartacus- W końcu dołączy do swojej żony dziwnie to wygląda że został pogrzebany z tarczą na ktorej jest czerwony wąż .wąż przed którym ostrzegała go Sura.
Gannikus- Bezradny, nie dali mu zginąć na polu bitwy lecz jako niewolnik szkoda go. fajnie pokazane jak czuł się jakby był na arenie lub widziałe Onemaosa.
Lugo- Takiej śmierci nie spodziewałem się
Naevia- Myślałem jednak że ta postać przeżyje tak jak Agron i Nasir
Agron i Nasir- Przeżyli tak myślałem że Agron będzie żył jest ostatnim żyjącym gladiatorem Batiatusa
Kastus- Szkoda że zginął tak samo jak Saxa
Myślałem że będzie coś w stylu że Latea będzie miała dziecko z Spartakusem czy coś
podobał mi się koniec i napisy wspomnienie wszystkich postaci takich jak Batiatus, Glaber, Onemaos, Barca albo Varro. i Oczywiście tutaj maga szacun dla twórców serialu pokazanie kto był i bedzie Spartakusem Andy (Chociaż Liam też zajebiście go zagrał )
Serial Zarąbisty
Po przemyśleniu - zakończenie tragiczne. Nie w sensie, że złe, tylko, że bije z niego tragizm.
Nie wiem jak Wy, ale ja nie mogę oprzeć się wrażeniu, że całe staranie Spartacusa zostało po prostu zaprzepaszczone. Rzym wygrał. Rebelianci pozabijani, co do jednego. Gdyby jeszcze ta druga połowa przeszła przez góry, ale nie! Kobiety i dzieci wyrżnięte przez Pompejusza. Przeżyła tylko garstka. To do tego zmierzały wysiłki rebeliantów, cała ta krew, przelewana przez kilka sezonów?
Dla - dosłownie - garstki ludzi? To nie jest zwycięstwo.
Tragizm, tragizm i jeszcze raz tragizm. Spartakus przegrał na całej linii. Nie wygrał absolutnie NIC.
Co do spin-offu z Cezarem. Dla mnie chybiony pomysł z jednego względu. Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek, kto oglądał Spartacusa, mógł polubić Cezara na tyle, żeby oglądać o nim cały serial. Przecież to menda była. I jeszcze ten jego uśmieszek...
Malo tego że przegrał, patrząc na to jak zagrali aktorzy "od rzymian" - niewolnicy-rebelianci byli jak taka namolna pchła, co skakała i gryzła. Aż w końcu się naprosiła i dostała w łeb. Po czym, jeszcze w czasie krzyżowania Krassus już snuje dalsze plany na przyszłość, bo w końcu jest już "po temacie"...
W tym wszystkim jedyne pocieszenie jest takie, że sam Spartacus zmiótłby Krassusa w walce jeden na jeden, a Cezar nie miałby najmniejszej szansy z Gannicusem. Cóż z tego jednak że mogliby przegrać, skoro mieli za sobą cały Rzym.
DeKnight wypowiadał się po ostatnim odcinku, że Crix pokonany włócznia w plecy i Sparty w podobny sposób - miało to symbolizować rozmach i nieograniczoną potęgę Rzymu - nie ważne jak, nie ważne gdzie i nie ważne jakim jesteś kozakiem - Rzym i tak w końcu Cię dopadnie i zaciuka, choćby i miał walnąć w plecy...
Generalnie rozważenie tematu "Czy serialowe powstanie było sukcesem" (specjalnie piszę "serialowe", bo to o serialu rozmawiamy, o rzeczywistości przecież mało wiemy) wydaje mi się o wiele ciekawszą dyskusją, niż "Czy dobrze, że Gannicus zostawił Saxę dla Sybil" (pozdrowienia dla moich dwóch ulubienic :)).
