I na tym mógłbym zakończyć. Ale jedna rzecz bije jasno po oczach. Ludziom zawsze wydaje się, że trawa u sąsiada jest zieleńsza. A przecież to miejsce - pomijając potwory, których przecież w "normalnym" życiu również nie brakuje - to raj na ziemi. Każdy robi co do niego należy, bez zapłaty, bo przecież pieniądze w tym miejscu nic nie znaczą. Niczego tak naprawdę im nie brakuje, prócz może drobnych "sukcesów" w życiu osobistym. Wystarczy trzymać się zasad (i to moim zdaniem jest kluczowe) i żyć pełnią życia. No ale właśnie te zasady. Zawsze od nich staramy się uciec. Tak jakby w czymś istotnym nam przeszkadzały. Uciec od jednych, by wdepnąć w kolejne. Podświadomie wiemy, że bez zasad się nie da, a mimo to staramy się od nich uciec. Dokąd?