1 sezon był świetny, naprawdę bardzo dobrze się bawiłem, choć to usilne wydłużanie akcji i balansowanie na granicy znudzenia i zaciekawienia jest bzdetnym zabiegiem, aby utrzymać uwagę widza. Wystarczyłoby tą akcję przyspieszyć i nie chodzi tu tylko o akcję, czyli jakąkolwiek walkę, czy cokolwiek w tym guście, a o postęp wydarzeń, który jest momentami irytująco (i na siłę) spowalniany. Debilne bo traktują widza, jak debila...
2 sezon jednak obfituje nagle w totalną zmianę na horror klasy B. Zero jakichś fajnych tajemnic (przy 2 odcinku jestem) zero rozwiązań, za to cała masa kretynów i idiotek, które nagle zaczynają piszczeć, jak nastolatki na koncercie gwiazdy pop-rap.
Jedna z moich ulubionych postaci kobiecych nagle zwariowała... tak z dnia na dzień, a właściwie z minuty na minutę... druga postać kobieca mimo młodego wieku i tak cofa się w rozwoju i gra na siłę, sztucznie i bez sensu. Skoro grała okej w 1 sezonie, a w drugim już nie to czy to oznacza, że aktorka nagle straciła umiejętności aktorskie, czy, że reżyserzy wymusili debilne zachowanie, w które w danej sytuacji ciężko się wczuć? No ja myślę, że to druga opcja miała tutaj miejsce.
W dodatku porównania tutaj do Miasteczka Twin Peaks są GRUBO PRZESADZONE, a z The Walking Dead ten serial tak samo nie ma nic wspólnego. Chyba, że za cechy wspólne można uznać to, że występują tu drzewa, asfalt, zabudowa i ludzie... no to wtedy wypisz wymaluj Twin Peaks, TWD i każdy niemal inny serial ;)
P.S. Zmieniam ocenę po pierwszych 2 odcinkach 2 sezonu (i to niecałych bo jestem w trakcie oglądania 2 odcinka) z 9/10 na 7/10 przez głównie nagłą zmianę grupy docelowej z ludzi inteligentnych na debili. Nadal jednak "jakaś" namiastka Lostów jest.