Można oczywiście mówić, że przecież przetrwała idea, że Spartacus został symbolem. Ale dla tamtych ludzi w tamtym momencie (Kore, Gannicusa i pozostałych), to już nie miało znaczenia, z prostego względu - byli martwi :P A czy tego się spodziewaliśmy, po tak heroicznej walce? Że przeżyje KILKA osób? Słabo, oj słabo to wypada w ogólnych rozrachunku. I to poczucie zaprzepaszczonej szansy i sromotnej klęski smuci mnie nawet bardziej, niż krzyżowany Gannicus.
Okey, ci, którzy czepiają się, że Agron i Nasir przeżyli przez poprawność polityczną, niech sobie przeczytają wypowiedź sir Stevena DeKnight na temat ocalałych http://25.media.tumblr.com/40603dbdb824c4000556c8185c5291a3/tumblr_ml7r0m4Z2z1r7 a2j2o3_r2_1280.png
Finał Spartacusa totalnie miażdży! Powala na kolana i wyciska łzy. Trudno się nie wzruszyć.
hmmm jak narzekałem na cały sezon który jest beznadziejny tak w ostatnim odcinku się naprawdę postarali zrobił na mnie wrażenie ten odcinek jak i pod względem scenariusza tak i również ze względu na grę aktorską i scenerią i bitwą. I jak również pragnąłem końca tego serialu ( który cierpi na ten sam syndrom co Skazany na śmierć - do czasu toczenia się akcji w więzieniu genialnie po za już słabo tak samo z Spartacusem do czasu akcji w Ludus 1 sezon i prequel świetnie a po za już tragedia ( ale też wpłynęła na to zmiana aktorów no i oczywiście śmierć Andiego )) to w tym odcinku smutno było się żegnać z bohaterami a zwłaszcza z Ganicusem... podobało mi się na napisach na końcu wspomnienie wszystkich postaci i oczywiście na samym końcu Andy gdy krzyczy I am Spratacus !!! - zabrakło mi w tym momencie In memorian ... zasłużył sobie w końcu to dzięki niemu ten serial się przyjął :)
Kolejne sezony na pewnie nie były żadną tragedią. Przeciwnie, fabuła była zwarta i do tego sporo naprawdę dobrych scen, chociaż niewątpliwie 1 sezon był tym najlepszym - wręcz wybitnym. Pozostałe były po prostu dobre.
Dobry finał. Fajnie poprowadzone wątki no może poza spotkaniem Spartakusa i Krassusa face to face. To było zbyt nierealne, za wiele patosu. Szkoda mi Gannikusa, najbardziej lubiłem tą postać, ale można się było domyślić że tak się stanie po tym jak ktoś podał ścieżkę dźwiękową, gdzie był utwór "Gannicus crussified". Zaskoczony jestem że Agron z Nazirem przetrwali, a sama śmierć Spartakusa fajnie pokazana. Duży plus dla realizatorów za napisy końcowe. Można było powspominać, przypomnieć sobie dobre odcinki z pierwszych sezonów, no i Andy krzyczący "I am Spartacus" :). Dobry finał średniego sezonu.
Ostatni odcinek widziałam trzy razy, więc jak idzie się domyślić - podobał mi się. Było kilka słabszych scen, jednak ogólne wrażenie jak najbardziej pozytywne ( o ile zakończenie ulubionego serialu w ogóle można nazwać czymś"pozytywnym).
Co do Agrona i Nasira oraz poprawności politycznej..szczerze wątpie, by o poprawność tu chodziło. W końcu Barca, Pietros i Auctus zginęli, a jak wiadomo, mieli podobne upodobania co Agron czy Nasir. Podobnie Castus. DeKnight chciał po prostu zostawić jakąś parkę, a że ci dwaj panowie byli postaciami fikcyjnymi, mógł sobie pozwolić na dowolne manipulowanie ich losem. I chwała mu za to. Goat Farm \m/
Ukrzyżowanie Kore w ogóle mnie nie zaskoczyło.Krassus był dosyć osobliwy, więc i tego można by się po nim spodziewać. Nie miał też trudności z karaniem tych, których uważał za ważnych dla siebie. Podobało mi się za to krzyżowanie Gannikusa, który umarł z uśmiechem na ustach, słysząc skandowanie tłumu. Jak prawdziwy Bóg Areny.
