Ten serial przypomina nieco nasze miasteczko. Jesteśmy za każdym razem zwodzeni za nos, podobnie jak jego mieszkańcy. A co, jeśli te wszystkie niedokończone wątki i niedopowiedzenia faktycznie mają sens? Może scenarzyści celowo grają z nami tak, jak miasteczko gra z jego mieszkańcami.
Spójrzcie na to z tej perspektywy: cykady, żołnierz którego widział Jade, pozytywka z drugiego sezonu. To wszystko, zarówno dla nas, jak i dla mieszkańców, wydaje się być pozbawione sensu. Dlaczego? Bo miasteczko stara się złamać każdego z nich. Motywem przewodnim tego serialu jest nadzieja. Każdy z bohaterów żyje nadzieją na lepsze jutro.
Widziałem, że ktoś już pisał o talizmanach. Sam dostrzegłem pewną zależność.
Talizmany chronią bohaterów przed wejściem istot do domów. Dlaczego więc nie chronią ich, kiedy istoty już się w domu znajdują? Bo talizmany symbolizują nadzieję — nadzieję na przetrwanie. Od kiedy pojawiły się talizmany, mieszkańcy wierzą, że uda im się przetrwać. Nie wiemy dokładnie, ile osób zginęło od czasu, gdy zaczęli używać talizmanów, ale wiadomo, że ktoś na pewno zginął. Dlaczego? Bo prędzej czy później ktoś złamie zasady, wyjdzie przed szereg i zginie.
Podsumowując, ten serial to metafora. Nie spodziewałbym się tutaj prostego, czarno-białego zakończenia, bo prawdopodobnie takiego nie będzie. Chodzi tu o przesłanie. Nawet jeśli scenarzyści rzeczywiście gubią się w tym, co robią, to dla mnie jest to część całego serialu. Moim zdaniem jest to bardziej przemyślane niż "Lost", więc jestem spokojny o dalszy rozwój wydarzeń. (najgorsze jest to, że za każdym razem czuję się manipulowany i wiem że serial robi tak żeby przedłużyć subskrypcję na kolejny, czwarty, a może i piąty sezon).
Czy Boyd, gdy znalazł talizmany, wiedział, że to talizmany i miał takową nadzieję?
Był w chatce pełnej talizmanów i zwrócił uwagi że istoty minęły domek, jakby był dla nich niewidzialny