Oglądam ten serial do towarzystwa żonie. Jej się nawet podoba, ale ja męczę się prze okrutnie. Gdyby nie wspólny rytuał odpuściłbym na początku sezonu 2. Aktorzy mam wrażenie, że jakoś nie wiedzą co w ogóle robić z rękami, a dialogi mam wrażenie że pisał 13-latek - są absolutnie złe. Oczywiście nie zabrakło przemądrzałego dzieciaka i irracjonalnych zachowań bohaterów.
Serial jest koszmarnie pocięty. Każdy odcinek to zlepek ze dwudziestu 2-minutowych scenek. Skaczą pomiędzy wątkami i zamęczają jakimiś głupawymi rozterkami bohaterów którzy wysrywają swoje mądrości w tych kiepskich dialogach z dziwną gestykulacją. Mam też nieodparte wrażenie, że twórcy zmierzają do równie gównianego zakończenia jak w przytaczanym tutaj wielokrotnie LOST.