Jestem tego samego zdania. Napisałem koment w innym temacie. Pierwszy sezon 10. Drugi 6. Trzeci 2. Taki sam poziom abstrakcji i tajemniczości jak w Lost. I tam dokładnie tak samo sens oglądania zjeżdżał w dół jak rollercoaster. Mimo że na tamte czasy to był serial naprawdę super i trudno było wybrzydzać to im dalej tym głupiej, dłużej, bezsensowniej. Nie skończyłem go. Nie wiem co tam szło dalej w 6 sezonie i przestało mnie to interesowac. Nie szło tych wymyślanych głupot ogladac bo całość przestała się sklejać i wszystko było na sile. Tu mamy to samo. Cały sezon jest na siłę. Przegadany z momentami akcji. I tyle. Ktoś by obejrzał 1 odcinek i 10 to by nic nie stracił z fabuły. Nie wiedziałby tylko ze karetka dojechała tabita. Ale pewnie w którymś dialogu to i tak by padło.
A na końcu odcinka wpada Marty mcfly na deskorolce i odciąga tatuśka tak bardzo, tak mocno, z takim zaangażowaniem....A tatuś zesrany całe 3 sezony nagle leci na solo do jedynego potwora jaki może chodzić w dzień. To go nie przestraszyło. 
Serial schodzi na psy.