I oczywiście ostatnia scena po napisach, kiedy to Andy krzyczy "I am Spartacus". Genialne upamiętnienie zmarłego aktora. Zdecydowanie będzie mi tego serialu brakować, bo momentami byłam skłonna uznać go za lepszy niż Gra o Tron, czy The Walking Dead. I zapewne nie raz jeszcze wrócę do Spartacusa.
Dokładnie dla mnie też jest znacznie lepszy niż gra o tron czy tez walking dead...i chyba żaden serial nie wpłyną tak na moje emocje co spartacus...fakt ze nie tylko przez gre aktorska , fabule , oprawe...ale przede wszystkim z sentymentu...i historii Andy'ego...i obserwacji przemiany Liama z średniego aktora w 2 sezonie,do kapitalnej gry w sezonie 3...szkoda że w polsce nie ma dystrybucji na bluraya z polskimi napisami bo godnie byłoby go mieć obok gladiatora i walecznego serca..pozdrawiam
A pamiętacie jakie były jazdy na tym forum po wyemitowaniu 1 odcinka 1 sezonu? Ile pomyj? Że marna podróba "300", że tandeta, że aktor beznadziejny, że nie pasuje itp. itd. No i po 4 latach nikt już słówkiem nie piśnie, że 1 sezon był do nieczego.
Wiesz Nick, pilot był naprawdę beznadziejny. Tak kiepski że szybciutko wypuścili krótko po nim drugi odcinek, bo zapowiadała się oglądalnościowa tragedia. Ja miałem mieszane uczucia, a po zapowiedziach byłem napalony jak Gnejusz na Pietrosa. I dopiero po drugim odcinku BaS ruszyło z kopyta.
Jakbym zaczęła oglądanie Spartacusa od 1 odcinka B&S to na stówę bym nie obejrzała drugiego, toż to najsłabszy odcinek z całego serialu, zrobiony jakby zupełnie przez kogoś innego.
E tam, również pamiętam zapowiedzi, które robiły spore wrażenie, przyznajmniej dla mnie, natomiast kompletnie nie uważam, ze pilot był kiepski. Naprawdę przesadzasz. Finałowa walka Spartacusa na arenie, RED SERPENT!", to było beznadziejne? Postać Sury... Ja ten serial polubiłem od razu. I bardzo chciałbym jakiś kolejny w tym duchu. Okres Napoleoński np, kompletnie nietykany przez nikogo, a ileż możliwości.
Juz oczyma wyobrazni widze Kriksusa w roli Kutuzowa (ktory nota bene byl ponoc niezlym chamem i klnal wybitnie) a Gannikusa jako Napoleona. Aha no i Agron jeszcze jako Marszalek Poniatowski na koniu. Golden Globe jak w banku. A tak na powaznie to jest serial (no moze mini serial ) o Napoleonie. John Malkovich gra tam dyplomate Napoleona. http://www.filmweb.pl/serial/Napoleon-2002-95456
Czasy rewolucji amerykańskiej, coś z czego skorzystali twórcy Assasin's Creed III - takie coś by mi się marzyło!
Był ten pilot specyficzny, ale naprawdę mnie nie poruszy nawet w połowie jak drugi odcinek.
To nie będzie nic nowego jeśli napiszę, że odcinek był po prostu dogłębnie poruszający. Patrząc na wszystkie sezony razem wzięte było trochę sytuacji, które drażniły. By chwilę potem inna scena wyrywała kapcie z nóg. Serial zawładnął moją duszą i sercem od pierwszego odcinka. Aż trudno uwierzyć, że 3 lata przez które śledziliśmy losy Spartacusa prysnęły tak szybko jak bańka mydlana. Już myślę, o tym jak wygospodarować sobie czas by móc obejrzeć wszystko od początku do końca. Ktoś wyżej wyraził swój żal o polskiego dystrybutora. Czy ktoś z Was nie myślał o tym by wystosować pismo w tej sprawie? Może coś razem byśmy zdziałali ;)
Ostro musieliśmy podpaść że nawet do blueraya nie dodali polskich subów. Tyle by mi wystarczyło i kupiłbym sobie oryginały.
