Przede wszystkim uwielbiam ten serial za klimat. Tak jak w Lostach, tajemnica za tajemnicą i grupa ocalałych próbujących się wydostać. I tak jak w Lostach z sezonu na sezon coraz więcej tajemnic. Jedna rzecz mnie boli - kolejne tajemnice, a stare stoją w miejscu. No bo co, po 3 sezonach w sumie wiemy tylko o tym co spotkało dzieci i że reinkarnacja jest prawdziwa, nic więcej. Wciąż nie wiemy o:
- chłopcu w bieli
- tym czymś co chodzi przy wiosce w nocy (czy to to samo co porwało namiot w ostatnim odcinku 1 sezonu?)
- latarni
- czemu to całe miasteczko wygląda jak wygląda
- skąd się wzięły talizmany i czemu działają
I pewnie mógłbym tak wymieniać i wymieniać, a tu na koniec cliffhanger z facetem który zdaje się być potworem mogącym przetrwać w dzień, no super, kolejna zagadka (swoją drogą te potwory to wypisz wymaluj wampiry z Wieśka, ten nowy to po prostu wampir wyższy xD).
W Lostach po 3 sezonach wiedzieliśmy zdecydowanie więcej.
No i Lost miało dwie przewagi - więcej odcinków i sezony podzielone na A i B.
Przecież to jakieś nieporozumienie, że obecnie trzeba czekać 2 lata na marne 10 odcinków.
Jeszcze gdyby za tym szło coś, co faktycznie jakkolwiek by to usprawiedliwiało, ale tak nie jest. Nie mamy ani wymagających efektów (ta, jakoś GOT 10 lat temu to nie przeszkadzało w ukazywaniu się co roku), a odcinki nie są wcale wypełnione "samym mięsem" i też mamy mnóstwo zapychaczy.
Chyba po prostu wytwórnia nie chce ryzykować i przed kręceniem kolejnego sezonu czeka na wyniki poprzedniego, to jedyne wyjaśnienie jakie mi przychodzi do głowy.