Serial super wciągający, obejrzany w 2 dni razem z 5 odcinkami drugiego sezonu, ale jest jedna rzecz, która mnie bardzo w nim irytuje - Ci ludzie ze sobą sensownie nie gadają na temat tego co się wokół nich dzieje. Chociażby Boyd wyruszył na tą całą przygodę, zobaczył i dzieją się z nim dziwne rzeczy to dlaczego nie weźmie tych naszych głównych bohaterów w kółko i każdy nie powie czego się dowiedział w ostatnim czasie. Chłopa namiot został przeciągnięty cholera wie gdzie do jakiegoś pełnego pajęczyn fragmentu lasu gdzie widział i słyszał żonę w kokonie, potem go ukąsiło, jakaś olbrzymia latarnia z dźwiękami, dziura w drzewie bum znalazł się cholera wie gdzie, spotkał dziwnego starca, kolejny raz usłyszał, że tu są gorsze rzeczy niż te potwory, ten go ugryzł podrapał łubudu znowu jest na zewnątrz, uciekł. Ktokolwiek się go o coś pyta, rozmawia z nim- ''muszę iść'' i idzie do innej postaci poruszać inny wątek. To samo Tabitha, odkryła że kabelki to donikąd prowadzą i wpadła do jaskinii gdzie dosłownie te bydlaki nocują?!! I nawet uciekli jakimś wejściem do tych podziemi, więc dlaczego nikomu się tym nie chwali, że wie chociaż skąd te potwory się biorą w nocy?
Jedyne co to ten Jim postanowił powiedzieć o tym radiu, głosie i jego podejrzeniach, chociaż still od Boyda usłyszał że ten musi już iść bo inne duperele są teraz ważniejsze niż fakt, że każdy z nich gdyby połączył to czego się dowiedział to mogliby do czegoś dojść jak chociażby fakt, że tam gdzieś w lesie jest jakaś podejrzana wieża którą widział z Sarą?
Więc tak, irytuje mnie ta tajemniczość bohaterów, ale wiem też ze poniekąd jest to jakiś zabieg... może na wydłużenie serialu?
Można to tłumaczyć też tak, że to nadal są obcy sobie ludzie, mogą sobie nie ufać blabla ale w sumie Jim to powiedział sam, muszą chociaż współpracować a najlepiej jakby zaczęli od przestania chowania wszystkiego w tajemnicy tylko wspólnego łączenia kropek.
O i irytujący jest czasami ten ich mindset, że coś jest zbyt 'dziwne' aby było prawdziwe??
Zgoda 100% Ale podejście części postaci do Boyda w 6 odcinku też było dziwne i idiotyczne, oraz się łączy z tym mindsetem że coś jest zbyt "Dziwne" aby było prawdziwe. Dlaczego od razu mu nie uwierzyli w to co gadał i że został czymś zarażony i traktowali to jak największy absurd i szaleństwo? NA CHOLERĘ, MIESZKACIE W MIASTECZKU, KTÓREGO NIE DA SIĘ OPUŚCIĆ, CZĘŚĆ Z WAS MA POKRĘCONE WIZJE A KAŻDEJ NOCY WIDZICIE NI TO LUDZI NI TO UPIORY ROZRYWAJĄCE NA STRZĘPY LUDZI, wydawało by się że będąc w takiej sytuacji raczej nie wyklucza się niczego i wręcz przeciwnie, nie powinno być trudno przekonać kogoś, że przytrafiło ci się coś dziwnego/niewytłumaczalnego/niebezpiecznego.
Dokładnie, ten szósty odcinek tylko to potwierdził, że trwają w takim dziwnym mindsecie a ich szok, że takie rzeczy tu się dzieją jest imo dziwniejszy niż to, że to się dzieje w tej rzeczywistości jakiej oni żyją xdd Ale chociaż zobaczyli te robale, może teraz nabiorą większego zaufania do siebie i tego czego doświadczają, super byłoby jakby teraz Boyd wziął tych naszych głównych bohaterów, powiedział im wszystko i zrobiliby jakąś burze mózgów co dalej
Dokładnie to samo napisałem w swoim wpisie - oni się snują, siedzą po knajpach, a nie podejmują żadnych skoordynowanych działań, aby zmienić sytuację i wrócić do domu. Do tego nie wymieniają się informacjami, ciągle mają przed sobą jakieś tajemnice, a jeśli już ktoś coś próbuje robić, to na własną rękę. Jedni mają wizje, inni jakieś przygody, ale nie mówią o tym innym. Na koniec okazało się, że Victor przez 20 odcinków nie powiedział szeryfowi, że trzeba wejść do butelkowego drzewa, a potem do latarni. Oni tam w ogóle ze sobą nie współpracowali - oprócz epizodu z anteną.