Polscy dystrybutorzy maja rece pelne roboty. Zwroc uwage na nasze rodzynki serialowe; M jak Milosc, Klan, Na wspolnej nic tylko ogladac i prosic o wiecej. W sposob oczywisty kpie sobie ale jak tego nie robic gdy czlowiek patrzy na ramowke programowa i widzi wyzej wymienione produkcje, a zaraz potem X factor czy Mam talent. Rece opadaja.
A napiszcie jeszcze, jak to się dzieje, że Starz, żaden medialny gigant przecież, daje czysto FILMOWĄ ostateczną bitwę pomiędzy Spartacusem a Krassusem a takie wielkie HBO raczy widzów... uwaga! Czarnym ekranem (sic!) i odgłosami bitwy spoza kadru, plus nad wyraz kameralną bitwą nad czarnym nurtem. Nie wiem, mają tępęgo księgowego? Są skąpi?
Ciężko ocenić, ale nasuwa się jedyna myśl która idzie właśnie w kierunku kosztów. Nie potrafię tego pojąć, tym bardziej, że inne gów*a mają swoje miejsce w sklepach.
Smoki. Kiedys na stronie HBO ogladalem material z prac nad serialem i wypowiadali sie producenci miedzy innymi o braku bitw. Tlumaczyli to tym iz "cholernie drogo kosztuja ich serialowe smoki." Smoki, ktore nota bene (ponoc) sa robione przez
ludzi z Veta (Efekty Wladca Pierscieni) i dlatego z obawy przed osmieszeniem (co sie scisle wiaze brakiem funduszy) zaniechano ukazania kilku bitw. Dodac do tego trzeba tez to iz HBO prowadzi kilka kosztownych projektow na raz, gdy STARZ oprocz spartiego ma jeszcze Magic City no i teraz serial o Leonardo.
No zgadzam się z Tobą, tyle, że i tak już się ośmieszyli "pokazaniem" bitwy pod pięścią pierwszych ludzi. To była po prostu parodia, dosłownie jak słuchowisko radiowe:) Oglądając finał ostatniego odcinka 2 sezonu napaliłem się jak Kastus na Nasira, oczekując cały rok jak ta bitwa będzie przebiegać, no i dostaliśmy bitwę - na kilka sekund czarne tło i głos spoza kadru, "Wycofać się!". Koniec! Moim skromnym zdaniem ewidentnie przegięli. Albo robimy serial fantasy mając pełną świadomość, że ekranizujemy wszystko na podstawie serii książek gdzie owe bitwy są ważną ich częścią albo nie nie robimy tego serialu w ogóle. Koniec, kropka. Łaska Boska dla nich, że oglądalność nie spadła na ryj a moim zdaniem powinna i, że póki co wyszli cało ze swojego założenia, że "jakoś to będzie". Ja wiem, że bitwy to nie wszystko, jednak chodzi o jakąś względną uczciwość wobec widza. Wyrobili sobie markę. Świetna "Kompania Braci", świetny "Pacyfik", świetny "Rzym"... No i co? Wygląda na to, że HBO postanowiło sobie trochę posiedzieć na laurach.
Swoja drogą, strasznie drogie muszą być te smoki.
Hehe ladnie to ujoles - "napalilem sie jak Kastus na Nasira." Tez mi sie wydaje ze jak juz dana stacja bierze sie
za ekranizacje powiesci w ktorej jest sporo (delikatnie rzecz ujmujac) bitew to powinni nalezycie sie z tego wywiazac.
Osobna sprawa jest to iz HBO moze sobie na to pozwolic gdyz tematy serialowe takie jak GOT czy Spartakus sa niezwykle rzadko podejmowane z uwagi na to iz wiekszasc spoleczenstwa woli raczyc sie 15 czy tam 20sta seria Tanca z Gwiazdami.
Na ten odcinek Spartacusa poszła najwyraźniej lwia częśc budżetu całego sezonu, bo sceny batalistyczne pokazane były perfekcyjnie. A poza tym finałowa walka Spartacusa i Krassua to coś w czym Starz się wyspecjalizowało - oni w zasadzie w każdej bitwie dążyli do jak najszybszego rozbicia całego obrazu na poszczególne sceny pojedynków 1 na 1, i to wychodzi rewelacyjnie.
Ale ten ostatni pojedynek, szarża Spartacusa, charakteryzacja twarzy Liama, to zdziwienie w oczach po włóczniach w plery - ciary na plecach!!!
Zgadzam się... Do tego jeszcze świetne aktorstwo Liama w tym odcinku. Bardzo dobrze zagrał, a scena z włóczniami perfekcyjna. Myślę, że jeżeli był niedoceniany przez niektórych wcześniej, to po tym odcinku powinni spojrzeć na niego łaskawiej.
mi to przypomniało scenę jak umierał Boromir w LoTR. Tylko że tam umarł od trzech strzał a tu od trzech włóczni, swoja drogą zdziwiło mnie że tak długo jeszcze żył po tym, no ale Spartacus to był Spartacus, a nie jakiś tam podrzędny wojownik
Tak czytam i czytam, i wychodzi na to, że jestem jakąś cold bicz, bo mnie nawet brewka nie tykła, nawet podbródek nie zadrżał. Nic. Jakaś totalna znieczulica przy finale. Nawet, jak Gannikusa krzyżowali. Trochę smutno mi było przy Saxie i trochę wkurzyło, że musiała ostatnim tchem wypowiedzieć, to co powiedziała, dobrze, że zainteresowany nie zrozumiał. Dołączam się do pochwał dla Liama - dobry był ten Spartakus. Eh... Szkoda, że już koniec.
Wiesz, to było o tyle dziwne doświadczenie, że od początku wiedzieliśmy jak się cała ta sprawa skończy. Mistrzostwo DeKnighta polega na tym, że sprzedał nam tę, jakby nie było, oklepaną na wskroś opowieść, skrojoną na miarę XXI wieku, naszych czasów, w "klimacie popowo-rockowym" i to zadziałało.
Nie mówię że łezkę roniłem, czy że płakałem, bo czasy gdy opłakałem generała Maximusa idącego do żony przez pole dawno minęły i od tego czasu sam swoje przeżyłem.
Ale siedziałem jak na szpilach przez całą godzinę, raz za razem będąc doświadczany takimi strzałami emocjonalnymi, że koniec.
Śmierć Gannicusa, a w zasadzie jego ewolucja, tak topornie i niezręcznie napisana, mnogość interpretacji jego śmierci, fakt że akurat on - jedyny prawdziwie wolny człowiek z całej tej bandy zawisł na krzyżu, jako jeden z tysięcy bezimiennych niewolników, podczas gdy był żyjącą legendą - coś niesamowitego.
Psioczą wszyscy na scenę rozmowy Spartacusa i Krassusa, a ja znowu nie wyobrażam sobie tego odcinka i finałowej konfrontacji bez tej rozmowy. To była tak typowa scena dla męskiego kina akcji, że aż dziwi mnie że większość jest nią zaskoczona. Ta konkretna scena rozmowy dwóch głównych antagonistów przewija się przez setki "męskich" filmów i nie ma żadnej opcji, żeby którykolwiek wtedy skrycie zaatakował.
Prawdziwa natura Cezara, który nawet z pomocą ludzi musiał spieprzyć za tarcze, upokorzenie Krassusa nawiązujące do początku 3 sezonu, gdzie chwyceniem miecza gołymi rękoma zaskarbił sobie naszą sympatię, podczas gdy teraz Spartacus pokazał mu gdzie jego miejsce i że może sobie pośnić jedynie o byciu równym z gladiatorami... A przede wszystkim fakt, który był świetnie pokazany, a z perspektywy lat jakże prawdziwy - już o tym pisałem - powstańcy dla Rzymu okazali się pchłą lub komarem. A po zabiciu komara nic się nie dzieje, życie toczy się dalej. I tu był największy tragizm tej opowieści.
Dla mnie ten finał to jak wisienka na przepysznym torcie jakim był cały serial.
Ale jak już kiedyś pisałem - jestem fanem Spartacusa, więc trzeba brać na mnie poprawkę :)
Bo za późno - i tylko Spartakus - pojął znaczenie słowa Victory. To było właśnie życie - na przekór wszystkiemu i w wolności - a nie chwalebna śmierć, nie splądrowanie Rzymu. To byłoby prawdziwe zwycięstwo.
Można przy okazji poprowadzić paralele do współczesnego świata :)
Kriksos tego nie zrozumiał.
Agron tego nie zrozumiał.
Gannikusowi coś świtało za sprawą Sybil.
Ale tylko Sparty pojął to w całości. Ale też właściwie na sam koniec.
I tak właśnie Imperium zabiło owego kłującego i bzyczącego komara.
Oczywiście pozostaje się zastanawiać, jak armia byłych niewolników byłaby w stanie ułożyć sobie życie w tamtych czasach, ale my nie o tym :)
To tak jak w tej rozmowie Chrisa i Vina w Siedmiu Wspaniałych - to nie oni wygrali. Wygrali ci wieśniacy których bronili, dla nich wstanie nowy, spokojny dzień i szansa na lepsze życie. Nigdy i nigdzie od czasu smierci Sury Spartacus nie mówił że chce przeżyć. Najpierw napędzała go zemsta, a potem gdy podjął się swojej roli, wyzwolenie i uratowanie od śmierci ilu się da niewolników. Nawet gdy Crixus go opuszczał, Spartcus nie mówił że chce przeżyć, tylko wyprowadzić w góry wszystkich którzy nie mogą walczyć.
Dla niego smierć jako wolny człowiek i powrót do żony to też było zwycięstwo, zupełnie jak już wielokrotnie wspominany przeze mnie generał Maximus, który za swój cel obrał upierniczenie Commodusa za cenę swojego życia. Bo też wątpię czy od momentu gdy ściągnął hełm i wypowiedział pamiętne "My name is gladiator" liczył na zachowanie życia do końca tej przygody w Koloseum.
Ależ ja nie posądzam Spartakusa o chęć odejścia i założenia rodziny :D
Oczywiste jest, że najpierw napędzała go zemsta, dopóki nie zabił Glabera. Ale potem nagle okazało się, że wolność to chodliwy towar, rebelia obrodziła no i coś trzeba było z tym zrobić :) Jak bardzo Sparty nie był na to przygotowany widać w jego podejściu do podstawowych problemów, a mianowicie wyżywienia - wcześniej wystarczyło posłać Germanów po dzika i stykło dla wszystkch.
Myślę, że Sparty chciał ocalić jak najwięcej niewolników, którzy mu zaufali, ale prawdziwym przełomem był dla niego widok nowonarodzonego dziecka, to wtedy - mimo że osobiście pewnie chciałby iść się tłuc z Rzymianami, postanowił poświęcić się dla ważniejszej sprawy i poprowadzić rebeliantów w "bezpieczne" miejsce - czym mi osobiście bardziej zaimponował, niż Kriksos z jego żądzą mordu.
W ostatniej scenie kiedy umierał jest pokazane że Spartacus był już zmęczony tym całym Spartacusowaniem, że chciał w końcu odpocząć od przywództwa w czasie buntu, planowania, walki. Tęsknił za normalnym życiem za żona na co wskazywały słowa "To nie jest moje imię". Tak na prawdę zrobił swoje a nawet więcej niż mógł i był szczęśliwy, że wreszcie odpocznie w spokoju, że spotka się z Surą. Dobrze że to tak to zostało przedstawione, że pozwolili mu jeszcze na końcu powiedzieć tych kilka słów jakże istotnych dla całości. Wreszcie poczuł się wyzwolony po wielu trudach z którymi przyszło mu się zmagać, że jak to sam określił "Nie ma większego zwycięstwa niż umrzeć jako wolny człowiek" i mimo przewidywalnego zwycięstwa Rzymu to on pozostanie żywa Legendą która da nadzieję innym pokoleniom na lepsze jutro. Bo przecież po każdej burzy wychodzi słońce.
Mi po prostu szczęka opadła, że Saxa, prawdziwie niezależna kobieta, silna wojowniczka, która nikomu i niczemu się nie kłania - umarła jak jakaś pensjonarka z podrzędnego harlekina, ostatnim tchnieniem szepcząc o męskich ramionach.
Przepraszam.
Ale.
Usilnie była przedstawiana od pierwszej sceny jako wojowniczka pokroju Donara, Lugo, Nemetsa, będąc równorzędną reprezentantką walecznych Germanów. W walce stoi na równi z innymi wojownikami i nie ma taryfy ulgowej.
I co?
Agron dostaje zakapiorską śmierć (na krzyżu).
Donar - badass w ostatniej chwili życia.
Lugo - to samo.
Saxa - jednak jestem babą, ojej, właśnie to odkryłam, gdzie są jakieś najbliższe silne męskie ramiona?
Tak się właśnie przekreśla cały dorobek postaci w jednej minucie :(
Wiesz, ale to moze przez to że jestem samcem, łatwiej mi samca DeKnighta zrozumieć. Według mnie Saxa zakochała się w Gannim w finale Zemsty. Miłość rozkwitła w 3 sezonie, ale tylko z jej strony, bo jak sam Gannicus stwierdził w finałowym odcinku gadając ze Spartacusem i Sybil - ona go odmieniła i "uratowała". A Saxa, nawet będąc Bad Ass Bitch mimo wszystko go kochała, bo tak już jest z miłością. Przecież nie popierniczała z nim na koniku ot bo miała kaprys, prawda? Sama powiedziała że będzie na niego czekać, to się blisko jego trzymała, jak Kastus Nasira. Miała dobrą śmierć, tak samo dobrą jak każda z postaci. Lepszą niż łzawe krzyżowanie obok Gannicusa i wyznania miłości z grymasami cierpienia aż do śmierci przy wizjach... No i jeszcze jedno, co Ci mogło umknąć - Saxa upierdzieliła tego rzymianina który ją nadział zanim skonała.
Podobnie jak śmierć Naevii - też dobra śmierć, chociaż zabita jak Diona na arenie - egzekucja "at gladium".
No i Gannikus dostał dokładnie to co każdy chciał - nasiekł rzymian setkami w finale? Nasiekł. Dowodził? Dowodził. Otoczyły go tysiące Rzymian? Otoczyli. I co? I Cezar upierdzielił jego legendę. Bo serial o bogach areny serialem o bogach areny, ale rzymianie tego ich honoru nigdy nie rozumieli. Dla rzymian byli to tylko szczekający niewolnicy, którym trzeba pokazać gdzie ich miejsce. Jak zabawki - fajne ale jak zranisz się o którąś, to ją niszczysz i wywalasz. I pokazanie tego DeKnightowi wyszło też rewelacyjnie.
Hm, Nie mam żadnych zastrzeżeń do śmierci Gannikusa :o
Mam zastrzeżenia do śmierci Saxy. To NIE JEST Naevia i to NIE JEST Kastus. Saxa była od początku inaczej prowadzona i cały czas była wiarygodna i spójna. By w chwili śmierci zrobić z niej kogoś innego.
Oczywiście moja opinia jest całkowicie stronnicza i subiektywna, bo uwielbiam Saxę.